Miał być bon turystyczny 1000 zł dla każdego etatowca, teraz prezydent obiecuje 500 zł, ale… na każde dziecko. Bon ma być cyfrowy, a pieniądze mają trafiać bezpośrednio do ośrodka wypoczynkowego, w którym rodzina się urlopuje. Wiadomo, że tu chodzi o „kupowanie” głosów wyborczych, ale… niezależnie od tego warto zapytać: to apetycznie dobry pomysł, czy… wyjątkowo głupi? Porównuję siłę argumentów
Wygląda na to, że 1000 zł na wypoczynek dla każdego pracownika na etacie – z czego 100 zł miał dopłacić pracodawca – to już przeszłość. Obietnica wicepremier Jadwigi Emilewicz została zastąpiona nową, firmowaną przez walczącego o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudę. Jej pierwsze szczegóły głowa państwa ogłosiła właśnie w Ustce. Co wiemy?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wakacyjne 500+, czyli co wiemy o nowym bonie turystycznym?
Kto dostanie pieniądze? Każda rodzina z dziećmi. Na każde dziecko będzie przypadało jednorazowo 500 zł, co oznacza, że bon turystyczny, czyli „bilet” do pieniędzy, dostanie 2,4 mln polskich rodzin, które wychowują 7 mln dzieci. W sumie podatnicy wyłożą na ten cel ponad 3 mld zł.
Kiedy i na co można będzie wykorzystać pieniądze? Bon będzie miał termin realizacji do końca 2021 r., więc nie będzie trzeba go wykorzystać już tego lata. Będzie obowiązywał tylko w Polsce i – jak wszystko na to wskazuje – będzie można nim „zapłacić” tylko za wypoczynek w miejscu wpisanym na specjalną listę. Kto tę listę będzie tworzył i według jakich kryteriów – nie wiadomo.
Jak będzie wyglądał bon? W ogóle nie będzie wyglądał, bo będzie miał postać cyfrową. Nie dostaniemy pieniędzy do ręki, przelew z tytułu bonu pójdzie bezpośrednio do ośrodka wypoczynkowego, w którym chcemy zrealizować nasze uprawnienie. My tylko powiemy w recepcji, że chcemy skorzystać z bonu.
Co będzie trzeba zrobić, żeby dostać bon? Zarejestrować się na platformie elektronicznej ZUS (PUE ZUS), gdzie potwierdzą nasze uprawnienia do uzyskania pieniędzy i poinformują, że przyznano nam bon. Prawdopodobnie zostanie on przypisany do numeru PESEL dziecka.
Na razie wiemy tylko tyle. Pomysłem Sejm ma się zająć na jednym ze swoich czerwcowych posiedzeń, a jeśli dobrze pójdzie, to jeszcze w lipcu tego roku ustawę podpisze prezydent. Kiedy będzie można się rejestrować, żeby dostać bon – nie wiadomo, to pewnie zależy od tempa prac informatycznych.
Czy to dobry pomysł, czy też wyjątkowo głupi (bo przecież nawet głowa państwa ma prawo mieć głupie pomysły)? Na pierwszy rzut oka to brzmi, jak jedna z koncepcji pompowania pieniędzy do kieszeni konsumentów, by napędzili gospodarkę. O tym, że potrzebna jest taka część Tarczy Antykryzysowej pisałem już na „Subiektywnie…”. Co z tego, że firmy dostają pieniądze na utrzymanie płynności, skoro niekoniecznie będzie popyt na ich produkty lub usługi? Nawet prezydent Trump daje ludziom pieniądze, żeby poszli na zakupy. A nas ma być nie stać? Może nie jest to dochód podstawowy, lecz tylko „wakacje podstawowe”, ale…
Fakt, że bon będzie „celowany” i że nie będzie miał postaci ani papierowej (czyli nie będzie trzeba drukować żadnych pakietów), ani plastikowej (nie będzie można handlować nim na „rynku wtórnym”) to na pewno rzecz godna pochwały. Chyba po raz pierwszy w programach z plusem rządzący zaczynają myśleć o tym, żeby pomóc w konkretnym miejscu, a nie pompować kasę, gdzie popadnie i bez żadnej kontroli (inna sprawa, czy dobrze kierują ten strumień).
Czytaj też: Rezerwacja zagranicznej podróży przypomina teraz kupowanie kota w worku. Bo nie wiadomo czy i na jakich warunkach polecimy w lipcu lub sierpniu do ciepłych krajów. Ale za to ceny… bardzo przyjemne
Czy bon turystyczny ma sens (ekonomiczny)? Cztery wątpliwości
Są jednak również pytania, w tym te jątrzące, które budzą wątpliwość co do geniuszu pomysłu z bonem turystycznym.
Po pierwsze: dlaczego dopłacać akurat do wypoczynku? Czy wypoczynek jest najważniejszą potrzebą konsumpcyjną, na której zaspokojenie muszą się znaleźć pieniądze w państwowej kasie? Może należałoby raczej wspomóc tymi pieniędzmi dostęp do ochrony zdrowia, albo do zakupu mieszkań przez ludzi, których na to nie stać (ewentualnie na budowę mieszkań czynszowych)? Albo na pomoc dla osób, które straciły pracę w czasie pandemii?
Przekazując „żywy pieniądz” obywatelowi w czasie kryzysu rządzący powinni kierować się jedną z dwóch motywacji: pchać pieniądz tam, gdzie efekt mnożnikowy dla gospodarki jest największy (czyli jedna wpompowana złotówka uruchomi najwięcej złotych dodatkowego popytu), albo tam, gdzie najbardziej potrzebują tego ludzie (w ramach solidarności społecznej). Czy usługi turystyczne spełniają któryś z tych warunków? Wydaje mi się, że nie, ale poprawcie mnie, jeśli się mylę.
Po drugie: dlaczego dopłacać zamożnym rodzicom? Podobnie, jak w „klasycznym” 500+ wygląda na to, że nie będzie kryterium dochodowego. A zatem znów moja mama, pracująca w szpitalu za najniższą krajową będzie „sponsorowała” mnie, świetnie radzącego sobie w życiu człowieka, który 1000 zł na koncie może nawet nie zauważyć (choć oczywiście zawsze można się na bon nie „zapisać”).
Po trzecie: dlaczego sponsorować wypoczynek tylko „dzieciatym”? Po raz kolejny okazuje się, że nieposiadanie dzieci wiąże się pewnego rodzaju dyskryminacją. W nowym pomyśle bezdzietni znów będą płacili za wypoczynek „dzieciatym” (podobnie jak w 300+, czy 500+). Część ludzi już się wkurzyła…
Nawet twardy elektorat już się chyba nastawił na dopłaty do wypoczynku, a tu się okazało, że najpierw prokreacja, a potem myślenie o wakacjach…
Z jednej strony można to traktować jak kolejny element systemu wynagradzającego finansowy trud wychowywania dzieci (każdy, kto ma gnoma wie, jak finansowo nieopłacalne jest to zajęcie), a tym samym przyszłych podatników i „dawców” emerytury dla nas wszystkich (także niedzieciatych). Z drugiej strony można się zastanawiać czy 45-letni motorniczy bez dziecka rzeczywiście mniej potrzebuje wypoczynku, niż jego kolega z dzieckiem? Osobiście przychylam się do hipotezy, że ten z dzieckiem potrzebuje urlopu bardziej, ale…
Po czwarte: dlaczego jeszcze bardziej pompować ceny wypoczynku? Wiecie od czego zależały jakiś czas temu ceny większości usług związanych z pogrzebem? Od wartości zasiłku pogrzebowego. Wszystko było tak skalibrowane, żeby wypłacany przez państwo zasiłek w całości został zanihilowany przez usługi okołopogrzebowe. Gdyby był dwa razy wyższy – ceny usług też byłyby dwa razy wyższe.
Jest ryzyko, że to samo może zdarzyć się na rynku turystycznym. Jeśli rośnie popyt, to rosną i ceny. A za pieniądze „sponsora” Polak bawi się huczniej (pamiętacie swoje imprezy firmowe sprzed kryzysu?). Właściciele pensjonatów, hoteli i ośrodków wypoczynkowych, widząc współpłacenie państwa za wypoczynek, mogą podnosić jego ceny. Oczywiście, ceny nie pójdą w górę na tyle, by „zjeść” 100% dopłaty państwowej. Ale bon na pewno się zdewaluuje. Co gorsza, drożej będą płacili za wakacje także ci, którzy żadnego bonu nie dostaną.
Jest pewien sposób: na liście organizatorów turystyki, z których usług będzie można skorzystać płacąc bonem, mogą się znaleźć tylko te ośrodki, które zaproponują cenę do określonej wysokości. Ale to z kolei będzie oznaczało bardzo głęboką ingerencję państwa w nasz wypoczynek. Na pierwszy rzut oka: państwo płaci, państwo pilnuje. Ale na drugi… moja mama (pracująca w szpitalu za minimalną krajową) nie po to będzie finansowała mi (krezusowi, jak na polskie warunki) i moim dzieciom wakacje, żeby rząd dyktował, gdzie te wakacje mają być. Chcę jasno i wyraźnie powiedzieć: moja mama się na to nie zgadza! (chyba)
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Czy mając bon turystyczny nie będziesz urlopowiczem drugiej kategorii?
To pytania strategiczne o bon turystyczny. Ale są i wątpliwości techniczno-organizacyjne.
Po pierwsze: w jaki sposób i kiedy będzie weryfikowany fakt, że to dziecko skorzystało z wypoczynku, a nie tylko jego rodzice, podczas gdy gnom został „zdeponowany” u babci na wsi? Będę musiał w hotelowej recepcji okazać gnoma? A może będzie jak z kwarantanną covidową – będę musiał raz dziennie uruchomić specjalną aplikację w smartfonie i zrobić gnomowi zdjęcie, jak wypoczywa ze mną na plaży w Ustce?
Po drugie: kiedy i w jaki sposób będzie opłacana „bonowa” część pobytu? Czyli ta część, którą zasponsoruje mi moja mama na minimalnej krajowej za pośrednictwem pana prezydenta i ZUS? Bo jeśli odzyskanie tych pieniędzy będzie dla właściciela pensjonatu lub hotelarza trudne, obarczone dużą biurokracją, to może on mieć skłonność, by raczej dać rabat komuś, kto zapłaci mu gotówką, niż przyjąć mnie z gnomami. I może się okazać, że uprawnieni do bonu turystycznego będą traktowani przez organizatorów turystyki jak trędowaci.
Czytaj też: Majówka, piwo i koronawirus. Imprezy i koncerty odwołane, puby i hotele zamknięte, grill rodzinny w wersji demo. Ile piwa w tym roku nie wypijemy?
Po trzecie: co z rodzinami niepełnymi, dziećmi osób znajdujących się w związkach nieformalnych? Czy będzie jeden bon i tylko jeden rodzic będzie mógł pojechać z dzieckiem na wakacje? Czy nie „wyprodukujemy” sytuacji, w której przed wakacjami rodzice nie żyjący w przyjacielskich relacjach zaczynają sobie wyrywać dzieci?
Przyznam, że nie mam jeszcze wyrobionej stanowczej opinii o pomyśle bonu turystycznego. Choć, jak widzicie, mam kilka poważnych wątpliwości, które w zasadzie skłaniają mnie do bycia większością mojego jestestwa na „nie”. Chociaż przecież nie powinienem, bo też będę beneficjentem. Ale trochę żal mi moich dzieci, bo przecież bon turystyczny na będzie finansowany długiem – czy to jawnym, czy ukrytym – który będą spłacały w podatkach lub spadku wartości swoich oszczędności… właśnie moje dzieci.
Ale dzieląc się z Wami swoimi wątpliwościami mam nadzieję na to, że namówię Was do wymiany poglądów lub pomysłów na ulepszenie bonu (o ile – Waszym zdaniem – tutaj jest co ulepszać). Piszcie! Bon turystyczny: jesteście za czy przeciw?
—————————-
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
—————————-
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” ekipa serwisu „Subiektywnie o finansach” – w galowym składzie – nawija m. in. o:
>>> wakacjach kredytowych 2.0 w ramach tarczy antykryzysowej 4.0 (od 1:15)
>>> chaosie w odmrażaniu gospodarki i o tym jak to się skończy (od 10:30)
>>> o tym jak będziemy podróżowali autobusami i samolotami w erze Covid-19 (od 15:40)
>>> o efektach wojny gotówki z bezgotówką w czasach zarazy (od 25:40)
>>> o brzydkim zachowaniu firmy ubezpieczeniowej, która szuka dziury w całym (od 31:00)
Aby posłuchać kliknij w baner powyżej albo wejdź w niniejszy link
———————–