Napisał do nas pan Tomasz z bardzo nietypową sprawą. Przed rokiem kupił akcje spółki Legimi i ustawił się w blokach startowych żeby akcje sprzedać na giełdowym debiucie. I w tych blokach tkwi już od roku. A możliwe, że poczeka kolejnych kilka miesięcy. „Czy jest możliwość odzyskania pieniędzy?” – pyta
„Ile kto ma cierpliwości, tyle ma mądrości” – mawiał mój nauczyciel w podstawówce. Zgodnie z tą maksymą nasz czytelnik powinien być już mędrcem, bo cierpliwość ćwiczy już od roku. I nie jest to gimnastyka, o którą się prosił. Ten artykuł niech będzie przypomnieniem praw akcjonariusza spółki i kubłem zimnej wody na rozgrzane głowy inwestorów. Bo czasami nie wszystko idzie zgodnie z ich planem.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Polska firma przekracza Odrę. Berlin, Monachium i Frankfurt u naszych stóp?
Inwestorzy skłonni nieco zaryzykować, by zarobić wielokrotnie więcej, niż na depozycie bankowym, szukają dobrych, obiecujących spółek jeszcze przed ich debiutem na giełdzie. Jeśli strzał jest celny, pozwala zarobić krocie w porównaniu z zakupem akcji już notowanych na giełdzie.
Taką nadzieją inwestorów jest poznańska Legimi, nazywana „polskim Spotify”, ale od e-booków. Aktualnie rozwija ona biznes polegający na sprzedaży w modelu subskrypcjyjnym dostępu do niebagatelnej liczby 61.000 tytułów. Firma przekonała do siebie już już 54.000 moli książkowych, czy raczej e-bookowych, którzy płacą za dostęp.
Ale spółce w Polsce robi się już za ciasno i w ubiegłym roku ogłosiła, że chce zawojować największe rynki e-booków, czyli Niemcy i Chiny. Żeby nie porywać się z motyką na słońce, przed taką ekspansją trzeba uzbierać odpowiednio duży kapitał. A gdzie szukać kapitału, jak nie na rynku kapitałowym? Spółka z pomocą Polskiego Domu Maklerskiego przeprowadziła w marcu ub.r. publiczną ofertę akcji z zamiarem debiutu na NewConnect w drugim, lub trzecim kwartale.
Zamiast planowanych 2,5 mln zł udało się pozyskać 507.600 zł, a akcje przydzielono 36 osobom. Nawet jak na warunki NewConnect to żaden hit. Ale jak się nie ma co się lubi… Akcje zostały przydzielone, spółka zyskała nowych współwłaścicieli.
Czytaj też: Polacy kupują fundusze najdrożej na świecie. Jak przełamać ten trend? To musi być wojna… hybrydowa
Wesołe jest życie akcjonariusza
Jednym z tych 36 (nie)szczęśliwców jest pan Tomasz, który napisał do Ekipy „Subiektywnie o finansach” list z prośbą o pomoc żebyśmy rozruszali jego inwestycję. Ale nie tak, jak myślicie:
„Jako wielbiciel Waszej strony, zwracam się z pomocą odnośnie zakupu akcji Legimi przed debiutem na giełdzie. 29 marca 2018 r. przydzielono mi akcje Legimi serii C. Zajmował się tym Polski Dom Maklerski (PDM), który – z tego co się dowiedziałem – zamyka działalność i już nie obsługuje firmy Legimi. Ani od Legimi ani od PDM nie udało mi się uzyskać informacji co dalej z zakupionymi akcjami i czy debiut na giełdzie w ogóle dojdzie do skutku. Czy jesteście w stanie zasięgnąć informacji co dzieję się w sprawie debiutu Legimi na giełdzie?”
Postawmy się na miejscu czytelnika – spółka ogłasza debiut, przeprowadza zapisy na akcje, nowi akcjonariusze przelewają pieniądze, ale debiut się opóźnia. To nie jest żadna rzadkość, że debiut się przesuwa, ale że aż o rok? Gdzie jest problem? Co pan Tomasz uszczęśliwiony akcjami może sobie z nimi zrobić?
Czytaj też: Inwestowanie w mieszkania na wynajem: czy nadchodzi koniec eldorado? Niektóre liczby mogą niepokoić
PDM: nic nie widzieli, nic nie słyszeli
Zapytaliśmy w Polskim Domu Maklerskim co tu się wyrabia. Przy tej okazji nie można nie wspomnieć, że PDM to instytucja, która 8 listopada decyzją KNF straciła licencję na działalność maklerską za sprzedaż obligacji GetBacku. Fakt ten nie ma oczywiście nic wspólnego z przypadkiem pana Tomasza, a sama spółka Legimi jest ofiarą tej sytuacji, bo straciła partnera biznesowego.
W odpowiedzi na nasze pytania dostaliśmy od PDM mini-wykład na temat praw i obowiązków akcjonariuszy. Warto go przytoczyć w całości, proszę tylko akcjonariuszy Legimi o nieobgryzanie paznokci i nieprzeklinanie przy czytaniu:
„Kupując akcje jakiejkolwiek spółki akcyjnej inwestor staje się akcjonariuszem, czyli współwłaścicielem danej spółki. Akcja w odróżnieniu od obligacji nie jest instrumentem finansowym, który daje prawa do z góry określonego poziomu zwrotu zainwestowanego kapitału. Inaczej rzecz ujmując, akcja jest instrumentem udziałowym, w związku z czym daje wyłącznie uprawnienia właścicielskie. Posiadacz akcji może potencjalnie otrzymać zwrot z zainwestowanego kapitału wyłącznie poprzez sprzedaż akcji lub w dłuższym okresie czasu poprzez otrzymane ze spółki dywidendy zachowując jednocześnie prawo własności akcji. Dlatego też nie jest możliwy zwrot kapitału przez Polski Dom Maklerski, czy też samego emitenta”
Drugą sprawą poruszoną w elaboracie jest kwestia debiutu spółki na rynku New Connect. PDM oświadczył, że inwestorzy powinni zwrócić się bezpośrednio do spółki z zapytaniem o przyczyny braku obiecanego debiutu. Dodał też – i tu już zaczyna być ciekawie:
„Przypominamy, iż zgodnie z regulaminem GPW akcje spółki mogą być wprowadzone do obrotu na New Connect wyłącznie przy współpracy z Autoryzowanym Doradcą. PDM nie posiadał i posiada „licencji” Autoryzowanego Doradcy na NC, w związku z czym siłą rzeczy nigdy nie mógł składać deklaracji wobec kogokolwiek, iż przy jego udziale akcje spółki Legimi zostaną wprowadzone do obrotu giełdowego. Pragniemy zwrócić uwagę, że każdy akcjonariusz, (jako współwłaściciel danej spółki), posiada tzw. uprawnienia korporacyjne, w tym do udziału na walnych zgromadzeniach spółki, gdzie może bezpośrednio zażądać od zarządu odpowiedzi na nurtujące go pytania”
Jeśli odpadliście przy lekturze elaboratu, to czas na skrót: pan Tomasz kupił akcje, jest więc akcjonariuszem. A to, że spółka nie debiutuje na giełdzie, to inna para kaloszy i trzeba pytać spółki. Pan Tomasz może za to pojechać do Poznania na walne zgromadzenie Legimi i zadać „nurtujące go pytania”.
Co ważne, debiut opóźnił się nie z powodu problemów PDM – broker sam przyznaje, że nie mógł spółki wprowadzić na NewConnect, bo nie miał do tego uprawnień. Dla formalności warto dodać, że Legimi miało podpisaną umowę w tym zakresie z innym doradcą. OK, a może coś więcej w tej sprawie powie KNF? Urząd odpisał nam coś w stylu: „hmm wychodzi na to, że czytelnik jest akcjonariuszem”.
Świetnie, ale czy o to panu Tomaszowi chodziło? Żeby trzymać akcje przez ponad rok i nie bardzo wiedząc co z nimi zrobić? A może jest kolekcjonerem papierów wartościowych i inwestuje je hobbystycznie, a nie żeby zarabiać? Lub też jest inwestorem dywidendowym i chce mieć te akcje do końca życia, nie dbając o ich wartość rynkową, inkasując tylko przypadającą na niego coroczną dywidendę z zysku spółki? Oj, coś mi się nie wydaje.
Czytaj: Czarodzieje z Lion’s House, czyli kup apartemant i zarabiaj 10% rocznie. Bez ryzyka. Na kredyt
Legimi: „Cierpliwości, szykujemy się do świętowania”
Początkowo odpowiedzi od Legimi nie dostaliśmy (być może pukaliśmy do nieodpowiednich drzwi?). W końcu jednak nadarzyła się okazja – 25 marca spółka ogłosiła, że przeprowadza kolejną emisję akcji, tym razem już serii G (zapisy trwają do 12 kwietnia, a można je składać w siedzibie spółki).
Co ciekawe Legimi emisję przeprowadza sama, bez pomocy brokera. Być może to pokłosie złych doświadczeniach z PDM? Jeden z celów spółki, jak czytamy w dokumencie informacyjnym, jest wprowadzenie akcji na NewConnect. Czyli jest w światełko w tunelu! Przy tej okazji udało nam się skontaktować ze spółką i w imieniu pana Tomasza zapytaliśmy: co z jego akcjami?
„Każdy akcjonariusz, który nabył wcześniej publicznie emitowane serie akcji, tj. serii B i C, jest pełnoprawnym akcjonariuszem Legimi, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Obecnie akcje serii B i C są w trakcie ich dematerializacji w KDPW. Każdy ma prawo m.in. do udziału w Walnych Zgromadzeniach Akcjonariuszy, o których przeprowadzaniu spółka informuje z wyprzedzeniem w Monitorze Sądowym, czy do dywidendy, która jak dotąd nie była jeszcze wypłacona.
Jeśli chodzi o nasze plany debiutu na NewConnect, to jest on zaplanowany na IV kwartał tego roku. Zarząd zdecydował, że najrozsądniejsze z punktu widzenia wszystkich akcjonariuszy będzie jednoczesne wprowadzenie do obrotu akcji wszystkich wyemitowanych akcji. Debiutem giełdowym chcemy uczcić dziesięciolecie istnienia spółki i chcemy go również połączyć z uruchomieniem nowej wersji platformy Legimi”
Panie Tomaszu, mamy dla pana dobrą i złą wiadomość. Dobra wiadomość jest taka, że spółka nie porzuciła planów debiutu na NewConnect, przez co rosną szansę, że upłynni Pan swoją inwestycje z marca ubiegłego roku. Bo myślę, że jest mało prawdopodobne że inwestował pan w Legimi z powodu żądzy uczestnictwa w walnym zgromadzeniu czy też z myślą o dywidendzie, której w ubiegłym roku nie było.
Zła wiadomość jest taka, że debiut planowany jest dopiero na czwarty kwartał. Czyli musi się Pan jeszcze uzbroić w anielską cierpliwość – możliwe, że akcje będzie mógł sprzedać dopiero w grudniu. Wtedy od momentu przydziału akcji miną prawie dwa lata, a i tak nie ma gwarancji, że w tak długim okresie nie wydarzy się coś (kryzys na giełdzie, zmiana strategii, etc), co pokrzyżuje plany spółki.
A nawet po debiucie jest ryzyko, że kurs akcji będzie rozhuśtany, bo różne emisji akcji miały różne ceny, więc każdy z inwestorów będzie startował z innego pułapu – gdy ktoś będzie już na plusie, inny ciągle będzie czekał na odbicie.
Czytaj też: Dlaczego nie można trzymać wszystkich oszczędności tylko w banku. Jeden, ale za to miażdżący argument
Pionierskie przypadki Legimi
Legimi ostro pogrywa nie tylko sprzedając akcje, ale i obligacje. Na stronie 19 dokumentu informacyjnego spółka ostrzega, że istnieje ryzyko nałożenia sankcji administracyjnych przez KNF w związku z ofertą publiczną obligacji serii N z czerwca ubiegłego roku. To wyjątkowa emisja, bo pierwsza w Polsce, która odbyła się po nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi 1 marca 2018 r.
Przepisy pozwalają na przeprowadzenie emisji do 1 mln euro bez prospektu, bez memorandum informacyjnego oraz bez udziału firmy inwestycyjnej. Legimi zrezygnowało tylko z usług domu maklerskiego, co i tak nie spodobało się KNF-owi.
Ostatecznie oferta została przeprowadzona, ale spółka musi teraz informować inwestorów o potencjalnym ryzyku nałożenia sankcji ze strony KNF. Warto zaznaczyć, że nie wiadomo kiedy i czy w ogóle jakieś sankcje będą, być może KNF wykazał się nadgorliwością i nie nadążył za zmieniającym się prawem.
Inwestujesz w coś, co nie jest jeszcze nigdzie notowane? Uważaj
Jaki jest morał z tej historii? Wygląda na to, że pan Tomasz zainwestował w mało płynne aktywa, nie notowane jeszcze na żadnym rynku publicznym, czyli takie, które trudno mu teraz sprzedać. Może to oczywiście zrobić na własną rękę, o ile znalazłby chętnego – może jest wśród czytelników ktoś taki? :-).
Mógłby też zwrócić się do zarządu spółki o odkupienie akcji i ich umorzenie (czyli tak zwany „buy back”), ale to mało prawdopodobny scenariusz. Mógłby też potraktować je jako zastaw… myślę też, że mógł znaleźć dziesiątki innych opcji na spożytkowanie swoich pieniędzy niż pakowanie w ich w trudno zbywalne aktywa.
źródło zdjęcia: kadr z filmu „Rydwany Ognia” 1981 r.