Kilka lat temu branża handlowa wywalczyła solidną obniżkę opłat za akceptowanie kart. Ale czy przyjmowanie kart zawsze kosztuje przedsiębiorcę mniej niż transakcje gotówkowe? To zależy od skali biznesu. Komu opłaca się karta, a komu gotówka?
Chyba każdy z nas zauważył, że liczba punktów handlowo-usługowych akceptujących karty stale rośnie. I nie tylko w dużych miastach. Kartą zapłacimy w wiejskich sklepikach, a terminale pojawiają się nawet na bazarach, gdzie do niedawna królowała gotówka. Blisko 5 lat temu branży handlowej udało się wywalczyć spore obniżki prowizji za akceptację kart. Opłata interchange fee, najbardziej ciążąca przedsiębiorcom, spadła z ok. 1,6% do 0,2-0,3% wartości transakcji.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
A jednak jest spora grupa przedsiębiorców, która ignoruje karty płatnicze. Powód? W niektórych branżach gotówka potrzebna jest jak powietrze. Przedsiębiorca woli gotówkę, bo za chwilę będzie jej potrzebował do zakupu towaru. Mimo spadku kosztów obsługi kart po stronie przedsiębiorców, przy małej skali biznesu karta może być sporym obciążeniem. A obracanie gotówką po prostu opłaca się bardziej niż pieniądzem wirtualnym.
Czasem gotówka jest instrumentem, który pozwala ominąć opodatkowanie obrotów. Ale dotyczy to tylko tych sytuacji, w której nie tylko nie są przyjmowane karty płatnicze, ale też sprzedawca nie wydaje paragonów.
Przeczytaj też: Po raz pierwszy więcej kupiliśmy bez gotówki niż płacąc banknotami. Czy to przełom? A może bezgotówkowa rewolucja dochodzi do ściany?
Przeczytaj też: Niewykluczone, że w 2019 r. zapłacimy kartą bez PIN-u za większe zakupy. Czy to bezpieczne? Sprawdzamy jak banki zabezpieczają zbliżenia
Pan Stanisław lubi gotówkę, bo…
Kilka dni temu rozmawiałem z właścicielem małego sklepu z artykułami papierniczymi i zabawkami. Pan Stanisław jest kilka lat przed emeryturą. Gdyby nie to, już dawno zmieniłby pracę. Ale boi się, że w tym wieku niczego innego nie znajdzie.
W jego sklepie można płacić tylko gotówką. Pan Stanisław dobrze wie, że od kilku lat akceptowanie kart kosztuje mniej. Wie też o możliwości dofinansowania opłat i terminali w ramach programów finansowanych przez banki i organizacje płatnicze, czytał również o tym, że konsumenci z kartą w ręku są skłonni wydać więcej. Ale te wszystkie argumenty i zachęty go nie przekonują.
„Gdyby pan wiedział, ile na czysto zostaje po odliczeniu kosztów, rachunków. Szkoda gadać. A praca ciężka. Czasem trzeba się stanąć na głowie, żeby klient kupił coś za 5 zł”.
Małe, osiedlowe sklepy, zwłaszcza z takim asortymentem wygryzane są przez duże sieci. Ale pan Stanisław nie może pozwolić sobie na „osiedlowe ceny”, bo klienci dobrze wiedzą, ile podobny towar kosztuje w marketach. I faktycznie, ceny u pana Stanisława są tylko niewiele wyższe niż w „sieciówkach”.
W biznesie pana Stanisława dosłownie liczy się każda złotówka. Dlatego świadomie nie chce akceptować kart, choć w ostatnim czasie zapukało do niego kilku akwizytorów proponując terminal.
„Nie stać mnie na to. Trzeba za niego płacić czy są klienci, czy ich nie ma” – mówi sklepikarz. A dofinansowanie? „Przez rok można mieć terminal za darmo” – dopytuję. „Rok szybko minie. A co potem? Będę musiał płacić. Niby można zrezygnować, ale jak klienci raz już się przyzwyczają…”
Pan Stanisław uważa, że ludzie nie mają świadomości, że za wszystko się płaci. Wiele razy słyszał od klientów, że do bankomatu po gotówkę nie pójdą, bo będą musieli zapłacić prowizję. Nie wiedzą jednak, że za wygodną i bezprowizyjną transakcję kartą w sklepie, obciążany jest przedsiębiorca. Nawet jeśli opłaty są niższe, to system ktoś musi finansować. Wiadomo, że najłatwiej obciążyć przedsiębiorców używających terminali płatniczych.
Mój rozmówca podaje przykład innego sklepu papierniczego w okolicy: „Asortyment podobny, wzięli terminal i co? Zbankrutowali”. Nie zadziałał w tym przypadku argument, że konsumenci z kartą w ręku są skłonni wydać więcej. Pan Stanisław nie wierzy, że to możliwe w jego sklepie. Fakt, są branże, w których klient przychodzi do sklepu tylko po konkretną rzecz. Nie każdy przecież prowadzi sklep spożywczy, w którym klienci często kupują więcej, niż mają zapisane na liście zakupów.
Przeczytaj też: Bankomaty służące tylko do wpłaty i wypłaty gotówki? To przeszłość. W bankomacie wkrótce weźmiesz pożyczkę i założysz lokatę. A jak?
Przeczytaj też: Polska bez gotówki? Chyba nieprędko. Bo na razie sieci bankomatowe rozbudowują ofertę dla tych, którzy mają jej… za dużo
Co tańsze: karta czy gotówka?
Pomijając możliwość refundacji kosztów związanych z akceptacją kart w ramach programu „Polska Bezgotówkowej” (to – jak powiedzieliśmy – oferta czasowa, obowiązuje rok lub półtora), za dzierżawę terminala trzeba dziś zapłacić ok. 50-70 zł netto miesięcznie, w zależności od rodzaju urządzenia. Do tego dochodzą prowizje. Do 2014 r. największym utrapieniem przedsiębiorców była opłata interchange fee, która trafiała do banku – wydawcy karty. Sięgała 1,6% wartości transakcji.
Do tego dochodziły opłaty systemowe na rzecz organizacji płatniczych oraz marża agenta rozliczeniowego. To firma, z którą właściciel podpisuje umowę na akceptację kart. A te sięgały 1,5-2% (im mniejsze obroty, tym wyższe opłaty). Mały przedsiębiorca musiał więc oddać nawet 3-4% kartowego utargu. Jeśli klient wydał w sklepie 100 zł, to na dzień dobry właściciel oddawał 3-4 zł w prowizji.
W 2014 r. interchange fee ustawowo zmniejszono do maksymalnie 0,2% (karty debetowe) i 0,3% (karty kredytowe). Ale całkowita opłata nie ma sufitu, bo agenci rozliczeniowi mają na tym polu wolną rękę. To, ile finalnie zapłaci przedsiębiorca, zależy od tego, jaką stawkę marży wynegocjuje z agentem rozliczeniowym. Można jednak przyjąć, że w przypadku małych punktów dziś jest to 1-1,5% wartości transakcji. Plus kilkadziesiąt złotych miesięcznie za terminal. Przy obrotach miesięcznych sklepu na poziomie 50.000 zł mówimy o kwocie rzędu 500-750 zł
Koszty akceptacji gotówki? To zależy od skali biznesu oraz tego, czy właściciel punktu handlowo-usługowego musi wpłacać gotówkę do banku i wypłacać ją z konta. Koszt wpłaty i wypłaty gotówki w oddziale lub we wpłatomacie i bankomacie może być zerowy albo może wynosić kilka złotych od każdej transakcji.
Jeśli przedsiębiorca obraca na tyle niewielkimi kwotami, że nie potrzebuje zamawiać bankowej obsługi gotówkowej – pozostaje tylko kwestia bezpieczeństwa. Przy większych obrotach pieniądze trzeba policzyć, posortować, przetransportować do banku, albo wynająć do tego specjalną firmę. Euronet ma usługę „Wpłata dla Firm”, w ramach której za pomocą spersonalizowanej karty pracownik lub właściciel firmy może wpłacić dowolną kwotę, która następnego dnia roboczego zostanie przelana na konto bankowe.
Przeczytaj też: Jesteś w centrum handlowym na zakupach? Jeśli zajdziesz do bankomatu po gotówkę, to możesz dostać… prezent. Np. rabat do sklepu obok
Przeczytaj też: Jak dobrać się do gotówki, gdy w okolicy nie ma taniego bankomatu? Trzeba poszukać… sklepu
Próg opłacalności? 0,5%
Kilka lat temu Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego prowadziła badania, w których większość ankietowanych zadeklarowała, że próg opłacalności przyjmowania płatności kartowych to dla nich prowizja w wysokości 0,5% wartości transakcji. Jeśli mieliby płacić więcej, bardziej opłaca im się pozostać przy gotówce. Nie znalazłem żadnych aktualnych badań na ten temat, ale gdyby dziś sytuacja była podobna, to – nie licząc promocji z gatunku „zero prowizji przez rok” – trudno byłoby małemu sklepowi wynegocjować aż tak dobrą prowizję z dostawcą terminali i firmą rozliczającą transakcje kartowe.
Dlatego nie można się dziwić, że wciąż wielu przedsiębiorców broni się przed kartami. Nie zawsze musi być tak, że jeśli sklep nie akceptuje kart, to chce ukryć część obrotów przed fiskusem, żeby nie płacić podatków. Czasem akceptacja kart po prostu się przedsiębiorcy nie opłaca i chyba powinniśmy uszanować taką decyzję.
———————–
Artykuł jest częścią sekcji #cashlovers pod patronatem największej w Polsce sieci bankomatowej Euronet