W ubiegłym tygodniu rząd przedstawił swoją „Tarczę antykryzysową”, czyli sposoby, jakimi chce łagodzić negatywny wpływ epidemii koronawirusa na gospodarkę. Teoretycznie „tarcza” mogłaby być uzupełniona lub zmodyfikowana o propozycje opozycji. Jakie pomysły ma Platforma Obywatelska, PSL, Razem i Konfederacja, a czego tak naprawdę oczekują przedsiębiorcy?
Prezydent Andrzej Duda zapewnia, że ostateczny pakiet wsparcia dla firm i pracowników będzie powstawał „w politycznej zgodzie”. Opozycja ma brać udział w pracach nad projektem „Tarczy antykryzysowej”. Dlatego postanowiłem sprawdzić, jaką receptę na walkę ze skutkami epidemii mają Platforma, PSL, Razem i Konfederacja. Czy z ich propozycji da się zmontować „tarczę 2.0”?
- Jak kupować dolary i euro, żeby nie wpaść w pułapkę cenową? Oto system, który chroni przed wahaniami
- Dlaczego tak trudno wykonać pierwszy krok w inwestowaniu? Tracimy lata (czasem dekady!), bo hamują nas te trzy mentalne przeszkody. Jak je pokonać?
- Autozapis do PPK już tu jest! Co robić? Oto trzy powody, dla których nie warto uciekać z PPK. Nawet jeśli nie wierzysz, że ten system dotrwa do Twojej emerytury
W tej chwili najważniejsze są trzy sprawy: ochrona naszego zdrowia i życia (a więc wsparcie dla służby zdrowia), pomoc dla przedsiębiorców, by nie zbankrutowali oraz pracownikom, żeby mieli z czego żyć.
Przeczytaj też: Pakiet antykryzysowy, czyli rząd ujawnił, jak chce ratować polskie firmy przed katastrofą. Niby wypas, ale jeśli zajrzymy pod kołderkę…
Przeczytaj też: Setki tysięcy Polaków mogą nie dostać w tym miesiącu wynagrodzenia. Kto jest najbardziej zagrożony? Oto lista grozy. I kwoty strat
Jak pomagać pracownikom? Pensja minimalna dla każdego!
Osobom prowadzącym jednoosobową działalność gospodarczą oraz pracującym na podstawie umowy o dzieło i zlecenie rząd chce dać dwie zapomogi w wysokości 2000 zł brutto (80% minimalnego wynagrodzenia). Natomiast małym i średnim firmom (i zatrudnionym w nich pracownikom na etacie), które odnotują straty lub spory spadek przychodów, rząd chce dopłacać 40% pensji pracownika. Drugie tylko musiałby dopłacić pracodawca, a pozostałe 20% byłoby „wkładem własnym” pracownika.
Co na to opozycja? „Tarcza antykryzysowa” Platformy Obywatelskiej nie różnicuje pracowników ze względu na formę zatrudnienia. Platforma postuluje, by rząd wypłacał wszystkim pracującym – bez względu na formę zatrudnienia – minimalne wynagrodzenie za czas, gdy nie pracują z powodu epidemii. Każdy pracownik z powodu przestoju otrzymywałby więc 2600 zł brutto miesięcznie. Platforma nie limituje w czasie wypłaty tego zasiłku.
Przeczytaj też: A jeśli po epidemii znikną osiedlowe sklepiki, butiki, zakłady usługowe, bary i restauracje? Są pierwsze pomysły jak możemy im pomóc
Przeczytaj też: Koronawirus na zakupach, czyli jak płacić, żeby się nie zarazić? WHO o wątpliwościach dotyczących używania gotówki. Co wy na to?
Podobny pomysł ma PSL, a więc wsparcie w wysokości co najmniej płacy minimalnej dla wszystkich pracowników, także zatrudnionych na zlecenie, umowie o dzieło i samozatrudnionych. Takie samo wsparcie – zdaniem ludowców – powinni otrzymać również rolnicy, którzy ucierpieli w wyniku epidemii.
A Konfederacja? Propozycja jest dość mglista: „wsparcie finansowe dla osób, które utraciły wynagrodzenia z tytułu umów cywilnoprawnych”. Postuluje też wprowadzenie częściowych rekompensat wynagrodzeń wypłacanych przez przedsiębiorstwa, których działalność została wstrzymana decyzją rządu.
W propozycjach Razem nie znalazłem postulatów na bezpośrednie dopłacanie do pensji czy wypłatę rekompensat.
Co z płatnościami składek na ZUS i podatków? Płatności? Jakie płatności?
W przypadku składek na ZUS rząd proponuje firmom odroczenie o trzy miesiące zapłaty składek na ZUS, choć z ostatnich zapowiedzi wynika, że samozatrudnieni i małe firmy (do dziesięciu osób) być może zostaną zwolnione z trzech składek ZUS, jeśli ich przychody spadłyby o więcej niż o 50% w stosunku do lutego 2020 r. Rząd niechętny jest natomiast uszczuplaniu wpływów z podatków. Być może firmy będą mogły (podobnie jak składki ZUS) odroczyć zapłatę podatków PIT i VAT, ale tylko od niezapłaconych faktur.
A opozycja? Platforma Obywatelska proponuje, by firmy, które straciły co najmniej 20% przychodów, w ogóle zwolnić z płacenia podatków i składek na ZUS. Chodzi o zwolnienie, a nie odroczenie. Platforma nie limituje okresu zwolnienia – powinno obowiązywać „na czas epidemii”. Umorzenie (a nie odroczenie) składek na ubezpieczenie społeczne postuluje również PSL. Na jak długo? Nie wiadomo.
Przeczytaj też: Czy akcja #LOTdoDomu to zawoalowany sposób na pomaganie LOT-owi w czasach koronawirusa? Bilety nie są tanie, ale…
Przeczytaj też: Dziś pierwsi klienci przetestują płatności zbliżeniowe bez podawania PIN-u za zakupy do 100 zł. Niestety, chyba będzie chaos
Z kolei partia Razem chce, by składki na ZUS finansowane były z budżetu państwa przez sześć miesięcy. Plan Konfederacji zakłada odroczenie składek na ZUS na okrągły rok. Czyli – jeśli dobrze rozumiem – po roku firma musiałaby składki uzupełnić.
W „tarczy antykryzysowej” Razem sporo uwagi poświęca się działaniom osłonowym. Standardowo ZUS wypłaca zasiłek chorobowy w wysokości 80% kwoty wynagrodzenia. Razem chce, by wynagrodzenia na chorobowym wypłacane były w 100% (podobny postulat zgłasza Platforma). Dlaczego – według Partii Razem – to ważne? Żeby nikt nie stawał przed wyborem: iść do pracy i zarabiać pieniądze i narażać siebie i innych na zarażenie koronawirusem, czy siedzieć grzecznie w domu i przeczekać zarazę. Razem chce też, by zwolnienie (L4) było wydawane na trzy dni tylko na podstawie oświadczenia pracownika.
Kredyty na zero procent i umorzenie rat zadłużenia
Większość ugrupowań opozycyjnych uważa za niezbędne uruchomienie preferencyjnych kredytów, które mogłyby utrzymać płynność firm.
Przypomnę, że mikroprzedsiębiorcom (firmy zatrudniającym do 10 osób) rząd gotów jest przyznać jednorazową pożyczkę w wysokości 5000 zł. Jeśli żaden pracownik w ciągu pół roku nie straci pracy, pożyczka mogłaby zostać umorzona. Platforma mówi natomiast o potrzebie uruchomienia tanich linii kredytowych, ale nie precyzuje, co to znaczy tanie. PSL z kolei uważa, ze niskooprocentowane kredyty dla firm to za mało. Na czas kryzysu kredyty na utrzymanie działalności firm powinny być udzielane na „zero procent” z Banku Gospodarstwa Krajowego i Funduszu Pracy. To również postulat Konfederacji. Tanich kredytów dla firm z Banku Gospodarstwa Krajowego domaga się też Razem. Chodzi o firmy, które odnotowały straty w wyniku rozprzestrzeniania się wirusa. Razem nie precyzuje, o jaką skalę strat chodzi, ani co to oznacza „tani kredyt”.
A co z już zaciągniętymi kredytami przez firmy i konsumentów? Sektor bankowy zaproponował co najmniej trzymiesięczne wakacje kredytowe, czyli odroczenie spłaty trzech rat kredytowych. Tu opisałem, co oferują klientom poszczególne banki.
Ale politycy idą znacznie dalej. Na przykład PSL jest za umorzeniem rat kredytowych dla osób, które znajdą się „w najtrudniejszej sytuacji”. Ludowcy chcieliby, żeby zasady umorzenia powinny być takie same w każdym banku, a nie według jego widzimisię. A Konfederacja chciałaby zawieszenia na rok spłat kredytów i rat leasingowych dla przedsiębiorców.
Przeczytaj też: 140 mld zł – tyle może kosztować koronawirus budżet państwa. Czy jest „szczepionka” na recesję? Tak, sześcioskładnikowa i ryzykowna
Przeczytaj też: Tak powinna wyglądać „Tarcza Antykryzysowa” dla firm dotkniętych „zamrożeniem”? Tam rząd pomoże pokryć niemal wszystkie straty
Czerstwe żarty, czyli pomoc rządu okiem przedsiębiorców
Czy ludzie, którzy mają wpływ na kształt „Tarczy antykryzysowej” słuchają tych, którym ponoć to rozwiązanie ma pomóc? Pozwólcie, że na koniec oddam głos przedsiębiorcom.
„Czytam, czytam i widzę, że zamiast jedynego słusznego rozwiązania, czyli wstrzymania na czas epidemii wszelkich podatków, leasingów, opłat bankowych, rachunków za energię, koncesji, jednolitego pliku kontrolnego (JPK), wycofania się ze split payment (czyli podzielonej płatności podatku VAT), czy przyspieszenia zwrotu VAT-u dla przedsiębiorstw dotkniętych administracyjnymi decyzjami, rząd zaproponował nam zadłużenie się na komercyjnych warunkach w bankach oraz kilka czerstwych żartów typu pożyczka bezzwrotna rzędu 5.000 zł”
– mówi pan Bartłomiej. A pan Wiesław podpowiada rządzącym (i opozycji) w jaki sposób należy pomagać firmom. Jego zdaniem, w pierwszej kolejności należy zdefiniować branże najbardziej dotknięte kryzysem, czyli hotelarstwo, gastronomię (z wyłączeniem np. dostawców zamówień na wynos), organizatorów targów, kongresów, transport ludzi czy branżę eventową. Firmom z tych branż trzeba umorzyć ZUS. Będą mniejsze wpływy? Oczywiście, ale i tak w niższej skali niż później brak wpływów spowodowanych bankructwami i zwolnieniami pracowników. Dojdzie więc konieczność wypłaty zasiłków dla bezrobotnych.
Na podobnej zasadzie – uważa pan Wiesław – trzeba wprowadzić zwolnienia z płatności zaliczek na podatek PIT płaconych w imieniu pracowników – również na co najmniej pół roku. Firmy z zagrożonych branż powinny być tą zasadą objęte „z automatu”, a nie na podstawie analizy fiskusa. Z podatkami VAT i CIT nie trzeba nic robić, bo jak firma nie zarabia, to nie płaci tych podatków. Kolejna sprawa to zaniechanie poboru podatku od nieruchomości przeznaczonych na działalność gospodarczą.
„To nie może być decyzja indywidualna samorządu. Wszystkie przedsiębiorstwa dotknięte kryzysem powinny być ustawowo zwolnione z tego podatku przez sześć miesięcy. Nie wprowadzałbym żadnego kryterium, np. spadku przychodów, bo to tylko przedłuży proces rozpatrywania wniosków”
– mówi przedsiębiorca, który postuluje też uruchomienie funduszu pomocowego i gwarancji państwowych dla banków, które następnie udzielałyby niskooprocentowanych (np. na 2%) kredytów pomocowych w kwocie równej np. trzykrotności miesięcznych przychodów z ubiegłego roku.
„Konieczne jest jednoznaczne i szybkie działanie. Nawet jeśli kryzys skończy się szczęśliwie wcześniej, to wszystkie powyższe działania zadziałają prorozwojowo i nie wpłyną negatywnie na budżet państwa”
– puentuje przedsiębiorca. Zgadzacie się z nim? Zapraszam do dyskusji.