Jak nowoczesne technologie zmienią świat, w którym żyjemy? Już wiadomo, że bardzo mocno. Część zawodów, w których dziś pracujemy, zniknie. Część usług, z których na co dzień korzystamy, zmieni naturę. Będziemy „cyfrowo” dbać o zdrowie, uczyć się i rozrywać. A o tym, czy dogonimy Niemców pod względem zarobków, zdecyduje to, czy będziemy umieli stać się Społeczeństwem 5.0. Ale co to, co jasnej cholery, jest?
Niedawno w Krynicy mówiłem – wspólnie z wybitnymi ekspertami z wielu dziedzin – o Konsumencie 4,0, ale to już chyba nieaktualne, bo właśnie wracam z prezentacji raportu o… Społeczeństwie 5.0. Czyli o takiej wersji naszej wspólnoty, którą musimy zbudować, byśmy byli w stanie się bogacić indywidualnie oraz jako naród w najbliższych kilku, kilkunastu lat.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
To ma być czas gwałtownej rewolucji technologicznej, jeszcze szybszej, niż to, co widzieliśmy do tej pory. Ostatnio nauczyliśmy się korzystać ze smartfonów (pamiętacie jeszcze papierowe mapy?), płatności mobilnych i zakupów internetowych. Ale to pikuś, bo nadchodzi coś znacznie „mocniejszego”: sztuczna inteligencja, autonomiczny transport, biometria, miasta i domy w wersji smart.
Państwa i narody podzielą się na te, które dzięki tej rewolucji skorzystają – bo szybko nauczą się wykorzystywać technologię do wypracowywania bogactwa i efektywnego zarządzania własnym życiem – oraz na te, które przegrają i nie „odlecą”, mówiąc językiem Adama Małysza.
Polacy mają w sobie technologiczny potencjał
Po której stronie ma szansę znaleźć się Polska i my wszyscy, jako konsumenci? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć ogłoszony właśnie raport „Technologia w służbie społeczeństwu: czy Polacy zostaną społeczeństwem 5.0”, przygotowany przez fundację Digital Poland, PwC i IQS. Jego autorzy sprawdzili jaki jest nasz poziom przygotowania do cyfrowej rewolucji. I czego nam jeszcze brakuje, by być „5.0” pełną gębą.
Dobra wiadomość jest taka, że – jak wynika z badań przeprowadzonych na użytek raportu – jakieś 40% Polaków to entuzjaści technologii. Tacy, którzy lubią testować nowinki i łatwo się przyzwyczajają. Kolejne 12% to konsumenci „technologicznie wybredni”, czyli tacy, którzy z technologii korzystają tylko wtedy, gdy im się to opłaca (oszczędzają czas lub pieniądze). Nigdy dla rozrywki, albo dla fanu.
Po drugiej stronie jest 38% Polaków-sceptyków, którzy technologie dopuściliby tylko tam, gdzie jest to konieczne – w medycynie, motoryzacji, czy energetyce. Ale generalnie uważają, że w życiu „konsumenckim” technologie są szkodliwe, bo zabijają kontakt międzyludzki. Jest też 10% całkiem odrzucających technologie.
Podobno ten podział plasuje nas powyżej średniej europejskiej, a więc generalnie jest szansa, że gdyby dać nam do ręki nowe „zabawki” technologiczne, to w większości będziemy w stanie zrobić z nich użytek, a w każdym razie niewielki będzie odsetek tych, którzy sobie nie poradzą. Widać to zresztą po tym jak świetnie rozpowszechnia się w Polsce np. bankowość mobilna. 5 mln Polaków bankuje przez smartfona, a większość płatności to te zbliżeniowe.
Prof. Jerzy Czapiński, który jest jednym z współautorów raportu mówił, że firmy technologiczne robią tylko jeden błąd – za słabo nagradzają nas za korzystanie z nowych technologii. Z badań wynika, że tylko co trzeci Polak wsiadłby do autobusu autonomicznego (bez kierowcy). Według Czapińskiego wystarczyłoby, żeby w takim autobusie były o połowę niższe ceny, a odsetek testujących by się podwoił.
Ale nasz „wewnętrzny potencjał” to niestety tylko podstawa. Społeczeństwo 5.0 to nie tylko takie, które ma dobre chęci, ale takie, które ma odpowiednie „narzędzia”, żeby z XXI wieku zrobić dobry użytek. I tu zaczynają się schody.
Polak uczy się tylko raz
Zmiany, które nas czekają, spowodują, że będziemy musieli się uczyć nowych rzeczy (przeciętny pracownik do 40-tki będzie dziesięć razy zmieniał pracę), a i sama nauka będzie wyglądała inaczej, niż dziś. Większą rolę będzie odgrywał internet: e-szkolenia i zdalna edukacja będzie na równi z tradycyjną. Edukacja wideo, edukacja poprzez rozrywkę – tak będziemy się uczyli.
Ale do tego potrzebne są tzw. podstawowe kompetencje cyfrowe, czyli umiejętność obsługi komputera, przeglądarek internetowych, portali społecznościowych itp. Tymczasem tylko 45% Polaków posiada podstawowe kompetencje cyfrowe (brakuje zajęć budujących takie kompetencje u osób „wyłączonych cyfrowo”), a polskie szkoły zdecydowanie za często są offline (tylko 10% ma dostęp do internetu).
Kłopot jest też w tym, że Polacy nie mają ciągu do nauki po zakończeniu obowiązkowej edukacji. Żyjemy w przekonaniu, że czego się raz nauczyliśmy, to już ma nam się przydawać do końca życia (tylko 14% Polaków kontynuuje naukę po szkole ponadpodstawowej). A w XXI wieku to już tak nie będzie działało.
Szybki internet? To u nas wciąż luksus
Żeby w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje technologiczna rewolucja, potrzebujemy szybkiego internetu na terenie całego kraju. A w Polsce „dziur” jest sporo (wystarczy wsiąść do pociągu). Pod względem pokrycia terytorium infrastrukturą 4G jesteśmy na siódmym miejscu od końca w Europie. Ze światłowodu korzysta w Polsce 4% ludzi (średnia unijna to 14%).
A jak to powinno wyglądać? W Danii lub Holandii zasięg 4G ma 99% populacji. W tym pierwszym kraju wszystkie partie polityczne uzgodniły, że narodowym celem na 2020 r. jest podłączenie wszystkich domów i firm do szerokopasmowego internetu.
Co prawda 35% Polaków w zeszłym roku korzystało z usług urzędowych przez internet (jakieś wnioski o 500+, zakładanie firmy albo wypełnianie PIT-u przez internet, podglądanie tego wypełnionego wstępnie przez urzędnika, dowód osobisty w smartfonie…). Ale w porównaniu z prawdziwie cyfrowymi krajami szału nie ma.
Raport podaje, że w Estonii „nie da się załatwić drogą elektroniczną tylko trzech rzeczy: małżeństwa, rozwodu oraz spraw notarialnych”. W ostatnich wyborach parlamentarnych drogą elektroniczną zagłosowało prawie 50% wyborców.
E-zdrowie: jeszcze nie u nas
Kluczowym obszarem życia w społeczeństwie 5.0 jest zdrowie. Jeśli nie będziemy zdrowi, to nie będziemy też bogaci w erze cyfrowej. A tymczasem lekarzy mamy najmniej w Europie w przeliczeniu na mieszkańców, są przeciążeni biurokracją (52 minuty dziennie pracownicy medyczni spędzają na samym tylko poszukiwaniu informacji w dokumentacji pacjentów!), 30% wizyt w gabinetach lekarskich służy jedynie odnowieniu posiadanej już przez pacjentów recepty, a tylko 7% lekarzy wystawia e-recepty.
Zaledwie 14% Polaków skorzystało w 2018 r. z usług służby zdrowia przez internet. W Estonii było to 49%, zaś 96% lekarzy wystawia tam e-recepty, a 99% danych medycznych jest w formie cyfrowej. Zaś w Finlandii mają „wirtualny szpital” oraz samoobsługowe terapie dostępne via aplikacje mobilne.
W Polsce między 55% (wśród sceptyków technologicznych) a 89% Polaków (wśród entuzjastów technologii) zgłasza gotowość noszenia specjalnej opaski informującej o stanie zdrowia, a 68% skorzystałoby z konsultacji lekarskiej wideo. Tyle, że nie bardzo mamy taką możliwość, bo system na to nie pozwala. Tracimy więc czas i pieniądze.
Polska może będzie cyfrowa, ale demograficzną z kulą u nogi
Wszystko to powoduje, że w Polsce połowę PKB wytwarza wąska grupa tylko 5,6 mln pracujących, a więc co trzeci (wszystkich pracujących jest 15,8 mln, a wszystkich obywateli – 38 mln). Aż 16% ludzi wieku 20-34 lata nie uczy się ani nie pracuje. Zaledwie 8,5% polskiego eksportu ma charakter innowacyjny.
Polska produktywność co prawda rośnie – jesteśmy 16. krajem na świecie pod względem tempa wzrostu w ostatnich 30 latach, wzrosła w tym czasie dwuipółkrotnie, ale… zbyt rzadko się uczymy po szkole i budujemy nowe umiejętności, zbyt wielu z nas nie ma kompetencji cyfrowych, które pozwalają swobodnie funkcjonować i rozwijać się w erze technologii, zaś infrastruktura internetowa w Polsce nie hula wystarczająco dobrze, nie mówiąc już o e-administracji i e-zdrowiu.
No i jest nas coraz mniej. Demografowie spodziewają się o 2,8 mln mniejszej ludności Polski w ciągu 25 lat, a połowa polskich emigrantów nie wybiera się z powrotem. To oznacza, że w 2060 r. jeden pracujący będzie utrzymywał jednego emeryta.
Trzeba mieć nadzieję, że mimo tych wszystkich przeszkód uda nam się dogonić… nie Niemców, lecz Estończyków, którzy mają już Społeczeństwo 5.0 i rozsiewają swoją potęgę na całą Europę za pomocą setek start-upów technologicznych, które tam pączkują.