„Rynek pracownika” skończył się w mgnieniu oka. Pracodawcy tną koszty do kości i wkrótce wiele osób po raz pierwszy w swoim życiu ustawi się w (internetowej na szczęście) kolejce po zasiłek dla bezrobotnych. Ale co potem? W Urzędach Pracy czas się zatrzymał: skierowania na szkolenia, bony zatrudnieniowe, śmiesznie niskie zasiłki. Na co można liczyć rejestrując się jako bezrobotny lub bezrobotna? Jak wygląda procedura? Ile wynosi zasiłek dla bezrobotnych? I co powinna zawierać „tarcza” dla pracowników zwolnionych w wyniku koronawirusowego kryzysu?
Tak, jak szpitale nie są gotowe na wielką liczbę chorych w jednym czasie, tak urzędy pracy nie są przygotowane na zaabsorbowanie fali nowych bezrobotnych. Jak duże będzie wezbranie? To się dopiero okaże: jedni ekonomiści mówią o milionie nowych bezrobotnych, inni o trzech milionach.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Rząd w Tarczy Antykryzysowej przewidział jakąś-tam pomoc dla pracodawców, którzy nie zwolnią swoich pracowników, ale kompletnie pominął tych, którzy trafią pod skrzydła PUP-ów, czyli Powiatowych Urzędów Pracy. Oto poradnik, który pomoże Wam odpowiedzieć na pytanie: czy status bezrobotnego w ogóle coś daje? Czy warto zawracać sobie głowę zgłaszaniem się do urzędu pracy? Jakie „profity” z tego płyną? A jakich dojmująco brakuje?
Kiedy nie warto rejestrować się w PUP?
Po pierwsze: czy warto się zarejestrować jako bezrobotny? Są w zasadzie trzy argumenty, które przemawiają za rejestracją. Pierwszy to możliwość otrzymania pieniędzy. Niedużych, ale jednak. Drugi to objęcie ubezpieczeniem społecznym, a trzeci – możliwość otrzymania grantów i dopłat do szkoleń.
Oczywiście: nie musisz obowiązkowo pędzić do PUP zarejestrować się jako bezrobotny. To przywilej, a nie obowiązek (zapewne wiele osób z niego nie skorzysta, więc oficjalne dane o rejestrowanym bezrobociu będą zaniżone w stosunku do rzeczywistej liczby osób bez pracy). Są co najmniej trzy okoliczności, które każą rozważyć sensowność zarejestrowania się w PUP:
a) Wierzysz, że szybko znajdziesz nową pracę. Urzędy mają miesiąc na rejestrację bezrobotnego od złożenia wniosku, więc całkiem możliwe, że zanim trafisz do oficjalnych statystyk, znajdziesz nowe zajęcie. I z tej całej rejestracji statusu bezrobotnego będzie więcej zamieszania, niż to warte.
b) Nie potrzebujesz ubezpieczenia zdrowotnego. Praca na etacie, umowie zlecenie, czy działalność gospodarcza wiąże się z tym, że płacisz składkę zdrowotną i możesz korzystać z publicznej służby zdrowia. Bez ubezpieczenia ryzykujesz, że w razie wizyty w szpitalu po zawale, czy udarze, placówka wystawi rachunek, a lekarz w publicznej placówce w ogóle cię nie przyjmie. Możesz być bez pracy, a do ubezpieczenia może dopisać cię członek rodziny: małżonek albo nawet pracujące dziecko.
Uwaga: leczenie i diagnozowanie koronawirusa ma być bezpłatne nawet dla nieubezpieczonych. Właśnie dlatego Ministerstwa Pracy prosi o – to nie żart, tutaj kopia dokumentu – o powstrzymanie się od rejestracji w urzędzie pracy w celu m.in. uzyskania uprawnienia do korzystania z ubezpieczenia zdrowotnego.
Można by nawet posłuchać tego apelu, ale nie wiemy jak długo potrwa epidemia, a przecież inne choroby nie zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jednak lepiej być ubezpieczonym żeby nie ryzykować opłaty za jakieś skomplikowane leczenie, którego wartość może iść w dziesiątki tysięcy złotych.
c) Masz poduszkę finansową i możesz „zrzec się” zasiłku. Wysokość zasiłku dla bezrobotnego to (uwaga, trzymajcie się mocno poręczy fotela) to 861,40 zł. W dodatku nawet tak małe wsparcie nie przysługuje każdemu, a niektórzy otrzymają je w niepełnym wymiarze. Poza tym jest udzielane na krótko. Jeśli dorobiłeś się poduszki finansowej i możesz „przeżyć” bez tych 860 zł, to zastanów się czy chcesz tracić czas i energię na uzyskiwanie statusu bezrobotnego.
Rejestracja w e-urzędzie, ale po dokumenty trzeba jechać do „archiwów”
Załóżmy, że ciągle chcesz się zarejestrować jako bezrobotny. Albo masz jeszcze pracę, ale czujesz, że „coś się święci”. Wtedy też możesz iść do urzędu, tyle, że zarejestrujesz się jako osoba poszukująca pracy. Różnica polega na tym, że w tym trybie nie masz prawa do zasiłku i ubezpieczenia, ale możesz korzystać z doradztwa zawodowego i pomocy urzędu w poszukiwaniu nowej roboty.
Od czego zacząć? Dobra wiadomość jest taka, że można się zarejestrować przez internet. Zła, że to trwa, a zasiłek – jeśli już nie masz pracy – dostaniesz tylko pod pewnym warunkami. Skompletowanie dokumentów w warunkach kwarantanny może okazać się trudne, albo nawet niemożliwe!
Podróż w poszukiwaniu pracy zaczyna się pod tym linkiem, na portalu praca.gov.pl, gdzie wybieramy opcję „zgłoszenie do rejestracji”. Wypełnienie formularza zajmuje kilka minut, a jednym wyzwaniem będzie przygotowanie pliku dokumentów – ponieważ wniosek jest internetowy, potrzebnym dokumentom robimy zdjęcie albo je skanujemy i dodajemy jako załączniki. Proste? O ile każdy ma dowód osobisty w zasięgu ręki (ale po co robić zdjęcie dowodu nawet wtedy, gdy potwierdzam tożsamość Profilem Zaufanym?), to zdobycie innych dokumentów może graniczyć z cudem.
Trzeba bowiem przedłożyć: świadectwa i dyplomy szkolne i inne papiery, które potwierdzą nasze kwalifikacje (CFA, MBA, odbyte kursy), ewentualnie zaświadczenie o meldunku (chociaż nie musimy składać wniosku tam, gdzie jesteśmy zameldowani, tylko tam gdzie akurat mieszkamy), świadectwa pracy.
Dużo? To tylko podstawowe dokumenty: do tego – w zależności od naszej sytuacji życiowej – dochodzą: zaświadczenia o korzystaniu z zasiłków macierzyńskich, niepełnosprawności, a jeśli pracowaliśmy śmieciówkach, to informacje o zarobkach i odprowadzonych składkach! Oczywiście, część z tych informacji można „wyciągnąć” z ZUS drogą elektroniczną, ale część (świadectwa pracy, umowy) są tyko w formie papierowej. Po co dostarczać zaświadczenie o składkach? Przecież państwo ma te informacje w swoich zasobach, wystarczy po nie sięgnąć, a życie obywatela stałoby się prostsze.
Zachęcam do sprawdzenia czy i jakie dokumenty masz pod ręką. Jestem więcej niż pewien, że wiele potrzebujących pomocy osób, nie będzie w stanie uzyskać statusu bezrobotnego z powodów formalnych.
Zasiłek nie dla każdego, czyli jak schylić się po 861 zł?
W tych trudnych czasach najważniejsze jest, by nie pozostać bez środków do życia i by mieć w miarę nieprzerwany dopływ gotówki. Wiele osób pewnie żyje w przekonaniu, że nawet jeśli stracą robotę, to mogą liczyć na „pierwszą pomoc” w postaci ratującego życie zastrzyku pieniędzy od państwa, czyli zasiłku dla bezrobotnego. Niestety, wiele osób się srodze rozczaruje. Zasiłek można dostać tylko pod pewnymi warunkami.
Podstawowe kryterium to praca przez co najmniej rok za pensję co najmniej minimalną. Chodzi o to, żeby beneficjent zasiłku odprowadzał wcześniej składki do Funduszu Pracy. Niby logiczne, ale od tej reguły jest aż 14 wyjątków. Wśród nich choćby taki, że zasiłek przysługuje jeśli pracowaliśmy na umowie zlecenia, ale nie przysługuje z tytułu umów o dzieło.
Jeśli spełniliśmy kryteria urząd pracy wypłaci nam 861,40 zł przez pół roku, jeśli staż pracy osoby ubiegającej się o wypłatę wynosi co najmniej pięć lat. Majątek to to nie jest, w sumie 5166 zł. Pod pewnymi warunkami zasiłek może być większy – jeśli w naszym regionie jest duże bezrobocie, albo mamy więcej niż 50 lat, ale kokosów z zasiłku w obecnej formule nigdy nie będzie. Rząd myśli o podniesieniu zasiłku do 1100 zł, ale od samego myślenia sytuacja żadnego bezrobotnego jeszcze się nie poprawiła.
Poza tym zasiłek nie przysługuje jeśli odeszliśmy z pracy na własne życzenie (to my byliśmy stroną „wypowiadającą umowę), albo rozstaliśmy się za porozumieniem stron (informacje tym są na świadectwie pracy). W tym ostatnim przypadku pierwszy przelew z zasiłku dostaniemy dopiero po 90 dniach „karencji”, chyba, że firma zbankrutowała – wtedy od razu.
Dobra wiadomość jest taka, że o tym, czy przysługuje nam zasiłek czy nie, urząd decyduje na podstawie raz złożonego wniosku o status bezrobotnego (nie trzeba składać oddzielnego wniosku o weryfikację prawa do zasiłku). Zła wiadomość jest taka, że zasiłek wypłacany jest w następnym miesiącu od złożenia wniosku, czyli jeśli zarejestrujemy się jako bezrobotni w kwietniu, to pierwsze pieniądze dostaniemy dopiero w połowie maja.
Oprócz tego dla zarejestrowanego bezrobotnego czekają takie „konfitury” jak:
>>> Bon zatrudnieniowy dla osób poniżej 30 roku życia, czyli gwarancja, że pracodawca dostanie zwrot części kosztów wynagrodzenia i składek na ubezpieczenia społeczne w związku z zatrudnieniem bezrobotnego posiadacza bonu
>>> Dodatek aktywizacyjny równy połowie kwoty zasiłku przez połowę okresu za jaki ten zasiłek przysługuje (przysługuje pod pewnymi warunkami).
Urzędy pracy 4.0, czyli jak jak być powinno
Widzicie sami, że pomoc dla bezrobotnych w obecnych warunkach ma trzy grzechy główne: pomoc jest niewielka, trudno dostępna i niespecjalnie skuteczna (dodatki i bony mało kogo zmotywują, by zatrudnił bezrobotnego). Dlatego Urzędy Pracy powinny wejść, przynajmniej okresowo, w specjalny tryb pracy i inaczej rozłożyć siły i środki, tak by walczyć ze skutkami specyficznego, i oby krótkotrwałego bezrobocia, wywołanego koronawirusem. Moje wnioski racjonalizatorskie to:
>>> Skrócenie i ułatwienie procedur rejestracji. Dla zwolnionych np. w okresie od marca ścieżka rejestracji i pomocy powinna być szybka – jedynie na wniosek – bez załączania zbędnych dokumentów. Niech wystarczy świadectwo pracy, ostatnia umowa cywilno-prawna, albo potwierdzenie wyrejestrowania działalności gospodarczej. Reszta niech opiera się na zasadach zaufania. A gdy kurz upadnie, bezrobotny (oby już były bezrobotny) uzupełni dokumenty.
>>> Zwiększenie kwoty zasiłku. Niektórzy politycy postulują, by zasiłek dla zwalnianych w czasie epidemii był równy płacy minimalnej (2900 zł brutto), czyli ponad dwa razy więcej, niż dziś.
Teraz dla bezrobotnych – podobnie jak dla firm – najważniejsza jest płynność, żeby móc związać koniec z końcem bez wpadania w pętlę zadłużenia. Gdyby zasiłek został podwyższony do wysokości pensji minimalnej (albo chociaż 80% jej wysokości), niezależnie od spełniania kryteriów, a dodatkowo wypłacany z wyrównaniem za miesiąc, w którym złożyliśmy wniosek, mniejsze będzie ryzyko tego, że po kryzysie bezrobocia przyjdzie kryzys masowego zadłużenia..
źródło zdjęcia:PixaBay