Dominikana kojarzy się z szerokimi plażami, rumem Brugal i Krzysztofem Kolumbem. Ale od teraz niektórym z Polaków będzie się kojarzyć również z bankowością. Inżynierowie umysłów z tego egzotycznego kraju stworzyli bowiem magiczne połączenie kryptowaluty, akcji, punktów lojalnościowych i walut narodowych. Że co? Śmieszne? Okazuje się, że nie dla wszystkich
Ludzi pod każdą szerokością geograficzną cechuje żądza pieniądza. Ostatnio widać to było na przykładzie boomu na kryptowaluty. Dwa lata temu mieliśmy prawdziwą modę na bitcoina ethereum i inne kryptopieniądze. Kurs bitcoina bił rekordy, a w gazetach pełno było zdjęć „bitcoinowych milionerów”. Kilkanaście miesięcy później cena bitcoina jest o 70% niżej od rekordowej, choć do okrągłego zera wciąż sporo brakuje.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Złośliwi porównują powyższy wykres notowań bitcoina z wykresem cen cebulek tulipanów z XVII w., który wygląda tak, jak poniżej. Podobieństwo rzuca się w oczy, choć niektórzy wciąż twierdzą, że „wartość wewnętrzna” bitcoina jest większa, niż w przypadku cebulki tulipana.
Dziś jednak napiszę dwa słowa nie o kryptowalutach, ale o czymś… jeszcze lepszym, nowszym i bardziej sexy, a w dodatku ze 100% ochroną kapitału. Nie możecie się doczekać szczegółów, prawda?
Choć pewnie domyślacie się już o co chodzi. W czasie boomu na kryptowaluty powstało wiele „podróbek”, czyli bezwartościowych coinów które tylko udają kryptowaluty, nie stoi za nimi żaden blockchain, a tylko sprawny marketing. Niedawno zatrzymano w Los Angeles twórcę OneCoina, „kryptowaluty” o bułgarskim rodowodzie, która przyciągnęła na całym świecie 4 mld dolarów. System okazał sie gigantyczną pralnią brudnych pieniędzy oraz piramidą finansowa. Podobno nabrało się 3 mln ludzi.
Wujek rada, czyli niezastąpiony kolega od krypto inwestycji
Niedawno zgłosiła się do nas czytelniczka, która dowiedziała się od taty – zachęconego z kolei przez swojego przyjaciela – o istnieniu przedsięwzięcia o nazwie DB Coin. Tata zainwestował w to-to niemałą sumkę pieniędzy twierdząc, że to kryptowaluta nowej generacji, „nowy bitcoin” wypuszczony przez bank z Dominikany. Starszy pan, nim włożył pieniądze z gwarancją zarobku, pojechał nawet na specjalną prezentację do Łodzi, gdzie został wstrząśnięty (wizją zysków) i niezmieszany (żadnymi wątpliwościami).
„Tata twierdzi, że wartość jego „inwestycji” codziennie rośnie i on to wszystko widzi na swoim specjalnym koncie w tym „banku”. A ten „bank” to właściwie tylko strona logowania i nic więcej. Po wejściu na „konto” pokazują się magiczne wykresy, które szybują, symbolizując wzrost wartości waluty. Zapytałam tatę czy może wycofać swoje pieniądze, bo jakoś dziwnie to wyglada. Okazało się, że nie. Owszem, będzie mógł sprzedać swoje coiny, ale dopiero jak znajdą się nabywcy na ileś-tam milionów tejże waluty. Czy jest jakaś szansa, że to nie ściema i tata wcale nie utopił pieniędzy?”
– zapytuje nasza czytelniczka. Cóż, „bank” z Dominikany i „inwestycja” w „kryptowalutę”, która cały czas rośnie, choć nie jest notowana na żadnej renomowanej giełdzie. I którą będzie można zamienić na „normalne” pieniądze dopiero jak inni włożą w nią jeszcze więcej pieniędzy… Nieźle. Ale może czegoś nie rozumiemy, bo w opisie inwestycji w DB Coina znaleźliśmy chyba definicję perpetum mobile:
„Łączy w sobie zalety kryptowalut, akcji giełdowych, punktów lojalnościowych, czy zwykłych walut narodowych. Nie może być powielona, czy dodrukowana. Jest chroniona osobnym algorytmem, przez co jej dostępność jest coraz trudniejsza. Im więcej jednostek DB Coin pojawia się na rynku detalicznym, tym wyższa staje się ich cena”
– czytamy. Ciekawe. Zwłaszcza to, że im więcej czegoś pojawia się na rynku detalicznym, tym wyższa jest cena tego czegoś. Cóż, gdyby to był hit inwestycyjny, to ci specjaliści z Dominikany mogliby zasłużyć na ekonomicznego Nobla, a białe kołnierzyki z Wall Street mogłyby im co najwyżej buty czyścić. A o co chodzi z tym programem lojalnościowym?
„Za przyprowadzenie klienta i zakupienie przez niego pakietu lub pakietów jednostek DB Coin (1 pakiet = 1000 DB Coinów) dostajesz drugie tyle. Czyli ktoś kupuje z twojego polecenia 1000 DBC – ty dostajesz na swoje konto 1000 DBC. Ktoś inny z twojego polecenia kupuje 1 mln DBC – ty dostajesz na swoje konto 1 mln DBC”
Zaprezentowany powyżej opis pokazuje wiele cech klasycznej piramidy – kolejne osoby muszą donosić pieniądze, żeby interes szedł do przodu. Do czasu, gdy nowe pieniądze nie dopłyną, wcześniej wpłacone kwoty są „uwięzione”. A gdy tych nowych pieniędzy zabraknie? Wówczas trzeba będzie chyba skorzystać z dominiańskiego systemu gwarancji depozytów ;-)).
Czytaj też: Fani kryptowalut pod ostrzałem oszustów i złodziei. Jest phishing, szantaż, fałszywe aplikacje…
Czytaj też: Budowali piramidę z polis, a potem club biznesowy. Aż matryca się…
Czytaj też: Masz bitcoiny? Prawo cię nie obroni. Kryptowaluty w szarej strefie
Achtung! Lista ostrzeżeń publicznych KNF – trzy firmy z „coin” w nazwie
Za promocję DB Coina odpowiada podobno spółka For Direct o „charakterze instytucji finansowej” z siedzibą w Santo Domingo na Dominikanie (wolę nie wnikać czym się różni instytucja finansowa od czegoś „o charakterze instytucji finansowej”, ale „prawie” robi różnicę także w świecie finansów). Firma chwali się, że ma zabezpieczenie finansowe i 100% gwarancje wypłacalności”. Ufff, od razu nam lżej na sercu.
W internecie można znaleźć informacje, że pierwsze DB Coiny znajdowały nabywców w Polsce już kilka lat temu. I wciąż znajdują. Nie jest to może biznes o skali pomysłowości Bernarda Madoffa, ale – jak widać na przykładzie taty pani Karoliny – coiny potrafią zakręcić w głowie niejednemu. Czy KNF miałby coś do dodania? Na liście ostrzeżeń publicznych znalazłem trzy firmy z „coin” w nazwie, ale tej tam nie ma. Może więc jednak wymyślili inwestycyjne perpetum mobile?