Dziś święto demokracji. Będziemy wspólnie wybierać delegatów, którym powierzymy stery państwa na kolejne cztery lata. Ostatnio z tego prawa korzystała mniej więcej połowa z nas, a do otrzymania „biletu do rządzenia” wystarczyły głosy 18% uprawnionych do głosowania obywateli. Byłoby dobrze, gdybyśmy tym razem zadecydowali przynajmniej nieco „większą mniejszością”, a najlepiej – po prostu większością.
Myślisz, że twój głos o niczym nie decyduje? Jest co najmniej pięć powodów związanych z naszymi portfelami, dla których warto przyłożyć swoją cegiełkę do wyboru władz naszego kraju. Ta piątka to:
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
1. Podatki od naszych dochodów i zakupów
Przeciętnie zarabiający Polak – jak policzyło Forum Obywatelskiego Rozwoju – oddaje państwu w podatkach 23.200 zł. Jeśli zarabiasz mniej, niż jakieś 3000 zł na rękę, to twój wkład jest trochę mniejszy, a jeśli więcej – to wpłacasz trochę więcej. Wybory to czas decyzji jak ta kasa ma być dzielona.
Czy obniżyć podatki (i np. dać ulgi przedsiębiorcom, młodym rodzinom na zakup mieszkania, czy np. lekarzom, żeby nie wyjeżdżali za granicę), czy też je podwyższyć (i ewentualnie komuś rozdać: rolnikom, emerytom, pielęgniarkom i nauczycielom, rodzinom z dziećmi, najmniej zarabiającym?). A jeśli podwyższyć, to komu? Wszystkim po równo czy tylko najbogatszym? No i jak ściągać podatki: nałożyć daninę na dochody (i ewentualnie z jaką progresją), czy na zakupy?
Czytaj też: Na co idą dochody państwa z podatków?
Czytaj też: Polski Samsung, Acer lub Embraer? Czego nam jeszcze brakuje, żeby stworzyć globalnego czempiona?
2. Nasze zarobki z pracy i z kapitału
Rządzący mają wpływ na nasze pensje. Po pierwsze za pośrednictwem podatków, które nakładają, a po drugie ze względu na regulacje dotyczące płacy minimalnej (jej podwyższenie ma swoje konsekwencje, pozytywne i negatywne).
Politycy decydują m.in. w jaki sposób opodatkowują pracę, w jakim stopniu posiadany przez obywateli majątek (podatek np. od nieruchomości) oraz luksus (akcyza), a w jakim stopniu kapitał (zyski z lokat bankowych, inwestycji).
W ramach opodatkowania pracy politycy decydują o tym ile podatku płacą ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą, jakie jest opodatkowanie osób nie mających stałego źródła utrzymania (umowy o dzieło, zlecenia), a jakie osób, które są na etacie. W Polsce te ostatnie są opodatkowane najwyżej (ale też nabywają prawo do wyższych emerytur).
Czytaj też: Ile w przyszłym roku muszą ci zapłacić za godzinę pracy? I czy to dużo?
Czytaj też: Jaki tkwi w nas potencjał naukowy? Sprawdzam ranking nabardziej bystrych narodów
3. Nasze emerytury
W wyborach decydujemy też o naszych składkach na ZUS i o emeryturach. Kto i w jakim stopniu ma się składać na wypłaty pieniędzy obecnym emerytom (bo na to idą bieżące składki) oraz jakie z tego tytułu ma nabywać prawa do emerytury w przyszłości? Dziś zobowiązania ZUS dotyczące wypłaty przyszłych emerytur wynoszą 3 biliony złotych. Tyle ZUS będzie musiał ściągnąć kiedyś ze składek, żeby wypłacić tym, którzy dziś płacą te składki.
Wybierając polityków do Sejmu i Senatu wpływamy też na to w jaki sposób i na jakich warunkach będziemy stawiali „drugą nogę” emerytalną. Jakie ulgi i do jakich kwot mają przysługiwać za dodatkowe oszczędzanie na emeryturę? Czy ma być ono współzarządzane przez naszych pracodawców albo przez państwo, czy całkiem „oddolne”? Czy ma się opierać na lokowaniu pieniędzy na rynku kapitałowym, czy w bankach?
4. Oprocentowanie naszych oszczędności i kredytów
Politycy wybierają część członków Rady Polityki Pieniężnej, która z kolei ustala wysokość stóp procentowych w Polsce. Co to nas obchodzi? Od tych stóp procentowych pośrednio zależy oprocentowanie pieniędzy w bankach i realna wartość naszych oszczędności. A także oprocentowanie kredytów (ważne dla każdego, kto chce kupić np. mieszkanie).
Rządzący mogą albo utrzymywać realnie dodatnie (czyli wyższe od inflacji) bądź realnie ujemne (niższe od inflacji) stopy procentowe. W pierwszym przypadku promują oszczędzanie kosztem rozpędzania gospodarki i kredytów, a w drugim – promują wydawanie pieniędzy, napędzanie koniunktury gospodarczej i zadłużanie się kosztem oszczędzających, którym realna wartość pieniędzy się zmniejsza.
5. Usługi publiczne gwarantowane przez rząd
Rządzący, których wybierzemy, zdecydują o tym które usługi publiczne i w jakim stopniu będą nam zapewniane przez państwo, a które będą poza „pakietem socjalnym”. Te usługi to np. transport publiczny (pociągi i autobusy), ochrona zdrowia (przychodnie i szpitale oraz refundacja leków), szkolnictwo (szkoły podstawowe, średnie i wyższe), infrastruktura (drogi i autostrady), bezpieczeństwo (policja i wojsko) oraz urzędy (rejestracja ślubów, rozwodów, majątku w postaci np. nieruchomości) i sądy.
Jedni politycy proponują niskie podatki i stosunkowo mały pakiet usług publicznych (resztę każdy powinien sobie kupić sam), inni wyższe podatki i bardziej rozbudowany pakiet, zaś jeszcze inni – miks tych rozwiązań: wyższe podatki, ale nie idące na usługi publiczne, tylko na redystrybucję (czyli przesuwanie pieniędzy w formie różnych dodatków i zasiłków do określonych grup).
Każda z tych pięciu rzeczy bardzo mocno wpływa na nasze portfele. W zależności od tego za którymi partiami się opowiemy, w podatkach, składkach, emeryturach, oszczednościach i usługach publicznych będzie tak lub owak. Kto nie zagłosuje, nie będzie miał prawa narzekać, że w jego portfelu jest gorzej, niż było.