Wycieczkę do Hurghady nasz czytelnik przypłacił potarganymi nerwami. Roaming słono kosztuje, więc przed wyjazdem pan Wojciech doładował konto telefonu na kartę. Jednak gdy aparat zalogował się w egipskiej sieci, na koncie pojawiła się blokada środków. „To światowy standard” – odpowiada Virgin Mobile
Po latach spadku liczby polskich turystów północnoafrykańskie kraje – Tunezja i Egipt – znów odnotowują wzrost liczby gości z Polski. Forpocztą tego trendu jest nasz czytelnik, pan Wojciech, który na przełomie maja i czerwca wybrał się do Egiptu. I bardzo się zdziwił kiedy nie mógł zadzwonić stamtąd do Polski. Co się stało i co zrobić żeby to samo nie spotkało nas?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Roaming i telefon na kartę – KillBill czy BillShock?
Pan Wojciech do wyjazdu przygotował się profesjonalnie. Zadbał nie tylko o krem z filtrem, ale też o doładowanie swojego telefonu na kartę, tak by po wylądowaniu mieć kontakt z Polską, a jednocześnie żeby mieć gwarancję, że nie zapłaci więcej, niż wynosi jego wakacyjny telekomowy budżet.
Kwota na połączenia – raczej niewielka: 70 zł. Wiadomo, że koszty roamingu, i to w kraju, który należy do „strefy 2”, czyli „reszty świata”, a nie Unii Europejskiej, są wysokie i mogą zrujnować budżet domowy. Za minutę połączenia głosowego z Egiptu do Polski płaci się – w zależności od sieci i oferty – od ok. 6 zł w Plusie po 9,98 zł w T-Mobile.
Mając telefon na kartę łatwiej jest pilnować budżetu, bo np. nie grozi nam „przypadkowy” rachunek za roaming przez to, że telefon sam ściąga sobie jakieś „mikropaczki” danych. Jak się ustrzec przed ściąganiem danych przez naszego smartfona? Jeśli mamy telefon na abonament – włączmy i ustalmy niskie limity na koszty roamingu – domyślnie jest to przeważnie 250 zł. A jeśli w trybie pilnym będziemy potrzebować kontaktu z Polską, blokadę można zwykle zdjąć jednym SMS-em. Chociaż trzeba uważać, bo zdarzają się awarie i BillShockmoże nie zadziałać. To dopiero szok 😉
Mój czytelnik zabrał ze sobą kartę pre=paid Virgin Mobile, którego „egipska” oferta mieści się mniej więcej w środku stawki (7 zł). Koszty transmisji danych wynoszą z kolei – 2,72 zł za 100 kB, czyli 27 zł za 1 MB. To oznacza, że za ściągnięcie jednego zdjęcia lub załadowanie jednej strony internetowej (waży kilka megabajtów) zapłacimy kilkanaście złotych.
Czytaj też: Największe telekomy wprowadziły dopłaty do roamingu. Ile zapłacisz?
Czytaj też: Ile danych zużywają nasze telefony? Oni to policzyli
Czytaj też: Gdzie po najtańszy abonament? Docent (nie)prawdę ci powie
Bieg do hotelowego lobby i kontakt z Polską
Pan Wojciech wylądował w Egipcie, wskoczył w kąpielówki i poszedł z telefonem na basen strzelić sobie parę zdjęć selfie. Myślał też, żeby jedno z nich przesłać do kraju jako dowód rzeczowy udanego wypoczynku, ale przeżył szok.
„Stwierdziłem, że na moim koncie w Virgin Mobile jest tylko kwota 2 zł. A przecież nie wykonałem żadnej aktywności telefonem! Kiedy później sprawdzałem stan konta, kwota zmieniła się na 7 zł. I potem przez kilka dni trwało to zamiennie. Raz miałem 2 zł, a raz 7 zł na koncie. Pytanie – gdzie podziało się kilkadzisiąt złotych z doładowania?”
Nasz czytelnik relacjonuje, że pobiegł do hotelowego lobby i połączył się z internetem żeby skontaktować się ze swoim operatorem. Dostał wstępną odpowiedź, że na jego numer została założona rezerwacja środków na usługi roamingowe. I że jeśli chce odblokować środki, to musi wyjąć z telefonu kartę SIM, włożyć z powrotem i wpisać kod PUK. Wtedy kasa może (ale nie musi) wrócić na jego konto.
„Kto zabiera ze sobą na wakacje kod PUK?” – oburzył się pan Wojciech (być może niesłusznie), po czym skierował swoje kroki do lokalnego kiosku i żeby mieć kontakt z Polską kupił lokalną kartę SIM za kolejnych 60 zł.
Czytaj też: Dostała 1900 zł rachunku. Bo „oglądała pani porno”. Wkraczam do akcji!
SMS-owy nalot dywanowy
I kiedy pan Wojciech chciał przystąpić do sycenia się czasem wolnym, zaczął dostawać od Virgin Mobile – w telefonie miał dwie karty SIM, tę „virginową” i egipską – SMS-y powitalne. W sumie było ich kilkadziesiąt!
„Przez sześć dni pobytu za granicą SMS-a o treści: „Twoje urządzenie korzysta z transmisji danych, koszt transferu zgodny z cennikiem. Sprawdź stawki wysyłając SMS-a na nr 115 i postępując zgodnie z instrukcją” dostałem w sumie 50 (słownie: pięćdziesiąt) razy. Pomimo mojego szybkiego zgłoszenia, przez całe 6 dni byłem tym SMS-em bombardowany! Używanie telefonu stało się katorgą. Cały czas był na wyciszeniu, gdyż ten SMS przychodził raz za razem!
Osobiście bardzo cenimy sobie te SMS-y w redakcji „Subiektywnie…”, bo dzięki nim wiemy dokładnie ile płacimy za połączenia z danego miejsca bez sprawdzania cennika przed wylotem. Ale żeby tę wiedzę zasysać 50 razy? Jak wyjaśnia sieć, to kwestia techniki:
„W przypadku pobytu w miejscu, w którym dostępny jest sygnał kilku sieci komórkowych, telefon ustawiony na automatyczny tryb operatora może naprzemiennie logować się do kilku dostępnych sieci tym samym powodując wielokrotne otrzymywanie wiadomości informacyjnej. W powyższej sytuacji zalecamy włączenie manualnego trybu wyboru sieci w urządzeniu”
Standard 3GPP, czyli kiedy sieć wejdzie na saldo?
No, ale SMS-owy spam to mniejszy problem. Większy polega na tym, że pan Wojciech nie mógł korzystać ze swojego limitu roamingowego i musiał kupić dodatkową kartę SIM w Egipcie. W związku ze swoimi przykrymi przygodami napisał reklamację. Virgin odpisał, że
„W przypadku korzystania z Usług Telekomunikacyjnych w roamingu poza Strefą Euro, system billingowy może zarezerwować część dostępnych na koncie prepaid środków na poczet przyszłego zużycia. Jednakże, gdy dojdzie do zamknięcia łączności z siecią, np. poprzez wyłączenie urządzenia, włączenie trybu offline lub logowanie do sieci macierzystej w kraju, niewykorzystana część rezerwacji jest w ciągu 24 godzin zwracana i z powrotem zasila saldo”
Chodzi o to, że operatorzy sieci w jakimś egzotycznym kraju mogą nie zezwalać polskiemu operatorowi (czyli Virgin, Orange, Play itd.) na monitorowanie w czasie rzeczywistym konsumpcji danych przez jego abonentów. Ta blokada to „podkładka”, swego rodzaju kaucja na poczet przyszłych rozmów, które trzeba będzie rozliczyć w przyszłości, gdy sieci nie będą w stanie zrobić tego w czasie rzeczywistym.
Pan Wojciech odpowiada, że byłoby mu łatwiej się przygotować na taką blokadę, gdyby o niej wiedział i był uprzedzony, a tak sieć wzięła go z zaskoczenia. Jest tak zły, że myśli nad przeniesieniem numeru do konkurencji.
„Zarówno rok, jak i dwa lata temu przebywałem za granicą (poza Strefą Euro) i środki z mojego konta nie były zabierane. Dlaczego tym razem to się stało?”
Słuszne uwagi ma nasz czytelnik. Przydałoby się wiedzieć, że np. gdy na koncie mam 200 zł, to 100 zł jest traktowane jako kaucja. Cennik i regulamin na ten temat milczą. I to nie tylko tej sieci. Co na to Virgin?
„Działanie to jest zgodne z ogólnie przyjętym na świecie standardem, a konkretnie standardem 3GPP. We wszystkich krajach rezerwacja środków wygląda tak samo. Różnica w odczuwalności jest pomiędzy krajami będącymi w UE a tymi poza UE. W krajach UE rezerwacja odbywa się z aktywnego pakietu (czyli z paczki danych), a nie z salda (środki finansowe na koncie). W przypadku krajów takich jak np. Egipt rezerwacja odbywa się z salda. Taka różnica wynika z cen obowiązujących w tych krajach”
Wniosek? Jeśli planujemy wyjazd poza Unię Europejską, albo poniesie nas do Maroka, Egiptu, czy dalej do Chin i trafimy do telekomunikacyjnej „strefy 2”, to lepiej doładować konto większą kwotą niż 60-70 zł, bo może się okazać, że całe doładowanie pochłonie „rezerwacja” na poczet rozmów, których już nie odbędziemy, bo nie mamy za co ;-)).
źródło zdjęcia: PixaBay