26 stycznia 2020

Nasze przesłanie z Davos: „Trójmorze to jest potęga”. Nie tylko na papierze? Czy da się zbudować realny środkowoeuropejski sojusz?

Nasze przesłanie z Davos: „Trójmorze to jest potęga”. Nie tylko na papierze? Czy da się zbudować realny środkowoeuropejski sojusz?

Promocja Trójmorza: to był jeden tematów zaproponowanych przez kraje z naszej części Europy podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Z zaprezentowanych w Davos danych wynika, że gdyby ten sojusz „rozpędzić”, to mógłby przynieść zmianę ekonomicznego układu sił na Starym Kontynencie. Tylko czy to realne?

Trójmorze to grupa 11 krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz Bałkanów, które po upadku „Żelaznej kurtyny” przeszły transformację gospodarczą od socjalizmu do kapitalizmu i próbują gonić z jednej strony bogaty Zachód, a z drugiej strony bronić się przed zakusami Rosji.

Zobacz również:

Z danych, które pokazywali w Davos polscy politycy i prezesi największych firm (m.in. PZU i Pekao) wynika, że łączne PKB tych 11 krajów (czyli wartość wytwarzanych przez jej obywateli i firmy dóbr i usług w skali roku) wynosi 1,2 biliona euro, co oznacza 20% wartości, którą wypracowuje cała Unia Europejska. Łączne PKB państw Trójmorza jest porównywalne z wielkością gospodarczą Rosji. Gdyby te państwa były jednym organizmem gospodarczym (wiem, bujanie w obłokach, ale…) to byłyby 13. gospodarką świata.

Trójmorze – gdyby policzyć jego obywateli łącznie – to 100 mln ludzi, a więc 20% potencjału całej Unii Europejskiej (513 mln). I to ludzi przeciętnie lepiej wykształconych, niż w „Starej Unii” (oraz stosunkowo więcej absolwentów kończących kierunki STEM – tym skrótem obejmuje się nauki ścisłe, technologię, inżynierię, matematykę).

Pytanie brzmi: czy kraje Trójmorza łączą na tyle silne wspólne interesy, by można było próbować zbudować wokół nich trwały sojusz i wspólnie coś w ramach tego sojuszu „ugrać”? Mamy tu kraje bałkańskie (Bułgaria, Rumunia, Chorwacja, Słowenia), nadbałtyckie (Estonia, Litwa, Łotwa) oraz Polskę, Czechy i Słowację. Każda grupa ma inne położenie geograficzne, nieco inną sytuację geopolityczną i inne warunki gospodarcze.

Czy Trójmorze razem działać może?

Czy da się z tego coś wartościowego urzeźbić? Zgromadzeni w Davos menedżerowie twierdzą, że tak i nawet proponują inicjatywę #GrowingEurope, która ma być emanacją tych dążeń i zapoczątkować współpracę największych firm w regionie. Co trzeba zrobić, by chwytliwe hasło wypełnić treścią?

Na pierwszy rzut oka państwa Trójmorza najłatwiej mogłyby się dogadać w kwestii wspólnych inwestycji infrastrukturalnych (drogi, koleje, połączenia lotnicze). Gdyby udało się opracować wspólną politykę inwestycji w tej dziedzinie i zbudować ponadnarodowe konsorcja firm z regionu do ich przeprowadzenia, byłoby to realne pokazanie, że kraje te mogą działać razem. Jakiś czas temu PwC liczył, że państwa Trójmorza powinny przez dziesięć lat zainwestować w infrastrukturę prawie 800 mld euro.

Czytaj też: Dlaczego Polak tak rzadko wsiada do pociągu? Czy potrzebujemy nowego megalotniska? Ciekawy raport o potencjale transportowym Polski

Przydałaby się też współpraca na rzecz wspierania regionalnych inwestycji w automatyzację, robotyzację, sztuczną inteligencję. Dziś jest ostatni moment, by pod względem skali tych inwestycji próbować gonić USA i Europę Zachodnią. Kto pod tym względem zostanie w tyle – za 10-20 lat będzie jedynie podwykonawcą dla głównych gospodarek świata.

Być może także w grę wchodziłaby też przynajmniej ograniczona współpraca energetyczna, ale tutaj już wspólnego frontu nie ma. Część krajów jest uzależnionych od dostaw gazu z Rosji, a część nie. Część energetycznie współpracuje z Rosją, a inne trzymają dystans. Ale na niwie budowy potencjału w OZE platforma do współpracy powinna się znaleźć.

Kto mógłby dać na to pieniądze? Cóż, pieniędzy inwestycyjnych na świecie jest moc. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Europie Środkowo-Wschodniej (FDI, to ten wykres powyżej) stanowiły w 2015 r. zaledwie 2% wartości pieniędzy inwestowanych w całej Unii Europejskiej. W 2018 r. było to już 15%.

To wszystko jest potrzebne, żeby nasz region Europy – obojętnie, czy zdefiniujemy go jako Europę Środkową, Środkowo-Wschodnią, czy Trójmorze – był w stanie gonić Zachód w takim tempie, jak dotychczas. Na razie w statystykach widać, że PKB przypadające na mieszkańca (a to główna miara tego jak cenne w skali świata produkty i usługi produkujemy) w państwach Trójmorza rośnie i to bardzo szybko. Od 1996 r. się podwoiło (PKB na Zachodzie Europy rosło w tym czasie w tempie cztery razy wolniejszym).

Ale do krajów Europy Zachodniej jeszcze sporo brakuje. I wydaje się, że kończy się powoli najłatwiejsza część tego marszu. Patrząc na skalę bogactwa zgromadzonego przez społeczeństwa w naszej części Europy – dystans jest jeszcze większy.

Zobaczcie na najnowsze dane opublikowane przez Allianz, mówiące o tym jakie aktywa finansowe zgromadziło przeciętne gospodarstwo domowe w Europie Środkowej oraz na Zachodzie (nie mówiąc o USA). To jest wciąż przepaść i musimy się bogacić znacznie szybciej, niż Zachód jeszcze przez kilkadziesiąt lat, by ten Zachód dogonić.

Przeciętny „środkowy Europejczyk” (to nie jest klasyfikacja tożsama z państwami Trójmorza, ale podobna) ma równowartość 4.400 euro oszczędności finansowych. Amerykanin ma równowartość 174.000 euro oszczędności finansowych, Japończyk ma 96.000 euro, a Europejczyk z Zachodu – niecałe 60.000 euro.

Czytaj też: Ile dzieli nas (w) pracy, żeby dogonić Niemców? I co trzeba zrobić, żeby szybciej poszło?

Nowy model gospodarczy, czyli jak nie wpaść w pułapkę średniego rozwoju

Prezes Pekao Marek Lusztyn mówił o tym, że trzeba przyjąć nowy model gospodarczy, który będzie antidotum na negatywne trendy demograficzne, wzrost kosztów pracy, ryzyko zmniejszenia dostępności funduszy europejskich i zbyt niską wydajność pracy.

Zdaniem prezesa Pekao lekiem może być nie tylko postawienie w strategii gospodarczej na wydatki na innowacje, badania i rozwój (to w sumie oczywiste), ale też wsparcie ekspansji zagranicznej firm regionu. Państwa Trójmorza – przekonuje szef „Żubra” – powinny działać tak, by stworzyć firmy mające szansę stać się globalnymi czempionami. Pytanie brzmi: czy jest możliwe wzajemne wspieranie takich procesów przez poszczególne państwa, np. poprzez pozyskiwanie w regionie kapitału na przejęcia i światową ekspansję „trójmorskich” marek? To będzie bardzo trudne, ale pożyjemy, zobaczymy.

Czytaj więcej: CEO Summit, czyli jak stworzyć globalnego czempiona?

Częścią nowego modelu gospodarki miałyby się też stać rozwiązania zapobiegające uciekaniu talentów na Zachód i ich kształcenie na miejscu. Według analizy firmy McKinsey 51% aktywności pracowników w Europie Środkowej można zautomatyzować w ciągu najbliższych 10 lat. Jeśli z drugiej strony uda się zwiększyć „popyt na umiejętności” (czyli przestawić część pracowników od wykonywania czynności prostych do kreatywnych) – jest szansa na dalszy wzrost PKB na mieszkańca.

Czytaj też: Roboty do roboty przy naszych portfelach i nie tylko. Siedem nowinek technologicznych, których nie powinieneś/nie powinnaś w tym roku przegapić

Wszystko to szlag trafi, jeśli gospodarki wszystkich państw Trójmorza nie będą miały tak cyfrowej infrastruktury do obsługi firm, obywateli podatków i rozliczeń, jaką zdołała „wyprodukować” u siebie np. Łotwa. Cyfryzacja to najważniejszy element do tworzenia nowoczesnych, komercyjnych usług i przyciągania talentów.

Czytaj też: Nie budujmy już nowej Japonii, zbudujmy w Polsce drugą… Łotwę

Według danych McKinsey, dzięki wykorzystaniu potencjału cyfryzacji, w Europie Środkowej PKB mógłby zwiększyć się o 200 mld euro w ciągu kolejnych pięciu lat. To dużo, biorąc pod uwagę, że dziś owo PKB wynosi 1,2 bln euro.

Żeby to było możliwe, trzeba by zadbać również o lepszy dostęp do źródeł finansowania dobrych pomysłów (pytanie czy to powinny być fundusze bankowe, czy raczej kapitał prywatny, którego w naszej części Europy dojmująco brakuje) oraz o regulacje, które nie będą podatkowo „przyginać do ziemi” tych, mają pomysły na innowacje.

źródło grafiki: biznesalert.pl

Trójmorze, czyli wspólny rynek? Raczej nieprędko, ale…

W idealnym świecie Trójmorze można byłoby rozpatrywać jako coś a la wspólny rynek, na którym mogłyby się rozwijać, rosnąć i wzmacniać firmy pączkujące w różnych zakątkach regionu. A potem ruszać w świat. W Davos przedstawiciele największych polskich firm przekonywali, że współpraca biznesowa może się rozwinąć, a potrzebny jest impuls z największych koncernów działających w regionie. Gotowość zgłaszają PZU i Pekao, ale do tego tanga trzeba nawet nie dwojga, ale całej grupy wielkich firm z Europy Środkowej. Firm, które do tej pory raczej nawzajem ze sobą rywalizowały (np. o inwestycje zagraniczne)…

Ponoć klimat ma się zmienić, bo w Davos powstała Rada Biznesu Rosnącej Europy, do której „zapisało” się – poza wspomnianą dwójką z Polski – 11 wielkich firm z naszego regionu, w tym farmaceutyczny Gedeon Richter, węgierski bank OTP, słoweńska grupa Triglav, rumuński Banca Comerciala Romana, łotewski Bolt, a także firmy takie jak Prezi, czy Riko Group. Co z tego wyniknie i czy będzie to coś wspólnego – zobaczymy.

O tym, że jest tu potencjał do wzajemnego wspierania się świadczy skład utworzonego właśnie przez warszawską giełdę indeksu CEEplus, który składa się z największych notowanych spółek w naszym regionie. W oparciu o ten indeks będą mogły tworzyć się fundusze inwestycyjne umożliwiające Polakom i innym nacjom w regionie inwestowanie w największe firmy naszej części Europy.

W indeksie największy udział ma oferująca usługi lotnicze spółka R-Bag, węgierski bank OTP, nasze trio finansowe PKO BP, Pekao i PZU, chluba środkowoeuropejskiej branży gier komputerowych CD Projekt, energetyczne trio Orlen, MOL i CEZ (i na dokładkę KGHM), producent oprogramowania antywirusowego Avast, farmaceutyczna spółka Gideon Richter oraz z tej samej branży Krka, sieć sklepów spożywczych Dino, sprzedawca odzieży LPP…

Patrząc na same nazwy widać, że państwa naszego regionu mają nad czym pracować, by nawzajem ułatwiać sobie rośnięcie tych firm. Spoiwem powinna być współpraca urzędników (by znosić bariery regulacyjne), firm finansowych ułatwiających ekspansję transgraniczną i finansowanie inwestycji oraz organizacji zrzeszających same wielkie firmy.

————————————————–

Artykuł powstał w ramach nowej rubryki tematycznej „Co słychać?”, której Partnerem jest m.in. Bank Pekao

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
E.G
5 lat temu

Rozbrajają mnie te plany że ” musimy bogacić się szybciej „. Wracajmy do polskich realiów ,tzw. Trójmorze zalęgło się w głowie polityków jako remedium na narodowe kompleksy i mocarstwowe ambicje rządzących Polską . Zostaliśmy koniem trojańskim Europy , mocno popieranym przez Trumpa , cicho przez Putina, w nadziei że rozwalimy UE od środka. Już nie siedzimy przy unijnym stole, tylko pod stołem i szarpiemy obradujących za nogawki. Czy do takiego państwa, dołączą inni z Europy środkowo -wschodniej ? Bałtowie , Słowacy czy Czesi ? Wątpię bo i po co ? Gołym okiem widać że jak UE zakręci kurek z kasą… Czytaj więcej »

Bartek
5 lat temu
Reply to  E.G

Niestety ale masz rację.

adre
5 lat temu

Za dużo tu polityki, za mało merkantylnego pragmatyzmu. Po wyborach prezydenckich w Chorwacji już są głosy, że ten kraj rozluźni współpracę.
A to powinien być przede wszystkim projekt ekonomiczny.
Każdy oddzielnie – jako oczywiście ten „najlepszy”, gorliwie poklepywany po plecach – tani poddostawca dla niemieckiej gospodarki sukcesu nie odniesie. No może ewentualnie na krótką metę.

Anna
5 lat temu

Tu na mile wszelakie i kilomery pachnie tworem konkurencyjnym do UE,która ten projekt ma…dofinansować,bo przecież nie ma „zakręcić” kurka finansowego,kiedy my (..z synowcem na czele i jakoś to będzie…”Pan Tadeusz”) będziemy to Trójmorze budować. I wszystko byłoby piękną ideą współpracy (nawet jeśli na wczesnym etapie koncepcyjnym i nieco romantycznym,to przecież atrakcyjnym),gdyby – po pierwsze- nie sposób,w jaki nasza głowa państwa wypowiadała się w obcym języku tamże,na Forum w Davos i – po drugie – gdyby nie sypał się właśnie nasz ład prawny gwarantujący normalne funkcjonowanie wspólnych przedsięwzięć. Te ostatnią kwestię ilustrują dwa przypadki polskich firm w tarapatach z powodu niesolidnych… Czytaj więcej »

Ppp
5 lat temu

Mapa Europy z połowy XVw – Jagiellonowie rządzili w Polsce, Litwie (obejmujące dzisiejsze Bialoruś i Ukrainę), Czechach, na Węgrzech (kilkukrotnie większych niż teraz), a była szansa na Brandenburgię. Można sobie popatrzeć i pomarzyć, ale dzisiaj to nie ma sensu – inne pozycje, inne cele, inne interesy. Kilka międzynarodowych autostrad czy linii kolejowych może się udać, jak UE sfinansuje, ale to wszystko.
Pozdrawiam.

Waldemar
5 lat temu
Reply to  Ppp

Popatrz sobie na mapę Polski w połowie XIV wieku – rachityczne królestwo składające się z mniej więcej 3 obecnych województw. Po 2 stuleciach rozbicia, bez doświadczonej administracji i dyplomacji, bez jednolitego prawa i ze słabą gospodarką. Prawo polskiego króla do korony podważane, przez króla Czech, Brandenburgia ostrząca sobie zęby na Wielkopolskę, Krzyżacy właśnie zajęli Gdańsk i Pomorze, A jednak sto lat później, ta Polska rozdawała karty w całej środkowej Europie i była liczącym się sojusznikiem w walkach z ówczesnym mocarstwem – Turcją. Państwa budują swoją pozycję przez pokolenia, a nie kadencje.

Grzegorz
4 lat temu

Wystarczy skończyć z tym złodziejstwem banków oprocentowanie kredytów zabójcze dla ludzi i dlatego banki z całej Europy siedzą w Polsce
Niemiec bierze kredyt na dom
100tys euro oddaje 110 tys po 20 latach
Polak
Bierze w polskim banku 100tys euro
Oddaje 220 tyś po 20 latach A nawet więcej
Pozdrawiam tych prezesów banków
Co tak nam współczują że nie mamy oszczędności

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu