30 września 2019

Jak naprawić służbę zdrowia? Oto trzy punkty, których partie polityczne zapomniały wpisać do swoich programów. A może wcale nie chciały?

Jak naprawić służbę zdrowia? Oto trzy punkty, których partie polityczne zapomniały wpisać do swoich programów. A może wcale nie chciały?

No i doczekaliśmy się. Wszystkie liczące się siły polityczne przedstawiły przed wyborami swoje pomysły na poprawienie sytuacji w służbie zdrowia. Liczby pokazują, że po czterech latach od zmiany rządu system ochrony zdrowia jest w jeszcze większej rozsypce, niż był wcześniej. Ale czy któryś z programów partyjnych sprawi, że służba zdrowia wyzdrowieje? Wygląda na to, że o kilku punktach zapomnieli. Dr House by się uśmiał

Stan gry jest taki, że ludzie umierają na SOR-ach w oczekiwaniu na pomoc (bo ktoś wpadł na genialny pomysł, by przenieść na SOR-y całą pomoc doraźną i zaoszczędzić na całodobowych przychodniach), zadłużenie szpitali (podobno ponad 12 mld zł) jest tak duże, że rząd przestał podawać dane, a kolejki do lekarzy-specjalistów stale rosną (w ciągu ostatnich siedmiu lat zwiększyły się z 2,4 do 3,8 miesiąca, choć oczywiście w ramach tej średniej są specjalności, w których zmalały).

Zobacz również:

źródło grafiki: Money.pl

Ostatnio wzburzył mnie – podobnie jak wielu moich znajomych – news podany przez władze Warszawy, które chciały (na koszt miasta) przeprowadzić profilaktyczne badania 70- i 80-latków. Program został jednak odrzucony przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, która ocenia sensowność i skuteczność programów medycznych finansowanych z publicznych pieniędzy.  Eksperci stwierdzili, że wprowadzenie powszechnego badania mogłoby skutkować „nadwykrywalnością jednostek chorobowych” i wydłużyć kolejki do specjalistów. Czyli: lepiej żeby ludzie umierali, zamiast zaludniać kolejki. Nie do wiary.

Czytaj też: Pieniądze szczęścia nie dają? Sprawdzili to na konkretnych liczbach. Co im wyszło?

Czytaj teżTak zmieni się świat, w którym żyjemy. Cztery potężne trendy

Partii pomysły na zdrowie, czyli miliardowe obiecanki

Co z tym zrobić? Ostatnio swoje pomysły przedstawiło Prawo i Sprawiedliwość, które akurat w tej dziedzinie nie może powiedzieć „obiecaliśmy-dotrzymaliśmy”. Plan partii rządzącej na to, by naprawić służbę zdrowia jest następujący: zwiększenie budżetu z kasy państwa do 160 mld zł rocznie w ciągu czterech lat (dziś jest jakieś 90 mld zł), bon na badania kontrolne dla każdego (koszt: kilka miliardów złotych rocznie) oraz opieka senioralna w każdym powiecie.

Koalicja Polska (PSL i Kukiz’15) obiecuje podwyższenie nakładów na służbę zdrowia do minimum 6,8% PKB rocznie (czyli o 40 mld zł powyżej obecnego poziomu) oraz podniesienie płac lekarzy i białego personelu o 30% i wydatki na profilaktykę. Lewica zapisała mi się w pamięci głównie postulatem leków na receptę po 5 zł. A Koalicja Obywatelska obiecuje wzrost nakładów do 6% PKB (czyli 25 mld zł rocznie więcej, niż dziś), a w zamian maksymalny czas oczekiwania na wizytę u lekarza 21 dni oraz maksymalnie do 60 minut na SOR-ach.

Jak Polacy oceniają ostatnie lata rządu jeśli chodzi o ratowanie służby zdrowia? Ostatnio były wyniki sondażu TVN24:

Wszystko pięknie, tylko że oni wszyscy po pierwsze nie mówią skąd wezmą te dziesiątki miliardów złotych, a po drugie nie mówią jakie dokładnie zmiany w systemie – poza dosypaniem pieniędzy – chcą przeprowadzić.

Co z tego, że dostaniecie bon na badania, skoro – nawet jeśli coś z nich wyniknie – nie dostaniecie się do lekarza? W jaki sposób skrócić kolejki do lekarza z 4 miesięcy do 21 dni? Wydrukować lekarzy na drukarce 3D? Jak powinien wyglądać taki kilkupunktowy plan ratowania służby zdrowia?

Czytaj też: Płacimy na służbę zdrowia za mało czy rząd źle rozdziela te pieniądze?

Czytaj też: Polski model państwa dobrobytu? Wziąłem takie jedno państwo i sprawdziłem czego nam jeszcze brakuje. Ooooops…

Polska służba zdrowia za grosze zmienia się na gorsze

Najpierw dwa słowa o tym gdzie jesteśmy. Z najnowszych dostępnych danych GUS wynika, że na ochronę zdrowia – czyli na utrzymanie szpitali i przychodni, sprzęt, pensje lekarzy i leki – wydajemy mniej więcej 110 mld zł. rocznie. To ogromna kasa, nawet biorąc pod uwagę, że rocznie rząd zbiera z podatków jakieś 400 mld zł (w tym roku ma być 390 mld zł, w przyszłym – 430 mld zł).

Ale z tych 110 mld zł tylko 75 mld zł to wydatki, które przechodzą przez budżet państwa, NFZ lub kasę samorządów. Aż 31 mld zł to nasze prywatne wydatki. Z tego ponad 20 mld zł wyciągamy z kieszeni na prywatnych lekarzy, kilka miliardów złotych na leki, a część z nas dorzuca jeszcze 5 mld zł rocznie na prywatne abonamenty medyczne.

W sumie daje to jakieś 3.700 zł rocznie na głowę. Dużo? W Austrii, Francji, czy Niemczech wydają ponad trzy razy tyle. We Włoszech i Hiszpanii – dwa razy tyle. W USA – sześć razy tyle. To dane już uwzględniające wartość nabywczą pieniędzy, czyli realne, a nie nominalne (poniżej tabelka z raportu GUS).

75 mld zł wydatków państwa to tylko 4,5% PKB Polski (i to właśnie do tej wartości odnoszą się powyższe obietnice polityków). Co z tego, że dokładamy z własnej kieszeni, skoro te „prywatne” pieniądze nie są wydawane ani sprawiedliwie, ani symetrycznie. Nie idą na unowocześnianie szpitali i nie powodują, że lepiej leczymy nowotwory. To są pieniądze wydawane na rzeczy proste i nieskomplikowane, nie posuwające polskiej służby zdrowia do przodu jeśli chodzi o wyleczalność najgroźniejszych chorób.

Zamiast składać się na „prawdziwą” służbę zdrowia, finansujemy koncerny farmaceutyczne i nie dostajemy w zamian zdrowia tylko reklamy tego, że moglibyśmy być zdrowi gdybyśmy wzięli jeszcze więcej witaminek. I płacimy dwa razy za to samo. Najpierw w podatku składkę na państwowego lekarza, a potem prywatnie dostęp do tego samego lekarza w szybszym czasie i bez kolejki.

Ten lekarz często obsługuje nas na państwowym sprzęcie, za który też już raz zapłaciliśmy – w podatkach. A na domiar złego jesteśmy pojedynczym, małym żuczkiem, któremu dyktuje się ceny z kosmosu. Ta sama usługa zakontraktowana przez „hurtowego” płatnika byłaby znacznie tańsza, niż w sytuacji, gdy kupujemy ją jako indywidualny pacjent.

______________________________

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!

______________________________

Średnia wydatków na zdrowie dla krajów wysoko rozwiniętych – skupionych w organizacji OECD – to 10% PKB. Nie brakuje państw, w których wydatki sięgają 13-14% PKB. To poziom wydatków na utrzymanie państwowej służby zdrowia, który powoduje, że nie brakuje lekarzy, pielęgniarki mają przyzwoite pensje, kolejki do przychodni i do specjalistów nie przerażają, zaś państwo stać na refundowanie ludziom dostępu do najnowocześniejszych terapii i leków.

A co mamy u nas za te nędzne 4,5-6% PKB? Ano mamy stabilną liczbę lekarzy (jedną z najniższych w Europie na liczbę mieszkańców) oraz szpitali i lekko rosnącą liczbę przychodni.

I słabe na tle innych krajów wykorzystanie sprzętu medycznego…

Czytaj też: Polską służbę zdrowia czeka tsunami. Jak możemy się przygotować? 

A poniżej obiecana recepta w trzech punktach. I kilku podpunktach.

1. Trzeba ustalić lukę między tym, co NFZ płaci przychodniom i szpitalom, a rzeczywistym popytem pacjentów, a dopiero potem spróbować ją „zalepić”

Zanim zaczniemy bez sensu rzucać duże liczby, musimy wiedzieć czego nam brakuje, żeby ludzie potrzebujący leczenia byli obsługiwani przez służbę zdrowia na bieżąco. Tzw. slotów w lekarskich grafikach (gdyby zapłacić więcej w ramach kontraktów, to więcej osób by przyjęto)? Miejsc w szpitalach i gabinetów w przychodniach? Wyposażenia gabinetów, przychodni i szpitali (moglibyśmy leczyć więcej, ale nie mamy na czym)? Lekarzy i personelu?

Dopiero jak będziemy to wiedzieli, to będziemy mogli zaplanować na co i ile kasy potrzebujemy i jak duża jest różnica między obecnym budżetem, a tym, którego potrzebujemy. Bo to jednak jest różnica czy opracowujemy program pozyskania, kształcenia i premiowania lekarzy i pielęgniarek, inwestujemy w sprzęt i nowe miejsca do leczenia ludzi czy po prostu dosypujemy kasy do obecnego systemu. Ewentualnie w jakich proporcjach robimy te trzy rzeczy naraz. I zrobić „biznesplan”. Politycy tego nie muszą wiedzieć, ale ich eksperci – już tak. Oczekuję rozpiski z konkretnymi kwotami na:

>>> politykę kształcenia, promowania, finansowania, utrzymywania w kraju i sprowadzania z zagranicy lekarzy, zwłaszcza w najbardziej poszukiwanych specjalnościach

>>> zwiększenie wartości kontraktów na poszczególne usługi medyczne (ile i na co będziemy wydawali w podziale na poszczególne procedury medyczne) oraz na badania profilaktyczne, które zwiększą wykrywalność chorób i ich wyleczalność
>>> inwestycje w nowe urządzenia, unowocześnienie szpitali, zwiększanie „mocy przerobowych” SOR-ów itp.
>>> refundację lepszych, bardziej skutecznych leków

2. Trzeba uszczelnić system. Dziś na służbę zdrowia płacą tylko niektórzy, a powinni wszyscy

W Polsce składkowanie na zdrowie jest skrajnie niesprawiedliwe. Nie każdy musi płacić składki, niektórzy są obciążeni w znacznie mniejszym stopniu, niż inni. Czy uwierzycie, że aż 52% budżetu NFZ pochodzi od osób zatrudnionych na umowę o pracę, zaś kolejne 25% od… emerytów? Czyli: państwo wypłaca im emeryturę, od której potrąca składkę na zdrowie, którą przekłada do drugiej kieszeni (z ZUS do NFZ).

Nasz system składkowania ma furę pasażerów na gapę, którzy się nie dokładają, a otrzymali prawo do takich samych świadczeń, co inni. Niezależnie od tego ile pieniędzy nam brakuje, to będzie brakowało ich mniej, jeśli zlikwidujemy dziury. To tak, jak ze słynną luką VAT-owską, tyle że tutaj trzeba będzie „odzyskać” pieniądze nie od mafii i przekręciarzy, lecz od pewnych grup obywateli, którzy nie płacą dziś na leczenie. Tych samych obywateli, których partia rządząca dziś „uszczęśliwia” bezpośrednimi transferami. Czy będzie potrafiła zrobić coś odwrotnego?

3. Trzeba wprowadzić mechanizmy ułatwiające efektywne korzystanie z służby zdrowia

Niezależnie od tego, ile dosypiemy pieniędzy oraz w jakim stopniu uda się zmniejszyć tę „dopłatę” dzięki bardziej sprawiedliwemu składkowaniu, z służbą zdrowia nie będzie dużo lepiej, jeśli nie będziemy jej „oszczędzali”. A więc nie zaczniemy szanować czasu lekarzy (ich akurat nie uda „rozmnożyć” bardzo szybko) i korzystać z służby zdrowia w sposób odpowiedzialny. A więc:

>>> zainwestować w automatyzację pracy administracyjnej lekarzy i w zlikwidowanie biurokracji (e-recepty już są, ale każdy lekarz powinien mieć asystenta, który wykonuje za niego robotę papierkową)
>>> zainwestować w telemedycynę, żeby w prostych sprawach (katarek, kaszelek) można było umówić się z lekarzem na wideowizytę
>>> wprowadzić mikropłacenie za każdą wizytę (rzędu 5-10 zł), żeby ludzie zastanowili się zanim pójdą do lekarza bez potrzeby
>>> wprowadzić usługi deluxe dla pacjentów, którzy chcą mieć jeszcze lepsze warunki świadczenia usług (np. pojedyncza sala w szpitalu).

Trzeba mieć sposób, by to współpłacenie z prywatnych kieszeni było jak najbardziej efektywne (byśmy dostawali jak najwięcej za dodatkową składkę). I żeby ludzie, zamiast płacić na własną rękę za prywatnych lekarzy, płacili po prostu dodatkowy abonament za tych samych lekarzy, tylko pieniądze z tego tytułu byłyby w systemie.

Czytaj też: Ukąszenie pająka? Wizyta UFO? Od czego warto się ubezpieczyć? Śmiertelnie poważny ranking

Czytaj też: Ile naprawdę kosztuje chorowanie? I co zrobić, żeby kosztowało mniej? 

Czytaj też: Jak wygląda ubezpieczenie premiujące zdrowy tryb życia? Oto przykład takiej polisy. To już działa!

Czas podrzeźbić programy

Czy taki plan usłyszeliście z ust jakiegokolwiek polityka? Tego, który rządził, teraz rządzi albo dopiero chciałby rządzić? Ja słyszę ciągle te same frazesy („przeznaczymy 6% PKB na służbę zdrowia”, „a my przeznaczymy 6,8%”) zapowiadające bezładne sypanie kasy nie-wiadomo-gdzie, wymieszane z pobożnymi życzeniami („wizyta u lekarza-specjalisty w ciągu 21 dni”).

Są jeszcze dwa tygodnie, więc jeszcze kilka konwencji i kilka konferencji. Może się doczekam jakiegoś konkretnego planu. Ładnie proszę.

źródło większości grafik w tekście: GUS

zdjęcie tytułowe: Fox (Dr House)

 

Subscribe
Powiadom o
32 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Andrzej
5 lat temu

Tekst ok, szkoda że w demokracji nie o to chodzi, żeby było dobrze. W matematycznym języku, demokracja jest funkcją opinii ogółu, mającą zaspokoić te opinie (best_for_all = F(opinie)). To działa. A problem leży w tym, że funkcja w ogóle nie ma za zadanie szukać najlepszego dobrostanu w przyszłości. Więc nie ma co się dziwić, że tego nie dostaniemy. PS. Autor się dziwi, że: „profilaktyczne badania 70- i 80-latków. Program został jednak odrzucony”. Zimna kalkulacja niestety daje taki wynik, że w przypadku chorób tego wieku (rak głównie) skuteczność leczenia to jakieś 5%, a koszty wystarczyłyby na pokrycie terapii dla 10 noworodków.… Czytaj więcej »

Jacek
5 lat temu
Reply to  Andrzej

Nie myl demokracji z oligarchią… przepraszam, demokracją przedstawicielką.

Andrzej
5 lat temu
Reply to  Jacek

Używam słowa „demokracja” we współczesnym znaczeniu. Demokracja grecka, gdzie garstka najbogatszych tworzyła „parlament” nie jest demokracją we współczesnym tego słowa znaczeniu. Ale może był to lepszy ustrój? A może lepszy to house of lords + house of commons? Można dywagować… I tak każda jest skażona „gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego” (Rz 8:21) i tego nie przeskoczymy.

Jacek
5 lat temu
Reply to  Andrzej

A o modelu szwajcarskim się nie słyszało?

Aleksander
5 lat temu

W chwili obecnej najlepiej byłoby skopiować system ochrony zdrowia z Singapuru…

Mariusz
5 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

ze starego artykułu, ale: – współfinansowanie, bo „darmowy”, nieograniczony dostęp do systemu to rosnące w nieskończoność koszty – fundusze na leczenie każdy odkłada na „swoje” konto (opcjonalnie rodziny) — wpłaty i wypłaty z tego konta nie są obciążane podatkami — fundusze są oprocentowane — jest maksymalny próg (aktualizowany o inflację) – dobrowolne ubezpieczenie od wyjątkowo wysokich kosztów leczenia (kwoty biorące pod uwagę „ryzyko”) – ekstremalnie wysokie koszty leczenia są dotowane z funduszu państwowego – klasy świadczenia usług różny stopień „dopłat państwa” (najbogatsi mają własną salę szpitalną z klimą i łazienką, najbiedniejsi mają jak w hostelu, czyli jak u nas) –… Czytaj więcej »

and
5 lat temu

Panie Samcik – troche Pan zaproponował, ale zapomniał Pan napisać skąd wziąć lekarzy i dlaczego jest ich tak niewielu na 100 tys obywateli…
1. Skrocic droge edukacji lekarza – tak jak jest na zachodzie
2. Ulatwic robienie specjalizacji
3. Zakazac prywatnej praktyki przy pracy w publicznej sluzbie zdrowia (informacja dzisiaj, ze nie mozna np od 2025 lub 2030 – by wyksztalcic nowa kadre)
4. Wprowadzenie ubezpieczycieli zamiast skladek zdrowotnych.
Prosze pochylic sie jak jest skonstruowana sluzba zdrowia w Holandii – moim zdaniem wzor dla wielu krajow…

Jacek
5 lat temu
Reply to  and

„Zakazac prywatnej praktyki przy pracy w publicznej sluzbie zdrowia” Obawiam się, że mogłoby to spowodować, że niewielu lekarzy, fizjoterapeutów i być może pielęgniarek zdecydowałoby się na pracę w publicznej opiece zdrowotnej. I wcale by mnie to nie zdziwiło. Specjaliści w swoich dziedzinach zawsze będą woleli pracować na własny rachunek w takich warunkach (komfortowych zarówno dla pacjenta, jak i lekarza), aby było to najefektywniejsze. Niestety szpitale z tym przemiałem jak tam obecnie jest i kiepską decyzyjnością, nie będą kusiły pracowników. Nawet większymi pensjami. Tu chodzi o zasady i kulturę pracy, sprzęt i czas dla pacjenta, czego przez zaniechania Ministerstwa Zdrowia brakuje… Czytaj więcej »

Jacek
5 lat temu
Reply to  and

Przy okazji: nie ma czegoś takiego jak Służba Zdrowia, tak jak nie ma już Milicji i UOP.
Od 1999 roku jest Ochrona Zdrowia i tym terminem powinniśmy się posługiwać 😉

Marek
5 lat temu
Reply to  and

I koniecznie ale to koniecznie wprowadzić odpłatność za studia medyczne. Nikt nie ma odwagi tego powiedzieć, ale dlaczego państwo ma kształcić lekarzy dla innych państw !!!

Jacek
5 lat temu
Reply to  Marek

W takim razie paca rezydenta tez powinna b6c odpłatna!

Aleksandra
5 lat temu
Reply to  Marek

Rzeczywiście – lekarstwem na brak lekarzy jest wprowadzenie odpłatnych studiów 🙂
Dlaczego lekarze emigrują? Bo chcą robić specjalizację (=kształcić się), a w Polsce nie jest to możliwe (brak miejsc specjalizacyjnych)

Aleksandra
5 lat temu
Reply to  and

Proszę zobaczyć jak wygląda ochrona zdrowia w USA i ten cudny ubezpieczyciel – zapalenie i wyrostka i lądujesz na ulicy, bo musisz spłacić dług za szpital.

Jurek
5 lat temu

Tylko zapomniał Pan dodać, że jak to już wszystko zrobimy to nie będzie miał kto leczyć , bo zanim zaczniemy kształcić więcej lekarzy, pielęgniarek , kupować sprzęt do badań to system się zawali. Tak jak Pan pisze to trzeba było działać 20 lat temu – mielibyśmy więcej lekarzy itd. Teraz to trzeba by zrobić działanie ekstremalne – przez kilka lat wrzucać bardzo duże pieniądze na kształcenie (proszę sprawdzić średnie wieku w niektórych specjalizacjach lekarzy np. pediatrii i pomyśleć ile na prawdę mamy czasu), zakupy sprzętu, remonty szpitali itd. Reformy typu współpłacenie możemy wprowadzać, ale najpierw musimy wyjść z zapaści.

E.G
5 lat temu

Mam aktualne hasło wyborcze dla PIS. „Emeryci i renciści popierajcie partię czynem, umierajcie przed terminem”

Chrystian
5 lat temu

Być może jedynym sposobem by skrócić kolejki do lekarzy jest wprowadzenie niewielkich opłat za wizytę.

Zbigniew
5 lat temu

generalnie każdy temat życia naszego kraju powinien tak być rozkładany na czynniki pierwsze. To po prostu merytokrakcja, która w obecnej fazie życia świata zachodniego od wyborów do wyborów jest po prostu niemożliwa do wprowadzenia w życie. Jest jedna szansa polegająca na tym, że jawnie przed publicznością/społeczeństwem usiądą ze sobą zespoły poszczególnych partii odpowiedzialne za sferę zdrowotną i ustalą długoletnią politykę naprawy tej sfery życia. Całość powinna być transmitowana dla zainteresowanych przez internet. To trochę podejście idealistyczne ale nawet przy najwspanialszych propozycjach tej czy innej partii konieczna jest zgoda ponad podziałami by w tej sferze pracować wspólnie. Jest jeszcze jedna obiektywna… Czytaj więcej »

Paweł
5 lat temu

Dodałbym jeszcze punkt 4.: dekryminalizacja zawodu lekarza. Lekarzy jest tak mało między innymi dlatego ze za błąd medyczny można iść do więzienia, zapłacić 2mln PLN odszkodowania + 10 tys. PLN dożywotniej renty oraz stracić prawo wykonywania zawodu. Jeden błąd (o który w obecnie zdezorganizowanym systemie jest bardzo łatwo) i życiowy fakap gotowy. To dlatego brakuje pediatrów, zamykają się porodówki i SORy. Tam gdzie praca lekarza jest najbardziej niebezpieczna nie ma komu pracować.

anonymous
5 lat temu

W punkcie 2. nie zostało napisane którzy to ludzie nie płacą składek a korzystają.

Krzysztof
5 lat temu

Wyjątkowo celnie, szkoda ze tak mało ludzi to przeczyta. Pracuję w tej branży prawie 20 lat w powiatowym mieście z dala od centrów decyzyjnych i mam swoje przemyślenia dotyczące organizacji służby zdrowia (SZ) w naszym kraju. Dla jasności, nie jestem lekarzem tylko menedżerem. To co Pan napisał powyżej w 100 % pokrywa się z moimi refleksjami. Zdaje Pan sobie sprawę, że w naszym kraju nie ma szans na poprawę sytuacji w tej dziedzinie dopóki nie będzie konsensusu partii politycznych dotyczącego organizacji SZ? Zapewne tak. Logicznie analizujący ludzie nie maja wpływu na kształt SZ, tylko polityka. Korzystanie z”NFZ-towskiej ” SZ jest… Czytaj więcej »

Jacek
5 lat temu

https://m.youtube.com/watch?v=2XI5cT_34cc
Polecam od 31:35. Krótki opis jak to wygląda u naszych sąsiadów w Czechach i w Singapurze. Krótko i ma temat.

Aleksandra
5 lat temu

1. Służba zdrowia nie istnieje od 1999 roku – teraz mówimy o ochronie zdrowia. 2. Istnieją placówki nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej – odsyłam do kampanii „SOR(RY), tu ratuje się życie”. 3. Skoro specjaliści orzekli, że badanie seniorów bez żadnych objawów jest bez sensu, to może oni mają rację, a nie Pan? Odsyłam do definicji pojęcia „nadwykrywalność” i podręczników zdrowia publicznego. 4. Lekarz pracuje prywatnie na państwowym sprzęcie? Nie spotkałam się z tym. A ilu lekarzy pracuje publicznie w prywatnym fartuchu („przydział” to jeden zestaw na 2 lata, a w tygodniu dni roboczych jest 5, plus jeszcze dyżury), w prywatnych… Czytaj więcej »

andrzej
5 lat temu

1.tylko rozwiązanie ministerstwa zdrowia
2 żadna kasta nie płaci składek na ubezpieczenie zdrowotne
3 prywatne ubezpieczenie, to prywatne leczenie, a nie prywatne gabinety

andrzej
5 lat temu

cenzura działa skutecznie

Filip
5 lat temu

Mam pytanie związane z finansowaniem służby zdrowia. Gdzie indeksowane, są wpływy z składki zdrowotnej w budżecie, ponieważ przeglądam ustawę budżetową i nie widzę takiej pozycji ?

Michał
5 lat temu

Mi byłoby szkoda pisać nt. czegoś co nikt nie chce zrobić, czyli uzdrowić służby zdrowia. Jest tragicznie i jedynie co można pisać to krytykę wobec rządów po kolei lub wybierać taką władzę, która zrobi to co należy.

Rob
1 rok temu

[CENZURA-red] A asystenci u lekarzy będą za darmo. Wystarczy zajrzeć do prywatnych placówek żeby zobaczyć że nie ma asystentów, bo to nieopłacalne.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu