Rusza sezon weselny. I wraca stary dylemat każdego weselnego gościa: ile włożyć do koperty w ramach prezentu ślubnego? Czy weselne stawki kopertowe sprzed pandemii są jeszcze aktualne? Liczę, ile w czasach zarazy oraz szalejącej inflacji trzeba włożyć do ślubnej koperty, żeby nie wyjść na skąpca
Pary młode, którym pandemia pokrzyżowała plany, chcą wreszcie stanąć na ślubnym kobiercu i wyprawić huczne wesele. To nie będzie łatwe, bo jeszcze przez jakiś czas będą obowiązywały restrykcje jeśli chodzi o liczbę weselników. Kogo zaprosić, żeby koszty wesela się zwróciły? Ile w tym roku należy włożyć do koperty, żeby prezentu nie zjadła rosnąca inflacja? Sprawdzam!
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Rynek imprez weselnych w zapaści. Najmniej ślubów od 1945 r.
Firmy organizujące przyjęcia i imprezy okolicznościowe są jednymi z tych, które najbardziej odczuły skutki pandemii. Z powodu obecnego i ubiegłorocznego lockdownu start sezonu eventowego, który tradycyjnie zaczyna się w maju, opóźni się. Niektóre pary młode przesunęły datę zaślubin nie o miesiąc, czy dwa, ale o rok. To z kolei oznacza, że grafik sal weselnych się zagęścił, niektóre sale rezerwuje się z 2-3 letnim wyprzedzeniem, a liczba dni, w których organizuje się wesele jest ograniczona (najlepiej by była to sobota, ewentualnie piątek, wtedy jest taniej).
Lecz niech te informacje nas nie zmylą. O skali załamania weselnego rynku mówią dane GUS na temat liczby ślubów w Polsce. Generalnie jest ona skorelowana z wyżami i niżami demograficznymi. Na przykład w 2019 r. przed ołtarzem stanęło ponad 180.000 par, czyli o 80.000 mniej niż w rekordowym ostatnim dwudziestoleciu 2008 r.
Ale w roku pandemii mieliśmy „ślubny zawał”. Sakramentalne (albo urzędowe) „tak” powiedziało sobie 145.000 par. To najgorszy wynik nie tylko po 1989 r. ale, w całej powojennej historii Polski. W latach 40. ubiegłego wieku, po wojnie, ślub brało ponad 250.000 par (źródło), potem ta wartość wzrosła do ponad 300.000 na przełomie lat 70. i 80. Oraz ponownie 20-30 lat później, gdy „owoce” tych związków dojrzały i same zapragnęły ożenku.
Miliardy złotych strat. Kiedy branża się odkuje?
Branża ślubna nigdy nie była w takim kryzysie, jak obecnie. Dla formalności warto dodać, że do najmniejszego poziomu po 1989 r. spadła też liczba rozwodów – „żegnaj” powiedziało sobie tylko 50.000 par, co jest zapewne po części spowodowane utrudnieniami proceduralnymi.
Jak będzie w tym roku wyglądał sezon ślubny? Wesela do 25 osób w plenerze można organizować od 15 maja. Limit nie dotyczy osób zaszczepionych! Od 29 maja limit wzrasta do 50 osób, ale dodatkowo otwarte będą też restauracje.
Rok temu rząd pozwolił od początku czerwca organizować wesela do 50 osób. Potem zwiększył ich liczbę do 150. Imprezy trwały bez większych przeszkód w całej Polsce do 6 sierpnia, gdy dobowa liczba przypadków koronawirusa przekroczyła 800, a rząd wprowadził podział kraju na żółte i czerwony strefy, w których były ograniczenia dotyczące organizowanie imprez.
W tym stanie branża dociągnęła do końca sezonu. Jakie straty poniosła branża? Ślub można wziąć od 84 zł (opłaty w Urzędzie Stanu Cywilnego) do 840.000 zł. Albo i więcej w zależności od fantazji i zdolności finansowych naszych i rodziny. Jaka jest mediana? Oszacował to z pomocą profesjonalnej doradczyni ślubnej Maciek Bednarek.
Sama ceremonia może kosztować od ok. 2.500 do ponad 7.000 zł. Podobnej kwoty może zażyczyć sobie ksiądz. Dekoracje na miejscu ceremonii to koszt 500-1.500 zł, oprawa muzyczna – od 300 do 1.300 zł, a obrączki – 1.500-3.000 zł.
Największy koszt wiąże się z wynajęciem sali i za catering. Za tzw. talerz (jedzenie, napoje, alkohol) trzeba zapłacić 200-300 zł, czyli w sumie od 20.000 do 30.000 zł. Dekoracje? To nawet 2.000-6.000 zł. A didżej czy zespół muzyczny biorą od 2.500 do 7.000 zł. Kolejne koszty to usługi foto i wideo (3.500-7.000 zł), zaproszenia i winietki (200-800 zł), bukiety i przypinki (400-600 zł), transport pary młodej (500-1.200 zł), fryzjer i makijaż (300-600 zł), strój panny młodej (4.000-6.000 zł) i pana młodego (2.500-3.500 zł).
Podsumowując: w dużym mieście wesele na 100 osób, ale w wersji ekonomicznej może zamknąć się w kwocie ok. 40.000 zł, a jeśli „młodzi” postanowią zaszaleć, zapłacą nawet 70.000 zł. Widełki cenowe w mniejszym mieście to ok. 25.000 – 50.000 zł. Czyli uśredniając koszt wesela w skali kraju, może to być ok. 35.000 zł, oznacza to, że rynek weselny wart jest jakieś 6,7 mld zł rocznie.
Ile parom młodym udaje się odzyskać z wydanej na uroczystość kwoty dzięki kopertom od gości? Ile trzeba włożyć do koperty w ramach ślubnego prezentu? Pamiętajmy, że jest pandemia, ale jest i inflacja.
Wesele 2021. Ile włożyć do koperty, żeby zwrócił się ślub w mieście, a ile na wsi?
Temat pieniędzy w kopercie jest drażliwy i nie ma twardych danych, które pokazywałyby, ile młode pary „zarabiają” na ślubnych prezentach. Obowiązuje niepisana zasada, że im bliższa rodzina, tym grubość koperty powinna być większa. Z drugiej strony, inne reguła podpowiada, że aby nie popełnić faux pas jeśli jest się zaproszonym na „wyżerkę”, a nie tylko na uroczystość w kościele, to powinniśmy włożyć tyle, ile kosztowałby nas porównywalne obiad „za osobę” plus marża.
Przykładowe stawki, które można znaleźć na portalach poradnikowych o organizacji ślubów podają następujące kwoty: rodzince chrzestni: 1.000 zł. Bliska rodzina 500-600 zł od pary, dalsza rodzina i znajomi – 150-250 zł „od talerzyka”. Na to wszystko nakłada się jeszcze wysoka inflacja – szczególnie dotkliwa jeśli chodzi o ceny usług w restauracjach, które statystycznie rosną o 6% w skali roku.
Jaki jest bilans? Do tej pory jedyne badanie jakie zostało na ten temat przeprowadzone, zamówiła firma Kruk w pracowni SW Research. Opisaliśmy je 2018 r. i jako jedyna redakcja pofatygowaliśmy się po szczegółowe dane w arkuszu Excel (do pobrania tutaj).
Ile włożyć do koperty? „Stare” 500 zł, to dziś… 600 zł
Najczęstszym wskazaniem wartości prezentu wśród mieszkańców aglomeracji jest 500-1000 zł, odpowiedziało tak 27,6% pytanych. Jeśli chodzi o szczegółowe kategorie to rzuca w oczy się fakt, że więcej niż 1.000 zł chcą dawać osoby po 50. roku życia (6,7%) i takie, które zarabiają najwięcej – powyżej 5.000 zł miesięcznie (11,6%).
To wszystko jednak są dane archiwalne. One nie uwzględniają ani pandemii, ani szalejącej ostatnio w naszych portfelach inflacji. Ile należy dać w tym roku, żeby nie najeść się wstydu?
Zakładając, że w 2018 r. chcieliśmy przeznaczyć na prezent (lub włożyć do koperty) 250 zł od osoby, to ile powinniśmy włożyć teraz, uwzględniając inflację? Średnioroczna inflacja niewiele nam powie – według kalkulatora inflacyjnego Ministerstwa Finansów siła nabywcza 500 zł z maja 2018 r. spadła obecnie o niecałych 450 zł – inflacja wyniosła 11%. Żeby więc wyrównać straty, powinniśmy dołożyć kolejne 50 zł.
Ale ceny usług restauracyjnych rosły silniej niż inflacja, bo o 6% rocznie. Czyli zakładając, że ktoś w 2019 r. zrobił rezerwację na 2020 r. i płacił 250 zł od osoby. W 2020 r. ceny wzrosły o 6%, czyli do 265 zł. W tym roku ceny rosną – według danych GUS – o kolejne 6%, czyli razem jest to już 284 zł „od talerzyka”.
Oznacza to, że para gości, która planowała przed pandemią włożyć do koperty 500 zł, teraz powinna włożyć 567,8 zł. Oczywiście, nikt nie będzie wrzucał „drobniaków”, dlatego kwotę – zależności od tego czy nasze zarobki wzrosły, czy spadły (statystycznie wzrosły) powinno się zaokrąglić w dół do 550 zł, albo w górę do 600 zł.
Trzeba też pamiętać, że pieniądze to nie wszystko. I że najlepszym prezentem dla pary młodej będą nie pieniądze, ale nasza obecność, szczere życzenia i to, że mimo pandemii, znów możemy się wszyscy spotkać.
—————————
Ciekawe? To przeczytaj również: Wyjazd wakacyjny? Gdzie kupić euro, franki, dolary, funty? Jakie są różnice w spreadach?
Zerknij także na to: Wyniki badań i recepty w smartfonie, dostawa leków do domu, e-recepty, porada lekarska na wideo. Idzie rewolucja w służbie zdrowia [BIZNES BEZ PAPIERU]
Skorzystaj z tego: Można dostać nawet 4.200 zł za zmianę banku. Co trzeba zrobić? [ZŁOTO DLA WYBRANYCH]
Zarób dzięki lekturze tego kawałka: Wszyscy przez lata śmiali się z tych funduszy. A one dziś są przystanią pewnego zysku, gdy wszystko zawodzi [FUNDUSZE BEZ TAJEMNIC]
Nieruchomość na inflację? Czy zakup mieszkania może uchronić oszczędności przed inflacją? Czy i na jakie zyski można liczyć? Jakie są ryzyka?
—————————
POSŁUCHAJ NASZEGO PODCASTU: „LIBEK” W ŚWIECIE NOWEJ EKONOMII
Dziś w „Finansowych sensacjach tygodnia” specjalny gość – Janusz Lewandowski, były komisarz unijny ds. budżetu (czyli w Komisji Europejskiej odpowiednik ministra finansów), obecnie europoseł, wcześniej minister w dwóch rządach Rzeczpospolitej. No i liberał, bo współzakładał Kongres Liberalno-Demokratyczny. Zapytaliśmy Janusza Lewandowskiego oczywiście o europejski plan odbudowy i o to, czy awantura o jego zawartość na obecnym etapie ma sens, a także o to, ile realnie pieniędzy może do nas przypłynąć. No i nie odmówilibyśmy sobie pytania o to, czy nasz rozmówca już spalił książki o liberalnej ekonomii i przyzwyczaił się do tej nowej, w której można się zadłużać ile wlezie. Zapraszamy do posłuchania TUTAJ!
Źródło zdjęcia: PixaBay