Jesteś gotów poddawać stałej ocenie swój styl jazdy samochodem? Od kilku lat są już w Polsce polisy ubezpieczeniowe, które „wyceniają” koszt składki w zależności od tego, czy klient jest „grzeczny” na drodze. Aplikacja Uniqa Go działa trochę inaczej – przyznaje za to punkty, które można wymienić na nagrody. Ale czy to się opłaca? I czy wiedza, którą oddajemy w zamian, nie jest warta więcej?
Kilka lat temu pojawiły się w Polsce ubezpieczenia samochodowe oparte na telemetrii, czyli monitorowaniu stylu jazdy kierowcy. Opisywałem je kilkakrotnie na stronach „Subiektywnie o finansach”, dzieląc się z czytelnikami wątpliwością: czy korzyść w postaci możliwości zakupu tańszego ubezpieczenia nie jest zbyt mikra w stosunku do kosztów wynikających z tego, że firma ubezpieczeniowa dostaje „w prezencie” mnóstwo naszych danych – gdzie jeździmy, ile wydajemy na paliwo, w jakich okolicach spędzamy najwięcej czasu. Wprost zamienić tych danych na pieniądze nie można, ale pośrednich sposobów – polegających na targetowanym marketingu innych produktów, niż ubezpieczenia – kilka by się znalazło.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Uniqa Go, czyli go-łosłowne punkty zaczynają mieć wartość
Rok temu austriacka firma ubezpieczeniowa Uniqa (obecnie łączy się z francuską AXA) wprowadziła na rynek aplikację, która nie tyle pozwala korzystać z tańszego ubezpieczenia samochodu w zamian za zgodę kierowcy na monitorowanie jego stylu jazdy, ile nagradza „grzecznych” kierowców punktami. Punkty oczywiście można wymieniać na nagrody.
Ten koncept nie jest niczym nowym, opisywałem już np. aplikację Boomerun, która nagradza za aktywność fizyczną (i jej znikające nagrody). Do aplikacji Uniqa Go zapisałem się od razu po jej pojawieniu się na rynku latem zeszłego roku i zacząłem ją testować.
Każda moja podróż od tego czasu była rejestrowana i nagradzana punktami, ale z powodu braku kluczowej funkcji – czyli wymiany punktów na nagrody – nawet nie zajmowałem Waszego cennego czasu recenzowaniem tej aplikacji. Teraz opowiem o niej kilka słów, bo wreszcie do Uniqa Go „wjechały” nagrody. I wreszcie można spróbować ocenić czy używanie tej aplikacji jest opłacalne ze stricte finansowego, merkantylnego punktu widzenia.
Czytaj też: Co można wyczytać z tablic rejestracyjnych twojego samochodu? Testują Wielkiego Brata na drodze
Zanim przejdę do konkretnych wyliczeń napiszę dwa słowa o tym, jak działa Uniqa Go. Otóż aplikacja działa w tle i automatycznie rejestruje podróże na podstawie danych z geolokalizacji smartfona. Jeśli poruszam się wystarczająco szybko, by aplikacja stwierdziła, że jestem w drodze, to automatycznie zaczyna rejestrować moje poczynania na drodze i je oceniać.
Oczywiście może się zdarzyć aplikacja się pomyli i zidentyfikuje podróż pociągiem albo taksówką jako kolejną moją podróż w roli kierowcy samochodu, ale po zakończeniu każdego pomiaru i przyznaniu punktów można oznaczyć podróż jako taką, w której nie byliśmy kierowcą.
Nie przekraczaj dozwolonej prędkości i trzymaj łapki z dala od smartfona
Co z tego rejestrowania wynika? Aplikacja sprawdza oczywiście czy nie przekraczamy prędkości, czy nie przesadzamy z ostrym przyspieszaniem i hamowaniem, rejestruje nasze zachowanie w niebezpiecznych miejscach (na podstawie zewnętrznych map z „czarnymi punktami”), ocenia wchodzenie w zakręty oraz to, czy w czasie podróży nie używamy telefonu komórkowego (podpowiada to wewnętrzny żyroskop w smartfonie).
Za każdy z tych parametrów można dostać od zera do 100 pkt., zaś wszystkie łącznie dają ocenę podróży. Ocenę poszczególnych parametrów można porównywać z całą grupą użytkowników aplikacji i sprawdzać jak wyglądamy na ich tle.
Poza punktami „podstawowymi” dostaje się punkty bonusowe (uzależnione od liczby przejechanych kilometrów – mniej więcej 1 pkt. za kilometr jeśli jesteśmy niezbyt „grzeczni” i do 2 pkt. za kilometr w przypadku bardzo bezpiecznej jazdy), zaś raz w tygodniu aplikacja przydziela punkty premiowe – nie jestem w stanie ustalić na jakiej zasadzie.
Poza tym aplikacja zbiera informacje o liczbie podróży w danym miesiącu, liczbie przejechanych kilometrów, liczbie godzin spędzonych w samochodzie oraz wylicza miesięczne średnie w każdej kategorii (szybkość, używanie smartfona, przyspieszanie, hamowanie, zakręty, niebezpieczne miejsca). Można też sprawdzić średnią prędkość podczas każdej z podróży oraz pokazuje ją na mapie.
Czytaj też: Mandat uzależniony od zarobków kierowcy, konfiskata auta, „ławka kar”… Jak karać piratów drogowych?
Na co „zasłużyłem” przez prawie rok używania Uniqa Go?
Jak widzicie, jest to całkiem pokaźna baza danych o kierowcy i jego nawykach za kółkiem, która z punktu widzenia ubezpieczyciela musi być cenna. Aż sam się sobie dziwię, że aż przez rok dałem się tak perfidnie inwigilować za friko – bo aplikacja po prostu przyznawała mi punkty, które miały do tej pory status „odznak grzecznego kierowcy”.
Teraz coś się zmieniło, bo w aplikacji pojawiły się wreszcie nagrody. Są to eVouchery Sodexo, których listę można sprawdzić w zakładce „nagrody” wraz z ceną, czyli liczbą punktów w ramach wymiany. Wasz ulubiony bloger Maciuś nie jest zbyt grzecznym kierowcą, bo średnia ocena jego zachowania za kierownicą to 76 pkt., choć oczywiście zdarzały się podróże, podczas których uzyskiwałem 93 pkt. Łącznie przez trzy kwartały używania aplikacji udało mi się zgarnąć 14.465 pkt., co daje skromne możliwości.
W tym czasie „zasłużyłem” na ePass na 20 zł w sieci sklepów Żabka (za 10.000 pkt.) albo niemal dwa takie same po 15 zł (za 7.500 pkt. każdy). Gdybym był grzeczniejszy, to znalazłbym się bliżej takich nagród, jak ePass do sklepu internetowego z jedzeniem Frisco.pl, do perfumerii Douglas, sklepu sportowego Decathlon, sklepu z elektroniką Euro RTV AGD albo na zakupy na Allegro – wszystkie po 50 zł za 25.000 zebranych punktów. Za 50.000 punktów mógłbym dostać bon do Empiku albo do Douglasa o wartości 100 zł.
Jak widzicie szału nie ma. Każde 500 pkt. przekłada się na złotówkę. Każda podróż o długości np. 10 km pozwala zarobić – razem z punktami upominkowymi uzależnionymi od liczby kilometrów i „grzeczności” oraz z cotygodniowymi punktami premiowymi – jakieś 90-100 pkt. Czyli po pięciu podróżach samochodem z aplikacją Uniqa Go można uzyskać nagrodę o wartości 1 zł. Mógłbym się nieco bardziej starać przez te trzy kwartały i zwiększyć średni „uzysk” punktowy o jakieś 20%, ale dałoby to maksymalnie 3.000-4.000 pkt. więcej, czyli może 8 zł dodatkowej nagrody.
Uniqa Go: pieniędzy na tym nie zarobisz, ale…
Jak widzicie nie ma tutaj mowy o jakichś atrakcyjnych przelicznikach, choć oczywiście możemy przyjąć założenie, że przecież i tak jeździmy samochodem, więc nie ma nic złego w tym, że aplikacja „pracuje” sobie w tle i nabija nam jakieś grosiki z każdym przejechanym kilometrem.
Można też powiedzieć, że tu nie chodzi o pieniądze, tylko o rywalizację i o bezpieczeństwo. „Walcząc” o jak najwyższą punktację i pozycję w rankingu kierowców staramy się jeździć bezpieczniej i unikać ryzykownych zachowań na drodze. A że przy tym jednocześnie można „zarobić” jakieś drobne na hot-doga i kawę…
Faktem jest, że aplikacja dość często przypomina o swoim istnieniu i po każdej podróży wysyła powiadomienie push z pochwałą lub wyrzutem (szkoda, że nie ma opcji głosowej, bo przyjąć ustny ochrzan od aplikacji za używanie telefonu w trakcie jazdy – to byłoby coś). Wiadomo więc mniej więcej, ile punktów uzyskujemy za każdą podróż. Stosunkowo najwyżej punktowana jest jazda z rękami z dala od smartfona. I słusznie, używanie smartfona podczas jazdy to chyba najbardziej niebezpieczne zachowanie współczesnych kierowców.
Aplikacja jest być może pierwszym krokiem w kierunku bardziej „inteligentnych” usług tego typu – wyobrażam sobie, że na podstawie danych dotyczących moich podróży mogłaby przyznawać mi nagrody o większej wartości, ale bardziej spersonalizowane. Sorry, ale motywacja wynikająca z tego, że raz na pięć dni otrzymam 1 zł za to, że jestem „grzeczny” na drodze, nie jest zbyt duża.
Firma ubezpieczeniowa „kupuje” dane na temat kierowców używających Uniqa Go bardzo tanio. Inna sprawa, że taki np. Google też je ma i to nawet za darmo. Uniqa zapowiada, że będzie można w przyszłości zamienić punkty w aplikacji na zniżki w ubezpieczeniu komunikacyjnym w tej firmie. Ciekawe na jakich zasadach, bo być może to będzie bardziej opłacalne, niż ciułanie punktów z myślą o darmowym hot-dogu z Żabki raz na kwartał.