Revolut zapowiedział użytkownikom – a części z nich dopiero zapowie w najbliższych dniach – pewną bolesną zmianę. Otóż nie będzie już oferował polskich numerów kont, przydających się przy wpłacaniu przelewem pieniędzy do aplikacji. Niewykluczone, że to kolejny etap wojenki polskich banków z popularnym fintechem. Ucierpią przede wszystkim ci, którzy traktują Revoluta już nie tylko jako narzędzie do płacenia w sklepach bez przewalutowań, ale przekierowali tam część swoich dochodów. Co się dzieje z Revolutem?
Revolut, czyli najpopularniejsza w Polsce fintechowa aplikacja mobilna, od dłuższego czasu próbuje przekonać użytkowników do dwóch rzeczy: żeby używali jej do płacenia nie tylko za granicą (a więc nie tylko ze względu na „bezspreadowość”, jej pierwotną zaletę) oraz żeby używali jej nie tylko do płatności, ale też do zarządzania domowymi finansami.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Krótko pisząc: marzeniem Revoluta jest to, żeby być dla swoich klientów instytucją finansową pierwszego wyboru. A więc: żeby to na rachunek w Revolucie wpływały nasze wynagrodzenia, żebyśmy w Revolucie trzymali oszczędności, a także abyśmy w Revolucie się zadłużali.
Z tego powodu Revolut wystąpił jakiś czas temu o licencję bankową i otrzymał ją od litewskiego banku centralnego. Litwa należy do Unii Europejskiej, więc na podstawie tej licencji – i w oparciu o litewskie gwarancje dla depozytów do wartości 100.000 euro – Revolut zaproponował m.in. polskim klientom przesiadkę do Revolut Banku. To był kolejny krok na drodze do wprowadzenia aplikacji na pierwsze miejsce w naszych portfelach.
Revolut bez „polskich” numerów IBAN
Ale właśnie na tej drodze pojawiła się niemałą przeszkoda. Otóż Revolut poinformował w poniedziałek swoich użytkowników indywidualnych – i prawdopodobnie w ciągu kilku dni poinformuje też tych firmowych – o dość bolesnym defekcie:
„Z przykrością informujemy, że od 18 marca 2021 r. lokalne dane konta PLN, których używasz do otrzymywania płatności lokalnych, nie będą już dostępne. Od dziś, aby otrzymywać płatności, musisz używać swojego numeru IBAN (międzynarodowego numeru rachunku bankowego), który zaczyna się od „LT”. Numer IBAN możesz znaleźć w swojej aplikacji w zakładce „Konta” na ekranie głównym, dotykając symbolu kraju obok swojego salda.
Aby nadal otrzymywać przelewy bankowe na swoje konto Revolut, musisz używać tych danych konta „LT”. Począwszy od 18 marca 2021 r., żadne płatności wysłane na Twoje lokalne konto PLN nie zostaną na nim zaksięgowane i zostaną zwrócone do nadawcy. Nadal możesz realizować wychodzące przelewy bankowe lub dodawać pieniądze do swojego konta Revolut za pomocą karty — tak samo, jak dotychczas”
Co to oznacza? Od razu po wysłaniu przez Revolut tego komunikatu dostałem od Was kilka pytań w tej sprawie. Już tłumaczę co się zmieniło. Dla części z Was zmiana będzie nieistotna, ale dla części – może być ważna.
Do tej pory było tak, że choć Revolut prowadził podstawowe konta swoich klientów na Litwie (a więc na „litewskich numerach”), to udostępniał też polski numer konta, „wypożyczony” od Danske Bank (oddziału w Polsce). I na ten polski numer mogły wpadać przelewy od polskich kontrahentów, pracodawców, czy choćby zasilenia realizowane poprzez przelew bankowy.
No i ten polski rachunek bankowy zostanie od połowy marca zlikwidowany, będzie można wpłacać pieniądze tylko na litewski. Prawdopodobnie Danske Bank z jakichś przyczyn odmówił współpracy z Revolut Bank, zaś szefom aplikacji nie udało się znaleźć nikogo na zamianę (w sumie nic dziwnego, Revolut jest ich konkurentem, więc ułatwianie mu zadania nie jest dla polskich bankowców żadną atrakcją).
Czytaj też: Karta wielowalutowa: którą wybrać, jak to działa i czy warto
Co w praktyce oznacza „wyłączenie” polskiego numeru IBAN?
Jaki będzie efekt? Po pierwsze: przelewy z polskich banków na rachunki w Revolut będą szły dłużej. Po drugie: trzeba będzie poinformować nadawców przelewów (np. pracodawców), żeby teraz przesyłali pieniądze na litewskie, a nie polskie konto bankowe (nie każdy może się zgodzić). Po trzecie: może się pojawić opłata za taki przelew na Litwę (niektóre polskie banki nakładają dość wysokie prowizje za przelew SWIFT).
Warto uważać zwłaszcza na tę ostatnią niedogodność. Za przelew w euro (system SEPA) polskie banki nie mogą pobierać wysokich prowizji, ale za przelew w innych walutach do zagranicznego banku (system SWIFT) już takie opłaty mogą się pojawić i często się pojawiają – np. 30-40 zł za przelew.
Dla kogo to zamieszanie będzie problemem? Ano głównie dla najlepszych klientów Revoluta, czyli dla tych, którzy nie tylko zasilają aplikację jakimiś drobnymi i potem płacą w sklepie za bułki, ale też dla tych, którzy do Revoluta przyjmują przelewy z zewnątrz, a więc traktują to konto jako ważne albo podstawowe. No i dla tych, którzy przelewają do Revoluta swoją pensję po to, żeby już z konta w Revolut zarządzać rodzinnymi finansami.
Mogą też ucierpieć firmy (ich kontrahenci niekoniecznie będą lubili konieczność przesyłania pieniędzy w ramach przelewów międzynarodowych, systemem SWIFT, z powodu kosztów oraz „nietypowości” takiego przelewu).
Zasilanie konta w Revolut Bank polską kartą – bez zmian
Jak można ominąć całe zamieszanie? Zgodnie z komunikatem Revoluta po prostu zasilać aplikację za pomocą przypiętej karty. Ta droga – tak, jak do tej pory – pozostaje darmowa. Oczywiście to rodzi pewne problemy dla osób, które nie chcą przypinać do żadnej aplikacji swoich kart (ze względów bezpieczeństwa). Zwłaszcza, że powinna to być debetówka, bo np. wydawcy niektórych kart kredytowych już dziś doliczają prowizję za przelew do Revoluta (traktując to jak transakcję gotówkową, zasilenie internetowego kantoru, czy wpłatę do kasyna).
Nie wiadomo też jak zareagują systemy antyfraudowe – także te w Revolucie – na sytuację, w której za pomocą kart płatniczych zaczną być transferowane z polskiego banku do litewskiego fintechu poważne pieniądze. Jeśli wpłacam pieniądze na rachunek karty np. kredytowej specjalnie po to, żeby za chwilę wyprowadzić z niej pieniądze na Litwę (tak to wygląda od strony polskiego banku), to nie jest to coś normalnego.
Problemów wynikających z tajemniczej zmiany w Revolucie może być więc sporo i dotkną one – jak powiedziałem – najlepszych klientów, czyli tych, którzy nie tylko używali Revoluta jako elektronicznej portmonetki, ale też jako banku.
Czytaj też: Testujemy Vivid, czyli aplikację fintechową z niemieckimi gwarancjami bankowymi. Czy przebija Revoluta?
Co z przelewami wychodzącymi? Czy będzie można przelać pieniądze z Revoluta do polskiego banku bez opłat?
Na szczęście nie będzie zmian w wypłacaniu pieniędzy z konta w Revolut (w złotych) na rachunki w polskich bankach – w tego typu operacjach Revolut ma w Polsce pośrednika i nic się tutaj nie zmienia. Co prawda pieniądze wychodzą z konta na Litwie (i stamtąd sobie idą przez trzy dni), ale w tym samym momencie ów polski pośrednik przekazuje na wskazany rachunek w polskim banku identyczną kwotę, więc z punktu widzenia klienta operacja wygląda tak, jakby nadał zwykły międzybankowy przelew w złotych.
Przelewy w innych walutach, wychodzące z konta w Revolut na Litwie, będą wyglądały tak samo, jak dotychczas – a więc dla posiadaczy standardowego, bezpłatnego konta w Revolut jeden taki przelew w miesiącu jest za darmo, a kolejne kosztują po 2,5 zł.
Czytaj też: Co się dzieje z Twisto? Miał szturchnąć Revoluta, a nawet za zwykłą, plastikową kartę każe sobie płacić
Bankowa wojenka z popularną aplikacją? Ofiarą klienci
Trudno się oprzeć wrażeniu, że pod kołderką rozgrywa się jakaś finansowa wojenka o to, żeby Revolut nie miał w Polsce zbyt łatwo. No, ale z drugiej strony nikt nie zabraniał szefom aplikacji wystąpić o licencję bankową w Polsce, a nie na Litwie. Wtedy byłby to polski bank, a nie litewski i nie byłoby problemów z przelewami.
Dla Revoluta ta sytuacja nie tylko niesie ryzyko utraty niektórych klientów – i to tych generujących największy obrót – ale przede wszystkim krok do tyłu w opowieści, którą snuje klientom Revolut: że chce być czymś więcej, niż aplikacją do płacenia za drobne zakupy w sklepach (zagranicznych i polskich). Trudno zarządzać całością domowych finansów w banku, do którego przesłanie pieniędzy jest mocno utrudnione lub kosztowne.
————
Zapraszam do podcastu Ekipy Samcika!
W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” mówimy o buncie przedsiębiorców (czy powinien się udać?), o tym kiedy będziemy zaszczepieni, o ujemnych stopach procentowych i banknocie 1000-złotowym, o opłatach za wyciągi bankowe oraz o tym, jak Polacy oszukują ubezpieczycieli i siebie nawzajem. Znajdź „Finansowe sensacje tygodnia” na Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts lub na jednej z pięciu innych platform z podcastami lub po prostu kliknij tutaj, żeby posłuchać.
Rozpiska minutowa odcinka:
01:37 – „Temat tygodnia”: Bunt przedsiębiorców. Czy może się udać i czy powinien się udać?
13:40 – „Dwie strony medalu”: Ruszyły zapisy na szczepienia. Sukces czy klęska?
24:55 – „Liczba tygodnia”: Prezes NBP zapowiada banknot 1000-zlotowy i nie wyklucza ujemnych stóp procentowych.
34:33 – „W Waszej sprawie”: Opłata za wyciągi bankowe. Czy musi być tak wysoka?
39:37 – „Ciekawostka tygodnia”: Jak Polacy oszukują ubezpieczycieli i siebie nawzajem?
Możesz też posłuchać tutaj: