11 maja 2017

Zapytali: czy zabrałbyś z banku 10% swoich pieniędzy i ulokował inaczej? Odpowiedź zmiażdżyła

Zapytali: czy zabrałbyś z banku 10% swoich pieniędzy i ulokował inaczej? Odpowiedź zmiażdżyła

O tym, że jesteśmy jednym z najbardziej konserwatywnych narodów jeśli chodzi o lokowanie oszczędności, opublikowano już multum badań, sondaży i analiz. Częściowym wyjaśnieniem tego stanu jest fakt, że mamy jezcze relatywnie mało oszczędności (i w większości są to nasze pierwsze zaskórniaki w życiu). Nie bez znaczenia jest też fakt, iż nie mamy tradycji oszczędzania i inwestowania, bo przez ostatnich kilkaset lat gromadzenie pieniędzy się po prostu nie opłacało (niszczyły je wojny, zmiany walut i hiperinflacje).

Trzeci czynnik naszego konserwatyzmu to brak wiedzy. W szkołach uczyli nas całek i różniczek, ale nie procentu składanego oraz skąd biorą się zyski z lokowania pieniędzy. Jak rozprawić się z tymi naszymi strachami? Częściowo odpowiada na to pytanie międzynarodowy sondaż banku ING, w którym przepytano kilkanaście tysięcy Europejczyków pod kątem tego w co lokują oszczędności, jakie ich zdaniem wiąże się z tym ryzyko oraz perspektywy zarobku.

Zobacz również:
Nie zainwestowałbyś poza bankiem nawet 10% oszczędności?

ING zapytał mieszkańców Starego Kontynentu o to czy coś im mówią nazwy poszczególnych instrumentów finansowych. Generalnie Polacy częściej, niż przeciętni Europejczycy przyznają się do niewiedzy na temat akcji, polis inwestycyjnych, czy nieruchomości. Ale już ich świadomość dotycząca tego jak działają obligacje skarbowe i fundusze inwestycyjne jest zbliżona bądź lepsza od średniej europejskiej. Rzadziej od Europejczyków inwestujemy w te instrumenty, ale twierdzimy, że przynajmniej ogarniamy ich działanie.

W przypadku wszystkich instrumentów finansowych oprócz lokat i kont oszczędnościowych, Polacy wykazują mniejszą gotowość do zainwestowania w nie własnych oszczędności niż przeciętni konsumenci w Europie. ING zapytał czy bylibyśmy gotowi ulokować w różnych instrumentach finansowych tylko 10% posiadanych oszczędności (jak sądzę mówimy o dodatkowych oszczędnościach, które przypłynęłyby w przyszłości). I wiecie co się okazało? Że w akcje, obligacje lub fundusze byłoby w stanie ulokować 10% oszczędności tylko ok. 15% Polaków, zaś w złoto i nieruchomości – 20-25%. Cała reszta nie zaryzykowałaby nawet 10% oszczędności!

„W banku to ja zarobię tyle, że hej”

Najciekawsze fragmenty badania ING dotyczą jednak mapy ryzyka wynikającego z lokowania oszczędności w różny sposób. ING zapytał mieszkańców Starego Kontynentu jak oceniają stopień ryzyka inwestowania pieniędzy w instrumenty bankowe, metale szlachetne, fundusze, akcje, obligacje, polisy inwestycyjne i nieruchomości. I jednocześnie o to jak widzą potencjalne korzyści wynikające z tych sposobów lokowania pieniędzy. Wszystko to wrzucili na jeden wykres. Bardzo ciekawy.

Poniżej macie ten wykres. Kropki oznaczają pozycję danego sposobu lokowania pieniędzy na mapie ryzyko-zysk w głowach Polaków. Strzałki oznaczają różnicę tego co jest w głowach Polaków względem tego, co jest na mapie ryzyko-zysk w głowach mieszkańców innych krajów Europy. Okazuje się, że w przypadku lokat bankowych i kont oszczędnościowych poziom ryzyka oceniamy tak samo, jak ciułacze w innych krajach, ale… wyżej od nich oceniamy potencjał zysku. Pewnie 80-90% depozytów bankowych przynosi realną stratę (po uwzględnieniu podatku Belki i inflacji), lecz my oceniamy ich atrakcyjność wyżej, niż Europejczycy. Magia.

Bardzo podobna sytuacja dotyczy złota, srebra i innych metali szlachetnych. Minimalnie niżej oceniamy ryzyko inwestowania w to pieniędzy, ale wyżej oceniamy perspektywy zysku. Złoto jako „pewna waluta” w naszych głowach wdrukowane jest bardzo mocno, choć przecież w ostatnich latach jego cena spadła o kilkadziesiąt procent. W przypadku nieruchomości mamy podobne do średniej europejskiej postrzeganie potencjału zysków, ale uważamy, że inwestowanie w domy i mieszkania jest bardziej ryzykowne, niż myślą o tym Europejczycy.

W przypadku obligacji (prawdopodobnie bez rozróżnienia na skarbowe i korporacyjne) jesteśmy baaardzo optymistyczni. Uważamy, że są podobnie korzystne jak depozyty, a ryzyko inwestowania jest relatywnie mniejsze, niż uważają Europejczycy (to duża ekstrawagancja, bo w rzeczywistości lokując w obligacje firm można dość łatwo stracić wszystko – 5-10% firm nie wykupuje swoich obligacji). Z kolei w przypadku akcji i funduszy inwestycyjnych wydaje nam się, że są bardziej ryzykowne (choć podobnie do Europejczyków oceniamy potencjał korzyści).

Kto zainwestował, ma mniejszy stres

Ciekawa rzecz: ci, którzy choć raz spróbowali zrobić coś ze swoimi pieniędzmi, nagle doznają olśnienia i spada im odczuwanie ryzyka wiążącego się z daną inwestycją. W największym stopniu zmniejszenie odczucia strachu i zwiększenie poczucia osiąganych korzyści następuje po wypróbowaniu inwestycji w obligacje oraz metale szlachetne. W tym drugim przypadku są to zapewne korzyści także niematerialne, wynikające z przekonania, że jesteśmy zabezpieczeni jakimś realnym aktywem. Jeśli chodzi o akcje i fundusze inwestycyjne to posiadanie tych lokat kapitału zwiększa zdecydowanie poczucie korzyści z tego wynikających, natomiast nie zmniejsza odczucia podejmowanego ryzyka (i to chyba dobrze).

Nasze wymówki: „zysk za mały jak na ten stres”

No i wreszcie ostatnia sprawa: przegląd wymówek. Dlaczego nie lokujemy oszczędności poza bankiem? Oczywiście największa część z nas (od 30% do 50%, w zależności od instrumentu finansowego, o który byli pytani) uważa – mniej lub bardziej słusznie – że po prostu nie ma na to pieniędzy. Kolejne 20-30% (w przypadku akcji, funduszy i inwestycji alternatywnych) lub 10-15% (obligacje, złoto, nieruchomości) boi się, że może stracić pieniądze. Z kolei 20-25% narzeka na niepewny zysk z inwestycji (mniej – poniżej 10% – tylko w przypadku nieruchomości).

Porównując wymówki Polaków i innych nacji po raz kolejny zauważymy wielką miętę, którą czujemy do obligacji (znacznie mniej boimy się, że możemy stracić pieniądze). Stosunkowo częściej zaś narzekamy na niepewny zysk z akcji i funduszy inwestycyjny, niż inni Europejczycy. To zapewne wynika z naszego krótkoterminowego horyzontu w lokowaniu oszczędności. I z fałszywego postrzegania banków jako instytucji, w których można „zarobić na odsetkach”.

Jak nauczyć nas inwestowania? Wnioski!

Po pierwsze: Polak to istota przekonana, że w banku zarabia się pieniądze. Zapewne duża część z nas jest pod wpływem reklam oferujących wysoko oprocentowane depozyty (co z tego, że w promocji, na krótko i pod różnymi warunkami), a pozostali nie zawsze czytają różnicę między zyskiem nominalnym i realnym. I tego trzeba nas nauczać – że pieniądz nie jest wart tyle ile ma nadrukowane na awersie, lecz tyle, ile można zań kupić. Jak zaczniemy to ogarniać, to będzie łatwiej zrobi drugi krok.

Po drugie: Polak stosunkowo bardziej, niż inni, boi się ryzyka inwestowania pieniędzy. Boi się z trzech przyczyn. Po części dlatego, że nigdy jeszcze nie spróbował (lub spróbował i się sparzył – fundusze obiecujące pewne 150% zysku, polisy inwestycyjne, Amber Gold…). Gdyby spróbował, to by zobaczył, że w tym tkwi nie tylko ryzyko, ale i potencjalne korzyści znacznie większe, niż w banku. Po części dlatego, że patrzy na swoje pieniądze przez pryzmat krótkiego terminu. Lokuje je po to, żeby za dwa lata zrobić remont. I w tej sytuacji nie dziwi, że jesteśmy tacy zestrachani opcją powierzenia kasy funduszowi inwestycyjnemu, czy zakupu akcji spółki dywidendowej. W perspetywie dwóch lat to rzeczywiście może byc ryzykowne. W perspektywie 20 lat – niekoniecznie.

Subscribe
Powiadom o
17 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Analityk finasowy
7 lat temu

Panie Samcik bzdury Pan opowiadasz. Sam pracuję i pracowałem w wielu bankach jako analityk finansowy przez około 30 lat, obecnie specjalista analityk w dziale ryzyka rynkowego dużego banku giełdowego od 7 lat. Inwestowałem swoje oszczędności zgodnie z zaleceniami znanych koryfeuszy finansowych na przestrzeni 30 lat w spółki dywidendowe, inne znane akcje, fundusze inwestycyjne wszelakiej maści (akcyjne, obligacyjne, pieniężne, i.t.p.) I co mogę powiedzieć po obserwacjach kilkudziesięcioletnich. Na prawie wszystkim straciłem lub niewiele zyskałem – za wyjątkiem lokat i kont oszczędnościowych. Tylko zasada jest i była jedna nie biorę do zestawień średnich oprocentowań jak Pan, tylko najlepsze w danym momencie na… Czytaj więcej »

Pawel.jarczyk@gmail.com
7 lat temu

Niestety prawda szczera. Sam inwestowaniem w fundusze akcje itp. Jedyne na czym zyskałem to BTC i AU

Marek
7 lat temu

Biorąc pod uwagę długi horyzont czasowy, Pana przypadek wydaje się dość oczywisty – te kilkadziesiąt lat wystarczyło do nauki zasad działania lokat i promocji bankowych, ale okazało się zbyt krótkim czasem do nauki zasad inwestycji w bardziej skomplikowane aktywa.
Kto ma wiedzę, ten wygrywa, a kto jej nie ma, to wiadomo co…

Michał
7 lat temu
Reply to  Marek

I dlatego Pan Maciej nagania, bo większość nie ma tej wiedzy, a zwłaszcza te skomplikowane aktywa. Ja tak samo trochę się pobawiłem były momenty kiedy można by było zarobić, ale skąd wiedzieć, że trafisz 4 w lotto. Na jednym zyskujesz 500 a na 3ch tracisz 3×300 i zawsze w plecy, a jak coś było śmieszna grosze, to jeszcze nie zapomnij o pit! Na drugi rok te śmieszne grosze i tak sptraciłeś, bo znów dołki, które 4 lata się odrabiają… i jeszcze najlepsze te łączenie akcji. Z 10 zrobią jedną, żeby było z czego spadać, jak to przyjrzy się na to… Czytaj więcej »

marketer
7 lat temu

Ostatnio w PB były „zyski” z funduszy akcji polskich z ostatnich 10 lat czyli inwestycja w maju przed upadkiem Lehmann Brothers. WSZYSTKIE są na minusie w tym kilka wciąż 20%. Wyliczenia są bardzo prawdziwe, gdyż jeden z „najlepszych” w tym zestawieniu posiadam i jestem mimo ostatniej „wielkiej” hossy wciąż 10% w plecy. Dlaczego? 5% opłaty co roku nieźle zeżarło „zyski”, fundusze akcji to nie WIG20 🙁 . Gdybym tę samą kasę trzymał na lokacie miałbym lekko licząc +30% także z tym namawianiem na GPW/fundusze to bym uważał. Znowu wszyscy wsiadają na końcu i znowu będzie zwałka a wielu od 10… Czytaj więcej »

Fabian
7 lat temu
Reply to  marketer

Mam podobne spostrzeżenia. Na GPW wszedłem w 2013 r. nabywając 8 dużych spółek dywidendowych z myślą o długoterminowej inwestycji (na emeryturę). Po 4 latach wartość tego portfela jest jeszcze ok. 5 % niższa niż wartość zakupu. Byłoby zapewne lepiej gdyby nie bezczelne mieszanie na giełdzie przez polityków. Z kolei w funduszach akcji strata byłaby większa ze względu na bardzo wysokie opłaty za zarządzanie więc od lat z nich nie korzystam. Obraz ten łagodzą otrzymane dywidendy, które każdego roku ładuję w IKE bankowe (obecnie na 3,0%). Na szczęście drugą połową kapitału obracam w bankach wybierając pojawiające się najlepsze okazje lokat (również… Czytaj więcej »

Arczi
7 lat temu

Tytuły wpisów jak z Onetu..

David
7 lat temu

Jak czytam, to łapię się za głowę! Uwaga nr. 1 Na każdym rogu czai się chętny na naszą kasę. Nr. 2 aby gdzieś kasę wsadzić/ oddać, totrzeba się z tym dogłębnie zapoznać. Rzeczywistość= zapierniczasz do pracy i wracasz wypruty za marne grosze niby po 8h +2h korki +sklep i sumarycznie od rana do wieczora, a czasami szybko po pracy jeszcze do lekarza prywatnego lub trzeba urlop brać jak na NFZ. Kiedy zapoznać się, aby nie wydymali z mini oszczędności? Przykładowo jak wskoczymy w wykresy akcji, to od debiutu wykresy w dół, a co i raz spotkamy „trik” dzielenia i łączenia… Czytaj więcej »

Tomek
7 lat temu

Wnioski są proste, Polacy lepiej się orientują w poza bankowym inwestowaniu, niż reszta Europy, dlatego są mniej skłonni lokować tam pieniądze.

muszkiet
7 lat temu

ciekawy wniosek płynie z ikonografiki.
8% Polaków w 2016r inwestowało swoje pieniądze w nieruchomości. Czyli po prostu 8% ankietowanych bierze kredyt hipoteczny ze świadomością tego co robią. Ile procent miało świadomość gdy na rynku szalały kredyty hipoteczne chf ? Teraz gdy świadomość wśród konsumentów rynku finansowego wzrosła mamy raptem 8%. To ile było przed 10 laty ? 2% ? A tyle się mówi że ludzie świadomie podpisywali i nikt nie stał z pistoletem przy skroni

Ppp
7 lat temu

Nie rozumiem użycia słowa “wymówki” – to są przecież fakty! Oczywiście najlepiej widać to przy kupowaniu nieruchomości na wynajem – mało kto ma kilkaset tysięcy złotych, by je kupić, a jeszcze, żeby to był tylko jeden z elementów koszyka inwestycji, to dla 90% Polaków jest to nierealne. Zatem wysoki koszt inwestycji nie jest wymówka, lecz prawdą. Inne instrumenty nie są tak wymagające w tym zakresie, ale jak ktoś może odkładać max 100zł miesięcznie, to jasne jst, że uzna bieganie do banku i zakładanie konta oszczędnościowego za nieopłacalne – wartość straconego czasu będzie wyższa od zysku. Sa fundusze, gdzie można wpłacić… Czytaj więcej »

Nerkofil
7 lat temu

Mój horyzont inwestycyjny jest krótki i nieco spekulacyjny, ale przynosi zyski. Kto czyta moje komentarze ten wie kiedy Zakupywałem BTC, po niecałe 300zl. Nie wiem gdzie można jeszcze wykręcić 60% zysku rocznie, ale liczę ze ta piramido- bańka finansowa jest na tyle duża, że ma szansę jeszcze na kilka lat stabilnego skokowo wzrostu 🙂 A kto powiedzial ze na tych skokach nie da sie zarobic? Małe kwoty można ryzykować, ot, żeby się wakacje w Kenii zwrocily 🙂

nauczycielka
7 lat temu

Ciekawi mnie dlaczego Pan Maciej nie odpowiada na komentarze na jego blogu. Przynajmniej nie znalazłam tutaj przy tym artykule. Szkoda. Bo ja się nie znam i zarówno artykuł jak i komentarze brzmią rozsądnie, choć sprzecznie. 🙁

I’d must check with you here. Which is not one thing I usually do! I enjoy reading a submit that can make individuals think. Additionally, thanks for allowing me to comment!

[…] Czytaj też: Zapytali Polaków czy zabraliby z banku tylko 10% swoich oszczędności. Odpowiedź szokuje […]

Luki
7 lat temu

Artykuł robi na mnie wrażenie mocno tendencyjnego. Od kilku lat bawię się różnego rodzaju odkładaniem poza bankiem (małe kwoty) i prawda jest taka, że w perspektywie ostatnich 10-15 lat to aktywnie zarządzając lokatami (korzystając z różnych okazyjnych ofert i przenosząc środki między bankami) to na bezpiecznych (czyli potencjalnie z mniejszymi zyskami) zarabiało się znacznie lepiej niż na „agresywnych formach”. Moim zdaniem od kilkunastu lat, a szczególnie w związku z mocnym rozwojem działalności czysto spekulacyjnej (chociaż przez drobnych graczy, którzy korzystając z łatwego dostępu przez Internet do inwestycji giełdowych, próbują kupować w dołkach i sprzedawać na górkach) rynek – szczególnie akcyjny,… Czytaj więcej »

Piotr
6 lat temu

Powyższy artykuł dotyczy tego, że Polacy boja się inwestować na giełdzie i aktywnie a liczą na zyski z lokat. Państwa wpisy tylko potwierdzają, że tak jest. Każdy z nas ma inne doświadczenia. Ja zacząłem grać na GPW w listopadzie 2016. Grałem małą sumą (ok 20 000PLN) i po 6 miesiącach robienia kółek ugrałem ok 7 K brutto zysku. Dziś robię PIT i odprowadzam podatek…. Teraz inwestuję dużo większe pieniądze już nie w spółki SP – bo mam dość polityki na GPW. Proszę przeanalizujcie Państwo kursy od początku na wykresach takich spółek jak: LPP, CCC, Mabion, Selvita czy CDR Projekt i… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu