Dziś w sytuacji zagrożenia koronawirusem praca zdalna w wielu firmach jest koniecznością. A to oznacza, że odpadają lub zmniejszają się koszty utrzymania biura, wyjazdów służbowych czy szkoleń. Ile firma może zaoszczędzić? A może przedsiębiorcy zauważą zalety pracy zdalnej i wprowadzą taki model pracy na stałe? Pod tym względem Polska odstaje od unijnej średniej
Od połowy marca szkoły są zamknięte, nie działają kina, restauracje, a firmy, które mogą sobie na to pozwolić, przechodzą na tryb pracy zdalnej. Przedsiębiorcom zagląda w oczy widmo bankructw, a pracownikom widmo zwolnień. Ich skali nie da się jeszcze dzisiaj precyzyjne oszacować.
- Czym różni się oszczędzający Niemiec lub Francuz od Polaka? Jakie rodzaje lokat bankowych chwytają nas za serce? Niemiecka aplikacja to sprawdziła [POWERED BY RAISIN]
- Co z dobrymi czasami, które miały nadejść dla funduszy inwestujących w obligacje? Które fundusze warto wybierać? Nieoczywiste rady eksperta [POWERED BY UNIQA TFI]
- Tak Szwajcarzy walczą o dostęp do gotówki. Co do sekundy mierzą czas dostępu każdego obywatela do najbliższego „wodopoju”. Banki, poczta, bankomaty… [POWERED BY EURONET]
Czy w tym wszystkim można znaleźć jakąś pozytywną informację? Magdalena Felczak, której firma padła ofiarą koronawirusa, uważa, że tak. Niedawno uruchomiła portal rekrutacyjny Homejob.pl. Ale patrząc na najbliższą przyszłość rynku pracy, jej sytuacja nie wygląda kolorowo. Pozytywną informacją dla pogrążonych w kryzysie firm może być to, że odesłanie pracowników do pracy w domach, może przynieść firmom pewne korzyści finansowe (o tym za chwilę).
Przeczytaj też: Dlaczego nie wszystkie banki oferują odroczenie rat kredytowych? I dlaczego wakacje kredytowe mogą być… finansową pułapką?
Przeczytaj też: Banki przygotowują się na falę niewypłacalności ludzi i firm? „Wprowadzamy ograniczenia” – informuje bank pośredników. Kto nie dostanie kredytu?
W jej serwisie znajdziemy tylko oferty pracy zdalnej, z elastycznym wymiarem godzin pracy czy na niepełny etat.
„Chodzi na przykład o pracę, którą można pogodzić z życiem osobistym. Po to, żeby osoby, które z różnych względów nie mogą podjąć pracy na 8 godzin – od godziny 9 do 17, miały możliwość podjęcia pracy w ogóle, bo wychodzimy z założenia, że lepsza praca na część etatu lub częściowo wykonywana z domu niż żadna”
– mówi Magdalena Felczak. Wśród beneficjentów pracy zdalnej czy elastycznej wymienia np. rodziców małych dzieci (nie tylko matki), osoby opiekujące się kimś w domu czy osoby niepełnosprawne. Ale nie tylko.
„Trend jest taki, że również młode pokolenie pracowników chce mieć większą swobodę w dysponowaniu swoim czasem, tym bardziej, że obecna technologia umożliwia wykonywanie wielu obowiązków spoza biura.”
Pracujące w biurze zazdrości pracującemu w domu
Pod koniec ubiegłego roku portal zlecił badanie (przeprowadzone na reprezentatywnej grupie), z którego wynika, że co trzeci Polak (36%) ma możliwość pracy zdalnej, a prawie dwie trzecie z tej grupy chwali sobie taki model pracy (11% nie jest zadowolona, reszta nie ma zdania).
Najczęściej z opcji pracy zdalnej mogą korzystać młodzi pracownicy w wieku 18-24 lata (52%) oraz w przedziale wiekowym 25-34 (44%). A tych, co nie mogą pracować zdalnie, ściska zazdrość. Aż 70% ankietowanych (bez możliwości korzystania z elastycznego czasu pracy) wybrałoby taki model pracy.
ZOBACZ TEŻ: Gdy kwarantanna zaostrzona, postanowiliśmy zająć czymś rączki. I ulepiliśmy… to
Ale czy jeśli mamy możliwość pracy zdalnej, to czy z tej możliwości korzystamy? 77% respondentów twierdzi, że tak, co by oznaczało, że w tym modelu pracuje mniej więcej co piąty Polak.
Nie wiem, czy te liczby pokazują pracujących z domu, czy model mieszany, a więc trochę w biurze, trochę w domu. Raczej chodzi o model mieszany, zwłaszcza jeśli spojrzymy na to zjawisko przez pryzmat danych Eurostatu.
Unijny urząd statystyczny podaje, że w 2018 r. (to niestety najświeższe dane) w Unii Europejskiej „zazwyczaj w domu” pracowało średnio 5,2% pracowników, z lekką przewagą kobiet. Rekordzistami są Holendrzy, gdzie odsetek ten sięga aż 14%. Tuż za nimi są Finowie (13,2%), Luksemburczycy (11%) i Austriacy (10%). Polacy znaleźli się poniżej średniej unijnej – 4,6%. Ale w niektórych krajach UE właściwie nie istnieje coś takiego jak praca zdalna. Zaledwie 0,3% Bułgarów i 0,4% Rumunów pracuje w trybie zdalnym.
Przeczytaj też: Propozycje rządu dla przedsiębiorców i pracowników to „czerstwy żart”? Tak mogłaby wyglądać „Tarcza antykryzysowa 2.0”
Przeczytaj też: Dziś pierwsi klienci przetestują płatności zbliżeniowe bez podawania PIN-u za zakupy do 100 zł. Niestety, chyba będzie chaos
Duża firma może zaoszczędzić 130.000 zł
Powyższe dane dotyczą oczywiście sytuacji, kiedy praca zdalna jest wyborem. Dziś to często konieczność. Ale dzięki wysłaniu pracowników na przymusową kwarantannę, firma może zaoszczędzić całkiem przyzwoite pieniądze. Skala oszczędności zależy od branży, specyfiki i liczby pracowników danej firmy. W tabelach znajdziecie przykłady oszczędności oraz na podstawie jakich założeń zostały one oszacowane.
Zacznijmy od dużej firmy zatrudniającej 250 pracowników. Magdalena Felczak policzyła, że przejście takiej firmy na tryb zdalny pozwoliłoby jej zaoszczędzić miesięcznie ponad 130.000 zł, czyli oszczędność „per pracownik” wyniosłaby 520 zł.
Na tę kwotę składają się koszty biurowe, czyli wydatki na kawę, herbatę, mleko, wodę, środki higieny osobistej czy papier do drukarki. W sumie ok. 22.000 zł. Oczywiście te koszty przerzucone będą częściowo na pracowników i uwidocznione w kosztach codziennych zakupów (chyba że ktoś pije kawę i herbatę tylko w domu).
Kolejna pozycja to koszty paliwa. Przy 30 samochodach służbowych firma mogłaby nie wydać aż 30.000 zł miesięcznie. W obecnej sytuacji odpadają też kolacje służbowe (10.000 zł), udział w konferencjach (6000 zł), szkolenia (25.000 zł), koszty podróży służbowych za granicą (26.500 zł) i w Polsce (12.200 zł).
Wyraźne oszczędności nawet w małej firmie
Małe firmy nie mają oczywiście tak rozbuchanych kosztów jak kolacje służbowe czy podróże zagraniczne. Ile na „oddelegowaniu” do pracy zdalnej może zaoszczędzić firma zatrudniająca 10 osób? Wspomniane koszty biurowe mogą być miesięcznie o blisko 900 zł niższe. Przy jednym służbowym aucie, można ściąć koszty paliwa o 1000 zł. Na kolacjach służbowych, szkoleniach i udziale w konferencjach – o jakieś 2.750 zł. Z kolei na służbowych podróżach zagranicznych oszczędność może sięgnąć ok. 5.300 zł, a organizowanych w Polsce – ponad 1.800 zł.
Z kolei firma zatrudniająca ok.50 pracowników, ograniczając koszty w czasie kwarantanny może być do przodu o ponad 30.000 zł miesięcznie.
Mam nadzieję, że „przygoda” z koronawirusem nauczy nas wielu pozytywnych nawyków. Być może bardziej odpowiedzialnie zachowywać się będziemy nie tylko podczas pandemii, ale również w czasie szalejącej „zwykłej” grypy sezonowej, którą zazwyczaj bagatelizujemy. Mam nadzieję, że wielu z nas przestanie przychodzić chorych do pracy, żeby tylko przypodobać się szefowi.
A praca z domu, na którą teraz jesteśmy skazani, być może uświadomi pracodawcom, że tak też da się prowadzić biznes. Oszacowane oszczędności obejmują tylko te koszty, które mogą odpaść firmie przy pracy zdalnej narzuconej nagle przez epidemię koronawirusa. Nie obejmują najmu biura, czyli dość sporego wydatku. Firma, która postanowi przejść na pracę zdalną w „normalnych warunkach”, może w ogóle zrezygnować z biura, albo wynająć mniejszą (tańszą) powierzchnię.
Przeczytaj też: Jak potwierdzić, że rzeczywiście podpisałem wysłany przez e-mail dokument? mSzafir jest jak „wirtualny notariusz”. Testuję!
Przeczytaj też: Banki przygotowują się na falę niewypłacalności ludzi i firm? „Wprowadzamy ograniczenia” – informuje bank pośredników. Kto nie dostanie kredytu?
Przeczytaj też: Koronawirus i spekulanci. Będą kary za wzrost cen i urzędowe marże? Ten pomysł ma aż pięć pułapek
Przeczytaj też: Setki tysięcy Polaków mogą nie dostać w tym miesiącu wynagrodzenia. Kto jest najbardziej zagrożony? Oto lista grozy. I kwoty strat
Źródło zdjęcia: Pixabay