Uber uruchomił aplikację Cargo, która umożliwi klientom kupowanie – ale tylko w czasie przejazdu! – elektroniki, kosmetyków, artykułów przydatnych w podróży oraz dostępu do multimediów. Kierowca ma dostawać 25% prowizji, a klient – 10% money-backu. Czy to zapowiedź czasów, w których usługa przewozowa będzie tylko dodatkiem do innych, które będą generowały firmie gros rentowności?
Wielu zastanawia się, jak skończy się historia Ubera, najsłynniejszego na świecie „łamacza starej gospodarki”. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat Uber „przepalił” ponad 9 mld dolarów. W czterech kwartałach 2018 r. jego strata wyniosła ponad miliard dolarów, a w poprzednim roku – 3 mld „zielonych” przy rocznych przychodach rzędu 11 mld dolarów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Firma, z której usług korzysta 93 mln klientów miesięcznie, bez przerwy dokłada do interesu, bo inwestuje w ekspansję na nowych rynkach, w rozwój swojej aplikacji (trzeba przyznać, że jest niezła) oraz w nowe usługi (np. Uber Eats). Ten wyścig zdaje się nigdy nie kończyć i trudno nie zadawać sobie pytania: czy Uber kiedykolwiek odrobi straty.
Nie da się ukryć, że Uber stał się globalnym standardem przewozowym. Setki milionów podróżujących po świecie ludzi „odpala” na dworcu lub lotnisku tę aplikację i czuje się bezpiecznie. W każdym miejscu na świecie zapewnia ona tę samą usługę, podobny standard, najniższą możliwą cenę i wygodną płatność. Taki przewozowy McDonald’s.
Czytaj też: Co uwiera Ubera, a co taksówkarza? Zrozumiałem to podróżując po luksusowych wiedeńskich ulicach
Trzy pomysły na przetrwanie Ubera
Hipotezy pozytywne dla przyszłości Ubera są trzy. Pierwsza mówi, że Uber zdoła „doturlać” się do ery samochodów autonomicznych, co będzie oznaczało, że odpadnie mu główny koszt – opłacanie kierowców. Ze względu na skalę działalności będzie w stanie skorzystać na tym bardziej, niż którykolwiek z konkurentów.
Druga hipoteza zakłada, że Uber prędzej czy później wykończy konkurencję taksówkową, bo ma najłatwiejszy na świecie dostęp do nieograniczonego kapitału od inwestorów, co może przełożyć na ceny i na budowanie przewagi technologicznej aplikacji. Na większości rynków, gdzie Uber został dopuszczony do działania stale zwiększa udziały rynkowe.
ZOBACZ WIDEO: Czy Uber zniszczył przemysł taksówkowy czy przeniósł go w nowy wymiar?
Trzecia hipoteza mówi, że Uber będzie do końca świata dopłacał do przewozów ludzi, ale obok nich „wyhoduje” inne usługi, na których zgarnie znacznie wyższą marżę. Działa już Uber Eats (dowożenie jedzenia), Uber Freight (usługa łącząca firmy transportowe z nadawcami przesyłek), Uber Black (luksusowe przewozy).
Uber wchodzi też na rynek usług finansowych, tworząc wspólnie z bankiem Barclays kartę Uber Visa, dzięki której może zarabiać na innych transakcjach swoich klientów, niż przewozowe oraz na kredycie, z którego będą korzystali klienci. Karta nie jest zła, zapewnia np. 4% money-backu od płatności w restauracjach i nie płaci się za nią żadnej opłaty rocznej.
Jedziesz? Kupuj. Kierowca ma prowizję, ty dostajesz money-back. Ale gdy już wysiądziesz…
Teraz Uber wchodzi na kolejne pole. W USA ruszyła właśnie aplikacja zakupowa Cargo, dzięki której podczas przewozu Uberem klient będzie mógł zamówić różne rzeczy w sklepie internetowym. Uber zainwestował w Cargo już w zeszłym roku i firma ta już dziś dostarcza produkty żywnościowe do aut 30.000 jego kierowców (usługa działa w 10 miastach w USA).
O ile jednak do tej pory mówiliśmy o sprzedawaniu drobnych rzeczy, np. puszek z napojami, czy batoników, to teraz rusza aplikacja, w której będzie można kupić elektronikę (asystenta Amazon Echo, Apple AirPod, okulary VR Oculus Go), kosmetyki, przybory podróżne (np. walizki) oraz multimedia.
Jak to działa? Kierowca musi mieć zainstalowaną w swoim samochodzie konsolę Cargo. Klient musi zaś ściągnąć na smartfona aplikację Cargo i zeskanować QR kod umieszczony na konsoli. A potem już robi zakupy jak w każdym innym sklepie internetowym.
Może to być świetne źródło dla nisko opłacanych kierowców Ubera, którzy dostają dolara za każdą transakcję plus 25% prowizji od wygenerowanego przez klienta obrotu. A klient? On za skorzystanie z aplikacji Cargo ma 10% money-backu na konto w aplikacji Uber. Te pieniądze klient może wykorzystać na kolejne przejazdy albo na zakupy w Cargo.
Tutaj: więcej o nowej aplikacji Cargo w CNBC oraz w Business Insiderze
A tutaj: aplikacja Cargo na żywo
Dlaczego iść na zakupy do Ubera?
Dlaczego klient miałby kupować w podróży rzeczy proponowane przez Ubera? I – jeśli już miałby ochotę na zakupy w podróży – dlaczego miałby kupować akurat przez tę aplikację, a nie w dowolnej innej aplikacji zakupowej, którą ma w swoim smartfonie? Przecież tego modelu biznesowego próbowało już wielu (z liniami lotniczymi na czele) i nigdzie nie przyniósł on wielkiego sukcesu.
Powody są trzy. Po pierwsze: Uber jako wielki koncern może negocjować dobre ceny i po prostu oferować klientom autentyczne okazje zakupowe, które trudno byłoby znaleźć w internecie (do tego dochodzi money-back). Po drugie: portfolio produktów i usług ma być dostosowane do tego co może potrzebować klient w podróży. Stąd walizki, mała elektronika, kosmetyki oraz dostęp do filmów z biblioteki wytwórni Universal Studios (w cenie 5-10 dolarów za sztukę lub w pakietach kilku filmów za 15-20 dolarów).
Po trzecie aplikacja Cargo ma być w pewnym sensie ekskluzywna – działa tylko podczas podróży Uberem, a więc okazja, która obowiązuje tu i teraz za kwadrans może być tylko wspomnieniem. Po czwarte: zamówienie ma się kończyć wygodną i szybką płatnością i natychmiastową, darmową dostawą rzeczy do domu klienta.
Kiedy to-to wejdzie do Polski? Nie wiadomo. Na razie Uber przetestuje zakupy w podróży w USA. Jeśli rzecz się uda, to może się okazać, że za rok-dwa duża część przychodów i może nawwt zysków Ubera – o ile one się w ogóle pojawią – będzie pochodziła z usług towarzyszących przewozowi.
Samo przemieszczanie się będzie usługą podstawową, a po drodze będziemy kupowali, rozrywali się, korzystali z innych usług, które dziś są jeszcze w głowach szefów Ubera.
Kolejna broń Ubera. Groźna?
W zasadzie nie widzę powodu, dla którego miałbym nagle zacząć robić zakupy w Uberze, ale przecież Uber jest mistrzem przetwarzania i analizowania danych o swoich użytkownikach. Wie o nas bardzo dużo i może wykorzystać to do profilowania nas jako klientów. Jeśli będzie w stanie obudować usługę przewozową innymi, którym nie będziemy się w stanie oprzeć…
Niebezpieczny jest ten Uber. Potrafi manewrować cenami, dostosować je do tego jak bardzo się spieszymy, skąd i dokąd jedziemy, umie dowiedzieć się w jakim stanie spożycia zamierzamy wsiąść do samochodu… Dlaczego miałby nie wiedzieć co chętnie byśmy kupili?
Czytaj też: Uber zdalnie sprawdzi, czy nie przesadziłeś z alkoholem przed zamówieniem samochodu. To już nie jest zabawne