Drastyczny spadek sprzedaży detalicznych obligacji skarbowych. Jakie mogą być jego powody? Czy Polacy wracają z pieniędzmi do banków, szykując się na kryzys i zabezpieczając płynność oszczędności, żeby zapłacić wyższe rachunki? Nie chcą walczyć z inflacją swoich oszczędności? Jest i najbardziej niepokojący (choć i chyba najmniej prawdopodobny) scenariusz – że ci, którzy wiedzą, o co chodzi z obligacjami, zaczynają drżeć o wypłacalność polskiego rządu
Tylko 2,6 mld zł wyniosła sprzedaż obligacji skarbowych we wrześniu 2022 r. To znacznie mniej niż w poprzednich miesiącach. W sierpniu popyt na obligacje wyniósł 6 mld zł, w lipcu – 10,3 mld zł, zaś w rekordowym czerwcu – ponad 14 mld zł. Co się dzieje?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Spadło zainteresowanie zwłaszcza nowymi obligacjami rocznymi i dwuletnimi, z oprocentowaniem uzależnionym od stóp NBP. W czerwcu kupiliśmy ich za 7 mld zł, a we wrześniu już tylko za niecały miliard. Popyt na obligacje antyinflacyjne (cztero- i dziesięcioletnie) spadł z 6 mld zł w czerwcu do 1,5 mld zł teraz.
Skąd wielki spadek sprzedaży detalicznych obligacji skarbowych?
Wrześniowa sprzedaż jest niska nawet na tle tej z 2021 r., kiedy generalnie zainteresowanie obligacjami skarbowymi było znacznie mniejsze niż obecnie. Tylko w jednym miesiącu w latach 2021-2022 sprzedaż była niższa od tej wrześniowej. Ale to był maj 2022 r. – wyjątkowy miesiąc, bo już było wiadomo, że rząd wprowadzi nowe obligacje roczne i nastąpiło „sztuczne” wstrzymanie popytu.
Sytuacja jest dziwna, bo przecież inflacja wciąż pozostaje wysoka, a alternatyw dla detalicznych obligacji oszczędnościowych zbyt wiele nie ma. Fundusze inwestujące w obligacje skarbowe notowane na rynku przynoszą straty (ale to są zupełnie inne obligacje niż nienotowane nigdzie obligacje detaliczne), podobnie jak akcje (oraz oparte na nich fundusze inwestycyjne i ETF-y). Nieruchomości na wynajem dają nie więcej niż 5-6% zysku w skali roku, złoto i srebro (wyceniane w dolarach) tanieje.
Pozostaje bank i obligacje. Co prawda w bankach można znaleźć oferty z oprocentowaniem wyższym niż to, co płacą obligacje, ale dość często bankowcy stawiają ograniczenia, których przy inwestowaniu w obligacje nie ma – albo atrakcyjna oferta ma krótki termin, albo niską maksymalną kwotę, a przeważnie ma wymóg, by to były nowe pieniądze (czyli przyniesione z innego banku). Dla przypomnienia – obecne oferta obligacji to:
>>> trzymiesięczne z oprocentowaniem stałym 3% w skali roku
>>> roczne i dwuletnie z oprocentowaniem zmiennym, takim jak stopa NBP (w przypadku dwuletnich dodawane jest 0,1 punktu procentowego), obecnie 6,75-6,85% w skali roku
>>> trzyletnie z oprocentowaniem stałym 6,85% w skali roku
>>> czteroletnie z oprocentowaniem 7% w pierwszym roku, a potem tyle ile inflacja (w poprzednim roku) plus 1 punkt procentowy
>>> dziesięcioletnie z oprocentowaniem 7,25% w pierwszym roku, a potem tyle ile inflacja (w poprzednim roku) plus 1,25% punktu procentowego.
Czyżby obligacje roczne i dwuletnie straciły blask, gdy Polacy dowiedzieli się, że Rada Polityki Pieniężnej nie chce już podwyższać stóp procentowych? Ale dlaczego siadło też zainteresowanie popularnymi obligacjami czteroletnimi, które od drugiego roku mają indeksację inflacyjną?
Cztery możliwe powody spadku sprzedaży detalicznych obligacji skarbowych
Moim zdaniem są cztery potencjalne powody, które mogły sprawić, że obligacje przestały nagle się sprzedawać. Niestety, żaden z możliwych powodów spadku sprzedaży detalicznych obligacji skarbowych nie zwiastuje nic dobrego.
>>> Rynek chętnych na obligacje się nasycił. Większość z tych, którzy mają długoterminowe oszczędności i wiedzą o istnieniu obligacji skarbowych, już je zakupiła. Po wprowadzeniu na rynek nowych obligacji rocznych i dwuletnich mieliśmy gigantyczny wzrost zainteresowania tymi papierami. W czerwcu 2022 r. Polacy kupili (razem z rolowaniem wcześniejszych emisji) obligacji za 14 mld zł – tyle, co kilka lat temu kupowali w pół roku lub więcej.
Hitem były właśnie nowe obligacje roczne i dwuletnie (oprocentowanie uzależnione od stóp NBP), ale silnie też wzrosło zainteresowanie obligacjami czteroletnimi. Tu akurat zasługi miał premier, który ujawnił, że też je kupił – tyle że wcześniej. Teoretycznie popyt na obligacje mógłby sięgać dziesiątek miliardów złotych, bo w bankach są tony naszych oszczędności. Ale dystrybucja obligacji jest ograniczona (od niedawna dopiero są dostępne w dwóch bankach), a wiedza o obligacjach wciąż niszowa. Więc być może znów kończy się paliwo.
>>> Zwiększyła się atrakcyjność konkurencyjnej dla obligacji oferty banków. W górę poszło oprocentowanie depozytów bankowych. W tym – w największych bankach, których klienci do tej pory byli łowieni przez Ministerstwo Finansów. W momencie gdy wchodziły do gry nowe obligacje roczne i dwuletnie, stanowiły one dość atrakcyjną alternatywę dla depozytów bankowych. Ale bankowcy stale podkręcają ofertę depozytową i dziś już w kilku bankach można znaleźć oferty na 7-8% w skali roku. Przeważnie dla nowych środków, ale mimo wszystko to mogło odebrać trochę blasku obligacjom. Zwłaszcza że stopy NBP na razie stanęły w miejscu, a więc roczne i dwuletnie obligacje nie uciekają już przed oprocentowaniem depozytów.
>>> Ludzie zaczynają się bać obligacji. Może coś się stało z naszymi przewidywaniami dotyczącymi sytuacji gospodarczej lub tej wokół naszych portfeli? Z jednej strony jesteśmy bombardowani informacjami o narastającym długu Polski i coraz wyższych rentownościach obligacji wyemitowanych przez rząd (co oznacza, że Polska musi płacić coraz wyższe odsetki od nowo sprzedawanych obligacji, co będzie bolało państwowy budżet przez długie lata). Z drugiej strony – jesteśmy straszeni inflacją oraz nadchodzącym kryzysem.
Jeśli do gry weszła pierwsza obawa – być może nie chcemy kupować obligacji, bo się boimy, że albo rząd będzie niewypłacalny, albo inflacja będzie tak wysoka, że posiadanie obligacji niewiele pomoże. Jeśli do gry weszła druga obawa – być może obawiamy się blokować pieniądze na dłużej (co najmniej na rok, bo w krótszym okresie odsprzedaż obligacji przynosi zbyt duże koszty), ponieważ chcemy mieć płynność finansową na wszelki wypadek.
>>> Oferta obligacji nie spełnia oczekiwań ludzi. Co prawda po wprowadzeniu bardziej krótkoterminowych obligacji zainteresowanie na chwilę wzrosło, ale wygląda na to, że nie jest to hit wszech czasów. Ludzie marzą o krótkoterminowym produkcie, który zagwarantuje im ochronę przed inflacją. Tymczasem ani obligacje o stałym oprocentowaniu (trzymiesięczne, trzyletnie), ani te o oprocentowaniu uzależnionym od stóp NBP (roczne, dwuletnie) tej funkcji nie spełniają.
Szansę na powalczenie z inflacją dają dopiero naprawdę długoterminowe obligacje czteroletnie i dziesięcioletnie. Ale i one nie są bez wad. Mają stałe (znacznie niższe od inflacji) oprocentowanie w pierwszym roku. Dogonienie inflacji w kolejnych latach w przypadku obligacji czteroletnich jest trudne (a jak się doda podatek Belki – to może być niemożliwe).
W przypadku dziesięcioletnich szansa jest większa, ale część potencjalnych nabywców zapewne myśli, że konieczne jest zablokowanie pieniędzy na 10 lat (co nie jest prawdą, w razie wcześniejszej rezygnacji z oszczędzania trzeba tylko zapłacić karę, która pożera część odsetek za ostatni rok).
Być może spadek sprzedaży detalicznych obligacji skarbowych to sygnał, że czas wprowadzić do oferty krótkoterminowe (roczne?) obligacje z oprocentowaniem uzależnionym od inflacji? Pomysł takich obligacji – które miałby emitować NBP – już został zgłoszony kilka miesięcy temu. Ale na razie trafił w próżnię.
Tak czy owak, spadek zainteresowania obligacjami jest niepokojący. Każda z możliwych przyczyn nie zwiastuje nic dobrego. Albo przyczyną jest nasza nieświadomość dotycząca tego, w jak zastraszającym tempie inflacja niszczy oszczędności (co będzie oznaczało duży spadek realnej wartości naszych oszczędności w bankach), albo mniejsza niż się wydaje wartość długoterminowych oszczędności (w bankach jest co prawda bilion złotych pieniędzy, ale to poduszka finansowa, której nie chcemy nigdzie lokować w obawie przed kryzysem), albo wzrost obaw przed niewypłacalnością rządu lub brak zaufania do rządu (to by oznaczało, że Polacy wybrali inne sposoby zabezpieczania oszczędności i np. zaczynają kupować dolary).
————
Posłuchaj nowych odcinków podcastu Ekipy Samcika!
Konflikt w Radzie Polityki Pieniężnej to nie tylko ważny temat w mediach. Niewykluczone, że dokłada on też swoją cegiełkę do coraz niższych notowań złotego i coraz wyższej rentowności polskich obligacji. Co trzeba zrobić, żeby zakończyć awanturę? Jak podwyższać stopy procentowe? Kiedy inflacja spadnie do jednocyfrowego poziomu? O tym w 126. odcinku podcastu „Finansowe Sensacje Tygodnia” Maciek Danielewicz rozmawia z Ludwikiem Koteckim, członkiem Rady Polityki Pieniężnej. Zapraszam do posłuchania tutaj.
Rosnące lawinowo ceny samochodów oraz wysoki koszt kredytu sprawiają, że coraz częściej koncerny samochodowe i firmy finansujące samochody podsuwają nam nowe usługi – kredyt z możliwością zwrotu samochodu do salonu samochodowego oraz auto na wynajem. Jakie są plusy a jakie minusy takiego sposobu korzystania z auta? Na co trzeba uważać? W 124. odcinku podcastu naszym gościem był Michał Dyc, dyrektor Departamentu Sprzedaży w Volkswagen Financial Services Polska. To podcast w cyklu „Nowocześni Mobilni”. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem.
W 125. odcinku Finansowych Sensacji Tygodnia gościliśmy natomiast Jakuba Madrjasa, dziennikarza specjalizującego się w tematyce transportu i infrastruktury, którego artykuły możecie przeczytać m.in. na portalach „Rynek Kolejowy” i „Transport Publiczny”. Rozmawiamy o tym, komu najbardziej opłaca się inwestowanie w komunikację publiczną, czy bilety na tramwaje i pociągi są za tanie i dlaczego największymi orędownikami wyznaczania buspasów powinni być zagorzali kierowcy. Do wysłuchania podcastu zaprasza Maciej Jaszczuk. Nasze podcasty są dostępna na Anchor.com oraz na siedmiu najpopularniejszych platformach podcastowych (w tym Spotify, Google Podcast, Apple Podcast, Overcast, Amazon Music,Castbox, Stitcher)
————
Skorzystaj z bankowych promocji i zarabiaj na swoim banku
Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać na bankach:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking najlepszych kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek? I co trzeba zrobić w zamian?
—————
Co dziś robić z pieniędzmi? Gdzie są okazje do inwestowania? Zobacz!
Chcesz wiedzieć więcej? Obejrzyj zapis webinaru, na którym wspólnie z Pawłem Mizerskim z TFI UNIQA próbujemy znaleźć odpowiedź na dylemat: zostać na rynku i kupować taniejące akcje i obligacje czy wycofać się i „siedzieć na gotówce”?
zdjęcie tytułowe: screenshot z reklamy detalicznych obligacji skarbowych