Co najmniej milion kredytobiorców skorzystało z wakacji kredytowych. Nie ma jeszcze zbyt wielu danych, które pozwoliłyby oszacować, jaka część z korzystających podrasowała tymi pieniędzmi płynność finansową domowego budżetu, jaka spłaciła „wakacyjną” kwotą część kredytu (hipotecznego lub innego), a jaka te pieniądze zainwestowała. Czy pieniądze z wakacji kredytowych można przeznaczyć na inwestycję w perspektywie emerytalnej? I czy to może mieć sens? W jakiej sytuacji warto to rozważyć?
Odroczenie ośmiu rat kredytowych to okazja na „zarobienie” pieniędzy, jakich mało. Zwłaszcza że wakacje mają być darmowe i nie powodować żadnych dodatkowych kosztów. W przypadku osób, które zdecydowały się w pełni skorzystać z dobrodziejstw wakacji kredytowych, w kieszeni zostanie nawet ponad 20 000 zł. I oczywiście od razu pojawia się dylemat, co z tymi pieniędzmi zrobić
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Co zrobić z pieniędzmi z wakacji kredytowych? Byle nie przejeść
Niebezpieczeństwo wynika z faktu, że – jeśli bank nie pobierze automatycznie raty albo „wakacjowicz” jej nie przeleje na wskazany w umowie rachunek kredytowy – to pierwszym objawem wakacji będzie po prostu większy osad na koncie. I pokusa, żeby te pieniądze wydać na bieżące potrzeby. A tych, umówmy się, nie brakuje.
Jeden z dyrektorów w największym polskim banku ujawnił kilka dni temu, że spośród wszystkich osób, które wzięły wakacje kredytowe… tylko 17% nadpłaciło nimi kredyt. Czy po prostu czekają z tą decyzją aż oszczędności będą większe? A może na bieżąco wydają? Ów dyrektor z banku nie ma złudzeń i mówi, że raczej to drugie.
O ile więc korzystacie (albo rozważacie skorzystanie) z wakacji kredytowych, to przede wszystkim pieniądze, które zaoszczędzicie dzięki brakowi płatności raty, „zabezpieczcie” przed… sobą. A dopiero potem zastanawiajcie się, co z tymi pieniędzmi zrobić. Pisał o tym jakiś czas temu Maciek Bednarek, odsyłam.
No chyba że Wasza sytuacja finansowa jest na tyle poważna, że potrzebujecie „wakacyjnych” pieniędzy na zapłatę domowych rachunków za prąd, gaz czy czynsz. Są sprawy ważne i ważniejsze – utrzymanie płynności domowego budżetu i uniknięcie pętli długów mają najwyższy priorytet. Ale, o ile mi wiadomo, w takiej sytuacji (przynajmniej na razie) jest niewielki procent spłacających kredyty hipoteczne.
Jeśli zaś wakacje kredytowe bierzecie raczej dlatego, że dają, a nie dlatego, że ich naprawdę potrzebujecie, to jest kilka możliwości ich przeznaczenia. Dwie najważniejsze rzeczy, na które mogą pójść pieniądze z wakacji kredytowych, to nadpłata kredytu oraz zainwestowanie zaoszczędzonych na ratach pieniędzy. Teoretycznie nawet w horyzoncie… emerytalnym.
Nadpłacać kredyt czy… zaopiekować się niezapłaconymi ratami?
Nadpłata kredytu oznacza albo skrócenie okresu kredytowania albo obniżenie raty. Korzystniejsze z finansowego punktu widzenia jest to pierwsze rozwiązanie, ale 90% klientów wybiera to drugie – nie rusza okresu kredytowania, ale obniża sobie miesięczną ratę. Mając do dyspozycji 25 000 zł z wakacji kredytowych (przy założeniu, że kredyt jest wart dziś 250 000 zł i do końca jego spłaty zostało 25 lat, a średnie oprocentowanie w tym czasie wyniesie 7%), możesz liczyć, że nadpłata da 53 000 zł oszczędności na odsetkach w skali całego kredytu.
Jak to możliwe? Ano przez 25 lat odsetki będą naliczane od kwoty mniejszej o 25 000 zł. Wtedy to miesięczna rata spadnie z 1767 zł do 1590 zł, czyli o ponad 220 zł. Korzyść jest zaiste wymierna. Oczywiście mogą pojawić się przeszkody w postaci np. prowizji pobieranej przez bank za przedterminową spłatę albo za nadpłatę kredytu, ale – co do zasady – korzyści powinny być dodatnie, nawet po uwzględnieniu tego typu opłat.
Jest też opcja druga – zainwestować pieniądze z wakacji kredytowych. A więc kredyt zostaje taki, jaki jest – po prostu spłacamy go o osiem miesięcy dłużej (kapitał od „wakacyjnych” rat jest przesuwany do spłaty na później i przy jego uregulowaniu zostaną doliczone odsetki, które wtedy będą obowiązywały), zaś my w tym czasie dysponujemy kwotą np. 25 000 zł i możemy spróbować z niej wycisnąć, „ile fabryka dała”, oczywiście bez ponoszenia zbyt wysokiego ryzyka.
Zainwestować pieniądze z wakacji kredytowych?
Opcja zainwestowania pieniędzy z wakacji kredytowych jest o tyle kusząca, że każda stopa zwrotu przewyższająca oprocentowanie kredytu będzie dla nas czystym zyskiem. A ponieważ mówimy o długim terminie, to swoje zrobi też procent składany, czyli efekt śniegowej kuli. Jeśli wybierzemy dla części lub całości tych pieniędzy inwestowanie na rynku kapitałowym, zredukujemy też ryzyko utraty pieniędzy.
Bo statystyki mówią, że w tak długich okresach – powyżej 20 lat – raczej nie zdarza się, by na inwestowaniu w akcje największych światowych koncernów traciło się pieniądze. Przeciwnie, w 200-letniej historii giełd niemal zawsze wzrost cen akcji w tak długich okresach przebijał poziom inflacji. Co oczywiście nie jest żadną gwarancją na przyszłość.
Kwota 25 000 zł to zbyt mało, by np. kupić kawałek ziemi. Starczy na kilka uncji złotych monet. Niewykluczone też, że niegłupim pomysłem byłoby zamienienie części tej kwoty na obce waluty (dolar, frank szwajcarski…). Żadna z tych dróg nie daje gwarancji zarobku, ale to klasyczne inwestycje kryzysowe, na trudne i niepewne czasy, w których niewątpliwie się znaleźliśmy.
Jeśli mówimy o rynku kapitałowym, to do wyboru mamy oczywiście akcje jakichś spółek dywidendowych (wówczas korzystamy zarówno ze wzrostu wartości rynkowej spółki, która powinna w długim terminie przynajmniej dorównywać inflacji, jak i z wypłacanych dywidend), ETF-y kopiujące ruchy najważniejszych indeksów giełdowych oraz fundusze inwestycyjne.
W przypadku tych ostatnich trzeba zwracać baczną uwagę na efektywność (czy w ostatnich 5-10 latach były w czubie tabeli) oraz na opłaty (wybieramy tylko fundusze z opłatami za zarządzanie rzędu 0,5% i niepobierające opłaty dystrybucyjnej).
Ile trzeba zarobić, żeby to się bardziej opłaciło niż nadpłata kredytu?
Jaka może być potencjalna efektywność ulokowania pieniędzy na rynku kapitałowym? Przy założeniu, że pieniądze przez 25 lat będą pracowały w tempie 7% rocznie (tyle mniej więcej dawały inwestycje w akcje światowych koncernów przez ostatnich 200 lat), na koniec dostaniemy 136 000 zł. Nasz zysk wyniesie więc 110 000 zł. Od tego oczywiście trzeba odjąć podatek Belki (w tym przypadku 21 000 zł). Można go uniknąć, jeśli zainwestujemy pieniądze pod „parasolem” antypodatkowym, czyli w ramach konta IKE.
Jeśli założymy efektywność na poziomie tylko 5% rocznie (czyli przyjmiemy, że część z 25 000 zł jest ulokowana bezpiecznie albo po prostu przyszłe wyniki inwestowania nie będą tak dobre jak te historyczne) – po 25 latach odbierzemy 86 500 zł, czyli nasz czysty zysk wyniesie 59 500 zł – mniej więcej tyle, ile byśmy zaoszczędzili dzięki nadpłacie kredytu hipotecznego.
Przewaga nadpłaty kredytu w takim przypadku polega na tym, że tutaj korzyść jest pewna jak w banku, a na rynku kapitałowym gwarancji zarobku nie ma (chociaż historyczne statystyki są mocnym argumentem – w długim okresie inwestowanie się opłacało). Z drugiej strony – korzyści z nadpłaty kredytu (czyli z faktu, że spadnie nam wartość, od której bank nalicza odsetki) też zależą od tego, jakie będzie w przyszłości oprocentowanie kredytu.
Przy niskim oprocentowaniu kredytu i wysokich stopach zwrotu z inwestowania na rynku kapitałowym korzyści z nadpłaty będą relatywnie mniejsze niż z inwestowania. Jest też oczywiście wariant pośredni – połowę pieniędzy przeznaczyć na nadpłacenie kredytu, a połowę na inwestowanie. Wówczas korzyści po obu stronach są mniejsze, ale jedziemy na dwóch koniach naraz.
————————————
ZAPROSZENIE:
Jedną z możliwości inwestowania długoterminowego są fundusze inwestycyjne TFI UNIQA – ta firma jest Partnerem cyklu edukacyjnego „Wyciskanie emerytury”. W ofercie TFI UNIQA są fundusze pozwalające łatwo i bezpiecznie (czyli poprzez firmę, która ma siedzibę w Polsce, ma polskojęzyczną obsługę i spełnia wszystkie standardy wyznaczone przez polskich regulatorów) zainwestować pieniądze na całym świecie.
Wśród funduszy, które mają niską opłatę za zarządzanie (0,5% w skali roku, tylko niewiele więcej niż niektóre ETF-y) są następujące fundusze: UNIQA SFIO Globalny Akcji, UNIQA FIO Ostrożnego Inwestowania, UNIQA SFIO Akcji Amerykańskich, UNIQA SFIO Akcji Europejskich ESG, UNIQA SFIO Amerykańskich Obligacji Korporacyjnych, UNIQA SFIO Globalnych Strategii Dłużnych oraz UNIQA FIO Akcji Rynków Wschodzących.
Gdybym miał Wam któreś z tych funduszy polecać, to z tych bardziej wahliwych chyba brałbym UNIQA Globalny Akcji, bo oferuje maksymalnie szerokie „spojrzenie” na świat. Z najmniej wahliwych funduszy możecie obejrzeć UNIQA Ostrożnego Inwestowania (ja mam go w ramach IKZE, ale chyba zaraz wymienię na bardziej „ofensywny”, bo po zmianach w podatkach w IKZE nie opłaca się brać bezpiecznych inwestycji). A miłośnikom inwestowania w amerykańskich gigantów poleciłbym albo ETF na S&P 500, albo… UNIQA Akcji Amerykańskich.
Wszystkie te fundusze można kupić z tą niską opłatą za zarządzanie przez internet, w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”, jak również w ramach konta IKZE (dodatkowo ulga w podatku PIT) lub konta IKE (dodatkowo brak podatku Belki). Przy zakupie internetowym nie płaci się też, rzecz jasna, żadnych opłat manipulacyjnych.
Zerknij też: Na stronie akcji edukacyjnej „Wyciskanie emerytury” znajdziesz ważne wieści dla Twojej przyszłości finansowej. Jak zbudować bezpieczeństwo finansowe? Czy można być rentierem jeszcze przed emeryturą? Jak lokować oszczędności?
Czytaj również: Fundusz kosztuje, ETF też. Opłaty mają ogromne znaczenie dla wyniku inwestycji. Co zrobić, żeby oszczędzanie było tanie?
Czytaj też: Jak wybrać fundusz inwestycyjny, który nie okaże się wielką pomyłką? Tak to robi sam Samcik
———————
Cykl edukacyjny „Wyciskanie emerytury”, którego częścią jest niniejsza publikacja, blog „Subiektywnie o finansach” już czwarty rok prowadzi z UNIQA TFI, pośrednikiem w inwestowaniu pieniędzy na spełnianie marzeń i na emeryturę, oferującym m.in. tanie fundusze inwestycyjne w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”.