„Benzyna będzie po 10 zł za litr? Po ataku dronów na Arabię Saudyjską wszystko jest możliwe” – zagrzmiały w ostatnich dniach tabloidy, komentując zniszczenie połowy mocy przerobowych największej rafinerii na świecie, należącej do koncernu Aramco. Wzniecony przez drony kurz już nieco opadł, ale prawdopodobnie odsłania przyszły cennik paliwa na stacjach Orlenu, Lotosu, BP, czy Shella. Czego możemy się spodziewać? Sprawdziłem jak w przeszłości podwyżki ceny ropy przekładały się na ceny na stacjach. A to może być cenna wskazówka mówiąca co może się stać tym razem
Arabia Saudyjska leży na jednych z największych na świecie złożach ropy naftowej i jest trzeciem co do wielkości producentem tego surowca. W ogóle cały region Zatoki Perskiej to petrodolarowe eldorado, ale też polityczny punkt zapalny.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Cena ropy ostro w górę. Spokojnie, to tylko awaria?
Dlatego po ataku irańskich (?) dronów na jedną z największych rafinerii na świecie świat, wstrzymał oddech. Zdolności produkcyjne Arabii Saudyjskiej spadły o połowę, a to musiało odbić się na cenach ropy naftowej na całym świecie.
W poniedziałek cena teksańskiej ropy WTI skoczyła o ponad 15%, a europejskiej (wydobywanej z morza Północnego) Brent – o prawie 20%. Potem ceny się ustabilizowały w okolicach 62-68 dol. na baryłkę – czyli na poziomie o kilkanaście procent wyższym, niż w ubiegłym tygodniu.
Do takich nerwowych ruchów trzeba podejść na chłodno. Byłoby wręcz dziwne gdyby ceny nie zareagowały, ale… tym razem nie chodzi tylko o psychologię, lecz o realne zmniejszenie podaży na rynku, bo produkcja arabskiej ropy została ograniczona o około 5,7 miliona baryłek dziennie. To prawie 5% światowej produkcji.
Donald Trump już zapowiedział, że jest gotowy skorzystać z narodowych rezerw zebranych w pokopalnianych przestrzeniach gdzieś kilometr pod powierzchnią Teksasu i Luizjany. A Saudowie pracują nad tym, by jak najszybciej przywrócić zdolności produkcyjne – od tego będzie zależeć czy wzrost cen ropy będzie trwały. Według banku Goldman Sachs…
- jeśli produkcja zostanie przywrócona w mniej niż tydzień, ceny wzrosną o 3-5 dol. za baryłkę;
- jeśli stanie się to w 2-6 tygodni, to wzrost wyniesie 5-14 dol. za baryłkę
- jeśli awaria potrwa dłużej niż 6 tygodni: ceny będą trwale wyższe o 15 dol. niż przed atakiem. Czyli wyniosą jakieś 75 dol. za baryłkę. To nie powód do paniki, bo tyle kosztowała ropa w ubiegłym roku, ale w porównaniu z cenami w ostatnich miesiącach – to byłby mały szok.
Steven Kopits z Princeton Energy Advisors napisał ostatnio – cytuję za serwisem ZeroHedge – że szoki naftowe uderzają w gospodarkę z niewiarygodną prędkością, zwykle w ciągu trzydziestu dni. I że wielkość kłopotów „niezbędna” do gwałtownego wzrostu cen i wywołania recesji jest prawdopodobnie mniejsza niż 3% globalnej podaży ropy naftowej.
Jak wiadomo, po weekendowym ataku dronów straty sięgnęły 5%. Kopits dodaje, że aby świat wpadł w recesję, cena ropy musiałaby sięgnąć około 110 dol. za baryłkę. Najbliższa analogia pochodzi z 1991 r., kiedy krótki skok cen ropy popchnął chwiejną gospodarkę USA w recesję.
Czytaj też: Orlen „odbił” mnie z rąk BP. Ale rewolucja zatrzymała się w połowie. I zupełnie nie rozumiem dlaczego
Kiedy podwyżki na stacjach? I co na to premier?
Czy kierowcy mają się czego bać? Jak podał portal paliwa.pl, benzyna bezołowiowa Pb95 oraz olej napędowy zdrożały w polskich rafineriach już w poniedziałek po ataku o ok. 8 gr. na litrze. Choć przecież w Polsce nie ma jeszcze nawet jednej baryłki tej droższej ropy. Efekt? Analitycy takich portali jak e-petrol i BM Reflex szacują, że podwyżki zobaczymy lada moment, a wzrosty cen mogą wynieść 10-15 groszy. W piątek 13 września średnia cena benzyny Pb95 według serwisu Paliwa.pl wynosiła około 4,97 zł, a ON – 4,99 zł.
Przypomnę, że paliwa kosztowały już w tym roku ponad 5,3 zł/litr, więc osiągnięcie w tym roku nowych rekordów jest mało prawdopodobne. A już zupełnie nieprawdopodobne jest by jakieś rekordy padły przed wyborami.
Ekonomiści (zasłyszane w audycji TOK FM) mówią wprost, że koncerny paliwowe mogłyby czasowo wstrzymać podwyżki, bez szkody dla finansów spółek, bo potem i tak sobie wszystko wyrównają. W końcu premier Donald Tusk po drugich zwycięskich wyborach powiedział na gorąco, co uchwyciły kamery: „Teraz to paliwo może być nawet i po 7 zł”.
Pamiętajmy, że ponad połowa ceny benzyny to podatki. Tylko 40% to koszt zakupu surowca, więc rząd ma pole manewru żeby w razie jakiejś paliwowej apokalipsy obniżyć obciążenia nałożone na paliwa (np. obniżyć akcyzę, zmniejszyć opłatę paliwową).
Czytaj też: Tego jeszcze nie było. Orlen daje zniżki na paliwo pod warunkiem, że… kupisz jego akcje!
Tania ropa – tanie paliwo. Droga ropa – mamy przechlapane
To, na co rząd wpływu nie ma, to ceny ropy na światowych rynkach. Sprawdziliśmy więc, czy jest korelacja między ceną ropy na giełdach, a cenami na stacjach.
Ropa, podobnie jak inne surowce i metale, wyceniana jest w dolarach. To trochę zaburza obraz sytuacji, bo na finalną cenę dla polskich rafinerii (a ostatecznie dla kierowców) wpływa nie tylko koszt samego surowca, ale też cena dolara.
Żeby się przekonać czy wahania cen ropy mają wpływ na ceny przy dystrybutorach przeliczyliśmy średnią cenę ropy zaczynając od stycznia 2014 r. na złote. Skorzystaliśmy z danych Fed St. Louis i średnich kursów NBP.
Co się okazało? Wiadomo, że rynku surowców jest tak, że gdy dolar się umacnia, to wyceniane w nim surowce tanieją. I odwrotnie – tani dolar, to zwykle droższe surowce, a już szczególnie złoto. Oczywiście nie jest to w pełni lustrzane odbicie, ale tendencja jest więcej niż zauważalna. Również na rynku ropy.
Oto wykres dolara i wykres cen ropy od 2014 r.
Jesteśmy dopiero w połowie drogi do odkrycia zależności między ceną ropy na światowych rynkach, kursem dolara, a tym ile płacimy za olej napędowy i benzynę. Żeby to sprawdzić prezentujemy interaktywny wykres z cenami ropy w przeliczeniu na złote, a jeszcze niżej infografikę jak się zmieniała cena benzyny Pb95.
W styczniu 2014 r., gdy dolar kosztował mniej niż 3 zł, baryłka ropy wyceniana była na ok. 110 dol. Wtedy cena „95” na stacjach była blisko rekordów i wynosiła 5,4 zł-5,5 zł. Tymczasem cena ropy w przeliczeniu na złote wynosiła 320-330 zł za baryłkę.
Z kolei w styczniu 2016 r., czyli dwa lata później, cena ropy w przeliczeniu na złote była o połowę niższa – wynosiła ok. 180 zł (ok. 28-30 dol. za baryłkę). Czy przełożyło się to na spadek cen na stacjach? Tak i to znacząco – bo płaciliśmy wtedy za paliwo niecałe 4 zł i to pomimo, że dolar był relatywnie kosztował nawet ok. 4,12 zł.
Widać, że cena ropy ma dużo większe znaczenie, niż kurs dolara – tania ropa to tania benzyna i olej napędowy. Tani dolar – to zwykle droższa ropa na światowych rynkach. Dodatkowo zależność cen ropy i paliwa na stacjach ograniczają obciążenia fiskalne. W okresie styczeń 2016-październik 2018 r. ropa w przeliczeniu na złote zdrożała ze 113 do 310 zł, czyli o 174%. W tym samym czasie benzyna podrożała z 4,02 zł do 5,08 zł, czyli o 26%. Czyli każde 20 zł wzrostu cen ropy naftowej za baryłkę w złotych przekładało się na wzrost ceny paliwa na stacjach o 10 gr. na litrze.
______________________________
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
______________________________
Co nam grozi, jeśli kryzys paliwowy się przedłuży? Liczymy!
I teraz właśnie taką sytuację mamy – cena ropy w dolarach poszła w górę po ataku na saudyjską rafinerię o 5-7 dolarów, czyli 20-25 zł za baryłkę na litrze, co przełoży się już w najbliższych godzinach – albo już się przełożyło – na 10-12 gr. wzrostu cen na stacjach (lub więcej jeśli polscy „pompiarze” postanowią przy okazji dorzucić coś do swojej marży).
Czyli trzeba się spodziewać cen w okolicach 5,10-5.15 zł za litr paliwa. A jeśli – w czarnym scenariuszu rysowanym przez Goldman Sachs – cena ropy pójdzie w górę do 75 dolarów za baryłkę, czyli o kolejne 5-7 dolarów? Cóż, wtedy grozi nam płacenie kolejnych 10-15 groszy za litr. I cen rzędu 5,25-5.30 zł. A tu już będzie bolało.
Idealne rozwiązanie to sytuacja, w której dolar nie jest ani za słaby, ani za drogi, zaś ropa kosztuje 50-60 dol. Taką sytuację mieliśmy w ostatnich miesiącach. Teraz ropa podrożała w złotych do 270 zł za baryłkę (droższy dolar, wyższa cena ropy na giełdach). I to nie jest dobre dla portfeli kierowców.
Niewykluczone, że trzeba będzie przyzwyczaić się do paliwa po 5,3 zł za litr. I nie tylko paliwa, bo wzrost cen surowców energetycznych zawsze otwiera drogę do podnoszenia cen wszystkich towarów i usług. Dodając droższej ropy zapowiadane skokowe zmiany cen prądu, kiepsko to wygląda – paliwa i prąd mogą zdecydować o tym, że inflacja przekroczy w końcu 3%, a może nawet 4% (choć w projekcji NBP jest to 2,9% w przyszłym roku).
———————-
Obawiasz się inflacji? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
———————-
źródło zdjęcia: PixaBay