Można się było spodziewać, że o tę zmianę w oprocentowaniu kredytów frankowych będzie awantura. Frankowiczka i prawnicy z kancelarii Komarnicka Korpalski chcą, by Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zbadał, czy Komisja Europejska miała prawo ingerować w umowy, automatycznie zastępując znikający wskaźnik LIBOR wskaźnikiem SARON
O zastąpieniu wskaźnika LIBOR wskaźnikiem SARON szczegółowo pisałem w tym artykule. Teraz w telegraficznym skrócie tylko przypomnę, że z końcem roku przestanie być obliczany i publikowany wskaźnik LIBOR CHF, w oparciu o który obliczane jest oprocentowanie kredytów frankowych (oprocentowanie to suma LIBOR i marży banku).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Zgodnie z unijną dyrektywą BMR, do umów kredytowych zawartych od 2018 r. banki powinny wpisywać wskaźnik zastępczy, gdyby z jakiś powodów aktualnie wykorzystywany wskaźnik przestał być publikowany. I właśnie w takiej sytuacji się znaleźliśmy. Era kredytów frankowych zakończyła się w 2012 r., więc ten zapis dyrektywy BMR kredytów frankowych nie obejmuje.
Ale dyrektywa mówi też, że w przypadku umów zawartych przed 2018 r. banki powinny szukać „wskaźnikowej” alternatywy i proponować ją klientom w formie aneksów. Banki jednak nie kiwnęły palcem, choć już od dawna było wiadomo, że LIBOR zostanie zlikwidowany. I liczyły na cud, który się zdarzył. Do gry wkroczyła Komisja Europejska, która w formie rozporządzenia zarządziła, że LIBOR będzie automatycznie zastąpiony wskaźnikiem SARON (Swiss Average Rate Overnight) publikowanym przez SIX Swiss Exchange Financial Information AG.
Komisja Europejska zrobiła dobrze bankom
Ale czy tak wolno? Czy można odgórnie ingerować w umowę, której jednym z fundamentów jest ustalanie oprocentowania w oparciu o LIBOR, a wszelkie zmiany (zwłaszcza tak istotne) powinny być aneksowane? Zdaniem Beaty Sołowicz – nie. Pani Beata od 2009 r. jest frankowiczką. Z pomocą kancelarii prawnej Komarnicka Korpalski zaskarżyła właśnie Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
„Obudziłam się w nowej rzeczywistości, czyli z informacją, że w mojej umowie kredytowej wskaźnik LIBOR zostaje zastąpiony wskaźnikiem SARON, który jest zupełnie innym wskaźnikiem. Nie ukrywam, że kilkukrotnie sprawdzałam w mojej umowie, czy jakiekolwiek zmiany mogą być dokonywane wyłącznie drogą aneksu. Nagle, ni stąd ni zowąd Komisja Europejska dokonuje zmiany w mojej umowie”
– mówi Beata Sołowicz. Skarżący chcą mieć jasność, czy Komisja Europejska postąpiła zgodnie z prawem, bo – jak twierdzą – kierowała się jedynie interesem banków, a nie kredytobiorców. Radca prawny dr Mariusz Korpalski uważa, że to rozporządzenie jest ingerencją bez precedensu w obowiązujące umowy i rodzi pytanie, co jeszcze można zmieniać w umowach aktem prawodawczym.
„Do tej pory słyszeliśmy, że nie da się nic zmienić w umowie ustawą. Tutaj Komisja Europejska mówi, że można i teraz pytanie, kto jeszcze może zmienić. Czy na przykład Sejm może zmienić i zamiast SARON-u wprowadzić WIBOR? To jest pytanie otwarte, które stawiamy przed TSUE”
LIBOR to przyszłość, SARON przeszłość
Odgórna zamiana LIBOR na SARON to niejedyna wątpliwość frankowiczów. Inna dotyczy sposobu obliczania wskaźników. LIBOR jest dość prosty do zrozumienia. Jest grupa panelistów – banków, która przekazuje informacje o kosztach transakcji. Na ich podstawie oblicza się tzw. koszt pieniądza na rynku bankowym. Np. LIBOR CHF dla 3-miesięcznego okresu teoretycznie odzwierciedla koszt, po jakim jeden bank pożyczyłby pieniądze innemu na okres trzech miesięcy.
SARON to zupełnie inna bajka. Po pierwsze, jest to stawka oddająca koszt transakcji zawieranych na jeden dzień. Jak ze wskaźnika jednodniowego „urzeźbić” wskaźnik terminowy? Obliczać się go będzie na podstawie danych… historycznych.
„LIBOR był rzutowany na przyszłość, SARON to będą dane pobierane z przeszłości. Wzór jest niezwykle skomplikowany, konsument nie jest w stanie sprawdzić, czy wyliczenia SARON są prawidłowe”
– podkreśla mecenas Korpalski. Warto dodać, że wspomniana już dyrektywa BMR mówi o tym, że stosowane wskaźniki referencyjne muszą być tak skonstruowane, by zrozumiał je przeciętny kredytobiorca. Pod tym względem wątpliwości prawnika wydają się uzasadnione.
SARON zacznie działać od stycznia. Co mogą zrobić frankowicze?
Co może zmienić zaskarżenie rozporządzenia Komisji Europejskiej do TSUE? Wszystko oczywiście zależy od wyroku. Jeśli TSUE uzna np., że forma zamiany (poprzez rozporządzenie) wskaźnika LIBOR na SARON była niedopuszczalna, banki będą musiały z każdym kredytobiorcą podpisać aneks do umowy.
Trudno powiedzieć, kiedy TSUE wypowie się w tej sprawie, ale raczej na pewno nie w tym roku. Tymczasem już za nieco ponad miesiąc zniknie LIBOR. Od stycznia 2022 r. banki ustalać będą oprocentowanie w oparciu o SARON. Jeśli kredytobiorca tej zmiany nie kwestionuje, odsetki jego kredytu będą obliczane na bazie SARON-u. Jeśli zakwestionuje, będzie mógł pójść do polskiego sądu, ale musi liczyć się na wieloletnią batalię.
Mecenas Mariusz Korpalski uważa, że możliwe są trzy scenariusze w sytuacji, gdyby sąd zakwestionował zastosowanie wskaźnika SARON. Pierwszy to przyjęcie do wyliczenia oprocentowania ostatniej stawki wskaźnika LIBOR (z ostatniego dnia grudnia 2021 r.), drugi – przyjęcie zerowej stawki LIBOR lub – trzeci scenariusz – stwierdzenie, że umowa jest nieważna.
Źródło zdjęcia: Pixabay