Kredyt wiąże bardziej, niż jakakolwiek przysięga, włącznie z małżeńską. Co zrobić, gdy para, będąca w związku nieformalnym, kupiła mieszkanie na spółkę, a potem coś się między nimi popsuło i jedna ze stron „ewakuowała się” ze wspólnego życia? A jeśli jeszcze ów partner lub partnerka zaciągała na swoją część kredyt hipoteczny? Próbujemy rozwiązać taki właśnie węzeł gordyjski
Nasza czytelniczka, nazwijmy ją Joanna (prosiła o niepodawanie nawet prawdziwego imienia), nabyła wraz ze swoim narzeczonym mieszkanie. Ona miała gotówkę, on więc dobrał kredyt. W międzyczasie urodziło się dziecko i… niestety coś się zaczęło psuć w tym związku. Para nie jest już razem, a były narzeczony chce mieszkanie sprzedać, żeby spłacić kredyt. Joanna – jako współwłaścicielka mieszkania – nie zgadza się na to, bo chce mieć gdzie mieszkać, a poza tym lubi to mieszkanie.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Sytuacja prawie jak rodem z telenoweli. Ale to nie fantazje telewizyjne tylko samo życie… trochę brutalne niestety. Z jednej strony są prawa współwłaścicielki, z drugiej strony mocne karty przetargowe ma były narzeczony, bo jeśli np. przestanie spłacać kredyt, to po mieszkanie może się zgłosić bank. Jak wybrnąć z tej sytuacji tak, aby wszyscy byli zadowoleni?
Czytaj też: W kraju polityka prorodzinna? A banki za to uwielbiają rozwody. Dlaczego? Z jednego, bardzo prostego powodu
Mieszkanie na spółkę, tylko spółki już nie ma. Jak się wyplątać?
Postanowiliśmy się nad tą sprawą pochylić, bo – wbrew pozorom – takich sytuacji jest w naszym społeczeństwie sporo. Ludzie coraz rzadziej biorą ślub, więc jeśli kupują mieszkanie, to najczęściej po połowie. W akcie notarialnym jest umieszczona proporcja według której dwie osoby stają się właścicielem nieruchomości. Bardzo częsta jest też sytuacja, że jeden z partnerów nie ma gotówki, więc bierze kredyt na swoją część mieszkania. Mieszkanie na spółkę z kredytem na pół mieszkania? Niestety nie. Z natury rzeczy hipoteka na rzecz banku obejmuje całe mieszkanie, a nie tylko te 50%, na które zabrakło pieniędzy. No dobrze, co więc robić, gdy to się już przydarzy?
Opcja 1. Pani Joanna spłaca swojego ex. Najbardziej oczywista i potencjalnie najłatwiejsza polega na tym, że Joanna spłaci swojego ex i zostanie z „czystym” hipotecznie mieszkaniem. Jest tylko jedno „ale” i to całkiem duże. Musi mieć odpowiednią kwotę oszczędności. W 99% przypadków jest z tym problem, czasem rodzina pomoże, czasem ktoś nowy (w życiu) pojawi się z kapitałem. Ale to nie jest ten przypadek. Joanna obecnie kredytu też nie dostanie, jest przecież matką na urlopie macierzyńskim.
Opcja 2. Jej ex sprzeda komuś swój udział w mieszkaniu. Dodatkowo można też dopiec i na złość zrobić swojej byłej narzeczonej. Udziały również można sprzedawać. Kupujący spłaci kredyt i stanie się właścicielem części mieszkania. Swoją własnością będzie mógł dysponować, zamieszkać tam lub wynająć. Wszystko OK, ale co na to nasza bohaterka?
W części to jej nieruchomość, przecież tam mieszka z dzieckiem… To byłoby wysoce niekomfortowa sytuacja. Zdarza się mieć paskudnego sąsiada, a tutaj mógłby to być współwłaściciel i współlokator. Mógłby zamieszkać sam lub komuś podnająć swój pokój. Można sobie co prawda wyobrazić sytuację, w której ta osoba stałaby się (dla Joanny) kimś więcej niż tylko współlokatorem, ale to nie bajka Disneya. Poza tym to rozważania już zupełnie pozaekonomiczne…
Opcja 3. Facet dochodzi do wniosku, że skoro pod tym adresem już nie mieszkam, to kredyt też go nie interesuje. Zobowiązanie jest zabezpieczone hipoteką, więc niech sobie bank, czy inny komornik zabierze chatę i jego się nie czepia. To postawa z życia wzięta, niestety. I występuje dość często w podobnych sytuacjach. Rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś daleko (dalej niż w Bieszczady). Na dobry start jeszcze jakaś gotówka z banku, może kilka chwilówek i „niech mnie frajerzy szukają”. O alimentach też można zapomnieć.
Joanna kredytu nie miała, ale musiała wyrazić zgodę na obciążenie nieruchomości hipoteką. Banki nie zabezpieczają się na udziałach więc na całym mieszkaniu jest hipoteka. W przypadku braku spłaty kredytu bank będzie najpierw przypominać o zadłużeniu przeterminowanym, później wysyłać monity, a na końcu przekazać zobowiązanie do windykacji. Ten proces trwa latami, ale finalnie bank mieszkanie przejmie za długi. Sprzeda, zlicytuje itd.
Cash is king, zwłaszcza gdy związek zaczyna trzeszczeć w szwach
Jak widzicie, za wyjątkiem opcji 1. żadna z sytuacji nie skończy się happy endem. Kredyt łączy bardziej, niż jakakolwiek przysięga. Warto się dobrze zastanowić czy wystarczająco dobrze znamy osobę, z którą ma nas połączyć… mieszkanie na spółkę. Niekoniecznie musi to być związek nieformalny. W małżeństwach również się takie historie zdarzają. Pamiętajcie, że umowa kredytowa jest zobowiązaniem solidarnym. W przypadku braku spłaty rat bank może na różne sposoby próbować odzyskać swoje pieniądze.
Jeżeli kredytobiorcy (lub chociaż jeden z nich) ma dochód to egzekucja będzie głównie na nim bazowała. Windykacja z zabezpieczenia (nieruchomości) jest najtrudniejsza i banki stosują ją dopiero wtedy, gdy inne sposoby ściągnięcia zadłużenia zawiodą. Dla banku nie ma znaczenia kto mieszka w mieszkaniu, kto spłacił część rat oraz jakie są obecne relacje pomiędzy kredytobiorcami (lub raczej już dłużnikami). Dlatego też najlepszym rozwiązaniem jest porozumienie się ze sobą kredytobiorców, nawet jeżeli ich relacje życiowe uległy znaczącej zmianie.
A najlepiej jest – będąc w sytuacji, gdy kupujemy z kimś nieruchomość na spółkę – mieć z tyłu głowy scenariusz, w którym dochodzi do rozpadu związku. Najbezpieczniej jest mieć wtedy gotówkę, by spłacić drugą stronę – nieważne czy będzie to jej portfel czy kredyt bankowy. Pani Joanna byłaby w nieco lepszej sytuacji, gdyby przy zakupie nieruchomości też posiłkowała się kredytem bankowym, pomimo posiadania swojej puli oszczędności. Jej „manko” w stosunku do kwoty, która jest potrzebna na spłacenie byłego partnera byłoby mniejsze. Swoją część kredytu i tak by spłacała, a byłoby łatwiej zrobić coś z połową należącą do ex.
Jak sami widzicie, sytuacja dość życiowa. Ale może macie inne pomysły w jaki sposób rozwiązać problem oraz (przede wszystkim) w jaki sposób strony mogą się skutecznie zabezpieczyć przed takimi „niedogodnościami”. Zachęcamy do dyskusji.
————
Posłuchaj nowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
Dziś w cyklu podcastowym „Finansowe sensacje tygodnia odcinek nietypowy, poświęcony „rocznicy” pandemii w Polsce. Dokładnie 4 marca 2020 r. ogłoszono w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa, a dokładniej – wywołanej nim choroby nazwanej Covid-19. Czego nauczyliśmy się przez ten rok? Jakie mamy wnioski na przyszłość? I jaka będzie ta przyszłość? Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem, albo na Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts i siedmiu innych platformach do słuchania.
Rozpiska minutowa odcinka:
00:56 – od pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce do pierwszego twardego lockdownu. Panika sklepowa, afera maseczkowa, rzeź na giełdzie. I co nam z tego dziś zostało? Czy warto było panikować?
16:57 – wiosenny lockdown. Czy dziś możemy z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że zamykanie wszystkiego to zło?
20:14 – pandemiczna odwilż i wakacje. Jak w pandemii zmieniła się turystyka? I jak się zmieni w najbliższych miesiącach, latach?
28:50 – drugi, jesienny lockdown. Jak rząd (nie) pomagał przedsiębiorcom uziemionym przez Covid-19. I co z tego wynika?
37:47 – odmrażanie gospodarki w przeddzień trzeciej fali koronawirusa. W którym miejscu pandemii jesteśmy? Czy dzięki szczepionce pokonamy zarazę?
zdjęcie tytułowe: Pexels/Cottonbro