21 kwietnia 2021

Wkrótce majówka, a rząd nie chce otworzyć hoteli. Touroperatorzy wieszczą wielki powrót last minute. O ile więcej zapłacimy za wakacje?

Wkrótce majówka, a rząd nie chce otworzyć hoteli. Touroperatorzy wieszczą wielki powrót last minute. O ile więcej zapłacimy za wakacje?

Wkrótce majówka, a polskie hotele wciąż zamknięte (przynajmniej oficjalnie). Tymczasem wczasy w Hiszpanii potaniały o 300 zł w porównaniu z poprzednim sezonem. Czyli akurat tyle, ile trzeba wydać na test na koronawirusa potrzebny, żeby w ogóle wsiąść do samolotu. Na przednówku startu sezonu turystycznego coraz więcej wiemy o tym, jaki on będzie: sprzedaż wycieczek leży, ludzie nie planują urlopów i czekają na szczepienia. Znowu w cenie będą oferty last minute. Jakie będzie lato 2021? Czy można już planować wakacje?

Trwa lockdown hoteli. Ale jednocześnie kwitnie podziemie turystyczne – dostępne są kwatery prywatne, lokale na wynajem, niektóre hotele otwierają się na „pobyty rehabilitacyjne” (bo pobyty zdrowotne są wyłączone z lockdownu), a przede wszystkim dostępne są ciepłe kraje. Majówka, czyli pięć dni za 1.100 zł od osoby ze śniadaniem, wchodzi w grę w Chorwacji albo Hiszpanii. Majówka na Zanzibarze to koszt już 5.100 zł, ale za to ten miły kraj przyjmuje turystów bez pytania o testy na koronawirusa. Czy zatem Polacy uciekną na majówkę za granicę?  I jakie zmiany czekają nas w tegorocznych urlopach?

Zobacz również:

Majówka już stracona. A niepewność sprzyja ofertom last minute

Rząd w swojej polityce restrykcji jest nieprzewidywalny. Wiadomo tyle, że Majówka w tym roku będzie pod hasłem „stay at home”. Przynajmniej oficjalnie, bo niektóre pensjonaty już szykują podobne oferty, jak zimą. Nic dziwnego, że klienci biur podróży obecnie nie planują wylotów – czekają na rozwój sytuacji. Ruch zimą kształtował się na poziomie ok. 30% tego sprzed pandemii. Ludzie latali na Dominikanę, Zanzibar i do Meksyku.

Czy Polacy uciekną za granicę również na majówkę? Wiceprezes Rainbow Tours mówi, że touroperatorzy mogliby sobie tego życzyć, ale tak się nie stanie. Polacy niechętnie wyjeżdżają za granicę. Wolę wypoczywać blisko domu i to się raczej w najbliższych tygodniach nie zmieni  – mówi nam Maciej Szczechura z zarządu Rainbow Tours. To oznacza, że Majówka będzie raczej w domu, niż na Zanzibarze.

Rainbow Tours szacuje, że sprzeda w tym sezonie 70% wycieczek w porównaniu do 2019 r., czyli czasu przed pandemią. Mniej więcej takie szacunki mają też inne biura podróży, w tym zagraniczne.

Niepewność jutra sprawiła, że odwrócił się trwający w ostatnich latach trend odejścia od ofert last minute na rzecz first minute. Polski rynek stawał się coraz bardziej dojrzalszy i podobny do zachodnioeuropejskiego, gdzie spory odsetek wycieczek rezerwowany jest z dużym wyprzedzeniem. Ponieważ jednak nie wiadomo czy i jakie restrykcje będą obowiązywały latem, klienci zwlekają z rezerwacjami.

Czytaj też: Wciąż czekasz na zwrot pieniędzy za odwołane wakacje? Rząd podstawił klientom biur podróży Turystyczny Fundusz Zwrotów. Jak skorzystać? Niestety, nie każdy może

Czytaj też: Trzy absurdy abonamentu TVP. Hotelarze gryzą ziemię, rząd przedłuża lockdown i każe płacić „od gniazdka”. A na koniec za wszystko zapłacisz ty

Wycieczki potaniały. Majówka za 1.100 zł

Gdyby ktoś chciał się wybrać za granicę, to pod względem kieszonkowego potrzebnego na miejscu – z pewnością będzie drożej. Wystarczy spojrzeć na kurs euro. Jeśli nasz budżet to 1.500 zł na tydzień, to przed rokiem mogliśmy za tę kwotę kupić  230-250 euro. Dziś najwyżej 215 euro, jeśli trafimy na kantor z dobrymi kursami. Droższe będą przekąski na mieście, pamiątki.

A ceny wycieczek i biletów lotniczych? W pandemii bilety były tanie, bo rekordowo tania była ropa naftowa. Dziś jej ceny utrzymają się na poziomie sprzed pandemii (czyli ponad 65 dolarów za baryłkę), w dodatku złoty jest nieco słabszy, a to oznacza, że cena baryłki wyrażona w złotych jest wyższa. Wiele zależy od tego, jak zakontraktowane są umowy na zakup paliwa przez linie lotnicze.

A hotele? Pod tym względem jest tanio. Obiekty stoją puste i są gotowe organizować duże promocje, byleby tylko ściągnąć turystów. Na przykład jak mówi nam wiceprezes biura podróży Rainbow Tours Maciej Szczechura hotele na Dominikanie (i pewnie na Zanzibarze też) były tej zimy o połowę tańsze, niż zwykle, bo brakowało turystów z USA, czy z Niemiec.

Ale turystyka to nie jest taki prosty biznes. Ostateczna cena to nie jest prosta gra popytu i podaży. Biura podróży bardzo konserwatywnie podchodzą do zbliżającego się sezonu i nie rezerwują (nie wykupują) dużej liczby miejsc w hotelach – będą wolały sprzedać mniej, ale mieć pewność, że znajdzie się popyt. Jet to taki rodzaj zakładu z rynkiem – czy klienci dopiszą, czy nie.

A to oznacza, że skoro podaż będzie mała, firmy nie będą miały ciśnienia na obniżki cen. Zdaniem wiceprezesa Rainbow Tours „ceny nie będą drastycznie niższe niż średnia z ostatnich 2 lat”. Być może przemawia przez niego urzędowy „branżowy” optymizm, bo gdyby spojrzeć na twarde dane statystyczne, to te pokazują, że jednak jest taniej – przynajmniej wobec roku 2020 r. Np. wycieczki do Maroka na sierpień są tańsze aż o ponad 700 zł, niż rok temu. Do Hiszpanii – o 300 zł tańsze. A do Egiptu – o 179 zł.

Podróż nie tylko z paszportami szczepień

Paszporty COVID-owe, czyli po prostu zaświadczenia o szczepieniach, budzą dużo emocji. Komisja Europejska chce, by nazwać je „zielonymi certyfikatami”. Wiele krajów deklaruje, że będzie wpuszczać tyko zaszczepionych. „Oczywiście, że to jest niesprawiedliwe. Ale nie ma sensu nad tym dyskutować. Kraje maja prawo tego wymagać, ze względu na bezpieczeństwo sanitarne” – powiedział serwisowi CNBC Harry Nelson, partner w jednej z największych kancelarii na zachodnim wybrzeżu USA zajmującej się problematyką ochrony zdrowia.

Obowiązkowe szczepienia to żadna nowość.  Ministerstwo Zdrowia informuje, że już teraz wiele krajów wymaga, by turyści byli zaszczepieni np. na żółtą gorączkę (żółtą febrę), bo inaczej nie wjadą do wielu krajów Afryki, czy Ameryki Południowej. Arabia Saudyjska wymaga szczepienia przeciwko meningokokom – informację o szczepieniu wpisuje się do Międzynarodowej Książeczki Szczepień, którą wystawia poradnia medycyny podróży, albo punkt szczepień.

W praktyce kwestia swobody podróżowania dla zaszczepionych nie jest taka prosta. Zwykle szczepienie będzie jedną z kilku opcji wjazdu. Druga opcja to negatywny test na koronawirusa, trzecia – bycie ozdrowieńcem (i posiadanie udokumentowanej odporności, czyli badanie na przeciwciała), a czwarta – poddanie się kwarantannie.

Ta ostatnia opcja jest o tyle problematyczna, że stawia pod znakiem zapytania sens wyjazdu na dwutygodniowy urlop, z czego tydzień ma być spędzony w samoizolacji.  W praktyce, są na to sposoby. Grecy chcą stworzyć hotelowe enklawy dla osób, które muszą być w kwarantannie. Taka izolacja z drinkami, na korcie, czy nad basenem, może być całkiem przyjemna.

Ale co z dziećmi, które są nie zaszczepione? Szczepionkę podaje się tylko osobom dorosłym. Testy na dzieciach dopiero trwają i to tylko w przypadku szczepionki Pfizera. Niektóre kraje będą traktować niezaszczepione dzieci tak, jak zaszczepionych dorosłych. Ale nie jednolitej polityki.

A co z testami? Z jednej strony nie ma nic prostszego – test robi się na dobę, albo dwie przed wylotem i/lub po powrocie i świat stoi otworem. Diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze – testowanie dzieci. Test na koronawirusa to nie jest przyjemna procedura. Zdecydowana większość krajów ustaliła minimalny wiek testowania dzieci na 5-6 lat, a czasami nawet 10 lat. W Polsce nie ma dolnej granicy wieku. Zadzwoniłem do punktu Sanepidu na lotnisku Chopina w tej sprawie, gdzie uzyskałem potwierdzenie. „Rozporządzenie każe nam testować poprzez wymaz wszystkich, łącznie z niemowlakami. Tak też robimy” – usłyszałem.

Po drugie – testy zwiększają całościowy koszt wycieczki. Kosztują od 150 zł wzwyż (w przypadku testów antygenowych). W przypadku 4-osobowej rodziny, która miałaby się poddać testowi przed wylotem i po wylocie, to dodatkowe nawet 1.200 zł (może być mniej jeśli dzieci są małe i kierunek wakacyjne nie wymaga testowania np. 4-latków).

W przypadku niektórych kierunków biura podróży biorą koszt testowania na siebie, np. do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. I te mogą cieszyć się większym powodzeniem.

Czytaj też: Wakacje 2021: pięć rzeczy, które już dziś musisz o nich wiedzieć. Jak zaplanować tegoroczny urlop, żeby nie stracić nerwów i pieniędzy?

Czytaj też: Chcesz jechać na wakacje za granicą, ale boisz się kwarantanny? Z tym poradnikiem nie zginiesz. Oto przegląd ofert ubezpieczeniowych i porad na czas pandemii dla każdego podróżnika

Biura podróży kuszą elastycznością w zmianach dat podróży

Biura podróży i ich klienci powoli dochodzą do siebie po szoku wywołanym nagłym, ubiegłorocznym zamieszaniem. Klienci odzyskali już większość wpłaconych pieniędzy, pozostali zdecydowali się na przełożenie wycieki na ten rok – co oznacza, że sporo osób (ale nie wiemy jak dużo), które będą wyjadą na wakacje w tym roku, to turyści, którzy opłacili wczasy w poprzednim roku, ale z powodu lockdownu nie mogli wylecieć, więc dostali voucher, albo zmienili termin.

Klienci ciągle się jednak boją (stąd popularność last minute). Oczekują też od biur podróży elastyczności co do zmiany warunków wycieczki na krótko przed terminem wylotu. Niestety – nie ma nic za darmo i o bezkosztowej rezygnacji, czyli zwrotu wpłaconej kwoty np. na tydzień przed wylotem, można zapomnieć.

Zamiast tego biura podróż oferują ubezpieczenie kosztów rezygnacji, czyli za dodatkową opłatą (100-150 zł) można dostać zwrot wpłaconej kwoty  np. z powodu zachorowania na COVID-19 lub nawet wpadnięcia w kwarantannę (choć taki produkt to rzadkość).  Bardziej popularne są opcje bezkosztowej zmiany daty – firma nie traci pieniędzy, ale my jeśli z jakiś powodów nie będziemy mogli wylecieć, za darmo wybierzemy nowy termin. To opcja szczególnie ważna dla osób, które zrobią test na koronawirusa np. dzień przed odlotem. Oni zostaną uziemieni, a biuro podróży i tak już nikogo prawdopodobnie na to miejsce nie znajdzie.

Czytaj też: Ubezpieczenie kosztów rezygnacji z podróży. Na co warto zwrócić uwagę przed zakupem takiej polisy?

Majówka w Polsce czy za granicą. Dla naszego PKB to bez dużego znaczenia. Zobacz też najbardziej i najmniej uzależnione od turystyki kraje w Europie:

————

Posłuchaj 51. odcinka podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”

W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” zastanawiamy się, ile kosztuje nas piłka nożna oraz dumamy o tym, czy mandaty za przewinienia drogowe powinny być sprzężone z wysokością stawki za ubezpieczenie OC (oraz jakich ewentualnie innych – lepszych – metod dyscyplinowania kierowców można byłoby użyć). Radzimy też jak walczyć o spłatę długów (i dlaczego korzystanie z usług kancelarii oddłużeniowej może nie być najlepszym pomysłem) oraz sprawdzamy czy to prawda, że ponad 2 mln Polaków musi jeździć do bankomatu autobusem albo pociągiem. Podrzucamy też pomysł na Narodową Sieć Bankomatową oraz przypominamy, że w tym roku majówka będzie przebiegała pod hasłem wyjazdów zagranicznych lub… rehabilitacji.  Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem!

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Stef
3 lat temu

Drobne sprostowanie dzieciom wymaz pobiera się z gardła, co nie jest nieprzyjemne. Natomiast pobieranie z nosa to nic fajnego nawet dla dorosłych.

Admin
3 lat temu
Reply to  Stef

Oj, fakt. Dzisiaj miałem. Nic fajnego

Oliwier Skura
3 lat temu

Jeśli nasz budżet to 1.500 zł na tydzień, to przed rokiem mogliśmy za tę kwotę kupić 230-250 euro. Dziś najwyżej 215 euro

1500/215=6,98
Wychodzi mi za wysoki kurs pln/euro w stosunku do obecnego.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu