Obserwując informacje pokazujące się w internecie, można odnieść wrażenie, że podstawowym sposobem frankowiczów na uwolnienie się od kłopotliwego zobowiązania jest pozwanie banku do sądu. Ale rzeczywistość jest trochę inna – spora grupa frankowiczów poważnie rozważa zawarcie ugody z bankiem i „podzielenie się” z nim kosztami wynikającymi ze wzrostu kursu franka. PKO BP – największy „frankowy” bank w Polsce – pochwalił się ostatnio, że aż 23 000 jego klientów posiadających kredyt hipoteczny powiązany z walutą obcą złożyło wniosek o ugodę. Tylko czy taka ugoda z PKO BP może się klientowi opłacić? Liczę na konkretnym przykładzie
Już kilka banków – Millennium, mBank, Bank Millennium – aktywnie pracuje nad tym, by ograniczyć liczbę pozwów w sprawie kredytów frankowych. Proponują swoim klientom ugody dotyczące ich przewalutowania. Bank Millennium podpisuje więcej ugód, niż wynosi liczba spraw napływających do sądów. mBank już zarezerwował miliard złotych na wypłaty w ramach ugód. Tylko czy taka ugoda jest korzystna? Co zyskuje bank, wiadomo. Likwiduje ryzyko, że klient pójdzie do sądu, nie grozi mu więc unieważnienie umowy i bardzo wysokie, związane z tym koszty. A kredytobiorca?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W poprzednim tekście opisywałem taką propozycję złożoną klientowi przez mBank. Tym razem dylemat dotyczy klienta PKO BP – najbardziej zaawansowanego pod względem zawierania ugód z frankowiczami. Bank ten „chwalił się” w mediach, że od początku obowiązywania programu ugód klienci złożyli ok. 23 ooo wniosków o mediację. Zakończyło się mniej więcej 10 ooo spraw, z czego 8000 sfinalizowano na zasadzie ugody.
Czytaj też: Dylemat frankowicza. „Bank Millennium zaproponował mi ugodę. Czy to się opłaca?
Czytaj też: Ruszają ugody w mBanku. Nasz czytelnik ma problem: czy to się opłaca? Pomagamy!
Czytaj też: Przewalutowanie kredytu frankowego na złotowy: może się… nie opłacić?
Oczywiście: banki nie tylko idą do klientów z marchewką. Jednocześnie wytaczają przeciwko frankowiczom ciężkie armaty i składają kontrpozwy dotyczące zwrotu kosztów bezumownego korzystania z kapitału. Jest więc marchewka, jest i kij. A stawką jest kilkanaście miliardów złotych, które banki chcą uratować przez banki, jeśli uda się skłonić dużą część klientów do ugód.
Kredyt w PKO BP: miało być pięknie, a wyszło…
Klient PKO BP zaciągnął kredyt frankowy w sierpniu 2009 r. na 80% wartości nieruchomości. Kurs w ramach indeksacji wyniósł w chwili zaciągania kredytu 2,615 zł za franka. Wynegocjowana z bankiem marża kredytu wyniosła prawie 4%. Banki w 2009 r. udzielały jeszcze kredytów w CHF, ale już na znacznie gorszych warunkach niż wcześniej. Było to już po upadku banku Lehman Brothers w 2008 r., który wstrząsnął globalnym rynkiem finansowym i rozpoczął marsz w górę franka szwajcarskiego.
Dlaczego kredytobiorca zdecydował się w 2009 r. na CHF, a nie na PLN? Prawdopodobnie wyłącznie z tego powodu, że bieżąca rata w CHF była niższa niż dla PLN. Mogło to wynikać z różnicy w stopach procentowych w Polsce i Szwajcarii. W sierpniu 2009 r. WIBOR 3M miał wartość 4,18%, a LIBOR CHF 3M jedynie 0,32%. Być może były u klienta jeszcze jakieś inne motywacje, tego nie wiemy.
Minęło prawie 13 lat. Sytuacja jest już zupełnie inna. Nasz bohater chciałby pozbyć się franków na rzecz PLN. Czyli mówiąc kolokwialnie: kredyt odfrankowić. Zostało mu do spłaty ok. 70% kapitału kredytu (licząc w CHF), a rata miesięczna wynosi ok. 445 CHF. Ucieszył się, gdy powziął informację, że bank PKO BP proponuje swoim klientom ugody.
Warunki są oficjalnie dostępne na bankowej stronie internetowej. Można je znaleźć tutaj. Z przedstawionej przez pracownika banku propozycji wynika, że bank jest skłonny odfrankowić kredyt na następujących warunkach: do spłaty pozostanie prawie 200 000 zł kapitału, a marża kredytu po przewalutowaniu na PLN wyniesie nieco ponad 3%.
Ugoda z PKO BP: czy to jest uczciwy układ?
I tutaj pojawia się kilka wątpliwości. Przede wszystkim: wysoka marża „nowego” kredytu (w PKO BP są dostępne kredyty hipoteczne z marżą w okolicy 2%). A przy skorzystaniu z takiego cross-sellingu, z jakiego korzysta klient-frankowicz, można uzyskać marżę nawet w okolicy 1,8% (czyli mieć tańszy kredyt).
Dlaczego bank postanowił wystawić frankowiczowi wyższą marżę? Tego klient się nie dowiedział. Powiedziano mu, że może skorzystać z oferty lub nie. I tak powinien być szczęśliwy, że chcieli z nim gadać, bo nie z każdym chcą.
Druga kwestia to kapitał do spłaty. Bank informuje, że „w przypadku spłaty kapitału i odsetek dokonanej w CHF przeliczenie na PLN nastąpi po średnim kursie NBP z dnia płatności”. Dlaczego po kursie średnim NBP, skoro bank (przy spłacie rat) stosował własny kurs z 2-3% spreadu? Wiadomo, że bank przewalutował (z PLN na CHF) kredyt po kursie kupna, a spłata była po kursie sprzedaży waluty. Takie postawienie sprawy powoduje, że pozostały do spłaty kapitał może być zawyżony.
Kapitał do spłaty (wg naszego kredytobiorcy) powinien wynieść – gdyby wziąć pod uwagę m.in. kwestie spreadowe – ok. 20% mniej, niż wynika z bankowych wyliczeń. Klient chciał negocjować, ale bank jest nieugięty: „możesz podpisać lub nie, innej propozycji nie ma, jak chcesz to walcz z nami w sądzie”.
Bank mówi tak: miałeś, kliencie, do spłaty ponad 70 000 CHF kapitału, a my łaskawie chcemy to odfrankowić i zostanie ci „tylko” ok. 200 000 zł. Jeden podpis, ugoda z PKO BP i z prawie 320 000 zł kapitału zostanie jedna trzecia mniej. Klient „zarabia” na tym 120 000 zł. I to bez walki w sądzie. Bankowcy uważają, że skoro wykonują w kierunku klienta taaaaki układ, to nie muszą już z nim negocjować.
Czy przypadkiem klient nie powinien tego dochodu opodatkować? Od prawników zajmujących się sprawami frankowymi wiem, że przepisy są niejednoznaczne. Różnie są interpretowane i dlatego przed podpisaniem ugody warto wystąpić o indywidualną interpretację podatkową. Bo gdyby od tych prawie 130 000 zł konieczne byłoby jeszcze zapłacenie 17% lub 32% podatku dochodowego, to propozycja ugody będzie znacznie mniej korzystna dla kredytobiorcy.
Trzy drogi, ale wybrać można tylko jedną
Gdyby bank był skłonny do negocjacji, to klient pewnie podpisałby ugodę. Ale (póki co) nie ma takiego zamiaru. Uważa, że oferta nie jest uczciwa i bank może (i powinien) zachować się lepiej. A więc ugoda z PKO BP powinna być bardziej fair. Jak to się może zakończyć? Opcji jest kilka.
Dalsze spłacanie kredytu w CHF. To rozwiązanie wydaje się najmniej korzystne. Przede wszystkim bardzo wysoka marża (prawie 4% na CHF) daje nam oprocentowanie w okolicy 3,15% (wskaźnik referencyjny LIBOR został zastąpiony przez SARON, ale też ma wartość ujemną) i dodatkowo oczywiście ryzyko kursowe. Obecnie CHF jest wyceniane prawie prawie 4,37 zł (kurs średni NBP z 3 lutego 2022 r.), ale może to się zmienić. Do końca spłaty kredytu zostało ok. 23 000 CHF samych odsetek (nieco ponad 100 000 zł). Oczywiście z powodu bardzo wysokiej marży kredytu.
Podpisanie ugody i „odfrankowienie” kredytu. Zostanie wówczas ok. 190 000 zł kapitału z marżą prawie 3,2% + WIBOR 6M. Rata takiego kredytu wyniesie prawie 1550 zł. Przy założeniu (teoretycznie) braku zmiany oprocentowania do spłaty (oprócz kapitału) będzie jeszcze prawie 140 000 zł odsetek. Po odfrankowieniu kredytu zasadne będzie szybkie refinansowanie zobowiązania i przeniesienie się do innego banku.
Obecne warunki pozwalają na uzyskanie marży nawet na poziomie około 1,8%. Gdyby udało się zbić do takiego poziomu marżę, to rata refinansowanego kredytu wyniesie ok. 1320 zł (zamiast ponad 1500 zł), a potencjalne całkowite odsetki spadną do ok. 95 000 zł (z ponad 137 000 zł). Jeżeli podpisałeś z bankiem PKO BP ugodę, to sprawdź, czy bank nie zaproponował Ci nierynkowo wysokiej marży. (Napisz do mnie lub skontaktuj się ze swoim ekspertem finansowym).
Walka w sądzie. Zawsze można walczyć z bankiem w sądzie. Takie rozwiązanie wybrały dziesiątki tysięcy kredytobiorców. Zdecydowana większość z nich swoje sprawy wygrała. Nasz kredytobiorca również zasięgnął opinii prawnej. Według jego słów i obliczeń (kancelarii, z którą prowadził rozmowy) możliwe są następujące scenariusze:
- stwierdzenie przez sąd nieważności umowy, czyli kredytobiorca oddaje pożyczoną kwotę, bank zwraca wpłacone raty, do dopłaty pozostanie prawie 25 000 zł (w porównaniu do 320 000 zł obecnego zadłużenia) i strony rozstają się;
- odfrankowanie, czyli rozliczenie kredytu bez indeksacji – kancelaria wyliczyła, że bank musiałby zwrócić ponad 70 000 zł nadpłaconych odsetek, co oznaczałoby zmniejszenie zadłużenia do 250 000 zł;
- przegrana – wracamy do punktu wyjścia.
Czas trwania sprawy w sądzie to 2-3 lata, szacunkowe koszty (bez względu na wynik) to około 35 000 – 40 000 zł. Oczywiście: jeżeli masz zamiar wybrać drogę sądową, to warto, abyś sprawdził kilka ofert kancelarii prawnych. Bez trudu znajdziesz je w internecie.
Ugoda z PKO BP kontra niesmak klienta
Ten kredytobiorca (i tysiące innych) czuje się oszukany przez bank. I to nie tylko z powodu kredytu frankowego (na który się zdecydował), ale także w związku z zaproponowaną ugodą. Na pierwszy rzut oka wygląda ona korzystnie („zysk” 120 000 zł). Jednak są elementy (np. kurs przeliczenia zapłaconych rat, proponowana marża oraz pozostały do spłaty kapitał), które powodują, że klient czuje się przez bank raczej wykorzystywany.
A jaka jest Wasza opinia? Czy uważacie, że klient powinien wziąć to, co dają, czy jednak podjąć długą walkę w sądzie? Czekam na komentarze i Wasze sugestie. Jeżeli macie podobny problem z ugodą z bankiem, to napiszcie do mnie. Doradzę, ale decyzja zawsze należy do zainteresowanego, czyli kredytobiorcy.
źródło zdjęcia tytułowego: nosheep/Pixabay.com