Terminale płatnicze i bankomaty w egzotycznych krajach potrafią wprowadzić w zakłopotanie nawet wytrawnych turystów. Jak korzystać z tych urządzeń za granicą, by nie dać się nabić w wysokie prowizje? Dziś w cyklu „Wypoczywaj z głową” przegląd niespodzianek przy płaceniu i wypłacaniu pieniędzy podczas zagranicznych wojaży. Radzimy przeczytać, zarchiwizować i przypomnieć sobie tuż przed wyjazdem. Żeby nie było niemiłych niespodzianek
Polak za granicą wydaje dziennie średnio równowartość 112 zł (równowartość 27 euro albo 30 dolarów). I to bez noclegu – mówimy o kwotach za pizzę, tapas, bilety na metro, wejściówki do muzeów czy pamiątki. Całość naszego wyjazdowego budżetu może się wahać o kilka-kilkanaście procent w zależności od tego w jaki sposób zdecydujemy się zaopatrzyć walutę na wyjazd: pieniądze z kantoru, pieniądze z banku, czy może zdecydujemy się na bezspreadowe przewalutowania w ramach karty wielowalutowej po kursie Mastercard, lub Visy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale co jeśli transakcja nie pójdzie tak gładko jakbyśmy chcieli? Co nas może zaskoczyć? Jak wtedy reagować? Sprawdzam jak korzystać z polskiej karty płatniczej za granicą
Polska karta walutowa, wielowalutowa albo bezspreadowa kontra zagraniczny terminal. Co się może wydarzyć?
Płatności kartą to wygoda. Oczywiście: można zabrać na wakacje portfel pełen gotówki wymienionej w kantorze (oby nie tym lotniskowym), ale czy nie wygodniej jest używać tej samej karty, którą płacimy codziennie w sklepie za bułki i gazetę? To dobre rozwiązanie, ale tylko pod warunkiem, że mamy na wyposażeniu ostatnią „zdobycz bankowej techniki”, czyli kartę bezspreadową. Taką, która sama rozpoznaje walutę transakcji i przelicza ją na złotówki po kursie organizacji płatniczej (Visa lub Mastercard).
————————————
ZAPROSZENIE: Jeśli chcesz się czuć bezpiecznie na zagranicznych wyjazdach, to przetestuj „Kartę Otwartą na Świat” w Banku BNP Paribas. To karta bezspreadowa. Przypięta jest do zwykłego ROR-u złotowego, ale pozwala na przeliczanie transakcji bezpośrednio z niemal 160 walut na złote po kursie organizacji płatniczej Mastercard (czyli z minimalnym tylko spreadem w stosunku do kursów NBP – tutaj jest kalkulator aktualnych kursów). Nie musisz się martwić, że bank przewalutuje zagraniczne zakupy po wysokim kursie, że pobierze prowizję za przewalutowanie. Ani o to, by założyć, opłacić i zasilić subkonta walutowe. Wszystko dzieje się samoistnie.
Wypłaty bankomatowe za granicą też są korzystne – w 16.000 bankomatów BNP Paribas na całym świecie wyciągamy pieniądze za darmo. Dla polskich klientów bezpłatnych jest również 54.000 bankomatów sieci Global Alliance zlokalizowanych w 50 krajach świata. Korzystanie z bankomatów innych, niż wyżej wymienione kosztuje 5 zł. Miesięczny abonament za kartę wynosi 10 zł, w tej cenie też jest ubezpieczenie obejmujące m.in. ochronę na wypadek rezygnacji z podróży (do 40.000 zł na jedną osobę na podróż, ochroną objęta może być grupa do 5 osób).
Czytaj tutaj: Nasza recenzja nowej oferty kont i kart w BNP Paribas, w tym konta i karty „otwartej na świat”
————————————
Czy mając taką kartę możemy już całkiem beztrosko płacić i nie pytać o nic? Niezupełnie. Choć od strony polskiego banku tego typu karta jest praktycznie bezprowizyjna (nie powinny nas spotkać żadne kosmiczne spready, ani tym bardziej opłaty za przewalutowanie), to w kontakcie z zagranicznym terminalem płatniczym mogą pojawić się nieporozumienia. Warto o takim ryzyku wiedzieć i odpowiednio się zachować.
Otóż nawet jeśli mamy kartę, która przewalutowuje transakcje z dolarów, euro, lir tureckich, czy koron norweskich bezspreadowo i bezpłatnie na złote, to… terminale płatnicze w sklepach w tych krajach mogą w ogóle o tym nie „wiedzieć”. Z ich punktu widzenia to, co wkładamy lub zbliżamy do czytnika to po prostu „polska karta płatnicza”. A to, że jest to karta bezspreadowa lub np. wielowalutowa – tego terminal wcale nie musi rozpoznawać.
Jeśli taka sytuacja nastąpi, a my nie zareagujemy odpowiednio – wpadamy w magiel podwójnego przewalutowania, który wyciśnie z nas sporą prowizję. Może nawet większą, niż przy płaceniu najzwyklejszą, polską kartą bankomatową. Jak to możliwe? Za wszystko odpowiada mechanizm DCC, który w przypadku kart wielowalutowych, walutowych i bezspreadowych wydanych przez polskie banki jest szczególnie niekorzystny. Łatwo go uniknąć, ale trzeba wiedzieć jak to zrobić.
DCC to procedura przewalutowania transakcji z waluty lokalnej (np. liry w Turcji albo euro w Hiszpanii) na polskie złote. Dzięki temu do polskiego banku trafia już transakcja wyrażona w złotych, a ewentualny zarobek na spreadzie ląduje u właściciela terminala płatniczego np. w Turcji lub w Hiszpanii.
Kurs DCC to kurs właściciela terminala (na dynamiczne przewalutowania możemy się też natknąć przy bankomacie). Polega to na tym, że właściciel terminala pokazuje kwotę w naszej rodzimej walucie przewalutowaną po swoim kursie.
Sam mechanizm jest nawet OK: jeśli weźmiemy za granicę zwykłą, polską debetówkę, to po dokonaniu płatności (obojętnie czy płaciliśmy w euro, dolarach, czy jakiejkolwiek innej walucie) kwota transakcji dzięki DCC może być przeliczona bezpośrednio na „walutę rozliczeniową karty” czyli na złote. Terminal od razu pokazuje ile pieniędzy w złotych zostanie ściągnięte z naszego konta. Mamy więc pewną informację w odróżnieniu od niepewności po jakim kursie przewalutowałby transakcję bank w Polsce.
Kłopot w tym, że jeśli do terminala wkładamy lub zbliżamy kartę walutową, wielowalutową lub bezspreadową, to jakiekolwiek przeliczenia walutowe „na miejscu” są dla nas niepożądane. Polski bank wyposażył nas bowiem w plastik, który jest albo powiązany z subkontem w walucie kraju, w którym przebywamy (czyli będziemy płacili bezpośrednio w euro, lirach, dolarach…) albo w plastik, który co prawda wiąże się z wymianą waluty, ale dopiero w Polsce, po najlepszym możliwym kursie.
Jeśli mając kartę walutową damy się namówić (lub też zostanie to na nas wymuszone) na mechanizm DCC, to najpierw na miejscu zapłacimy spread z tytułu zamiany waluty transakcji z lokalnej na złote, a potem – już w Polsce – może dojść do powrotnego przewalutowania transakcji ze złotego na walutę karty. W przypadku płatności kartą wielowalutową lub bezspreadową tego drugiego przewalutowania co prawda nie będzie, ale nie skorzystamy już z możliwości przewalutowania po dobrym kursie w Polsce.
Co kliknąć żeby wybronić się przed DCC?
Warto to zapamiętać: jeśli mamy kartę bezspreadową, kartę wielowalutową, kartę walutową, terminal może rozpoznać ją jako „obcokrajową” i zaproponować sprowadzenie do waluty rozliczeniowej (w przypadku polskich kart będzie to złoty). I cała finansowa korzyść z automatycznych przewalutowań karty bierze w łeb.
Jak się przed tym bronić? Będąc przy terminalu, zachowajmy szczególną ostrożność. Po pierwsze, jeśli płacimy zbliżeniowo, zwróćmy uwagę, na komunikat jaki się pojawia zaraz po transakcji. Kiedy sprzedawca wprowadza kwotę, terminal nie wie, że zaraz zbliży się do niego zagraniczna karta i działa w trybie normalnym. Czyli wyświetla kwotę w lokalnej walucie, np. 30 CHF. Ale po zbliżeniu karty może zapytać nie tylko o PIN, ale też o możliwość zapłaty w „twojej walucie”.
Zgodnie z dobrymi praktykami organizacji płatniczych pytanie powinno być proste i jednoznaczne, np. czy chcesz rozliczyć transakcję w A) CHF/EUR/GBP (w zależności od tego w którym kraju się znajdujemy) albo B) PLN. Zawsze wybieramy walutę lokalną (czyli wariant A).
Czasem jednak w terminalach pojawia się jakieś pytanie, często po angielsku i nie ma możliwości wyboru waluty, ale opcje „yes” albo „no”. To sygnał ostrzegawczy, bo korzystna dla nas odpowiedź będzie zależała od tego, jak sformułowane jest pytanie, np. „czy chcesz rozliczyć tran transakcję w PLN?”. Pytanie jest zwykle w obcym narzeczu, co utrudnia podjęcie decyzji.
Proponuję w takiej sytuacji szybko zrobić terminalowi zdjęcie, anulować transakcję, „odpalić” jakiegoś mobilnego tłumacza (np. translate.google.com) i sprawdzić co terminal chce do nas „powiedzieć”. Pytanie o przewalutowanie powinno się pojawić się zanim zaakceptujemy transakcję.
A jeśli terminal zapyta: „czy chcesz zapewnić sobie najlepszy kurs wymiany”? Pewnie, każdy chce najlepszy kurs wymiany! Pytanie tylko dla kogo najlepszy – dla mnie, czy dla właścicieli terminala. Przypadki tego typu manipulacji się zdarzały, o czym alarmował Rzecznik Finansowy. W takiej sytuacji musimy iść pod prąd i wybrać „nie”.
Zawsze możemy też po transakcji – jeśli zobaczymy błąd – poprosić kasjera o anulowanie płatności w DCC i przeprocesowanie zapłaty jeszcze raz.
Więcej na temat problemów z DCC znajdziesz tutaj: To może być największa afera wakacyjna. Znów namierzyliśmy przymusowe przewalutowanie podczas płacenia kartą za zakupy! Mamy dowód
Tutaj więcej: Jak finansowo spakować się na wyjazd zagraniczny? Karta wielowalutowa czy bezspreadowa?
Gdy zagraniczny bankomat też chce zarobić
Coraz więcej osób ceni sobie możliwość bezprowizyjnej wypłaty gotówki z zagranicznego bankomatu. Czasami nie ma wyjścia i wyjazdowe koleje losu zmuszają nas do posługiwania się gotówką. Kontakt z bankomatem to ryzyko, bo prowizje za wypłatę sięgają kilku procent wartości transakcji. No chyba, że nasze konto i karta mają w pakiecie „bezprowizyjną wypłatę z bankomatów na całym świecie”.
To podstawa, która jednak nie zawsze daje komfort wypłaty kasy bez prowizji. Dlaczego? To, że ma prowizji, to zobowiązanie banku, że nie będzie jej pobierał. Może być tak, że właściciel bankomatu ustalił, że będzie „kasował” zagraniczne karty dodatkową opłatą za możliwość skorzystania z usług.
Zgłaszali się już do nas czytelnicy, którzy przeżyli taką niemiłą niespodziankę. Jak się nie dać zaskoczyć? Czytać komunikaty jakie wyświetla bankomat, a nie beznamiętnie klikać zielony guzik. Informacja o dodatkowych, niebankowych prowizjach za wypłatę gotówki powinny być wyświetlone na ekranie – one będą naliczone, nawet jeśli mamy wypłaty darmowe zagwarantowane przez polski bank! Pieniądze nie trafiają na konto banku, ale właściciela urządzenia.
W niektórych kartach pobieranie tzw. surcharge (tak nazywa się prowizja za skorzystanie z bankomatu) jest zabronione, a w innych sieci bankomatowe korzystają z niej pełnymi garściami.
Uwaga – żadnego ostrzeżenia prowizyjnego nie zobaczymy, gdy chcemy sprawdzić saldo naszej karty. Ta usługa zwykle jest płatna nawet jeśli mamy darmowe bankomaty, a sam bankomat jest w sieci tego samego banku co w Polsce.
Oczywiście: w bankomatach też może się zdarzyć pytanie o DCC. Podobnie jak w przypadku terminali płatniczych w sklepach warto dokładnie sprawdzić jak brzmi pytanie i czy „tak” na pewno oznacza to, co myślimy.
Karciany miszmasz receptą na turystyczne niespodzianki
Jakie jeszcze niespodzianki czyhają na polskich użytkowników kart? Z własnego doświadczenia mogę doradzić, że najlepiej wyposażyć się w kilka kart, jeśli ja mam kartę Visa od banku X, to niech partner podróży ma kartę Mastercard od banku Z (albo kartę „rezerwową” od Revoluta czy innej firmy technologicznej). To zwiększy nasze szansę na pomyślną płatność, bo wiele miejsc i wiele terminali żyje jakby własnym życiem – czasami akceptują daną kartę, a czasami nie. Czasami działa tylko kredytowa, a innym razem „przechodzi” płatność debetową. Warto być gotowym na każdą ewentualność i mieć kartę rezerwową.
Niby jesteśmy w erze globalizacji, ale nie wszyscy operatorzy terminali płatniczych i bankomatów na świecie traktują polskie (zagraniczne) karty w jednakowy sposób. To się bardzo rzadko zdarza, ale jednak trafiła mi się sytuacja, gdy terminal na stacji benzynowej nie akceptował polskiej karty. I koniec.
———————————-
Niniejszy artykuł jest częścią cyklu poradnikowo-edukacyjnego „Wypoczywaj z głową”, którego Partnerem jest Bank BNP Paribas, oferujący konto osobiste z wygodną w podróży „Kartą Otwartą na Świat”
źródło zdjęcia: PixaBay