To już przesądzone – zniknie WIBOR, najpopularniejszy w Polsce wskaźnik służący do wyliczania oprocentowania kredytów hipotecznych, samochodowych, ale też obligacji skarbowych („trzylatek”) czy oferowanych od czasu do czasu lokat terminowych. Niezależenie od tego, co zastąpi WIBOR, czeka nas rewolucja i ogromny chaos spowodowany wprowadzaniem nowego wskaźnika. Są banki, które już przygotowały się na tę zmianę
WIBOR to skrót od Warsaw Interbank Offer Rate. Potocznie przyjęło mówić się o tym wskaźniku, że to koszt pieniądza, po jakim banki pożyczają sobie pieniądze. Ale z tym pożyczaniem WIBOR od dawna ma niewiele wspólnego. Dziś to deklaracje grupy banków, po jakiej cenie pożyczyłyby innym bankom (pisząc precyzyjniej, na jaki procent złożyłyby depozyt w innym banku, ale wychodzi na to samo). Wartość WIBOR-u z reguły jest ciut wyższa od stopy referencyjnej NBP, która wynosi obecnie 1,5%. Teraz WIBOR (stawka 3-miesięczna) oscyluje wokół 1,7%.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Przeczytaj też: Wyjątkowo podstępny phishing: e-mail wysłany z „prawdziwego” adresu banku. Jak to możliwe? Część banków… „zapomniała” o zabezpieczeniu
Przeczytaj też: Alarm dla oszczędzających! Inflacja na dobre ruszyła w górę. W których bankach dziś ochronisz realną wartość swoich oszczędności?
Każdy, kto spłaca złotowy kredyt hipoteczny, doskonale wie, czym jest WIBOR i modli się, by był on jak najniższy. Bo od niego zależy wysokość rat. Oprocentowanie kredytów hipotecznych – nie licząc marginesu w postaci kredytów o stałej stopie procentowej – jest sumą WIBOR-u (najczęściej 3-miesięcznego) i stałej marży banku. Podobnie zresztą jest z kredytami frankowymi – tutaj bazą do wyliczania oprocentowania jest stawka LIBOR.
Od skandalu do unijnego rozporządzenia
Na pierwszy rzut oka WIBOR i LIBOR to wygodny i transparentny sposób wyliczania oprocentowania. Dlaczego ktoś miałby więc go likwidować? Genezy trzeba szukać w Wielkiej Brytanii. W 2012 r. brytyjskie media ujawniły, że tamtejsze banki manipulowały stawką LIBOR, czyli odpowiednikiem naszego WIBOR-u. Dzięki sztucznemu podwyższaniu lub obniżaniu wskaźnika, mogły zarabiać więcej na różnego rodzaju operacjach finansowych.
Za ten skandal, w który zamieszane były m.in. Barclays, UBS czy Royal Bank of Scotland, banki zostały ukarane grzywną sięgającą blisko 6 mld dol. Ale na karach się nie skończyło. W Unii Europejskiej rozpoczęto prace nad tym, żeby nie można było manipulować wskaźnikami będącymi bazą do ustalania m.in. oprocentowania kredytów.
Przeczytaj też: Policzyli z jakimi pieniędzmi, zgromadzonymi w banku, wchodzi Polak w wiek emerytalny. PPK, czyli akcja „schowaj Polakowi portfel”
Przeczytaj też: Zanosi się na sukces polskich frankowiczów w Europie? Rzecznik generalny TSUE podpowiada polskim sędziom jak żyć
Efektem tych prac jest unijne rozporządzenie BMR, które weszło w życie w marcu tego roku. Zakłada ono m.in., że obowiązujący wskaźnik musi odzwierciedlać realne transakcje na rynku międzybankowym. Problem w tym, że od lat WIBOR obrazuje tylko deklaracje banków, po jakiej cenie skłonne byłby sobie pożyczać. To dlatego w świetle rozporządzenia BMR WIBOR (jego administratorem jest GPW Banchmark) musi zostać zastąpiony innym wskaźnikiem.
Nie stanie się to jednak od razu. Rozporządzenie przewiduje okres przejściowy, jeśli dany wskaźnik ma kluczowe znaczenie dla systemu finansowego danego kraju. I o nadanie takiego znaczenia WIBOR-owi wystąpiła Komisja Nadzoru Finansowego. Oznacza to, że będzie mógł być stosowany jeszcze przez dwa lata.
Stopa referencyjna zamiast WIBOR-u?
Dwa lata z jednej strony to dużo, z drugiej bardzo mało, zważywszy na to, że w opracowaniu koncepcji wskaźnika, który miałby zastąpić WIBOR, rynek jest dziś w przysłowiowym lesie. I nie chodzi tylko o to, żeby coś nowego wymyślić. Zastąpienie WIBOR-u innym parametrem może wprowadzić na rynku gigantyczny chaos.
W lutym szefowa resortu finansów Teresa Czerwińska poinformowała o powołaniu zespołu, którego zadaniem jest analiza możliwości zastąpienia WIBOR-u stopą referencyjną NBP. Jak powiedział mi ekspert dużego banku, który zajmuje się tym tematem, rozporządzenie BMR dopuszcza taką możliwość, ale czy jest to zgodne z duchem zmian? Przecież stopa referencyjna banku centralnego nie jest miernikiem rzeczywistych transakcji na rynku.
Przeczytaj też: Wykwintna kolacja w Londynie kosztowała pana Tomasza 30.000 zł. Ktoś zwędził z portfela jego karty. Ale bank klientowi nie wierzy
Gdyby tak się stało, decyzje banku centralnego – o obniżkach bądź podwyżkach stóp procentowych – bezpośrednio wpływałyby na wysokość rat kredytowych Kowalskiego. Istnieje ryzyko, że NBP mógłby stać się celem jeszcze większych nacisków politycznych. W sytuacji, gdy gospodarka się przegrzewa i wskazane byłoby podwyższenie stóp procentowych, rządzącym mogłoby zależeć na tym, by stopy pozostały relatywnie niskie. Ale czym tu się martwić, skoro każdy wie, że NBP to instytucja całkowicie od polityków niezależna? 😉
Likwidacja WIBOR-u nie taka prosta
Ale nawet jeśli uda się stworzyć następcę WIBOR-u, pojawia się pytanie, jak go wprowadzić w życie. Zerknijcie do swoich umów kredytowych. Stoi tam jak wół, że oprocentowanie kredytu to WIBOR plus marża (w przypadku frankowych – LIBOR CHF plus marża). A umowa święta, więc bank nie może jej jednostronnie zmienić.
Bank może zaproponować aneks do umowy, ale jeśli klient się uprze, to teoretycznie będzie mógł się nie zgodzić. Wtedy w umowie zostałby WIBOR i klient mógłby „zafiksować” sobie kilkunastoletni kredyt na podstawie ostatniej publikacji tegoż WIBOR-u. Zakładając, że stopy procentowe w najbliższych dwóch latach (tyle mniej więcej ma jeszcze „żyć” WIBOR) nie pójdą w górę, z kredytu o zmiennej stopie będzie można zrobić sobie kredyt o stosunkowo niskiej stałej stopie procentowej. Dla klientów raj, dla banków „raczej” niekoniecznie.
Innym rozwiązaniem jest ustawowe przejście ze stawki WIBOR na inny wskaźnik. Ale tu mogą pojawić się wątpliwości natury konstytucyjnej – czy to legalne?
Przeczytaj też: Już nie tylko swój dowód osobisty znajdziesz w rządowej aplikacji na smartfona. „Papiery” samochodowe też do niej trafiły! Które? I po co?
Przeczytaj też: Nie musisz mieć karty wielowalutowej, by bez strachu płacić za granicą. Niektóre zwykłe debetówki to karty bezspreadowe. Mamy listę!
W przypadku nowych portfeli kredytowych banki już zabezpieczają się na wypadek likwidacji WIBOR-u. Niedawno jeden z naszych czytelników zauważył ciekawy zapis w umowie kredytowej podpisanej z BNP Paribas. Bank wpisał do umowy, że w przypadku zaprzestania publikowania wskaźnika WIBOR, oprocentowanie kredytu ustalane będzie w oparciu o… stopę referencyjną NBP powiększoną o 0,2 pkt proc.
Niezależnie od tego, co zastąpi WIBOR, czeka nas chyba jedna z największych rewolucji na rynku finansowym w ostatnich latach, jeśli nie dziesięcioleciach. Choć jest jeszcze trochę czasu na reformę, nie można zwlekać do ostatniej chwili, bo to tylko sprzyja stworzeniu bubla.
W „Subiektywnie o finansach” będziemy na bieżąco monitorować ten temat, pytać bankowców i instytucje nadzorcze o pomysły na to, czym zastąpić WIBOR. Zachęcamy do dyskusji – co Waszym zdaniem mogłoby zastąpić stary, dobry (?) WIBOR? Albo LIBOR? Piszcie w komentarzach lub na: maciej.bednarek@subiektywnieofinansach.pl
Źródło zdjęcia: Pixabay