3 marca 2021

Kobieta, kochający partner, dziecko w drodze, no i mieszkanie na spółkę. I to na kredyt, ale nie całkiem. Jak się wyplątać, gdy partner mówi „pas”?

Kobieta, kochający partner, dziecko w drodze, no i mieszkanie na spółkę. I to na kredyt, ale nie całkiem. Jak się wyplątać, gdy partner mówi „pas”?

Kredyt wiąże bardziej, niż jakakolwiek przysięga, włącznie z małżeńską. Co zrobić, gdy para, będąca w związku nieformalnym, kupiła mieszkanie na spółkę, a potem coś się między nimi popsuło i jedna ze stron „ewakuowała się” ze wspólnego życia? A jeśli jeszcze ów partner lub partnerka zaciągała na swoją część kredyt hipoteczny? Próbujemy rozwiązać taki właśnie węzeł gordyjski

Nasza czytelniczka, nazwijmy ją Joanna (prosiła o niepodawanie nawet prawdziwego imienia), nabyła wraz ze swoim narzeczonym mieszkanie. Ona miała gotówkę, on więc dobrał kredyt. W międzyczasie urodziło się dziecko i… niestety coś się zaczęło psuć w tym związku. Para nie jest już razem, a były narzeczony chce mieszkanie sprzedać, żeby spłacić kredyt. Joanna – jako współwłaścicielka mieszkania – nie zgadza się na to, bo chce mieć gdzie mieszkać, a poza tym lubi to mieszkanie.

Zobacz również:

Sytuacja prawie jak rodem z telenoweli. Ale to nie fantazje telewizyjne tylko samo życie… trochę brutalne niestety. Z jednej strony są prawa współwłaścicielki, z drugiej strony mocne karty przetargowe ma były narzeczony, bo jeśli np. przestanie spłacać kredyt, to po mieszkanie może się zgłosić bank. Jak wybrnąć z tej sytuacji tak, aby wszyscy byli zadowoleni?

Czytaj też: W kraju polityka prorodzinna? A banki za to uwielbiają rozwody. Dlaczego? Z jednego, bardzo prostego powodu

Mieszkanie na spółkę, tylko spółki już nie ma. Jak się wyplątać?

Postanowiliśmy się nad tą sprawą pochylić, bo – wbrew pozorom – takich sytuacji jest w naszym społeczeństwie sporo. Ludzie coraz rzadziej biorą ślub, więc jeśli kupują mieszkanie, to najczęściej po połowie. W akcie notarialnym jest umieszczona proporcja według której dwie osoby stają się właścicielem nieruchomości. Bardzo częsta jest też sytuacja, że jeden z partnerów nie ma gotówki, więc bierze kredyt na swoją część mieszkania. Mieszkanie na spółkę z kredytem na pół mieszkania? Niestety nie. Z natury rzeczy hipoteka na rzecz banku obejmuje całe mieszkanie, a nie tylko te 50%, na które zabrakło pieniędzy. No dobrze, co więc robić, gdy to się już przydarzy?

Opcja 1. Pani Joanna spłaca swojego ex. Najbardziej oczywista i potencjalnie najłatwiejsza polega na tym, że Joanna spłaci swojego ex i zostanie z „czystym” hipotecznie mieszkaniem. Jest tylko jedno „ale” i to całkiem duże. Musi mieć odpowiednią kwotę oszczędności. W 99% przypadków jest z tym problem, czasem rodzina pomoże, czasem ktoś nowy (w życiu) pojawi się z kapitałem. Ale to nie jest ten przypadek. Joanna obecnie kredytu też nie dostanie, jest przecież matką na urlopie macierzyńskim.

Opcja 2. Jej ex sprzeda komuś swój udział w mieszkaniu. Dodatkowo można też dopiec i na złość zrobić swojej byłej narzeczonej. Udziały również można sprzedawać. Kupujący spłaci kredyt i stanie się właścicielem części mieszkania. Swoją własnością będzie mógł dysponować, zamieszkać tam lub wynająć. Wszystko OK, ale co na to nasza bohaterka?

W części to jej nieruchomość, przecież tam mieszka z dzieckiem… To byłoby wysoce niekomfortowa sytuacja. Zdarza się mieć paskudnego sąsiada, a tutaj mógłby to być współwłaściciel i współlokator. Mógłby zamieszkać sam lub komuś podnająć swój pokój. Można sobie co prawda wyobrazić sytuację, w której ta osoba stałaby się (dla Joanny) kimś więcej niż tylko współlokatorem, ale to nie bajka Disneya. Poza tym to rozważania już zupełnie pozaekonomiczne…

Opcja 3. Facet dochodzi do wniosku, że skoro pod tym adresem już nie mieszkam, to kredyt też go nie interesuje. Zobowiązanie jest zabezpieczone hipoteką, więc niech sobie bank, czy inny komornik zabierze chatę i jego się nie czepia. To postawa z życia wzięta, niestety. I występuje dość często w podobnych sytuacjach. Rzucić to wszystko i wyjechać gdzieś daleko (dalej niż w Bieszczady). Na dobry start jeszcze jakaś gotówka z banku, może kilka chwilówek i „niech mnie frajerzy szukają”. O alimentach też można zapomnieć.

Joanna kredytu nie miała, ale musiała wyrazić zgodę na obciążenie nieruchomości hipoteką. Banki nie zabezpieczają się na udziałach więc na całym mieszkaniu jest hipoteka. W przypadku braku spłaty kredytu bank będzie najpierw przypominać o zadłużeniu przeterminowanym, później wysyłać monity, a na końcu przekazać zobowiązanie do windykacji. Ten proces trwa latami, ale finalnie bank mieszkanie przejmie za długi. Sprzeda, zlicytuje itd.

Czytaj też: Miłość, pożądanie, seks… i bezlitosna matematyka. Ważne wzory dla tych, którzy w związku ze związkiem myślą tylko o jednym 

Cash is king, zwłaszcza gdy związek zaczyna trzeszczeć w szwach

Jak widzicie, za wyjątkiem opcji 1. żadna z sytuacji nie skończy się happy endem. Kredyt łączy bardziej, niż jakakolwiek przysięga. Warto się dobrze zastanowić czy wystarczająco dobrze znamy osobę, z którą ma nas połączyć… mieszkanie na spółkę. Niekoniecznie musi to być związek nieformalny. W małżeństwach również się takie historie zdarzają. Pamiętajcie, że umowa kredytowa jest zobowiązaniem solidarnym. W przypadku braku spłaty rat bank może na różne sposoby próbować odzyskać swoje pieniądze.

Jeżeli kredytobiorcy (lub chociaż jeden z nich) ma dochód to egzekucja będzie głównie na nim bazowała. Windykacja z zabezpieczenia (nieruchomości) jest najtrudniejsza i banki stosują ją dopiero wtedy, gdy inne sposoby ściągnięcia zadłużenia zawiodą. Dla banku nie ma znaczenia kto mieszka w mieszkaniu, kto spłacił część rat oraz jakie są obecne relacje pomiędzy kredytobiorcami (lub raczej już dłużnikami). Dlatego też najlepszym rozwiązaniem jest porozumienie się ze sobą kredytobiorców, nawet jeżeli ich relacje życiowe uległy znaczącej zmianie.

A najlepiej jest – będąc w sytuacji, gdy kupujemy z kimś nieruchomość na spółkę – mieć z tyłu głowy scenariusz, w którym dochodzi do rozpadu związku. Najbezpieczniej jest mieć wtedy gotówkę, by spłacić drugą stronę – nieważne czy będzie to jej portfel czy kredyt bankowy. Pani Joanna byłaby w nieco lepszej sytuacji, gdyby przy zakupie nieruchomości też posiłkowała się kredytem bankowym, pomimo posiadania swojej puli oszczędności. Jej „manko” w stosunku do kwoty, która jest potrzebna na spłacenie byłego partnera byłoby mniejsze. Swoją część kredytu i tak by spłacała, a byłoby łatwiej zrobić coś z połową należącą do ex.

Jak sami widzicie, sytuacja dość życiowa. Ale może macie inne pomysły w jaki sposób rozwiązać problem oraz (przede wszystkim) w jaki sposób strony mogą się skutecznie zabezpieczyć przed takimi „niedogodnościami”. Zachęcamy do dyskusji.

————

Posłuchaj nowego podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”

Dziś w cyklu podcastowym „Finansowe sensacje tygodnia odcinek nietypowy, poświęcony „rocznicy” pandemii w Polsce. Dokładnie 4 marca 2020 r. ogłoszono w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa, a dokładniej – wywołanej nim choroby nazwanej Covid-19. Czego nauczyliśmy się przez ten rok? Jakie mamy wnioski na przyszłość? I jaka będzie ta przyszłość? Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem, albo na Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts i siedmiu innych platformach do słuchania.

Rozpiska minutowa odcinka:

00:56 – od pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce do pierwszego twardego lockdownu. Panika sklepowa, afera maseczkowa, rzeź na giełdzie. I co nam z tego dziś zostało? Czy warto było panikować?
16:57 – wiosenny lockdown. Czy dziś możemy z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że zamykanie wszystkiego to zło?
20:14 – pandemiczna odwilż i wakacje. Jak w pandemii zmieniła się turystyka? I jak się zmieni w najbliższych miesiącach, latach?
28:50 – drugi, jesienny lockdown. Jak rząd (nie) pomagał przedsiębiorcom uziemionym przez Covid-19. I co z tego wynika?
37:47 – odmrażanie gospodarki w przeddzień trzeciej fali koronawirusa. W którym miejscu pandemii jesteśmy? Czy dzięki szczepionce pokonamy zarazę?

zdjęcie tytułowe: Pexels/Cottonbro

Subscribe
Powiadom o
39 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marek
3 lat temu

„Próbujemy rozwiązać taki właśnie węzeł gordyjski”
Po czym opis przypadku i ZERO próby rozwiązania. Za to na koniec „może macie inne pomysły w jaki sposób rozwiązać problem”.

Niestety coraz częściej wchodzę na tą stronę tylko aby poczytać komentarze, gdzie ludzie faktycznie coś sensownego napiszą. W tekstach czegoś wartościowego jest tu coraz mniej.

Admin
3 lat temu
Reply to  Marek

Niektóre sytuacje są nierozwiązywalne. A węzeł gordyjski to taki, którego nie da się rozwiązać, więc nie wiem na jakiej podstawie oczekiwał Pan rozwiązania: https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C4%99ze%C5%82_gordyjski Tu chodzi o edukację i o to, żeby wielu ludzi po lekturze tego tekstu potrafiło się zabezpieczyć przed podobną sytuacją. A co do tego, że komentarze bywają mądrzejsze, niż teksty… to dobrze i tak ma być. Nasza społeczność posiada zbiorą mądrość znacznie większą, niż którykolwiek autor „Subiektywnie o finansach”. Właśnie dlatego panuje tu zasada, że żaden zgodny z prawem i nieobraźliwy komentarz nie jest usuwany. My nie pozujemy na mądrzejszych, niż jesteśmy – tutaj mądrość jest… Czytaj więcej »

Marek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Proszę zauważyć, że istnieje też powiedzenie „przecięcie węzła gordyjskiego”, więc jednak da się rozwiązać… 🙂
Na jakiej podstawie oczekiwałem rozwiązania? Mam (być może nieuprawnione) przekonanie, że jeśli ktoś pisze „próbujemy rozwiązać” to faktycznie to robi. A jeśli nie robi, to opisuje przypadek bez takich tekstów, że niby taki pomocny. Wtedy jest opis przypadku, porady jak się zabezpieczyć i tyle. Ale przynajmniej uczciwie.

Marek
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Proszę też zauważyć, że w praktyce punkty 2 i 3 to porada dla ex-partnera jak dokuczyć bohaterce wpisu, a nie jej pomóc.

Sosna
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak Redakcja tak ceni swoją społeczność, to może wreszcie dopuścilibyście komentowanie bez moderowania? Przynajmniej zarejestrowanym i sprawdzonym użytkownikom?

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Marek

w tekście pokazane zostały 3 możliwe opcje, a próba rozwiązania?

na co komu porada „pożycz od rodziny i odkup połowę mieszkania”, gdyby to było tak banalne to Czytelnik by do nas nie pisał, najwidoczniej nie ma możliwości skorzystania z takiej opcji

Bogdan
3 lat temu
Reply to  Marek

Ok mam taką samą sytuację tylko że mamy wspólny kredyt chce spłacić żonę ale ma wygórowane ambicje kredyt w euro

Marian
3 lat temu

„Para nie jest już razem, a były narzeczony chce mieszkanie sprzedać, żeby spłacić kredyt. Joanna – jako współwłaścicielka mieszkania – nie zgadza się na to, bo chce mieć gdzie mieszkać, a poza tym lubi to mieszkanie.”

Joanna może jednak zmienić zdanie i wraz z ex sprzedać mieszkanie. Ex pozbędzie się kredytu, Joanna odzyska swoją gotówkę i kupi tańsze mieszkanie albo wynajmie jakieś.

Może Joannie tylko zdaje się, że nie ma zdolności kredytowej na połowę mieszkania? Była u doradcy kredytowego? Urlop macierzyński nie oznacza automatycznie wykluczenia możliwości wzięcia kredytu.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Marian

kobieta na urlopie macierzyńskim, jeżeli to jedyny dochód (i nikt jej nie pomoże) to niestety nie ma szans na finansowanie zanim nie wróci do pracy

tak, była u eksperta finansowego, ww. kwestia została już sprawdzona

Michał
3 lat temu

Kredytuje regularnie podobne transakcję i jest ich na rynku coraz więcej. Są do ogarnięcia ale warunek kluczowy to porozumienie między partnerami/małżonkami. Bez tego nie ma szans na porozumienie. Widziałem już na rynku transakcję że klienci ogłaszali upadłość konsumencka i nieruchomość sprzedawał syndyk…

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Michał

no właśnie, ale o to porozumienie niestety często bardzo trudno i to nie są już kwestie, którymi zajmuje się pośrednik finansowy, para powinna udać się do innego specjalisty, ale musi chcieć rozwiązać problem, niestety często (przy okazji) jedna strona robi drugiej na złość

Marek
3 lat temu
Reply to  Michał

Jeśli facet odchodzi po urodzeniu dziecka, to nie sądzę, aby było możliwe dogadanie się z nim. W takiej sytuacji pewnie też dochodzi kwestia alimentów, kolejne ognisko zapalne.

Niestety pani musi się z nim jakoś porozumieć lub mieszkanie sprzedać. Chociaż w sumie mając 50% mieszkania (czyli 50% wkład własny) warto by było jednak poszukać czy nie da się w takiej sytuacji wziąć kredytu.

Anna
3 lat temu

Joanna może wziąć kredyt hipoteczny na odkupienie części mieszkania. Tak chyba najłatwiej

Admin
3 lat temu
Reply to  Anna

Nie ma zdolności kredytowej moim zdaniem. Jej status zatrudnienia jest dość niepewny

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Anna

to oczywiste rozwiązanie, ale kobieta musi mieć odpowiedni dochód (koszty utrzymania ona i dziecko), o kredyt może się starać jak wróci do pracy (jeżeli wcześniej pracowała)

Marek
3 lat temu
Reply to  Robert Sierant

Jeśli autor pisze, że jest na urlopie macierzyńskim, to przecież jest oczywiste, że pracowała…

Rey
3 lat temu
Reply to  Anna

Najłatwiej by było złożyć wniosek nie o nowy kredyt tylko o „przejęcie starego kredytu”. Jeśli samodzielnie nie da się go przejąć, może ktoś z rodziny chciałby jej pomóc i zostać współredytobiorcą. Plus to to, że oprocentowanie pewnie niższe byłoby niż obecne na rynku i czasami banki od razu wyrażają zgodę na wydłużenie okresu kredytowania. Zostanie jej jeszcze ” spłata” partnera odnośnie części, którą już spłacił . Jeśli Pani ” Joanna ” nie ma tych pieniędzy to spróbowałabym porozmawiać czy np. nie udałoby się rozłożyć na raty tego zadłużenia lub zaliczyć na poczet przyszłych alimentów( nie wiem tylko czy prawo na… Czytaj więcej »

Tomtom
3 lat temu

Odnośnie opcji 2, coś mi się nie wydaje żeby osoba która udział w mieszkaniu kupi mogła zamieszkać sobie tam to tak, bez zgody pani Joanny. Nie będzie ta osoba miała tez ‚swojego’ pokoju, mieszkanie nie dzieli się na mniejsze części.. Pani Joanna nie musi chyba nikogo do siebie wpuszczać, ale może się okazać ze będzie musiała płacić za użytkowanie drugiej połowy mieszkania. Ale to chyba normalne. Proszę zwrócić uwagę, teraz ma połowę mieszkania ale użytkuje całe nie płacąc dodatkowo. Ale to teoria, opcja 2 jest bardzo bardzo mało prawdopodobna.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  Tomtom

to już zagadnienie do rozstrzygnięcia przez prawnika, natomiast jeżeli ktoś jest właścicielem to ma prawo się zameldować i mieszkać (korzystać ze swojej nieruchomości)? ale może są jakieś inne przepisy, które to regulują…

Tomek
3 lat temu
Reply to  Tomtom

Jeżeli będzie więcej współwłaścicieli, to Pani Joanna musi ich wpuścić, bo oni również są u siebie, tak samo jak ona. Przez to, że nie ma podziału, każdy z tych współwłaścicieli ma prawa do wszystkiego (kuchni, łazienki itd.) na równi z Panią Joanną. Złośliwy partner mógłby sprzedać udziały 10 osobom.

Tomtom
3 lat temu
Reply to  Tomek

Może niech się ktoś z doświadczeniem prawnym wypowie – bo ja prawnikiem nie jestem ale jednak mam/miałem zawodową styczność z tymi sytuacjami. Z tego co rozumiem prawo własności a władanie rzeczą to 2 rózne sytuacje. Jeśli kupisz mieszkanie które jest wynajęte albo nawet nielegalnie zasiedlone, to wg Twojej logiki ‚jesteś u siebie’. Praktyka jest taka ze jednak nie, nie możesz wejść do tego mieszkania a jak wjedziesz siła to jeszcze sprawę karną dostaniesz. Tutaj sytuacja jest podobna. Jest mir domowy i nie można sobie wchodzić ot tak, nawet jeśli miałoby się 100% własności.

Tomek
3 lat temu
Reply to  Tomtom

Oczywiście, nie możesz wejść siłą, ale w takiej sytuacji to Ty podajesz Panią Joannę do sądu, że nie chce Cię wpuścić do Twojego mieszkania.

Tomtom
3 lat temu
Reply to  Tomek

To prawda, już za 2-3 lata sprawa się rozwiąże. 😉

Grzegorz
3 lat temu

Rozwiązaniem jest dorośnięcie pani Joanny i niekierowanie się w życiu „lubię, to niech mi ktoś zasponsoruje połowę”. Lepiej uczyć się odpowiedzialności za podejmowane decyzje w wynajmowanym lub mniejszym kącie niż przymusowa edukacja przez komornika. Na tupanie nóżką może sobie pozwolić ewentualnie gdy zna sobotnie numery Lotto…

dizzy
3 lat temu

Trochę mnie dziwi brak dość oczywistej opcji nr 4.
Pani chce mieszkać w mieszkaniu na które jej (w całości) nie stać, posiada jednak jakieś środki zamrożone w nieruchomości, której nie chce się pozbyć. Jak każdy chciałaby mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko ale to nie do pogodzenia. Nie ma innego wyjścia jak pójść na kompromis i sprzedać nieruchomość a za odzyskane pieniądze wynająć coś taniego i jak my wszyscy szaraczkowie powoli starać się o pomnożenie gotówki jeśli docelowo chce mieszkać na swoim. Obecnie jak widać ciągle mieszka na (częściowo) bankowym.

Iryd
3 lat temu

Najlepiej być dzianym zarabiającym w internecie. Wtedy kredyt to nie problem, bo nie prowadząc działalności, a jedynie „na czarno” żyć bank się do skóry nie dobierze skoro kredytu nie ma. Gorzej jak Urząd Skarbowy zapuka do mamy 😉

qwqrqw
3 lat temu

Tak sobie patrzę na tytuł…

,,Kobieta, kochający partner, dziecko w drodze, no i mieszkanie na spółkę. (…) Jak się wyplątać (…)”

A z treści można wywieść, że Pani chce zostać z mieszkaniem i dzieckiem, a Pana zostawić z kredytem i alimentami. To wzbudza wątpliwości conajmniej etyczne.

Robert Sierant
3 lat temu
Reply to  qwqrqw

tego niestety nie wiemy, jak się nie dogadają to nikt tutaj nie wygra, pewne tylko jest, że pani zostanie z dzieckiem

EKD
3 lat temu
Reply to  qwqrqw

Pani może święta nie jest, ale taką modliszką jak się ją tu maluje też raczej nie. Oczekiwanie, że rodzic będzie płacił alimenty na dziecko, które mieszka z drugim rodzicem to nic zdrożnego. A mieszkanie w połowie jest własnością Pana, nawet gdy Pan w nim nie mieszka. Wiec w ramach gimnastyki umysłu można odwrócić sytuacje i zamiast pytać „Dlaczego on ma spłacać kredyt za mieszkanie, z którego się wyprowadził?” można zapytać „Dlaczego ona ma spłacać kredyt za cześć mieszkania, która nie należy do niej?”

Andrzej
3 lat temu

Niestety klasyczny przykłada gry nieskończonej w której dziecko jest już na stracie przegrane.
Tutaj nie ma dobrego rozwiązania, konflikt będzie narastać i ta rodzina będzie tym nasiąkać do końca swoich dni :(.
Niestety co gorsza znajdzie to także odzwierciedlenie tych w relacjach tych ludzi z innymi, życiu zawodowym, itd….
Niestety ale tak się rodzi kolejny wybrakowany element tkanki społecznej.
Ludzie kiedy zaczniecie poczuwać się do odpowiedzialności za najmłodszych i postaracie się przynajmniej o przyzwoity start w dorosłe życie dla swojego potomstwa?

Eliza
3 lat temu

Ja bym zrobiła tak- zawierają umówę u notariusza, iż on w ramach alimentów (zakładam, że dziecko zostało z mamą), zamiast przelewać ex-narzeczonej pienądze, płaci raty kredytu (rata ta nie może być jakoś dramatycznie wysoka, skoro jest tylko na 50% wartości mieszkania). Swoje udziały w mieszkaniu przepisuje na dziecko.

Last edited 3 lat temu by Eliza
Andrzej
3 lat temu
Reply to  Eliza

Moim zdaniem najlepsza propozycja ze wszystkich jakie tu padły!!!!

lwqkrewrkjwh
3 lat temu
Reply to  Eliza

Może też zrobić tak, że nalicza opłaty za najem należącej do niego połowy i ten najem kompensuje alimenty. Za mieszkanie płaci raty normalnie; zostaje mu połowa mieszkania i nie ma alimentów na głowie.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Eliza

To kiepski pomysł, bo nic nie wnosi dla matki dziecka. Dziecko tę połowę mieszkania po ojcu i tak by odziedziczyło kiedyś, to żadna łaska, że ojciec będzie płacić kredyt, który z własnej woli wziął. A tak to dziecko pozbywa się spadku, albo kasy, zależy jak patrzeć. Bo alimenty tak czy ianczej się należą.

Monika
2 lat temu
Reply to  Jacek

Niekoniecznie połowę by odziedziczyło bo spadkobierców może być więcej. Plus kolejka po zachowek. Przepisane należy faktycznie do danego dziecka. Matka skoro chce w mieszkaniu zostać to ex partnera spłacić powinna. Wiec suma sumarum alimenty poszłyby w kredyt. A tak ma mieszkanie zapewnione, nie musi się zadłużać a dziecko ma przyszłość zapewnioną.

Aneta
3 lat temu

Joanna może spróbować przekonać byłego partnera do odłożenia w czasie wykupienia przez nią mieszkania do czasu aż odzyska zdolność kredytową. Nie wiem po jakim czasie od zakupu nieruchomości doszło do rozstania, ale jeśli krócej niż 5 lat to argumentem przemawiającym za tym rozwiązaniem będzie to, że sprzedający nie zapłaci podatku od dochodu (oczywiście sprzedając wcześniej może też tego uniknąć, ale będzie to wymagało np. zainwestowania w inną nieruchomość). Były partner płacąc ratę inwestowałby w część nieruchomości, która w przyszłości może mieć wyższą wartość. Nie każdy może się na takie rozwiązanie zgodzić, może były partner potrzebuje zdolności kredytowej, którą zaniża mu… Czytaj więcej »

Realista
1 rok temu

P. Joanna może wrócić do pracy z urlopu macierzyńskiego i przejąć od Ex jego zobowiązanie kredytowe (zakładam, że to rozwiąże sprawę). Jeśli wcześniej „uzbierała” na połowę wartości mieszkania w kilka/kilkanaście lat, to znaczy, że ma dość wysokie zarobki i może bez problemu „wziąć na siebie” ratę pozostałego kredytu. Dzięki temu ona zostanie jedyna właścicielką tego mieszkania.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu