5 kwietnia 2020

Zakaz handlu w niedzielę: w dobie kryzysu musi zostać zlikwidowany albo zlikwidowane zostaną galerie. Co liczby mówią o skutkach niedziel niehandlowych?

Zakaz handlu w niedzielę: w dobie kryzysu musi zostać zlikwidowany albo zlikwidowane zostaną galerie. Co liczby mówią o skutkach niedziel niehandlowych?

Jeszcze dwa miesiące temu Państwowa Inspekcja Pracy domagała się zaostrzenia zakazu handlu w niedzielę i zamknięcia sklepów posiadających status placówki pocztowej oraz tych sprzedających alkohol i papierosy (jak np. stacje benzynowe). Ale w dobie nadchodzącego kryzysu zakaz handlu w niedzielę będzie musiał zniknąć, żeby nie dobijał gospodarki. Jaki jest jego bilans? Większości Polaków się podoba, gospodarce bardzo nie szkodził, ale zniszczył krocie małych, polskich sklepów

W 2020 r. niedziel handlowych jest tyle, co kot napłakał – raptem siedem. Jeszcze dwa miesiące temu wydawało się, że ustawa zakazująca handlu – coraz bardziej dziurawa – może być zaostrzona (wycięcie możliwości wykorzystania statusu placówki pocztowej przez sklepy spożywcze). Ale teraz to brzmi jak bajka o żelaznym wilku. Wiadomo, że czeka nas głęboki kryzys, fala bankructw firm (w tym sklepów) oraz miliony nowych bezrobotnych.

Zobacz również:

Czytaj więcej o tym: „Lekarstwo jest gorsze, niż choroba”. „Zapłacimy ciężkim kryzysem”. Jakie będą koszty blokady gospodarczej kraju? Spróbowałem to policzyć

Wydaje się, że w tej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak zlikwidować zakaz handlu w niedzielę. Polacy i tak będą mieli znacznie mniej pieniędzy do wydawania, więc nie można im ograniczać możliwości ich wydawania. Im mniejsza będzie skala kryzysu w branży handlowej, tym więcej miejsc pracy uda się uratować. I to tych miejsc pracy, które najbardziej będą narażone na likwidację w tym kryzysie.

Czytaj też: Tarcza Antykryzysowa, ale trochę samopomocowa. Ratowanie touroperatorów pieniędzmi ich klientów, płatne bilety do domu, wakacje kredytowe, za które zapłacisz sobie sam…

Czytaj też: Komu pomoże Tarcza Antykryzysowa? Czy polski rząd nie docenił wysokości fali tsunami? Czesi docenili: planują trzeci największy pakiet pomocowy dla firm w Europie. Czym się różni od polskiego? Porównuję!

Przeczytaj też: Tarcza Antykryzysowa jest dziurawa jak sito. Ile pieniędzy rząd może dorzucić, żeby ją załatać? Senat podpowiada, premier rozbraja

Czytaj też: Rynek hotelowy i turystyczny zamarł. A właściciele pokojów w condohotelach pytają: „Co z moim gwarantowanym zyskiem 8% rocznie?” No właśnie, co?

Czas więc na bilans tego rozwiązania. Czy kilka lat z zakazem handlu w niedzielę to był czas, który pomógł Polakom i gospodarce, czy zaszkodził?

1. Jaki był wpływ wolnych niedziel na zakupy Polaków? Czy kupujemy mniej?

Głównym argumentem tych, którzy ostrzegali przed wprowadzeniem zakazu handlu w niedziele była obawa, że skończy się to spadkiem obrotów sklepów i mniejszymi wydatkami Polaków. Do tej pory – a mamy dane z lat 2018-2019, czyli z czasów, gdy zakaz handlu obowiązywał w limitowany sposób – znacznego obniżenia wydatków Polaków nie widać, a jeśli nawet jeśli spróbujemy coś zauważyć na wykresach, to jest to niewielkie spowolnienie wzrostu. Być może niewielkie, bo nie tak wiele było wolnych niedziel?

Polacy nie wydają przez ograniczenie handlu mniej pieniędzy. To, czego nie wydają w niedzielę, wydają w piątek na dyskontowych promocjach. Sieć Biedronka – największy pod względem obrotów właściciel sklepów spożywczych w Polsce, ma tu 3000 sklepów – ogłosiła, że w 2019 r. jej obroty wzrosły o 9%, do astronomicznej kwoty 53 mld zł. Biorąc pod uwagę tylko sklepy istniejące na początku i na końcu roku – wzrost wyniósł 6%. Tutaj więcej danych.

Zła wiadomość jest taka, że kupując na zapas często kupujemy za dużo i więcej wyrzucamy. Nie ulega wątpliwości, że Polacy nie są mistrzami zarządzania zapasami w domu i ograniczenie handlu w niedzielę kosztuje przeciętną polską rodzinę bliżej nieokreślone kwoty „przepalonej” gotówki.

Nie można też pominąć tego, iż niedziela bywała bez zakupów spożywczych, ale nie bez wydatków w ogóle. Rekordowe były wtedy obroty sieci kin, dobrze radziły sobie sieciowe restauracje (i chyba nie tylko sieciowe).

2. Czy Polacy przyzwyczaili się do niekupowania w niedzielę?

Sporo moich znajomych psioczyło na niedziele niehandlowe. Ludzie pracowali od poniedziałku do piątku, niekiedy od rana do nocy, w sobotę ogarniali dom i wozili dzieci na dodatkowe zajęcia, a jedynym dniem na spokojne zakupy miała być niedziela. Poza tym odkąd były niedziele niehandlowe, w sobotę (i w piątek wieczorem) w sklepach było szaleństwo. Kolejki były gigantyczne, tłok i nerwy. Gdyby kupujący mieli więcej dni na zakupy, ruch by się rozłożył.

Ale to perspektywa mieszkańców dużych miast. W skali całego kraju nastroje nie są tak jednoznaczne. Z badań PMR wynika, że tylko nieco ponad 40% Polaków sprzeciwiało się w zeszłym roku niedzielom niehandlowym. Reszta je popierała lub mówiła, że jest im wszystko jedno.

Jakiś czas temu Santander Consumer Bank zrobił solidne badanie (1000-osobowa reprezentatywna grupa Polaków), z którego wyszło, że kolejne ograniczenie liczby niedziel handlowych nie stanowiłoby problemu dla Polaków

Z badania przeprowadzonego na potrzeby raportu „Polaków portfel własny – kochamy okazje” wynikało, że zakaz handlu w niedzielę nie budzi już w naszym społeczeństwie dużych emocji. Zdecydowanej większości konsumentów (69%) w żadnym stopniu nie utrudniał on codziennego życia.

Z badania wynika, że na ograniczenia związane z niedzielami niehandlowymi narzekał zaledwie co czwarty Polak. Wśród osób, które nie mogły się przyzwyczaić się do zakazu dominowały osoby z wysokimi dochodami (powyżej 5.000 zł miesięcznie), wyższym wykształceniem i mieszkańcy metropolii.

3. Jak zakaz handlu zmienił strukturę branży handlowej w Polsce? W dobrą, czy złą stronę?

Jednym z celów wprowadzenia ograniczeń, a z czasem twardego zakazu handlu w niedzielę było – oczywiście poza wsparciem wyzyskiwanych pracowników – wyciągnięcie pomocnej dłoni do małych, polskich sklepików osiedlowych, w których za ladą stoją właściciele toczący każdego dnia coraz bardziej nierówną walkę z wielkimi sieciami Żabek i innych owadów.

Już widać, że to się nie udało, a nawet – że stało się wręcz przeciwnie. Zachodnie sieci dyskontów były w stanie przeprowadzić kampanie marketingowe ściągające klientów do sklepów w piątki i soboty (o czym świadczą wspomniane wyżej wyniki Biedronki). Osiedlowe sklepiki pozostały otwarte, ale w niedziele opustoszały.

Poniżej macie torciki odzwierciedlające jak zmieniła się polska branża handlowa przez ostatnich niemal 10 lat. Nie jest to oczywiście kwestia zakazu handlu w niedzielę, bo ten – i to w ograniczonej formule – istniał tylko w 2018 r., ale mimo wszystko warto spojrzeć. Pod niniejszym linkiem jest cały – niezwykle interesujący – artykuł „Wiadomości handlowych”, z którego wyciągnąłem wykres.

Patrząc na dane o tym jak zmienia się polski handel w dłuższym horyzoncie czasu widać, że zakaz handlu w niedzielę prowadzi do wzmocnienia dużych, silnych sieci i do wykańczania małych. Z danych wynika, że liczba sklepów spożywczych w Polsce spadła już poniżej 70.000 (wykres poniżej obrazuje liczbę sklepów w ogóle, a nie tylko spożywczych).

Wykres poniżej jest bardzo ciekawy, bo pokazuje jak zmieniają się obroty różnych kategorii sklepów. Na czerwono dyskonty, na niebiesko hipermarkety, na żółto supermarkety, zaś na zielono małe sklepy, które (patrz strzałka) na drugim wykresie są rozbite na  różne formaty: średnio-małe, małe i bardzo małe. Jak widzicie, najmniejsze sklepy jako jedyne na rynku się zwijają. Więcej wykresów znajdziecie pod tym linkiem.

Liczba sklepów spada z roku na rok, ale po części wynika to z faktu, że mamy jedną z najbardziej rozdrobnionych branż handlowych w Europie (pod tym linkiem więcej na ten temat). I to oczywiście w XXI wieku, erze internetu i globalizacji, jest nie do utrzymania. Podobnie jak spada liczba drobnych rolników na rzecz „obszarników”, spada też liczba małych sklepów. Oczywiście: zakaz handlu w niedzielę na pewno im nie pomagał, jest niemal pewne, że ten trend przyspiesza.

Warto też wiedzieć, że zakaz handlu w niedzielę docelowo spowoduje intensyfikację prac sieci sklepów nad wdrożeniem modelu sklepów samoobsługowych (nie potrzebujących pracowników), jak również sprzedaży internetowej.

To też są trendy ogólne, ale niedziele niehandlowe na pewno przyspieszyłyby nadejście dnia, w którym pracownicy handlu mieliby nie tylko wolne w niedzielę, ale i w pozostałe dni tygodnia. Teraz, gdy nadciąga ciężki kryzys, musimy walczyć, by było wręcz przeciwnie.

Tutaj: Ciekawa analiza o tym jak niedziele niehandlowe zmieniły branżę handlową w Polsce

na zdjęciach: opustoszała Galeria Północna w Warszawie

Subscribe
Powiadom o
17 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
anonymous
3 lat temu

Raczej nie zlikwidują zakazu „bo koronawirus”. Poza tym policja zawraca ludzi z przepustkami jadących do pracy w branżach strategicznych więc trend jest w kierunku zamykania wszystkiego co popadnie.

Don Q.
3 lat temu
Reply to  anonymous

No nie, dopóki trwają koronawirusowe ograniczenia, to należy wydłużać czas pracy sklepów, by jednocześnie ludzi było w nich mało, a każdy miał szansę zrobić zakupy.
A gdy już ograniczenia będą luzowane i będą próby reanimowania gospodarki, to dla jej rozkręcenia może ktoś się zdecyduje na przywrócenie niedzielnego handlu. A może nie.

Sosna
3 lat temu
Reply to  anonymous

Jakie przepustki, jakie zawracanie…? Troll z choinki się urwał…?

anonymous
3 lat temu
Reply to  Sosna

Jak nie boisz się policji to wytknij nosa z domu to się przekonasz że rzeczywistość wygląda inaczej niż jest przedstawiana w mediach głównego ścieku.

Niedziela
3 lat temu

Nie mogę się nadziwić, że w katolickim kraju tyle osób kwestionuje zakaz handlu w niedzielę. Praca/handel w niedzielę to łamanie trzeciego przykazania, które nakazuje w niedziele odpoczywać. Niedzielny odpoczynek jest potrzebny do tego aby zachować dobre zdrowie, aby mieć czas na refleksje, która jest potrzebna np do podejmowania dobrych decyzji.
Ktoś kto regularnie odpoczywał w niedzielę ma większą samokontrolę i jest mu łatwiej zostać w domu w czasach pandemii.
Ktoś kto nie przestrzega przykazań nigdy nie będzie zadowolony ze swojego życia.

BdB
3 lat temu
Reply to  Niedziela

„Dzień święty świecić”, a nie „w dzień święty odpoczywać”. Nic nie stoi na przeszkodzie by w niedzielę pójść do kościoła lub się pomodlić przed czy po pracy.

Odpoczynek oczywiście się należy, dlatego także w handlu powinien być egzekwowany 5-dniowy tydzień pracy. Ale niekoniecznie musi wolna być konkretnie sobota i niedziela.

Niedziela
3 lat temu
Reply to  BdB

@BdB Księga Wyjścia: „Pamiętaj, abyś dzień sobotni święcił. 9Sześć dni robić będziesz i będziesz wykonywał wszystkie roboty twoje; 10ale dnia siódmego sabat Pana, Boga twego, jest: nie będziesz wykonywał weń żadnej roboty, ty i syn twój, i córka twoja, sługa twój i służebnica twoja, bydlę twoje i gość, który jest między bramami twymi.” https://pl.wikipedia.org/wiki/Dekalog Obowiązek uczestnictwa we mszy św wynika z przykazań kościelnych a nie z dekalogu. Dekalog został przekazany Mojżeszowi kiedy jeszcze nie było mszy świętej i nadal nas obowiązuje. Święcenie niedzieli polega na porządnym odpoczynku (robienia tylko rzeczy, które są absolutnie konieczne) o czym powyższy fragment wyraźnie mówi.… Czytaj więcej »

Dawid
3 lat temu
Reply to  Niedziela

No cóż, skoro nawet kościół nie trzyma się tego, co w Biblii napisano, to dziwne, żebym i ja się trzymał.

A póki co, w Konstytucji nie mamy wpisanej wiary urzędowej, a Art 53 wciąż obowiązuje.

EKD
3 lat temu
Reply to  Niedziela

Ja nie przestrzegam przykazań i jestem zadowolona ze swojego życia. A odpoczywać i oddawać się refleksjom można również w poniedziałki, wtorki itd. Pozdrawiam.

Wtorek
3 lat temu
Reply to  Niedziela

Nie mogę się nadziwić, że w katolickim kraju tylu facetów w sukienkach kwestionuje zakaz pracy niedzielę.

Księga Wyjścia: „Pamiętaj, abyś dzień sobotni święcił. 9Sześć dni robić będziesz i będziesz wykonywał wszystkie roboty twoje; 10ale dnia siódmego sabat Pana, Boga twego, jest: nie będziesz wykonywał weń żadnej roboty, ty i syn twój, i córka twoja, sługa twój i służebnica twoja, bydlę twoje i gość, który jest między bramami twymi.”

Bolek
3 lat temu

Jaki jest sens w takim razie, by dobie kryzysu tylko urzędasy miały wolny weekend.

BdB
3 lat temu
Reply to  Bolek

Tylko? Oprócz urzędników cała armia pracowników biurowych niezależnie od wielkości firmy, a także zdecydowana większość zatrudnionych w sektorze usług.

Rafał
3 lat temu

Już brak rąk do pracy, w wielu marketach do 90% pracowników poszło na L4 i Opiekę, przychodzimy nawet na dniu wolnym, pracujemy do 12godzin dziennie, pracodawca wydłuża czas otwarcia sklepu, jesteśmy tak samo przemęczeni jak służba zdrowia, proszę o przemyślane zakupy, wyrozumiałość, nie przychodźcie codziennie do marketu, to dla Waszego i naszego zdrowia. Pozdrawiam Wszystkich klientów,
PRACOWNIK MARKETU

Anonim
3 lat temu

A może Ktoś zauważy, że w sklepach pracują ludzie, a nie roboty. Osoby pracujące w handlu też chciałyby spędzić niedzielę z rodziną. Jak widać w naszym kraju liczy sie tylko budzetowka-„to są ludzie-pozostali to roboty!!!!!”
Proszę zacznijcie szanować ludzi handlu, szczególnie Tych pracujących w sklepach, punktach usługowych i wszystkich, którzy na Was „budzetowko”pracują.
Pozdrawiam

EKD
3 lat temu
Reply to  Anonim

@Anonim Polski rynek pracy jest trochę bardziej złożony, nie składa się wyłącznie z „budżetówki” i „handlu”. Jest mnóstwo branż w sektorze prywatnym, w których pracownicy maja wolne weekendy i jest bardzo duzo pracownikow budżetówki, którzy pracują w niedziele. Pozdrawiam

Solomon Kane
3 lat temu

Ktoś tu pisze, że liczy się budżetówka. Nie. „Rządzą się” korpoludki. Oni przyzwyczajeni do pracy po kilkanaście godzin, bycia dyspozycyjnym, żądają tego od innych. Zapominają, że ci „inni” tyle nie zarabiają. I nie mają takich perspektyw.
W niedzielę w normalnym czasie (bez epidemii) czynne są restauracje, kawiarnie, kluby, puby, kina, teatry i inne instytucje. Można tam wydawać pieniądze. Można iść do parku, jechać na wycieczkę.
Czy tylko sklep i zakupy są metodą spędzania wolnego czasu ? Chyba dla bardzo prymitywnych ludzi.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu