27 września 2024

Wiceminister od rozwoju (niechcący) zrzucił bombę na program tanich kredytów. Program się już po tym nie podniesie?

Wiceminister od rozwoju (niechcący) zrzucił bombę na program tanich kredytów. Program się już po tym nie podniesie?

Sejm zajmuje się projektem dopłat do kredytów hipotecznych, które obiecał Donald Tusk w kampanii wyborczej. Zdania w rządzie są podzielone, deweloperzy wychodzą ze skóry, żeby przepchnąć tanie kredyty, a większość bezstronnych obserwatorów – jest za tym, żeby pozwolić cenom mieszkań spaść. Wiceminister rozwoju Jacek Tomczak zrzucił na to wszystko bombę atomową. Powiedział, że ludzie nie po to inwestują w nieruchomości, żeby ich ceny spadały. W sumie chłop ma nawet rację, ale… 

„Polacy inwestują pieniądze w mieszkania, żeby uciekać przed inflacją. I założenie jest takie, że nie stracą” – wypalił wiceminister rozwoju i technologii, argumentując konieczność wprowadzenia kolejnego programu tanich kredytów. Nie można powiedzieć, że to nieprawda: każdy kto inwestuje, czyni to z zamiarem zarobienia, a nie tracenia pieniędzy. Dotyczy to inwestowania w akcje, obligacje, złoto, kryptowaluty, a także w nieruchomości.

Zobacz również:

Sęk w tym, że nie powinno to być żadne uzasadnienie, by komukolwiek do czegokolwiek dopłacać. Chęć zarobku (w patologicznej skali przekształcająca się w chciwość) jest naturalnym dążeniem każdego człowieka, natomiast urzędników państwowych wynajmujemy i opłacamy zasadniczo nie w tym celu, by tę skłonność zaspokajali.

Czytaj też: Kiedy ruszy spadkowa lawina cen mieszkań? Są trzy sygnały, że być może właśnie rusza. Ale są też trzy rzeczy, które mogą ją zatrzymać

Co powiedział wiceminister? A co powinien powiedzieć?

Niefortunna wypowiedź wiceministra, o ile zdradza jego prawdziwy sposób myślenia o celach programu „Kredyt 0%” – i o ile jest reprezentatywna dla rządowych zwolenników dopłat do kredytów hipotecznych – jest problemem. Można wręcz powiedzieć, że wiceminister zrzucił bombę atomową na program, zdradzając jego drugie dno. Bo jeśli tutaj nie chodzi tylko o pomaganie ludziom, lecz przede wszystkim o pomaganie deweloperom i inwestorom (i zostało to powiedziane wprost) – to taka narracja będzie niszcząca dla tego rządu i jego premiera, gdyby program wszedł w życie.

Ów sposób myślenia wiceministra jest problemem, bo może go prowokować do promowania rozwiązań, które będą służyły bardziej inwestorom lokującym w nieruchomości w celach pomnażania kapitału, tezauryzacji lub spekulacji, a nie osobom, które potrzebują mieszkania do mieszkania. Gdyby tak było, trzeba człowiekowi patrzeć na ręce, bo może narobić szkód.

Wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak przemawia na posiedzeniu sejmowej komisji
Wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak przemawia na posiedzeniu sejmowej komisji

Wypowiedź wiceministra – gdyby miał on być „przydatny” do poprawy dostępności mieszkań w Polsce – powinna brzmieć zupełnie inaczej: „Polacy inwestują pieniądze w mieszkania, żeby podnosić jakość życia, rozwijać rodzinę, wytwarzać PKB. I założenie jest takie, że im to umożliwimy”. Gdyby coś takiego wiceminister Tomczyk powiedział, byłbym spokojny o jego intencje. Byłbym jeszcze spokojniejszy, gdyby dodał, że ma świadomość, iż brak dostępu do mieszkania zwiększa nierówności i biednych czyni biedniejszymi, zaś bogatych – jeszcze bogatszymi.

Prawda jest taka, że własne M jest dziś czymś, co decyduje o tym, czy żyjesz na dobrym poziomie, gromadzisz oszczędności i nie przejmujesz się przyszłością, czy też wegetujesz. Kto ma własne mieszkanie (bez kredytu), płaci 1000 zł czynszu i wszystko, co poza tym zarobi, może przeznaczyć na wyuzdaną konsumpcję albo oszczędności. Środkowy Polak zarabia na rękę 4 800 zł, więc po opłaceniu czynszu sporo pieniędzy do dyspozycji mu zostaje.

A jeśli nie stać cię na własne mieszkanie, to je wynajmujesz. Za każdy metr w Warszawie płacisz 70 zł. Nieduże mieszkanie 60-metrowe kosztuje ponad 4 000 zł. Poza stolicą lub w gorszej lokalizacji – 3 000 zł. Jeśli nie masz nikogo do pary – wegetujesz. Jeśli masz – jedna pensja w całości idzie na wynajem. Oczywiście, można powiedzieć „zmień pracę i weź kredyt”. Część osób zapewne skorzysta z tej rady, ale część – z tytułu różnych ograniczeń – nie.

Jeśli nie masz pieniędzy na kredyt, który byłby dużo tańszy niż najem, to każdy rok takiego stanu powoduje, że biedniejesz w stosunku do tego, kto ma dostęp do mieszkania (na własność lub na kredyt). Ten dystans rośnie w tempie kosmicznym, wynoszącym kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. I zwiększa nierówności. „Posiadanie własnego M powinno być w zasięgu każdego człowieka, który jest uczciwy i potrafi ciężko pracować” – czytam co i rusz w internecie.

Czytaj też: Kiedy najlepszy moment na zakup mieszkania? Analitycy wyznaczają ten czas, w którym (chyba) wrócą dobre czasy dla… deweloperów

Czy da się ułatwić ludziom dostęp do mieszkań i nie pompować cen?

Być może to jest przesadny idealizm i dziś już nie ma co marzyć o dojściu do takiego stanu. Ale urzędnik państwowy – z tytułu tego, że bierze pieniądze od wszystkich (i bogatych i biednych) powinien wykazywać się wrażliwością, by szukać rozwiązań, które zmniejszają nierówności między bogatymi i biednymi, nie na odwrót. Poniżej jeszcze fragment pewnego spostrzeżenia, które dosłownie kilka dni temu przeczytałem w LinkedIn:

„Ostatnio przysłuchiwałem się rozmowie jakichś blisko-trzydziestolatków i nieco mnie ona podłamała – dotyczyła mieszkań, kredytów, zarobków. (…) Ci młodzi ludzi gadali o tym, że to wszystko jest jak koc, który nie starcza na nogi. Nie ma bata – nie przeżyjesz jeśli chcesz kupić mieszkanie, ale przecież i tak nie kupisz. Normalni młodzi ludzie o normalnych – czyli średnich – marzeniach. I tak sobie myślę, że to jest totalna tragedia, jak dwójka młodych ludzi nie jest w stanie wziąć dziś kredytu nie na 70 m2, ale nawet na 50 m2″

Ten linkedinowicz opowiada, że kilkanaście lat temu kupował z narzeczoną ponad 70-metrowe mieszkanie. Dwie średnie krajowe, więc rata plus opłaty odcinały jedną czwartą wspólnego dochodu. Teraz kredyt na takie mieszkanie zjadałby już połowę takiego dochodu. I porównuje obecną sytuację do głębokiego PRL-u, w którym po prostu nie było mieszkań dla normalnych ludzi. Ale wtedy można było mieć nadzieję, że kiedyś mieszkanie się „dostanie”. A teraz już nie. No, zdecydowanie nie.

Wiceminister, który tak się martwił o los inwestujących w nieruchomości, powinien zmienić obiekt zmartwień. Chęć pomocy takim właśnie młodym ludziom, których nie stać już nawet na kredyt, jest oczywiście jakimś argumentem za dopłacaniem do kredytów. Ale przecież wiemy jak to się kończy – spekulacyjnym wzrostem cen. Chyba, że… to będzie się odbywało poza rynkiem.

Na przykład państwo zamawia hurtem u deweloperów mieszkania (i wyciska ich przy tym jak cytrynę), wynajmuje je ludziom, a oni je spłacają. Kto będzie mógł i chciał spłacać więcej – kiedyś przejmie własność. Wiem, opisuję teraz program Mieszkanie +, który zakończył się klęską. Ale warto szukać takich właśnie rozwiązań, działających poza rynkiem. Jak rząd dostaje pieniądze z Unii Europejskiej to też może je wymieniać przez rynek walutowy (i wtedy to ma wpływ na kursy) albo w NBP (i wtedy to nie wpływa na rynek). Tu można próbować zrobić tak samo.

Pytanie: przy założeniu, że to jest w ogóle „robialne” (a nie jestem tak do końca przekonany), to czy ogarnie to człowiek, którego głównym zmartwieniem jest, żeby inwestorzy nie stracili pieniędzy na swoich inwestycjach w nieruchomości? Taki człowiek wybierze raczej dopłacanie do kredytów – jest dużo prostsze i da zarobić inwestorom.

Czytaj samcikową podpowiedź dla premiera w sprawie programu tanich kredytów: Ważą się losy dopłat do kredytów. Premier w rozterce, więc mu pomagam. Trzy pytania, trzy odpowiedzi i… okaże się czy kredyt #naStart jest potrzebny

Mają 12 000 zł miesięcznie. „Nie stać nas na bezpieczny kredyt”

Na koniec, żeby nie było tak smutno, podrzucam wypowiedź pani Pauliny, którą dla odmiany przekleiłem z komentarza pod jednym z artykułów w „Subiektywnie o Finansach”. Bo może też trochę jest tak, że… to z tymi młodymi jest coś nie tak? Pani Paulina z chłopakiem zarabia łącznie 12 000 zł na rękę i narzeka, że kredyt za drogi. Wkrótce rodzina pani Paulinie się powiększy i będą we trójkę (bo jest jeszcze mąż, to taka staroświecka rodzina). Czy ma rację, że narzeka?

„Ceny nieruchomości oraz ceny kredytów są tak absurdalnie wysokie, że nie wyobrażam sobie, żeby ryzykować ratę ok. 4 000 zł – bo tyle musielibyśmy płacić za trzypokojowe – w gorszej dzielnicy w Warszawie. Daje to ok. 5 000 zł samych kosztów mieszkania. To kwota, która nie pozwala na żadne oszczędności, na brak możliwości utraty jednej pensji na dłużej niż miesiąc, na żadne dodatkowe wydatki. W tej sytuacji marzenia o drugim dziecku muszą pozostać marzeniami”.

Myślę, że to jest jednak przesadne asekuranctwo, kiedy kupowałem swoje pierwsze mieszkanie, to też brałem na nie kredyt i też rata tego kredytu stanowiła 30% mojego budżetu. Kupowałem to mieszkanie po 2 700 zł za metr, więc nie mogę powiedzieć, że to był zły interes. I też się trochę obawiałem co będzie, gdy stracę pracę. Ale też to mnie mobilizowało, żeby się rozwijać i coraz więcej zarabiać. Z niedawnych badań ANG wynika zresztą, że Polacy kochają swoje kredyty hipoteczne.

Tak czy owak, sytuacja się komplikuje. Po jednej stronie mamy wiceministra zatroskanego o los inwestorów, zaś po drugiej stronie rosnące nierówności pomiędzy tymi, których stać na mieszkanie (za gotówkę albo w kredycie) a tymi, których już nie stać. Po trzeciej stronie jest „trójeczka” z dochodami 12.000 zł, która – jeśli dobrze czytam sugestię – też chciałaby, żeby jej dopłacić do kredytu (z pieniędzy tych, których na mieszkanie nie stać i je wynajmują). Niezły matrix, co? Jakie widzicie rozwiązanie? Dawajcie w komentarzach.

Więcej o programie „Kredyt #naStart”: Program tanich kredytów hipotecznych #naStart jest coraz dziwniejszy. Bez limitu ceny metra kwadratowego i… bez żadnych limitów dla niektórych

Zobacz też wideo „Subiektywnie o Finansach” poświęcone tanim kredytom Donalda Tuska:

zdjęcie: wiceminister Jacek Tomczak, Bank Gospodarstwa Krajowego/Copilot Designer

Subscribe
Powiadom o
100 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Tomasz
2 miesięcy temu

Program dopłat do kredytów realistycznie ma zmitygować wysokie stopy procentowe NBP. Utożsamianie go tylko z „napychaniem kieszeni deweloperom” jest infantylne. Gdyby przez kraj nie przetoczyła się inflacja, a w ślad za nią nie skoczyły stopy NBP i oprocentowania kredytów, to mieszkania dalej by drożały, czy byłby program dopłat czy nie, bo chętnych na zakup jest mnóstwo. Taniejące nieruchomości w kraju mocno rozwijającym się i coraz bogatszym, który goni starą Europę to mit. Niestety w sferze medialnej zapanował chaos nazwijmy to „propagandowy” z ostrzem wymierzonym tylko w deweloperów i „złe banki”, jako klasycznych chłopców do bicia. W tym temacie ważne miejsce… Czytaj więcej »

Tomasz
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Problem polega na tym, że okresy blokady zdolności kredytowej odbijają się podwójną czkawką w momencie, jak tama puszcza. W dużym uproszczeniu, wzrost cen mieszkań w krajach o wysokim poziomie wzrostu PKB (jak Polska) jest praktycznie „liniowy”, tj. idzie po sznurku razem ze wzrostem wynagrodzeń (przeciętne, minimalne) w gospodarce i wzrostem PKB. Okresy spadku zdolności kredytowej (wysokie stopy procentowe, rosnące bezrobocie) wypłaszczają ceny mieszkań (stają w miejscu), ale w momencie jak zdolność wraca (np. stopy są obniżane) następuje rajd chętnych na zakup, którzy kisili się przez ostatnie kilka lat. Popyt przekracza wtedy wszelkie poziomy i następują drastyczne wzrosty cen, rzędu 20-30%… Czytaj więcej »

Patryk
2 miesięcy temu
Reply to  Tomasz

No ale na przyszły rok są już planowane obniżki stóp procentowych więc nie widzę powodu, żeby teraz sztucznie pompować popyt. I to rządową ingerencją w rynek, która będzie finansowana z kieszeni nas wszystkich.

Janko_Ryzykant
2 miesięcy temu

Nieruchomości są w systemie naczyń połączonych z gospodarką. Jeżeli waluta będzie wiarygodna (niska inflacja), to będzie alternatywa do akumulacji i przechowania wartości kapitału. Jeżeli zmniejszy się bariery wejścia (biurokracja, zezwolenia, uczciwe traktowanie mniejszych i/lub indywidualnych inwestorów) – zwiększy się aktywność budowlaną. No i ogólnie zwiekszenie kosztow pracy, rozdawnictwo, socjal i inne rozleniwiające impulsy zniechęcające do podejmowania pracy (a budowlanka zwykle jest jednym z ostatnich wyborów zajęcia, w dodatku wymagającym pewnych kompetencji) – no to mamy to, co mamy.

Michał
2 miesięcy temu
Reply to  Janko_Ryzykant

Ma pan dane potwierdzające zmniejszoną chęć do podejmowania pracy? Chętnie przeczytam.

Piotr
2 miesięcy temu

Jak to widzę? Dziadek całe życie pływał, 9mscy w roku poza życiem, poza światem, wybudował dom.. na dzisiejsze warunki haciendę, 3 pietra po 150m2 praktycznie w centrum gdanska. Ojciec całe życie w pracy (własna firma) zbudowana od zera za pozyczone pieniadze, ma wlasne 60m2 w gdyni. Ja od 18tki wiecznie w pracy i po 12 latach kupuje za gotowke 35m2 w Wejherowie… Pokolenie po mnie jak dobrze pojdzie to po 20 latach pracy może dziabnie sobie 10-15m2 w pszczynie dolnej. A tak na powaznie to chyba jedyne na co beda mogli liczyc ludzie urodzenie po 2020 to po prostu nieszczesliwy… Czytaj więcej »

Daniel
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Rozumiem tok myślenia, ale oznacza to uzależnienie ekonomiczne młodszych (ale dorosłych) od starszych. Wszyscy młodzi mają czekać aż reszta rodziny wyciągnie kopyta i wreszcie będą coś mieć w życiu? Po 40? Przecież to absurd. To nie zachęca, to demotywuje. Już nie mówiąc o konfliktach rodzinnych w jakich sporo ludzi jest i których ja sam doświadczyłem. Juz nie mówiąc o tym ile ludzi faktycznie dostanie faktycznie wartościowy spadek, a nie tylko długi po rodzicach i stare skarpety. A rodziny mające więcej niż jednego spadkobierca? Dzieci już jest mało, dajmy ludziom więcej powodów żeby mieli mniej albo wróćmy do modelu średniowiecznego gdzie… Czytaj więcej »

Norbert
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale co te bzdury mają do rzeczy w tym temacie? Akumulacja starego bogactwa następowała i kiedys, a jednak mój dziadek, tak jak dziadek Piotra mógł nabyć taki dom, który jest absolutnie poza zasięgiem młodej osoby teraz. Spadki to nie jest coś co wymyślono w 2020 roku.

Norbert
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Czyli nie robić bo z nieba i tak w końcu spadnie? Jak masz zaplecze w postaci dostatecznie bogatych rodziców i dostatecznie małej rodziny to możesz liczyć na mannę z nieba. Ja mam 6cioro rodzeństwa więc te transfery międzypokoleniowe będą na pewno fantastyczne. Dobrze, że moja mama tej durnej rady nie posłuchała, bo babcia ma się dalej dobrze, a ja już mam 40 zamknięte. Po drugie czy sugeruje pan, że starsze pokolenia nie otrzymywały spadków? I że dopiero teraz się to zmieniło? Nie dziadek który kupił sobie hacjendę dalej mógł otrzymać druga taka w spadku od swojego, po prostu pod tym… Czytaj więcej »

Marco
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Transfery międzypokoleniowe się koncentrują (mniej dzieci – mniej spadkobierców), a pomimo tego w tej materii (mieszkalnictwo) z pokolenia na pokolenie stać nas na coraz mniej. Nie przemawia do mnie prosty argument o tym, że nasza praca jest mniej warta lub gorzej wynagradzana. Wydaje mi się, że nasze nieruchomości wspisały się na stałe w globalny rynek i siłą rzeczy ten globalny rynek gonią. Oby szybko nie dogoniły cen z Torontewa, Londynewa czy Paryżewa. Koledzy z Niemiec stękają w podobny sposób jak my w Polszy. Im na pocieszenie zostają dobrze działające „TBS-y”. My drogo mamy wszędzie zakup/wynajem. Choć ciekawe ile m2 kupi… Czytaj więcej »

Patryk
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju ja bym za głośno nie pisał o tych transferach międzypokoleniowych, bo jeszcze rząd pomyśli o podniesieniu stawki podatku od spadków. Obudzimy się wtedy w modelu koreańskim gdzie trzeba będzie brać kredyt na spłatę zobowiązań względem Państwa.

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Pokolenie obecne odziedziczy havje de Po dziadku i mieszkanie po rodzicach. Znam szczęśliwców co mają 4 mieszkania po dziadkach i babciach.

Marcin
2 miesięcy temu

Z rozmów z młodymi ludźmi przebija konflikt pokoleniowy i poczuci nie niesprawiedliwości że starsze pokolenie dostało za PRL mieszania na które ich albo nie będzie stać albo będą spłacać przez trzydzieści lat

RAFAL
2 miesięcy temu
Reply to  Marcin

To roszczeniowe i nie doceniające przywilejów jakie mieli za PRL . Zblazowani starcy .

Jacek
2 miesięcy temu

Pierwszy z brzegu pomysł. Państwo jest właścicielem kliku banków, które mogą zacząć dawać promocyjne oprocentowanie kredytów lub zrezygnować z marży. Drugi obniżyć stopy procentowe. Trzeci opodatkować zyski z najmu brak podatku pit po 15 latach od sprzedaży nie po pięciu.

Jacek
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

A Orlen będąc też w części państwowy mógł dyktować ceny przed wyborami obniżając je? Trzymanie niskiej ceny benzyny pewnie na granicy straty zmusiło innych do obniżenia ceny. Tak samo może być w tym przypadku banki państwowe mogą zejść z części marży żeby wymusić na innych ten sam ruch.

jaa
2 miesięcy temu
Reply to  Jacek

no właśnie o to całe halo było, że orlen tak robił, a nie powinien…

Norbert
2 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Tylko dopuki to promocyjne oprocentowanie nie pójdzie do naprawdę potrzebujących, to inwestorzy dostaną tani kredyt i będzie tak jak było.

Wojtek
2 miesięcy temu

Ciężkie czasy nastały dla młodych, bo teraz każdy polityk i jego rodzina jest umoczony w nieruchomości, więc nie jest w ich interesie żeby mieszkania czy domy były dostępne dla ludzi którzy chcą zakładać rodziny. A jak jeszcze deweloper wpłaci na partię to już w ogóle lepiej żeby nieruchy drożały. Najlepiej niech młodzi wynajmą kawalerkę i kupią psa zamiast robić dzieci (nie mam nic do psów, sam posiadam, ale to towarzysz rodziny a nie substytut dziecka). Strasznie to smutne.

Darius
2 miesięcy temu

Jebaxpis jebaxpo, wyjechać i nie wracać. Niech się emeryci którzy uwlaszczyli się na PRL ruchają z Krk.

Kto młody i zna język niech ucieka z tego kraju.
Z pustego nawet Salomon nie naleje.
Kaczyński okradł młodych z marzeń i Tusk jak kaczor 🦆 dyktator też okrada z resztek marzeń.

Polacy muszą wymerzec.
Jak będzie nas 10 milionów to może będzie lepiej. Dla wszystkich starczy chociaż wątpię tak Polska jest pazerna.

Pozdrowienia serdecznie.

Bart
2 miesięcy temu

W czasach pani Tacher w uk panstwo sprzedawalo mieszkania socjalne zeby pozbyc sie kosztow. Wiele osob nabywalo je za grosze. Syn pani premier ponoc nabyl ich ponad 100. Od tamtego czasu panstwo robi wszystkk zeby utrzymywac wysokie ceny nieruchomosci. Ci ktorzy kupili je kiedys za grosze nie pracuja przez pokolenia. Ci ktorych stac kredytuja sie na 40 i wiecej lat wydajac duza czesc dochodu na dach nad glowa i musza ogranjczac konsumpcje innych towarow na rynku lokalnym ze szkoda dla gospodarki. Ci ktorych nie stac na kupno placa tym pierwszym horendalne czynsze. Czesc wypada z rynku nie mogac kupic ani… Czytaj więcej »

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Bart

A w Polsce jak było? Też w latach 90tych wykupywał kto mógł. Najpierw znajoma przekształciła spółdzielcze lokatorskie we własnościowe lokatorskie, potem w latach 2000 lub później wyodrębniła księgę wieczysta, a jeszce później wykupiła grunt. Albo księga i grunt to było razem. Teraz jeszce jej przekształcili użytkowanie wieczystej we własność, więc spokojnie można było za grosze mieć mieszkanie.

mmm777
2 miesięcy temu

„Harakiri Sepuku said
2024-09-27 (Piątek) @ 01:39:59
Ramirez @

To ciekawe bo moi rodzice: kolejarz od instalacji szyn na torowisku i sprzątaczka ze szkoły byli w stanie w latach 1969 – 1999 wybudować dwa domy. Mały i piętrówkę, którą co prawda wykończono wewnątrz dopiero około 2010 ale stała! Przed 1969 kupili jeszcze działkę + hektar ornej, dobrej jakościowo ziemi. Wszystkie kredyty spłacili bez problemu.
Dzieci w latach 70 – 90 mieli siedmioro!

Gdy to dzisiaj opowiadam ludziom to jestem wyzywany (i moja rodzina) od partyjniaków, komuchów itd. co jest gówno prawdą.”

Z rynkowym pozdrowieniem 😉

Bartosz
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ziemia pod budowę jest zasobem skończonym i limitowanym. Powoduje to ogromny wzrost cen, za to że w ogóle jest i wspaniałą spekulację.
Dopóki debilny system podatkowy premiuje inwestycje w beton zamiast giełdę i inne (porównajcie podatki od najmu i PCC z 19% bandyckim kapitałowym), to nic się nie zmieni.
Ludzie uciekają od niestabilnego pieniądza i wysokiego opodatkowania w inwestowanie w to, co państwo powinno im odradzać rozsądną polityka fiskalną- kolejne mieszkania.
800 metrów kwadratowych ziemii często przebije wartością domek, który chcesz zbudować. Jeśli ziemii nie dostaniesz w spadku, to przegrałeś z marzeniami o własnym budownictwie.

Kamil
2 miesięcy temu

Tekst w stylu Państwo kupuje od deweloperów mieszkania hurtowo i przy okazji wyciska ich jak cytrynę – to pytanie po co deweloperzy mieli by budować? To może też Państwo kupuje dla wszystkich ubrania a firmy odzieżowe wyciska jak cytrynę, pytanie po co mieli by produkować odzież? Jak się coś nie będzie opłacało to nie będą budować a jak nie będą budować to nie będzie pracy dla całej budowlanki a jak nie będzie pracy to mieszkania mogą być tańsze nawet o 80% a bezrobotni i tak ich nie kupią 😉 Tak jest że w większości rozwiniętych krajów niestety jedna pensja o… Czytaj więcej »

oxo
2 miesięcy temu

Kilka uwag: Mieszkania są i będą drogie, bo ciągle są w większosci wykonywane jak XIX-wieczne rękodzieło. Szczególnie wykończeniówka ciągle wymaga ludzi, każde okno, panel, płytkę, armature, rurkę, kabel ciągle kładzie, montuje człowiek, któremu trzeba zapłacić pensje, zusy, podatki itp. O papierologii zamin się wbije pierwszą łopatę to nawet nie chce wspominać. Pewną pomocą pewnie by było budownictwo non-profit, czy społeczne, ale tanio już było, jak mieszkaliśmy w prostych ziemiankach. Mieszkania w obecnym standardzie po prostu nie da się zrobić tanio, przynajmniej do czasu jakiegoś skoku technologicznego. O mieszkania dostępne na sprzedaż jest konkurecja – obecnych 20-30 latków oraz pokolenia ich rodziców.… Czytaj więcej »

Norbert
2 miesięcy temu
Reply to  oxo

Przeciez było już tyle zestawień pokazujących wyraźnie że, wzrost cen mieszkań pędzi dużo szybciej niż wzrost zarobków. Nie pamiętam żeby choćby raz w życiu moja mama lub mój tata nie wrócili z pracy po 16:30 czyli 8h + czas dojazdu do domu. Za to znam sporo młodych osób którzy wbrew napisanym przez ciebie paskudnym kłamstwom Cisna 8h podstawy pracy + dorabiają 4h żeby dożyć do końca miesiąca. O tym ile moja matka smoxzyca wypalała papierosów już nie wspomnę żeby nie ubić jeszcze twojego argumentu o tym jak stare pokolenie oszczędzało. Nie ukrywajmy moja koleżanka z podstawówki miała ojca pijaka i… Czytaj więcej »

Xyz
2 miesięcy temu

4800 na rękę jako średni Polak. Nigdy nie widziałem takie wypłaty

xyz
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

4300 na rękę też nie widziałem. A pracuje w Łódź.

Add
2 miesięcy temu
Reply to  Xyz

Skoro nie widziałeś nigdy wyplaty 4800zl to chyba należy się zastanowić nad swoim życiem.

xyz
2 miesięcy temu
Reply to  Add

Zastanowiłem się i doszedłem do wniosku ze pracodawcy za mało płacą, a oczekują wszystkiego Jak robisz dużo sami nie przyniosą aneksu z wyższą pensją. jak pójdziesz po podwyższę pensji to usłyszysz wszystko w tym by ci nie dali. Np. nie uważamy byś zasługiwał bo coś tam. Np. nie zrobisz kontrataku na czas bo pracownicy fizyczni robią wszystko by kontrakt przedłużyć bo oni mają na godzinę nie od roboty. A że nie muszą jechać w delegację tylko śpią u siebie po pracy to tym bardziej. Efekt coś co można zrobić w dwa dni robią po tydzień, rekord dwa tygodnie. Moje wnioski… Czytaj więcej »

informatyk z 30-letnim doświadczeniem
2 miesięcy temu
Reply to  Xyz

[CENZURA-red, nie na temat]

Ukasz
2 miesięcy temu

No cóż. A ten pan nadal na stanowisku. Takie mamy nierządy

informatyk z 30-letnim doświadczeniem
2 miesięcy temu

Frankowicze kilkanaście lat temu zainwestowali… W tanie domy…mieszkania… Dzisiaj mają je praktycznie ZA DARMO !!! W Banku, w którym aktualnie pracuję większość pracowników miała kredyty w CHF… Dzisiaj moi znajomi z pracy w prywatnych rozmowach śmieją się, że „wydymali” Bank, w którym pracują !!! Dostają zwroty po kilkaset tysięcy złotych… Najwyższy zwrot to ponad 800.000,00 PL Wiem, bo mam dostęp do danych na PROD Czekają jeszcze na Odsetki Ustawowe od Banku. Za to że Bank korzystał z ich kapitału w sposób niezgodny z Polskim Prawem przez kilkanaście lat… I dostaną te odsetki od Banku… To może być kolejne kilkaset tysięcy… Czytaj więcej »

Piotr
2 miesięcy temu

Wiem, bo mam dostęp do danych na PROD
A nie obowiązuje Ciebie tajemnica bankowa? Albo czy to moralne tak grzebać w danych?

Last edited 2 miesięcy temu by Piotr
RAFAL
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Będzie kolejna ofiarą tego bandyckiego systemu ,gdzie jedni tyrają za grosze a elitki dostają setki tysięcy za darmo . I hieny prawnicze tuczą się na procederze .

informatyk z 30-letnim doświadczeniem
2 miesięcy temu
Reply to  RAFAL

RAFAŁ
Ja nie jestem ofiarą tego SYSTEMU
Ja tylko sanityzuję dane wpadające do systemów różnych banków…
Ktoś musi to robić…
Ja tylko przeglądam te dane, żeby nie było śmieci

informatyk z 30-letnim doświadczeniem
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Marcin..
Za mielenie jęzorem…jeszcze nikogo nie wsadzili !!
Zobacz audyt obywatelski..
ja wiem.. macie w biurze Internet od niedawna… ja to rozumiem

RAFAL
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Niemoralnie to mieć kasę za darmo .

RAFAL
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Moralne jest odkrywać i uświadamiać społeczenstwu jak frankowicze dostają setki tysięcy zł nienależnych , nie zarobionych przez siebie pieniędzy .

Redrum
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Ale on NIC nie ujawnił

Norbert
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

Dane statystyczne z niewiadomo jakiego banku i nawet nie wiadomo czy prawdziwe pewnie nie łamią tajemnicy bankowej. Ale co ja się tak znam, zgłoś to gdzie trzeba to ci wytłumaczą zamiast paplać.

informatyk z 30-letnim doświadczeniem
2 miesięcy temu
Reply to  Piotr

[CENZURA-red, nie na temat]

RAFAL
2 miesięcy temu

Już dawno wiadomo ,że frankowicze to największe przekretasy w tym bantustanie .Ludzie tyrają latami a cwaniaki mają za darmo . Tu nie ma przypadku . Tak miało być . .

Sławek
2 miesięcy temu

Jakie widzę rozwiązanie? Zostawić temat mieszkań na pastwę tzw. wolnego rynku.
Ceny spadną, stopy procentowe też, pensję pójdą w górę i nie będą potrzebne żadne dopłaty. Mieszkania staną się bardziej dostępne, raty kredytów niższe, a państwo nie wyda na to z budżetu ani złotówki.

Tuskobot
2 miesięcy temu

Sytuacje z kredytem nastart jest już tak absurdalna, że nawet nie wiadomo jak to skomentować.
Program do zaorania, może chociaż Prezydent by się wypowiedział, mógłby jasno uciąć program, skoro koalicja nie potrafi nic, poza manipulacja rynkiem.

To ma być demokracja?

Młody z mieszkaniem
2 miesięcy temu

Warto zwrócić uwagę jednak na odmienność sytuacji Pani Pauliny/młodych Polaków i kupujących „dawniej”. Ci, którzy kupowali dawniej (do czasów przed covidem), mogli kupić za 30% swojego ówczesnego dochodu i liczyć na to, że dzięki wzrostowi wynagrodzeń spłacą kredyt bardzo szybko – w końcu średni czas spłaty kredytu hipotecznego w Polsce to 13 lat. Ktoś zarabiający średnie wynagrodzenie w 2010 roku zarabiał 3.5k brutto, ale już w 2023 roku około 7.5k brutto. Ktoś kto kupi mieszkanie teraz za 30% dochodu raczej nie może liczyć na to, że za 13 lat jego wynagrodzenie będzie o 114% wyższe ze względu na to, że… Czytaj więcej »

Stef
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Lubię patrzyć na 2 pary krajowHiszpania, Włochy, Szwecja i Finlandia. Różne a jednak w dekadę może dwie się dźwignęły i wyszły z biedy, ale potem ich gwałtowny rozwój się zatrzymał. Powiedział bym że przeszło to w stagnację. Chyba poprosti nie można się długo dynamicznie rozwijać.? Może jak się kraj szybko bogaci to dochodzi efekt bazy i socjaliści.

Piotr
2 miesięcy temu

Pani Paulina z chłopakiem zarabia łącznie 12 000 zł na rękę i narzeka, że kredyt za drogi. Wkrótce rodzina pani Paulinie się powiększy i będą we trójkę (bo jest jeszcze mąż, to taka staroświecka rodzina).
Skoro Pani Paulina ma chłopaka i męża to raczej to nowoczesna rodzina 😛
(akurat ten komentarz czytałem i chyba już są w 3 a myśleli o drugim dziecku).

Anna
2 miesięcy temu

Ciekawy artykuł. My mamy własne M , ale chcielibyśmy zmienić na większe bo jest nam już za ciasno. Kiedy kupowaliśmy obecne mieszkanie, a było to 11 lat temu, za metr płaciliśmy 2300 zł/m2. Teraz cena za m2 to 6500. Trochę przerażające. Z jednej strony przydałby się taki kredyt z dopłatą rządu, ale z drugiej wiem, że to podniesie te i tak horrendalne ceny. Uważam, że najuczciwiej byłoby zostawić sprawę rynkowi a wtedy ceny prędzej czy później spadną. Niestety wyglada na to, że ten wiceminister po prostu się wygadał i zdradził prawdziwe intencje rządu. Ja już wcześniej czułam, że za tym… Czytaj więcej »

Redrum
2 miesięcy temu
Reply to  Anna

Sprzedaj stare mieszkanie i kup nowe. Dobierz kredyt na brakujące środki. W czym problem?

Uch
2 miesięcy temu
Reply to  Redrum

Niby to takie proste. Ale trzeba to zsynchronizować. Lub wynająć w międzyczasie coś na czas sprzedazy. Często kredyt na pelne nowe jest za ciężki (np dla ryczałtowców może być niedostpny). Podsumowując- marzą całej operacji bardzo ją utrudnia.

Stef
2 miesięcy temu

Minister powinien zacząć stosować zasadę, najpierw myśl, potem mów.

Piotr
2 miesięcy temu
Reply to  Stef

Minister do dymisji. Program do zaorania. Inaczej w przyszłym roku prezydentem będzie kandydat PIS, a za 3 lata PO skorzysta z programu „Wakacje na 4 lata+”. Wystarczy już wzrostu cen jaki wywołam swoimi działaniami PIS. Skoro PO nie jest w stanie nic zrealizować to może choć to się uda. Tu wystarczy nic nie robić i jak piszą wyżej dojdzie chociaż do korekty/stabilizacji cen, a to już coś.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu