25 listopada 2024

Samochody elektryczne tracą szybko na wartości. To problem dla kupujących oraz tych, którzy finansują leasing lub najem. Jak żyć?

Samochody elektryczne tracą szybko na wartości. To problem dla kupujących oraz tych, którzy finansują leasing lub najem. Jak żyć?

Samochody elektryczne tracą szybko na wartości. Jak nie stracić? Wartość rynkowa samochodów elektrycznych coraz bardziej spada już w pierwszym roku od zakupu. Rośnie więc zainteresowanie używanymi „elektrykami”, a także leasingiem (wtedy właścicielem auta jest bank lub inna instytucja finansująca) lub najmem. Kłopot w tym, że firmy specjalizujące się w finansowaniu samochodów elektrycznych też mają coraz większy problem z wyceną ich wartości za kilka lat

Większość z nas zna to uczucie. Idziemy do dealera, wybieramy auto, podpisujemy papiery, płacimy i… w momencie zawarcia transakcji tracimy zwykle co najmniej 20% ceny samochodu. Bo nasz pojazd przeniósł się z kategorii „nowe” do kategorii „używane”.

Zobacz również:

Przez chwilę na rynku amerykańskim (ale potem też w Europie) pojazdy elektryczne wywróciły tę zależność do góry nogami. Zakłócenia w łańcuchach dostaw związane z pandemią spowodowały niedobór aut – zwłaszcza elektrycznych – na rynku, klienci długo oczekiwali na zamówione nowe auta, więc jak ktoś chciał sprzedać swojego elektryka tuż po zakupie, to mógł na tym zarobić – byli tacy, co nie chcieli czekać w kolejce po nowe auta i byli gotowi zapłacić za (krótko) używane auta więcej, niż wynosiła cena katalogowa.

Używane elektryki. Był raj dla sprzedających, jest dla kupujących

Te czasy już minęły. Na rynku brytyjskim ceny wielu modeli elektryków spadają o około 50% w rok od zakupu. Na rynku amerykańskim spadki nie są aż tak głębokie, ale i tak istotnie przekraczają utratę wartości bardziej tradycyjnych samochodów z napędem benzynowym.

Obecnie średnia cena sprzedaży trzyletniego benzyniaka to nieco poniżej 30 000 dolarów, czyli mniej więcej tyle samo co w przeciągu ostatnich dwóch lat. Za to średnia cena trzyletniego elektryka spadła z niemal 40 000 dolarów do mniej niż 30 000 i jest obecnie niższa niż benzyniaka. Co jest pewnym osiągnięciem, biorąc pod uwagę to, o ile nowe elektryki są droższe od odpowiadających im benzyniaków.

To powoduje, że kupno nowego elektryka, mimo solidnych spadków w ciągu ostatnich miesięcy związanych z rosnącą tanią konkurencją z Chin, jest istotnym ryzykiem. Zwłaszcza jeśli jest to dla kupującego jego pierwszy elektryk i tak naprawdę nie wiadomo, czy do końca spełni jego oczekiwania. Czy dojedzie bez doładowania na działkę? Czy doładowuje się „z gniazdka” tak szybko jak kupujący założył? Czy starczy cierpliwości przy oczekiwaniu na doładowanie się samochodu?

Może się tak jednak zdarzyć, że prawie nowe auto zostanie wystawione na sprzedaż. Jeśli było kupione na kredyt, to pieniądze uzyskane ze sprzedaży mogą niestety nie pozwolić na spłatę tego kredytu. Ta różnica w przypadku elektryków wynosi około 10 000 dolarów.

Jak nie stracić na elektryku? Kup używany

Jak więc nie stracić zbyt dużo na kupnie elektryka? Najbardziej oczywistą opcją jest oczywiście kupno używanego. Tutaj spadki cen – i to solidne – są już za nami. Trudno również oczekiwać, by ceny samochodów elektrycznych spadły znacząco poniżej odpowiadających im benzyniaków czy diesli.

Ponadto, jak pokazują dane z Wielkiej Brytanii i USA, największe spadki wartości samochodów elektrycznych mają miejsce w pierwszym roku po zakupie nowego pojazdu. Później spadki są o wiele łagodniejsze. To wcale nie oznacza, że kupno używanego elektryka jest pozbawione ryzyk. Choć dane o trwałości akumulatorów są lepsze, niż wielu się do niedawna obawiało, to wciąż zdarzają się przypadki, że zużycie akumulatorów jest tak duże, że wymagają one wymiany.

Według danych serwisu Recurrent, którego członkami jest 20 000 właścicieli elektryków w Stanach, wymiana akumulatorów nieorganizowana przez producenta samochodu była niezbędna w przypadku 2,5% aut. A jest to wyjątkowo kosztowny proces – kosztujący w USA, w zależności od samochodu, od 6500 do 20 000 dolarów. Przy średniej cenie używanego samochodu na poziomie nieco poniżej 30 000 dolarów, jest to tylko nieco poniżej połowy wartości samochodu.

Jest jeszcze jeden czynnik ryzyka. Rosnąca popularność leasingu i najmu. Ale o tym poniżej. Inną opcją jest wyleasingowanie samochodu lub wzięcie go w najem długoterminowy. Jest to oczywiście kosztowne, ale mniej niż kiedyś. Leasing elektryka w USA kosztuje średnio poniżej 600 dolarów miesięcznie, co sprawia, że jest dostępny dla znacznej części amerykańskiego społeczeństwa.

Nic więc dziwnego, że konsumenci w Stanach zagłosowali nogami. Po co narażać się na ryzyko gwałtownej utraty wartości samochodu, jeśli można je przerzucić na instytucję finansującą? Jeszcze na początku roku tylko 16% elektryków było sprzedawanych przez dealerów w leasingu. W ostatnich miesiącach jest to 80%.

No i tu dochodzimy do kolejnego ryzyka dla kupna samochodów używanych. Niby ich ceny nie powinny już spaść znacząco, ale… jak za 2-3 lata te 80% samochodów elektrycznych sprzedawanych dzisiaj w leasingu pójdzie na rynek wtórny, to ich ceny będą zapewne niezbyt wygórowane, ciążąc na wartości nieco starszych samochodów używanych. Więc być może ceny, jakie widzieliśmy ostatnio, to wcale nie dno rynku używanych elektryków.

Samochody elektryczne tracą szybko na wartości. W Polsce też?

No dobrze, a jakie to ma przełożenie na rynek polski? Jak dotąd – niewielkie. Po pierwsze rynek wtórny elektryków jest u nas słabo rozwinięty. Według danych za 2023 r. w Polsce oferowano niecałych 10 000 elektryków, podczas gdy w sumie ofert sprzedaży samochodów było 2 mln. Według ostatnich danych miesięcznych elektryków oferowano ok. 3000 i było to 1,1% wszystkich oferowanych pojazdów. Więcej niż w 2023 r., ale nadal bardzo skromnie. Np. hybryd było ponad trzy razy więcej.

Ale i u nas można kupić elektryka istotnie taniej na rynku wtórnym niż u dealera. Według danych AAA Auto za 2023 r. elektryczny Fiat 500 w średnim wieku 2,8 lat kosztował 60 000 złotych, a więc o przeszło połowę mniej, niż obecnie kosztuje nowe auto w salonie.

Nie jest aż tak dobrze jak w USA, jeśli chodzi o porównanie cen używanych elektryków. Według danych AAA Auto sześcioletni elektryczny golf w zeszłym roku kosztował niemal 80 000 zł. Młodszy, bo pięcioletni odpowiednik spalinowy był wyceniany ostatnio na tylko nieco ponad 60 000 zł. Jak więc widzimy, w Polsce różnice cenowe między elektrykami a autami spalinowymi utrzymują się – na korzyść tych pierwszych.

Czy to oznacza, że nauki z rynku amerykańskiego są dla nas bezużyteczne? Niekoniecznie. Co prawda od 31 października obowiązują unijne cła na chińskie e-auta, ale ich los jest niepewny, bo nie chcą ich nawet europejscy producenci samochodów. A obniżenie ceł i mocniejsze wejście chińskich producentów na nasz rynek może doprowadzić do istotnych spadków cen na nowych samochodów.

A wtedy amerykańska historia może się powtórzyć – najbardziej będą stratni nabywcy nowych samochodów. Lepiej będą mieli ci, co kupią używane lub wezmą auto w leasing. To, że samochody elektryczne szybko tracą na wartości w USA, może być istotną lekcją dla ich polskich fanów.

Czytaj też: Za 15-20 lat wszyscy będziemy jeździli samochodami elektrycznymi. Niemożliwe? A może… nieuniknione? Spór o przyszłość motoryzacji

Czytaj też: Europa chce wprowadzić wysokie cła na chińskie auta elektryczne. Czy to dobry pomysł? I czy na awanturze o chińskie elektryki możemy coś zyskać?

zdjęcie: Copilot Designer

Subscribe
Powiadom o
45 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Wiesław
6 miesięcy temu

..ja sprzedałem z trudem swojego elektryka -roczniaka za jedną/trzecią ceny nowego – jestem szczęśliwy; nigdy więcej tego szajsu. Teraz inwestuję wszystko w Bitcoin a, żeby jak najszybciej się odkuć i kupić nowego benzyniaka.

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

Czyli wcześniej działał Pan na rzecz klimatu (elektryk), a teraz działa Pan przeciw (bitcoin) ;-))

Ppp
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ekologia to tylko jeden parametr, w dodatku na niezbyt wysokim miejscu na liście ważności. Skoro ergonomia niska, a cena wysoka – logiczne jest, że kolega nie chce cierpieć w imię ekologii.
A w temacie: na kanale MotoBieda pojawił się ciekawy film o testowaniu 10-letniej Tesli. Akumulator okazał się być z dobrym stanie, za to wyszły inne problemy lub ich ryzyka.
Pozdrawiam.

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Proszę podlinkować, obejrzymy

Leopold
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, jaka to Ekologia? Analiza łańcucha produkcji w Chinach baterii akumulatorowych czy wafli krzemowych. Degradacja środowiska w pogoni za za pierwiastkami – w tym ziem rzadkich – jest Ogromna. Gigantyczne zużycie energii elektrycznej oraz wody! To mit ekologiczny. Uważam jednak przyszłość samochodów elektrycznych za pewną. Pisze to na podstawie właściwości silników elektrycznych, które mają ponad 90% sprawność i są dalej rozwijane (lżejsze i sprawniejsze). Problemem są baterie akumulatorowe. Dopóki te nie będą lżejsze, i bez całego tego systemu wymuszonego chłodzenia, z właściwym zasięgiem oraz nieograniczoną liczba cykli Szybkich ładowań dopóty to będzie problem. Dzisiaj mają te wady. Są też… Czytaj więcej »

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Leopold

Panie Leopoldzie, dzięki za ciekawą opinię. Argument z metalami ziem rzadkich niestety jest dość trafny. Zresztą podobny problem jest z ustaleniem czy gorsze jest uzależnienie od Putina i Arabów w sprawie ropy czy od Chińczyków w sprawie surowców potrzebnych do produkcji wiatraków.

Rafał
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

Taaa, a królik siedzi i zawija w sreberka…

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Moim zdaniem to jest chomik, ale nie znam się na zwierzętach, więc może źle go rozpoznaję 😉

Dominik
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To był świstak 😉

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Dominik

Nie chomik? 🙂

Adzik
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

No nie wiem czy to dobry timing rynkowy …

tom
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

i obudziłeś się z pięknego snu :).

Jacek
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

Na elektrykach się nie znam, ale nie zawsze cena używanego samochodu spada. Posłużę się tu moim przykładem. W 2020 roku kupiłem nowe Suzuki Jimny za ok. 90 000 zł. Dobre miejsce w kolejce do salonu na Krasnobrodzkiej kosztowało 10 000 zł (to nie ściema!). Było zapisanych kilka tysięcy ludzi w kolejce, na całą Polskę przyszło ok. 200 egzemplarzy. Potem Unia Europejska zaczęła bruździć i import Suzuki Jimny wstrzymano. Po wyjeździe z salonu proponowano mi odkup za 120 tys. zł. Teraz, po 4 latach , moje Suzuki mogę sprzedać w ciągu godziny za 130 – 140 tys. zł (najlepsza wersja, kolor… Czytaj więcej »

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Jacek

Grunt to mieć w życiu szczęście 😉

Krzysztof
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

Bitcoin spad naganiaczu rajd świętego Trumpa już się kończy.🤔

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Krzysztof

Już poniżej 92 000 dolarów, ale uprzejmie przypominam, że to jest jednak wciąż bardzo dużo, niedawno był po 70 000 dolarów i wydawało się, że to jest kosmos

Jakub
6 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

Tak było, nie kłamię

Stan
3 miesięcy temu
Reply to  Wiesław

Bicton spada ale interes – he he

Paweł
6 miesięcy temu

Elektryczna to może być hulajnoga a nie auto. Ani to wygodne w użyciu (czas ładowania) ani ekologiczne (zanieczyszczenie środowisko przy produkcji akumulatora+jego recycling)

Rafał
6 miesięcy temu
Reply to  Paweł

Elektryczna to maszynka do golenia, nie auto czy telewizor.

Last edited 6 miesięcy temu by Rafał
Maciej
6 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Masz spalinowy telewizor? 😀

Nirbert
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej

A ty nie? Masz elektryczny [CENZURA-red]?

oxo
6 miesięcy temu

Elektryki będą miały sens, jak baterie będą miały średnią żywotność dłuższą od średniej żywotnosci karoserii, czyli jakieś 20-30 lat.
Wtedy w cenie 2-3 latka nie będzie tak bardzo wkalkulowane ryzyko śmierci „napędu”.
Pomijam oczywiście inne kwestie, jak ładowanie, działanie w zimie itp, bo artykuł skupia się na cenie używek.

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  oxo

20 lat żywotności baterii? Na razie chyba mission impossible

oxo
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Zacytuje klasyka: „It’s not possible”. „No, it’s necessary”

A co by było, jakby developerzy budowali domy czy bloki, które się po 5 latach rozsypują, bo „technologia połączenia soli i piasku na wiecej nie pozwala”? Wszystkich by szłag trafił, a na rynku by przetrwał ten, kto by budował z cegły, betonu czy impregnowanego drewna.

Tak serio, producenci baterii mają to zrobić, bo takie są wymagania rynku. Dopóki tego nie zrobią, niech zapomną o pieniądzach przeciętnych ludzi.

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  oxo

to pewnie zrobią. Przy okazji przyda się capacity do magazynów energii 😉

Adzik
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Na razie to tyle nie mają jeszcze lat baterie Li-Ion użytkowane w reżimie jak najdłuższej żywotności (a nie pojemności). Mi kwasowy w Yarisie wytrzymał 18 lat.

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Adzik

18 lat? No to szacunek dla Toyoty

Adzik
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Co więcej aku nie zdechł, a po prostu zmiejszała mu sie pojemność i pewnego razu gdy zostawiłem auto z wł. światłami na 30 min. nie ruszyło. Poszło na pych i pojechałem prosto po nowy aku. Producentem nie była Toyota a Delphi. Takich akumulatorów teraz chyba nikt nie robi. Toyota wie(działa) co wybierać 😉

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Adzik

Era niezniszczalnych sprzętów się już skończyła 😉

Rafał
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Możliwe, ale mało realne. Trzeba by było ładować nie częściej niż raz w tygodniu, no i pilnować, aby naladowanie mieściło się pomiędzy 20 a 80% .

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Dość wymagające

Jjjjj
6 miesięcy temu
Reply to  Rafał

Tak właśnie użytkowałem te z 499V, ładowane AC.
Teraz, w trasy mam 800V ładowane DC
Porównam trwałość jednych i drugich.

Jjjjj
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Zależy od dbania o akumulatory i przebieg w tym okresie. Jeśli do 2 mln km, to realne

Jakub
6 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

To nie żadne mission impossible tylko rzeczywistość: https://www.electrive.com/2024/11/24/new-study-shows-ev-batteries-last-much-longer-than-expected/ . Po 300 tys kilometrach, średni spadek pojemności to 13%

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  Jakub

I to może ratować wartość elektryków na rynku wtórnym

Jjjjj
6 miesięcy temu
Reply to  oxo

Odpowiednio używane, mają do 2,1 mln km przebiegu. Wystarczy? 🙂

CaptainVimes
6 miesięcy temu

„Większość z nas zna to uczucie. Idziemy do dealera, wybieramy auto, podpisujemy papiery, płacimy i… w momencie zawarcia transakcji tracimy zwykle co najmniej 20% ceny samochodu. Bo nasz pojazd przeniósł się z kategorii „nowe” do kategorii „używane”.”

Zaryzykuję stwierdzenie, że wiekszość z nas nie zna tego uczucia 🙂

Admin
6 miesięcy temu
Reply to  CaptainVimes

No dobra, może mieć Pan rację. To zdanie powinno brzmieć: „Większość z nas, mieszkańców wielkich miast, spożywających codziennie sojowe latte…” ;-).
Jednak to dobrze, że zawsze jest ktoś, kto sprowadzi człowieka na ziemię.
Pozdrowienia!

ObywatelRP
6 miesięcy temu

Hejt na elektryki bierze się z dwóch rzeczy. Próbują nas do nich zmusić, co automatycznie otwiera środkowy palec u ludzi. ( bardzo słusznie !) Jestem przeciwnikiem nakazów i zakazów.Zazdrość, że bogatych stać na droga zabawkę, którą w dodatku jeżdżą 2-3 razy taniej niż biedni. Cos w stylu powiedzenia, że temu bogatemu znowu się byk ocielił. Co zrobić ? Takie życie , jak masz pieniądze to paradoksalnie stać Cie na obniżanie kosztów życia i tym właśnie dla mnie jest auto elektryczne.Sens i zasadność używania samochodu elektrycznego w dużej mierze opiera się celowi w jakim go używamy. Osobiście mieszkam pod miastem, jeżdżę… Czytaj więcej »

Last edited 6 miesięcy temu by ObywatelRP
Add
6 miesięcy temu
Reply to  ObywatelRP

„Elektryki mamy od 20 lat”… Raczej od 120 lat. Następny sygnalista.

Krzysiek`
5 miesięcy temu

To częsty mit, że „wyjeżdżam z salonu za bramę i tracę 20%”.
Bo jeśli tak naprawdę jest to ja poproszę takie auto, które wyjechało z salonu, ma przebieg 10 km i jest 20% tańsze.
Wtedy zamiast nowego, kupiłbym z takie z przebiegiem 10 km i ceną 80% nowego.
Problem w tym że takich pojazdów nie ma. Popularny mit.

Admin
5 miesięcy temu
Reply to  Krzysiek`

No tak, bo to jest cena teoretyczna. Nikt nie sprzedaje, nie ma płynności. Ale auto po dwóch latach już jest handlowane i wtedy ten pierwotny spadek wartości jest już wliczany w jego cenę

Piotr
7 dni temu

W Polsce ceny elektryków też spadają i to znacznie. Proszę spojżeć na BMW i5, nowe około 500 tys PLN, roczne u dealera z przebiegeim 10tys km, około 300 tys PLN, Porsche Taycan, nowy około 700 tys PLN, dwuletnie 350 tys PLN też u dealera, spadki są znaczne, szczególnie w segmencie premium.

Admin
7 dni temu
Reply to  Piotr

Rzeczywiście, spadek ceny dwuletniego auta o połowę to jest rzecz niespotykana przy samochodach na benzynę

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu