Pan Paweł, Leszek, Andrzej… Łączy ich to, że od blisko 20 lat – jako zamożni klienci – mieli osobistych opiekunów w Citi Handlowym oraz że chwalili sobie współpracę z bankiem. Do czasu, gdy doradcy wcisnęli im feralne obligacje GetBack. Zarzucają bankowcom, że ci wprowadzili ich w błąd. Bank nie ma sobie nic do zarzucenia. Sprawa prawdopodobnie znajdzie swój finał na sali sądowej. W tej sprawie zastanawiające jest też to, dlaczego UOKiK nie chce wziąć pod lupę praktyk stosowanych przez Citibank
Niedawno Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że pracownicy Idea Banku wprowadzali klientów w błąd przy sprzedaży obligacji GetBack. Przekonywali np., że te papiery dłużne są tak samo bezpieczne, a nawet bezpieczniejsze niż bankowa lokata, wmawiali klientom, że z zapisem muszą się spieszyć, bo oferta jest limitowana i przeznaczona tylko dla wybranych klientów, co nie było prawdą. UOKiK wszczął postępowanie na podstawie skarg blisko pół tysiąca klientów Idea Banku i Polskiego Domu Maklerskiego.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Niedawno opisałem historię pana Pawła, który też przejechał się na obligacjach GetBack, tyle że nie kupił ich za pośrednictwem Idea Banku, a za namową doradcy w banku Citi Handlowy. Gdy UOKiK hucznie ogłaszał ustalenia w sprawie nieprawidłowości w Idea Banku, ani słowem nie zająknął się na temat klientów innych instytucji, którzy też nabyli feralne obligacje. Podczas konferencji prasowej przedstawiciele UOKiK stwierdzili, że nie zajmują się tymi osobami, bo do urzędu nie wpłynęły skargi, które mogą być podstawą do wszczęcia postępowania.
Przeczytaj też: Wybory 2019, czyli bój o wiarygodność. Prawo i Sprawiedliwość przekonuje: „my obiecaliśmy i zrobiliśmy”. Ile w tym prawdy? Liczymy!
Przeczytaj też: Włoska robota, czyli nowy bank zapłaci za depozyt nawet 4% w skali roku. A jak z bezpieczeństwem? De facto gwarantowane
Dla UOKiK liczy się skala, czyli co?
Tyle, że to nieprawda. Pan Paweł, którego historię opisałem, w ubiegłym roku poskarżył się do UOKiK na praktyki Citibanku. Choć to, w jaki sposób sprzedano mu obligacje GetBack było niemal lustrzanym odbiciem praktyk stosowanych przez pracowników Idea Banku, UOKiK uznał, że sprawą się nie zajmie.
Dlaczego? UOKiK zabiera się za sprawy, które – zgodnie z ustawą – naruszą interes publiczny, a więc kiedy dotykają m.in. „szerokiego kręgu uczestników rynku”. W skrócie: pojedyncze przypadku urzędników nie interesują i odsyłają pokrzywdzonych np. do miejskich lub powiatowych rzeczników konsumentów.
Zawsze mnie zastanawiało to, jak w UOKiK ustalają, kiedy mamy do czynienia ze „sprawą indywidualną”, a kiedy można już mówić o „interesie społecznym”. Czy jakaś firma musi w podobny sposób oszukać 10 osób, żeby UOKiK wziął ją pod lupę? A może dopiero 50, bo na pewno pół tysiąca skarg – jak w przypadku poszkodowanych przez Idea Bank – wystarczy.
Rozumiem, że UOKiK ma inne cele i nie może być adwokatem Kowalskiego, który skonfliktował się np. ze sprzedawcą butów. Ale w przypadku Citi Handlowego nie pojmuję skostniałego urzędniczego rozumowania.
UOKiK ustalił, że oferując obligacje GetBack pracownicy Idea Banku „kantowali” klientów. To samo, w przypadku tych samych obligacji, zarzucają klienci Citibanku. Czy nie można włączyć do jednego postępowania praktyk stosowanych przez obydwa banki, nawet jeśli w jednym poszkodowanych było pół tysiąca, a w drugim – pojedyncze osoby?
Przeczytaj też: Dyrektywa PSD2 otwiera drzwi do naszych rachunków bankowych zewnętrznym firmom. Ale czy chcemy je tam wpuścić? Oni to zbadali
Przeczytaj też: Żegnamy zdrapki i tokeny. Jak po 14 września będziemy się logowali do banków? Lektura obowiązkowa dla każdego!
Kolejni klienci skarżą się na Citi
Klientów, którzy czują się poszkodowani przez Citi Handlowy, jest więcej i o nieprawidłowościach zawiadamiały również UOKiK. Po opublikowaniu historii pana Pawła, napisał do mnie pan Leszek, od 20 lat klient Citi. Z artykułu dowiedział się, że nie jest jedyną „ofiarą”. On też uważa, że osobisty opiekun w banku nie powiedział wszystkiego na temat inwestycji w obligacje GetBack.
„Obdarzyłem Citi dużym zaufaniem lokując w nim swoje środki finansowe. Wierzyłem w slogany, że Citi aktywnie wspiera realizację planów rozwoju klienta. Przez ten okres zyski na współpracy z doradcami duże nie były, ale i wielkich strat też nie było. Aż do czasu nabycia obligacji GetBack”
– mówi pan Leszek. W dwie serie obligacje GetBack zainwestował łącznie 300.000 zł. Do zakupu obligacji namówił go osobisty doradca. Pan Leszek się zgodził, podobnie jak w przypadku wcześniejszych inwestycji.
„Byłem zapewniany o bezpieczeństwie inwestowania pieniędzy, gdyż są to inwestycje w obligacje gwarantowane majątkiem firmy, który jest bardzo duży, a jej wyniki finansowe są bardzo dobre”
– opowiada. Co ciekawe, gdy w mediach zaczęły pojawiać się informacje o możliwej niewypłacalności firmy windykacyjnej, do mojego czytelnika zadzwonił inny doradza Citi z zapewnieniem, że z obligacjami GetBack wszystko jest w porządku, a jego pieniądze są bezpieczne.
Doradztwo nie obejmuje obligacji
Oprócz zapewnień o bezpieczeństwie tej inwestycji, pan Leszek pyta, dlaczego zaproponowano mu instrumenty finansowe o bardzo wysokim ryzyku, skoro jego profil inwestora określony został w banku jako „umiarkowany”. Jego zdaniem, padł ofiarą missellingu. I domaga się od banku wykupu obligacji po cenie, po jakiej dokonał zakupu, a więc zwrotu 300.000 zł.
Bank stwierdził, że o odkupie obligacji nie ma mowy. Wyjaśnił, że profil ryzyka (umiarkowany w przypadku pana Leszka) definiowany jest na potrzeby umowy o świadczenie usługi doradztwa inwestycyjnego, ale ta usługa – tu weźcie głęboki oddech – „nie obejmuje swoim zakresem rekomendacji w zakresie obligacji korporacyjnych”. To jakiś absurd. Mam rozumieć, że podczas spotkania z doradcą pan Jacek sam zaczął dopytywać o możliwość zainwestowania w obligacje GetBack, a konsultant nie pisnął na ten temat słowa?
Citi Handlowy twierdzi, że zakup obligacji nie był efektem rekomendacji ze strony doradcy, bo klient nie przedstawił na to dowodów. Przyjął natomiast za pewnik wyjaśnienia swojego pracownika, który zeznał, że klient decyzję podjął samodzielnie. Citi twierdzi też, że klient „gubi się w zeznaniach”. Podczas rozmowy telefonicznej miał poinformować konsultantkę banku, że zapoznał się z dokumentami dotyczącymi obligacji GetBack przesłanymi e-mailem, w których opisane były „czynniki ryzyka”. Ale później stwierdził, że tych materiałów nie otrzymał, bo bank miał w systemie niepoprawny adres mailowy klienta.
Przeczytaj też: Za dwa miesiące fuzja operacyjna BNP Paribas z ex-Raiffeisenem. Klienci pytają, co z ich lokatami, kartami i bankomatami. Wyjaśniam!
Przeczytaj też: Czytelnicy „Subiektywnie o finansach” ocenili plan prezesa Kaczyńskiego. A jeśli to nie plan, tylko ułańska fantazja prezesa? Trzy problemy
Doradca dyktował, w co zainwestować
Pan Leszek mówi, że działał pod presją. W zgłoszeniu nieprawidłowości przy zakupie obligacji GetBack, wysłanym do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyjaśnił, że dzwonił do Biura Maklerskiego Banku Handlowego w obecności doradcy (w trybie głośnomówiącym) i pod jego dyktando dokonywał nabycia obligacji. Doradca miał wręczyć mu kartkę z numerem telefonu, pod który miał zadzwonić, żeby kupić obligacje. Na kartce zapisane były też numery serii konkretnych obligacji.
„Byłem zapewniany, że są to w pełni zabezpieczone obligacje. Doradca mówił mi, że jest tak duże zainteresowanie tym produktem, że najprawdopodobniej będą duże redukcje przydzielanych obligacji. Z tego m.in. wynikała duża kwota, którą zaproponował, żebym zainwestował”
– mówi pan Leszek. Wspomniane redukcje to był blef, co wykazało postępowanie UOKiK w sprawie poszkodowanych przez Idea Bank. Doradcy wywoływali wśród inwestorów fałszywe przekonanie, że trzeba się spieszyć, bo drugiej takiej okazji nie będzie.
Przeczytaj też: Obligacje skarbowe: bezpieczna alternatywa dla bankowej lokaty. Do wzięcia nawet 5% rocznie. Jakie obligacje kupić, by pokonać inflację?
Trzeba inwestować w obligacje, bo zaraz znikną
Na to samo dał się nabrać pan Andrzej, również wieloletni klient Citibanku.
„Gdyby ta informacja nie przyszła z Citi, na pewno bym takich obligacji nie kupił. Chciałem ich kupić niewiele, ale doradca twierdził, że na pewno będzie ogromna redukcja zapisów, więc muszę zamówić więcej. Tak też zrobiłem – żadnej redukcji nie było i zostałem z tymi obligacjami”
– mówi pan Andrzej, który podobnie jak pan Paweł i pan Leszek nie zamierza odpuścić bankowi i prawdopodobnie spotkają się z nim w sądzie. Bo wiadomo, w grupie siła. Jeśli też zainwestowaliście w obligacje GetBack za pośrednictwem Citi Handlowego i czujecie się, że bank nie grał z Wami fair, piszcie do mnie na adres: maciej.bednarek@subiektywnieofinansach.pl