Kredyt za darmo: czy to nie przesada? TSUE odpowiada. Europejski trybunał TSUE znów – rozpatrując pytanie polskiego sądu – wypowiedział się w sprawie sankcji kredytu darmowego. A więc możliwości otrzymania przez kredytobiorcę darmowego pieniądza, jeśli bank nieprawidłowo poinformuje go o kosztach kredytu. Jakie wieści przynosi najnowszy wyrok TSUE? Wygląda na to, że europejski trybunał tym razem nie otworzył konsumentom autostrady do bankowych skarbców. Ale prawnicy z obu stron sporu są… zadowoleni
Europejski trybunał odpowiedział właśnie na trzy pytania prejudycjalne zadane mu przez polski sąd (mający wątpliwości co do interpretacji przepisów europejskiego prawa) dotyczące dodatkowych kosztów kredytu. Sprawa, mająca sygnaturę C-472/23, jest pochodną sporu prowadzonego od 2021 r. przez kancelarię Lexitor przeciwko Alior Bankowi. Klient pożyczył z banku 40 000 zł, ale poza odsetkami bank skredytował mu prowizję i doliczył ją do kwoty kredytu. Zatem klient spłacał odsetki nie tylko od kredytu, ale też od dodatkowych kosztów tego kredytu.
- Obrączka do płacenia, czyli prezent od banku na najbliższe wakacje. Czy „Supermoce w podróży” będą bankowym wakacyjnym gamechangerem? [POWERED BY BANK PEKAO]
- Tracimy miliardy złotych przez to, że nasze pieniądze leżą w bankach bez procentów. Jak może wyglądać strategia wyciskania z banków odsetek? [POWERED BY RAISIN]
- Nasze finanse są coraz bardziej globalne. Dlatego aplikacje inwestycyjne chcą się stać superaplikacjami do zarządzania pieniędzmi w różnych walutach [POWERED BY XTB]
Poza tym w umowie zapisane były warunki, które mogły spowodować wzrost opłat nałożonych na klienta (kancelaria uważa, że te zapisy są niezgodne z prawem). Polski sąd, nie wykluczając, że tak rzeczywiście było, ma wątpliwości czy można w takiej sytuacji – ocenianej przez sąd jako błahą – zastosować sankcję w postaci darmowego kredytu, bo – jego zdaniem – w momencie podpisywania umowy te warunki nie miały znaczenia dla klienta (nie znam szczegółów tej konkretnej umowy, więc trudno mi powiedzieć dlaczego tak uznał).
Kancelaria Lexitor zażądała od banku zwrotu części pobranych odsetek, powołując się na sankcję kredytu darmowego. A więc na to, że klient nie został właściwie poinformowany o prawdziwej cenie kredytu oraz nie mógł zweryfikować czy warunek podnoszący mu opłaty rzeczywiście się spełnił. A poza tym bank błędnie podał w związku z tym rzeczywisty koszt kredytu, czyli RRSO. Polskie prawo konsumenckie w takiej sytuacji dopuszcza możliwość ukarania banku „zabraniem” mu odsetek.
Czytaj więcej o tym: Sankcja kredytu darmowego? Prawnicy marzą o nowych żniwach, kredytobiorcy zastanawiają się, czy to im się opłaci, a banki… znalazły obejście problemu
Kredyt za darmo: czy to nie przesada? Polski sąd pyta, TSUE odpowiada
Polski sąd zapytał TSUE o trzy rzeczy. Po pierwsze: czy jeśli RRSO w kredycie jest błędnie wyliczone wskutek tego, że jakieś zapisy w umowie zostały uznane przez sąd za nieistniejące (bo abuzywne, czyli łamiące prawa konsumenta), to można to uznać za naruszenie obowiązków informacyjnych przez bank. Po drugie: czy wystarczy, że bank precyzyjnie poda konsumentowi informacje o tym w jakich sytuacjach i o jaki maksymalnie procent mogą być podwyższone opłaty, czy też klient musi mieć możliwość zweryfikować zaistnienie danej sytuacji.
I po trzecie – chyba najważniejsze – czy europejskie prawo może mieć coś naprzeciw, by jedyną sankcją za naruszenie obowiązku informacyjnego przez bank (niezależenie od stopnia naruszenia i jego wpływu na ewentualną decyzję konsumenta co do zawarcia umowy kredytu) było uczynienie kredytu nieoprocentowanym i bezpłatnym.
Co odpowiedział TSUE? W sprawie zmiany RRSO – zgodnie z logiką – oświadczył, że banku nie może obciążać sytuacja, w której RRSO jest błędnie podane, bo sąd po jakimś czasie uznał jakieś zapisy umowy za nieistniejące. I ten fakt zmienił koszt kredytu. Związek Banków Polskich w swoim komentarzu do wyroku od razu się ucieszył, że TSUE nie uznał dopisywania odsetek do kredytowanych prowizji za nielegalne. Ale chyba nie o to pytał polski sąd, więc nie cieszyłbym się na zapas.
W sprawie podwyższenia opłat TSUE – też zgodnie z logiką – uznał, że nie wystarczy, że bank dokładnie poda w jakich okolicznościach zmieni się jakaś opłata. Jeśli więc „właściwie poinformowany oraz dostatecznie uważny i rozsądny” konsument nie jest w stanie zweryfikować wystąpienia opisanych w umowie okoliczności ani ich wpływu na opłaty, to to jest naruszenie obowiązku informacyjnego. Ale – uwaga – tylko wtedy, gdy ten defekt może podważyć możliwość dokonania oceny zakresu zobowiązania przez klienta.
„Sąd powinien zbadać czy konsument był w chwili zawarcia umowy zdolny do oceny w jaki sposób (kiedy) i wedle jakich kryteriów może wzrosnąć jego zobowiązanie względem banku w przyszłości – nie jest wystarczające samo określenie „na oko” maksymalnego zakresu wzrostu zobowiązania”
– skomentował Rzecznik Finansowy w swojej opinii do wyroku TSUE. Najważniejsza jest jednak odpowiedź na trzecie pytanie, bo ono decyduje o tym czy sankcja kredytu darmowego jest stopniowalna i czy może okazać się w niektórych przypadkach nieproporcjonalna do przewinienia banku. Nierzadko bowiem sądy mają dylemat. Jeśli bank niewłaściwie podał wskaźnik RRSO, albo nie dał klientowi do podpisania jakiegoś kwitka, albo nie poinformował klienta o jakiejś opcji, zaś karą za to ma być pozbawienie banku całości zarobku? A klient ma dostać „darmowy” kredyt?
TSUE o darmowym kredycie: dla każdego coś miłego?
Jeśli chodzi o ten dylemat, to TSUE zrobił skok w bok. A więc powiedział, że zasada proporcjonalności nie stoi na przeszkodzie temu, aby państwo członkowskie przewidziało jednolitą sankcję polegającą na pozbawieniu kredytodawcy prawa do odsetek i zarobku za naruszenie różnych obowiązków informacyjnych.
Ale wcześniej przypomniał, że z dotychczasowego orzecznictwa wynika, iż konsekwencje naruszenia obowiązków informacyjnych związanych z umową o kredyt mogą się znacznie różnić w zależności od tego, o jaki konkretnie obowiązek chodzi. W sentencji wyroku pojawił się też element, który spodoba się bankowym prawnikom:
„O ile wybór sankcji pozostaje w gestii państw członkowskich, o tyle jednak przewidziane w ten sposób sankcje powinny być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające. Oznacza to, że surowość wspomnianych sankcji powinna być adekwatna do wagi naruszeń, które są przez nie karane, zwłaszcza przy zapewnieniu rzeczywiście odstraszającego skutku i przy przestrzeganiu ogólnej zasady proporcjonalności”
Z jednej więc strony sąd uznał, że pozbawienie banku prawa do odsetek może być sankcją właściwą (a więc proporcjonalną, choć surową). Ale z drugiej strony dał sygnał, że surowość sankcji generalnie powinna być adekwatna dla wagi naruszeń prawa. I polski sąd powinien to brać pod uwagę. Z trzeciej strony TSUE powiedział, że każde państwo może sobie regulować sankcje za łamanie obowiązków informacyjnych jak chce (cała sentencja orzeczenia tutaj).
W Polsce mamy artykuł 45. ustawy o kredycie konsumenckim, który umożliwia skorzystanie z darmowego (bezprocentowego) kredytu w sytuacji, gdy w umowie znajdą się jakieś uchybienia. Rzecz dotyczy tylko kredytów o wartości do 255 000 zł (bo tylko takie mają status konsumenckiego według polskiego prawa), zaciągniętych przez osoby prywatne po 17 stycznia 2014 r. (czyli nie „starsze” niż dziesięcioletnie), spłacanych w terminie (lub z niewielkim tylko opóźnieniem). Nie wchodzą pod te przepisy żadne kredyty hipoteczne (nawet o niskiej wartości).

Kredyt za darmo może wchodzić w grę, jeśli w umowie kredytobiorca znajdzie (przed spłatą kredytu lub nie później niż w ciągu roku po jego zamknięciu) któryś z popularnych błędów: przekroczenie limitów pozaodsetkowych kosztów kredytu (narzuconych przez prawo), błędne obliczenie oprocentowania kredytu, opuszczenie jakichś informacji, które klientowi należy zgodnie z prawem dostarczyć (np. brak wylistowania jakiejś opłaty). Prawnicy widzą też jako podstawę do „ataku” różnicę między kwotą kredytu a pieniądzem wypłaconym klientowi do ręki. Pod ten ostatni błąd podpada np. kredytowanie prowizji.
Czy polskie sądy po wyroku TSUE będą „mądrzejsze” i będą miały większe przekonanie do stosowania sankcji kredytu darmowego niezależnie od skali naruszenia obowiązków informacyjnych wobec klienta? Raczej nie. Choć TSUE jedną rzecz powiedział dość dobitnie: że zastosowanie tej „kary” nie łamie unijnej zasady proporcjonalności sankcji. To stwierdzenie może dać sędziom nowy oręż do ręki.
zdjęcie: Copilot Designer