W erze wysokiej inflacji, wojen walutowych i niestabilności politycznej inwestowanie wymaga dobrych pomysłów. Już nie jest tak, że wystarczy zainwestować w cokolwiek, żeby więcej lub mniej zarobić. W najbliższych latach cały rynek rósł raczej nie będzie. Ale niektóre branże będą – jak najbardziej. Jeśli chcecie zrealizować ciekawe pomysły inwestycyjne, to warto spojrzeć, co mają do zaoferowania fundusze zagraniczne. Giganci zarządzania aktywami są już dostępni na polskim rynku ze swoimi – niekiedy bardzo innowacyjnymi – funduszami. Zainwestować też można innowacyjnie, przez aplikację
Czytałem niedawno fascynującą biografię Jima Simonsa, założyciela Renaissance Technologies i człowieka, który zapoczątkował „rewolucję quantów”, czyli trend inwestowania według matematycznych i statystycznych metod ilościowych. Jego flagowym funduszem jest legendarny Medallion, który wykręcił przez ostatnie 30 lat stopę zwrotu na poziomie 66%. Rocznie!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Na czym polega jego sukces? Tego oczywiście książka nie zdradza, ale pokazuje sposób inwestowania. Fundusz Medallion w każdym momencie ma otwartych kilka tysięcy pozycji, ale wystarczy, że 51% wypali, żeby udało się generować miliardowe zyski.
Czy w naszym prywatnym zarządzaniu jest to do powtórzenia? W takiej skali na pewno nie. Jednak czytacie na pewno w mediach i na blogach o wielu różnych pomysłach inwestycyjnych. Na „Subiektywnie o Finansach” przybliżaliśmy ostatnio fundusze demograficzne, podpowiadaliśmy, jak dodać surowce do portfela albo jak inwestycyjnie reagować na wojenną zawieruchę.
Do takich celów służą fundusze inwestycyjne. Zarządzający wcielają w życie swoje pomysły inwestycyjne, dokładają do tego dywersyfikację, zarządzanie ryzykiem i płynnością, i sprzedają klientom gotowe produkty, pobierając w zamian procent za swoje usługi. Ów procent może być wyższy lub niższy i bardzo mocno wpływa na ostateczny zysk uczestnika funduszu. Tam gdzie pieniędzy jest dużo, opłaty są zwykle niższe. 1% od miliarda dolarów to więcej niż 4% od miliona złotych.
Pod tym względem krajowy rynek TFI w porównaniu z ofertą światowych gigantów wypada jak Ekstraklasa przy Lidze Mistrzów. Niby te same zasady gry, piłkarze biegają w takich samych butach i kopią taką samą piłkę, a jednak… widać różnicę.
Co mogą dać zagraniczne fundusze, czego nie mają polskie TFI?
Jedną z podstawowych cech polskich funduszy jest to, że dominują w nich tzw. długie pozycje (czyli inwestycje, w których zysk pojawia się, gdy dany instrument finansowy drożeje, a nie tanieje). Przewaga pozycji „long” nie jest oczywiście czymś dziwnym, jednak na naszym rynku możliwość obstawiania spadkowych scenariuszy jest ograniczona.
Najprostszy przykład: zastanówmy się, co zrobić, jeśli przewidujemy spadkowy trend na WIG20, ale kontrakty terminowe na przyszłą wartość indeksu są dla nas zbyt ryzykowne (i w ogóle słabo znamy się na rynku instrumentów pochodnych)? Na krajowym rynku znajdziemy kilka funduszy inwestycyjnych, które ułatwiają takie „pesymistyczne” inwestowanie, np. Ipopema Short Equity czy Quercus Short. Ale podobny efekt możemy uzyskać kupując Beta ETF WIG20short, co pewnie wyjdzie taniej. Ale WIG20 to tylko 20 największych spółek. Natomiast dużo trudniej o „shortowanie” szerokiego rynku.
Oferta zagranicznych funduszy jest dużo bogatsza. Na samych ETF-ach można postawić na spadki głównego wskaźnika amerykańskiej giełdy, czyli S&P 500, technologicznego Nasdaq 100, indeksu szerokiego rynku Russell 2000. Są też niskokosztowe produkty „shortujące” MSCI Emerging Markets czy londyński FTSE 100.
Wyższa inflacja to także wyższe stopy procentowe. Nawet w strefie euro Europejski Bank Centralny nie będzie w stanie dużo dłużej opierać się przed podniesieniem kosztu pieniądza. Pomysłem inwestycyjnym może być więc ekspozycja na dług korporacyjny nominowany we wspólnej walucie, żeby skorzystać na wyższych odsetkach od obligacji zachodnioeuropejskich firm. Jak to zrobić?
Na polskim rynku przykładem może być Pekao Obligacji Europejskich Plus. Fundusz porównuje się w 95% do ICE BofA ML EMU Corporate Index, czyli wskaźnika obligacji korporacyjnych firm z krajów strefy euro. Fundusz pobiera opłatę na poziomie 1,43% (według formularza informacyjnego KIID za 2021 r.), a więc dość dużo jak na fundusz obligacji. Co dostajemy w zamian? Zaglądam do portfela funduszu, a tam… 99% aktywów to jednostki uczestnictwa w innych, zagranicznych funduszach.
Schroder International Selection Fund EURO Corporate Bond, Morgan Stanley SICAV Euro Corporate Bond Fund, BlueBay Investment Grade Bond Fund – to trzy z ośmiu funduszy, w które inwestują w imieniu klientów zarządzający z Pekao. Jest też 500 sztuk obligacji Ronson Europe, ale odpowiadają one za 0,3% portfela.
Jak na tym tle wypada zagraniczna konkurencja? Na portfel Euro Corporate Bond Fund od Morgan Stanley Investment Management składa się blisko 300 pozycji, w zdecydowanej większość obligacji korporacyjnych. A koszty dla klienta? Opłaty za zarządzanie to 0,64%. Podobnie BGF Euro Corporate Bond Fund (BlackRock) – 352 pozycje w portfelu, ten sam benchmark co fundusz Pekao, a opłata za zarządzanie to 1,01%.
A jak wypada porównanie wyników? Fundusz Morgan Stanley IM w trzyletnim horyzoncie jest na plusie o 0,6%, licząc w euro, a produkt BlackRocka stracił 1,25% (też w euro). Na tym tle Pekao bryluje ze stopą zwrotu 3,7%. Ale czy na pewno? No właśnie nie do końca, bo to zysk w… złotych. Gdyby porównać „jabłka do jabłek”, czyli w euro, to trzyletni wynik polskiego funduszu ląduje na minusie o ponad 4%.
Z czego wynika przewaga zagranicznych funduszy? Duży może więcej
Morgan Stanley czy BlackRock to giganty rynku. Mają łatwy – i pewnie tańszy – dostęp do wszelkich rynków, więc nie jest dla nich takim problemem – i kosztem – zbudować zdywersyfikowany geograficznie i sektorowo portfel. Do tego ogromna baza klientów i dystrybutorów sprawia, że mogą swoje produkty oferować taniej.
Dużym mankamentem – moim zdaniem – krajowego rynku funduszy tematycznych jest właśnie opieranie portfela na jednostkach uczestnictwa innych funduszy lub ETF-ów, a nie na bezpośrednich inwestycjach. Krajowe fundusze surowcowe, które analizowałem, składają się głównie z ETF-ów i udziałów innych funduszy.
MetLife Globalnych Innowacji – w 85% zawiera tytuły uczestnictwa (opłata za zarządzanie – 1,35%). mFundusz dla odważnych w Skarbiec TFI – w 84% zawiera tytuły uczestnictwa (opłata 1,9% i 20% od zysku ponad 8% w skali roku, co zdarzyło się przez ostatnie 5 lat trzy razy). UNIQA Akcji Amerykańskich – 93% stanowią tytuły uczestnictwa (opłata za zarządzanie 1,5%). To tylko przykłady, ale widzicie, w czym problem…
Zostawmy więc nasze podwórko i zobaczmy, co takiego można znaleźć w ofercie funduszy zagranicznych, co mogłoby wzbogacić nasze portfele. I nie chodzi mi o produkty szerokiego rynku, które pozwolą na zdywersyfikowaną i pasywną ekspozycję na światowe rynki.
—————————
SPRAWDŹ INWESTYCJE ZE ZNAKIEM JAKOŚCI SAMCIKA:
Zainwestuj w fundusze z całego świata bez prowizji. Chcesz wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata? Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o Finansach”. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych na F-Trust jest możliwe po wpisaniu kodu promocyjnego ULTSMA.
Czytaj też: Wszyscy przez lata śmiali się z tych funduszy. A tymczasem tylko one teraz nie zawodzą
Czytaj też: Jak niezależne platformy oferujące inwestowanie w funduszach pomagają nam w inwestowaniu?
——————–
Interesujące idee na ciężkie czasy? Szukam nietypowych strategii
Elektromobilność jest z pewnością jednym z tych trendów, które będą kształtowały gospodarkę świata w najbliższej dekadzie. Hitem inwestycyjnym 2020 i 2021 r. były akcje Tesli, pioniera i lidera (do pewnego czasu) w produkcji samochodów elektrycznych. Jednak za firmą Elona Muska podążyli inni producenci samochodów, rozwinął się cały sektor gospodarki dostarczający podzespoły, choćby baterie.
Ekspozycję na ten trend daje np. BGF Future of Transport Fund ze stajni BlackRocka. Nie twierdzę, że to najlepsze, co rynek ma do zaoferowania (trzy gwiazdki od Morningstar, czyli chyba najbardziej opiniotwórczego serwisu w tematyce funduszy inwestycyjnych), bo są też ETF-y, które śledzą indeksy firm branży elektromobilności, np. iShares Electric Vehicles and Driving Technology UCITS ETF.
Ale to raczej inwestycje bardziej długoterminowe i o większym ryzyku, więc warto na nie patrzeć w kilkuletnim horyzoncie. Na razie fundusz BlackRocka zrobił w 3 lata 75% zysku, choć od początku roku jest na ponad 10% minusie. Wymieniony ETF stracił w tym roku też około 10%, ale przez 3 lata zyskał trochę ponad 30%.
Inny pomysł – w czasie wojny nieuchronnie wzrosną wydatki na broń i inne technologie wojskowe. Amerykanie planują warte miliardy dolarów programy wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy. Polska przekazuje czołgi, pojazdy i całą masę innej broni i amunicji – te wszystkie ubytki będą uzupełniane nowym sprzętem i wyposażeniem. Całe NATO z pewnością będzie się zbroiło po uszy.
Wydawałoby się, że aż się prosi, żeby ekspozycja na sektor zbrojeniowy była promowana w ofercie instytucji finansowych. Tak jednak nie jest. Pewnie nie bez znaczenia są kryteria ESG, których znaczenie mocno rośnie. Jeśli nie macie oporów etycznych, to Fidelity ma w ofercie Select Defense and Aerospace Fund. Jego wyniki jednak nie powalają: 3,5% na plusie za ostatnie 12 miesięcy, 10,5% za 5 lat. Jednak historyczne wyniki nie powinny być podstawą do decyzji inwestycyjnej – a przynajmniej nie jedyną.
Największą pozycję w portfelu tego funduszu ma Boeing, który ostatnich lat raczej do najlepszych nie zaliczy – ale to raczej z powodu kiepskich okoliczności w swojej cywilnej części. Kontrakty od amerykańskiej armii pozwoliły temu koncernowi przejść przez trudny czas kłopotów z modelem 737 MAX, a potem okres załamania się ruchu lotniczego (a więc i zamówień na nowe samoloty) spowodowanego pandemią.
Czy teraz koniunktura się odwróci? Jest na to szansa. Boeing produkuje także samoloty wojskowe, drony i rakiety, na które popyt (nomen omen) wystrzelił. Inne spółki z portfela tego funduszu też pewnie mogą liczyć na wzrost zamówień. Myśliwce F-35 od firmy Lokheed Martin mają trafić także do Polski. Słynne przeciwczołgowe Javeliny, które tyle ruskich tanków wysłały na złom, produkowane są właśnie przez Lockeed Martin oraz inną korporację z portfela funduszu Fidelity, czyli Raytheon.
Cudze chwalicie, swojego nie znacie? Gdzie są przewagi krajowych funduszy?
To nie jest tak, że na polskim rynku nie ma żadnych ciekawych produktów. Nasze fundusze dają dobrą ekspozycję (i to w różnych wariantach) na krajowe aktywa. Dla Goldman Sachsów czy innych Vanguardów GPW jest zbyt małym rynkiem, by bawić się w strategie, alokacje i tym podobne cuda. W ofercie znajdziemy najwyżej ETF na MSCI Poland czy inny indeks.
Tutaj przewagę mają krajowe fundusze. Można zainwestować w obligacje skarbowe, w korporacyjne, w akcje małych spółek, dużych spółek, w sektor gamingowy, w spółki dywidendowe. Jednak jeśli chodzi o szerokość oferty, doświadczenie i kompetencje w zakresie rynków zagranicznych, tutaj przewagi leżą po stronie graczy międzynarodowych.
A skoro sami nasi zarządzający uznają, że dobrych okazji inwestycyjnych można szukać w ofercie zagranicznych funduszy inwestycyjnych, czemu my nie mielibyśmy korzystać?
——————————————
Niniejszy artykuł jest częścią rubryki „Fundusze bez tajemnic”, której Partnerem jest F-Trust, jedna z największych w Polsce niezależnych platform pozwalających kupować w jednym miejscu tysiące funduszy inwestycyjnych (lokalnych i z całego świata). F-Trust zapewnia z jednej strony wygodną obsługę transakcji online, bazę wiedzy o funduszach i statystyki ich wyników, a z drugiej strony „żywych” doradców, do których można zadzwonić i którzy – w ramach poważniejszych potrzeb klienta – dojadą we wskazane miejsce, żeby pomóc live.
Źródło zdjęcia: geralt/Pixabay