Milenialsi – pokolenie, które jest ostatnio pod mocnym ostrzałem. Po ostatniej internetowej burzy wywołanej hasłem „Mieszkanie prawem, nie towarem” na trzydziestolatków wylał się niezły hejt. „Leniwi i roszczeniowi” – grzmią baby boomerzy i przedstawiciele pokolenia X. Tymczasem to być może milenialsi pomogą w uratowaniu planety
Prawda jest taka, że starsze pokolenia narzekają na młodsze od zarania dziejów. Już Arystoteles mówił: „kiedy widzę młodzież, to wątpię w przyszłość cywilizacji”. Sokrates twierdził, że młodzi „kochają luksus, denerwują nauczycieli i cały czas się obijają”, zaś na odnalezionej tabliczce sprzed 4000 lat odnaleziono zapis „Młodzież się stoczyła na dno i bliski jest koniec świata”.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dzisiejszy tekst jest jednak o… Podejściu do ekologii. Jako reprezentantka tego roszczeniowego pokolenia, z dumą mogę napisać, że w tym aspekcie milenialsi dają radę i na tle innych pokoleń wyglądają na najbardziej świadomych konsumentów.
X, Y, Z, milenialsi – kto jest kim?
W interencie znajdziemy różne kategoryzowanie milenialsów, ale z grubsza są to osoby urodzone między rokiem 1985 a 1995, wg niektórych źródeł „igreki” to ci urodzeni w latach 1980-2000. Wcześniejsze pokolenie określanie jest jako X (urodzeni pomiędzy 1965 a 1984 r.), zaś następcy milenialsów to „zetki”. Przed „iksami” mamy jeszcze baby boomersów, czyli osoby urodzone mniej więcej w latach 1946-1964 r., w powojennym szczycie demograficznym.
W swoim niedawnym raporcie firma PWC zbadała poziom świadomości konsumentów w zakresie dbania o środowisko. Respondentów zapytano m.in. o to, czy podczas zakupów ważne są dla nich kwestie środowiskowe tj. pochodzenie produktu, kupowanie od firm, które dbają o środowisko czy rodzaj opakowania kupowanych produktów. Raport przedstawia dość optymistyczne wnioski (więcej o dobrych informacjach – nie tylko z tego raportu – przeczytacie tutaj). Okazuje się, że nasza eko świadomość jako konsumentów mocno wzrasta.
Z najnowszego badania z 2021 r. wynika, że liczba respondentów, dla których ekokonsumpcjonizm jest ważny, wzrosła o ok. 20%. Twórcy raportu przyczyny tego pozytywnego trendu upatrują w pandemii. Wygląda na to, że, siedząc w domu, zaczęliśmy zastanawiać się nad naszym wpływem na środowisko, co wpłynęło z kolei pozytywnie na nasze decyzje zakupowe.
Co pokolenie Y robi dobrze?
Wracając do różnic pokoleniowych – okazuje się, że to właśnie milenialsi najczęściej podczas zakupów starają się być eko. Trochę gorzej wypadło pokolenie X, a za nimi znalazło się pokolenie Z. Na ich usprawiedliwienie warto wspomnieć, że jest to grupa znajdująca się na początku swojej kariery zawodowej, a co za tym idzie, prawdopodobnie najmniej zarabiająca.
Przy niskich zarobkach kryterium wyboru najczęściej pozostaje cena. Priorytetowe wydatki raczej nie obejmują kawy z ekologicznych upraw, a ubrania z sieciówek są dużo tańsze niż te szyte w polskich szwalniach. Równie kiepsko jak Z-tki wypadła generacja baby boomers, czyli grupa, która prawdopodobnie najbardziej krytykuje młodsze pokolenia i podobnie jak niegdyś Arystoteles obawia się, że młodzi doprowadzą do upadku cywilizacji.
Na obronę baby boomersów przypomnę, że z badania PwC wynika, że ekoświadomość rosła w każdej grupie wiekowej. Generację Z również należy pochwalić, bo to właśnie oni zapoczątkowali Młodzieżowe Strajki Klimatyczne i oprócz samych sloganów starają się szukać dialogu z przedstawicielami świata biznesu i polityki. A gdy już zaczną lepiej zarabiać, to możemy liczyć na to, że również oni będą dokonywać bardziej przemyślanych zakupów. Jest więc nadzieja dla naszej cywilizacji.
źródło: Global Consumer Insights Pulse Survey, PwC
Deklaracje dotyczące podejmowania świadomych decyzji konsumenckich to jedno, a realne działania to drugie. Czy świadomość konsumentów faktycznie wzrasta i staramy się podejmować mądre decyzje dotyczące zakupów i naszego stylu życia? Według mnie tak i mam na to kilka dowodów. W ostatnich kilku latach powstało kilka interesujących trendów idących w parze z ekologicznym stylem życia. Oto kilka z nich.
Rowerem do pracy i nie tylko. Choć w naszych miastach cały czas panuje samochodoza, to można zaobserwować pozytywny trend, bo na rowerach jeździ coraz więcej osób. W ciągu ostatnich dwóch lat Polacy rzucili się na rowery, ich posiadanie deklaruje 70% z nas. Wg ankiety przeprowadzonej przez firmę Kross 25% respondentów planuje kupić nowy jednoślad w tym roku. Największą popularnością cieszą się rowery miejskie oraz trekingowe, co potwierdza, że coraz więcej z nas zaczyna traktować rower jako środek transportu.
Do przesiadki na rower zachęcają też miasta. W wielu z nich mamy do dyspozycji rowery miejskie, które możemy wypożyczać na minuty. Jest to więc idealna alternatywa dla dojazdu do pracy samochodem. A kto nie lubi roweru, może wybrać inne ekopropozycje: hulajnogi, skutery czy samochody elektryczne, wszystkie wypożyczane na minuty.
Używana odzież jest trendy. Secondhandy są obecne w naszym kraju od lat, zmieniło się jednak znacząco ich postrzeganie. Kiedyś uchodziły bardziej za sklepy dla mniej zamożnych osób. Dziś używane ubrania to już nie powód do wstydu, a sposób na modę w duchu eko. Możemy je kupować nie tylko w stacjonarnych lumpeksach, ale też poprzez platformy vinted czy olx.
Sklepy z używaną odzieżą wchodzą też do galerii handlowych. W kilku miastach w Polsce możemy znaleźć butiki cyrkularne zarządzane przez firmę „Ubrania do Oddania”. W przeciwieństwie do lumpeksów, które głównie ściągają ubrania z zachodnich rynków, UDO stara się włączyć do ponownego obiegu ubrania z naszego rynku. Firma prowadzi rzetelną selekcję, doprowadza ubrania do porządnego stanu i sprzedaje w swoich butikach, które wizualnie nie odróżniają się od innych sklepów w galeriach handlowych.
O współpracę z UDO pokusiło się ostatnio 4F. Od niedawna w sklepach tej polskiej firmy produkującej sportową odzież znajdziemy używane ubrania w dobrym stanie za niższą cenę. Być może coraz więcej firm zdecyduje się na taki krok.
Koniec z chomikowaniem zbędnych gadżetów. Ponowne włączanie do drugiego obiegu dotyczy nie tylko ubrań. W wielu polskich miastach funkcjonują tzw. giveboxy, czyli szafy, w których możemy zostawić nieużywane przez nas przedmioty, np. zabawki, akcesoria kuchenne czy książki. Z takiej szafy możemy też zabrać coś, co akurat przypadło nam do gustu, dając drugie życie przedmiotom, które do tej pory zalegały nieużywane w czyjejś piwnicy.
Givebox w Gdańsku, źródło: trojmiasto.pl
Również w sieci funkcjonują miejsca i grupy, w których możemy oddawać rzeczy. Przykładowo na Facebooku popularnością cieszy się grupa „Uwaga Śmieciarka Jedzie”. Członkowie grupy nie tylko oddają za darmo swoje rzeczy, ale też dzielą się informacjami o skarbach, które można znaleźć na śmietnikach.
Ratowanie żywności coraz bardziej popularne. Na podobnych zasadach jak giveboxy funkcjonują jadłodzielnie, czyli wolnostojące lodówki. Możemy w nich zostawić nadające się do spożycia jedzenie, którego nie damy rady zjeść. Nie są to punkty dedykowane osobom potrzebującym, więc każdy może wziąć, na co ma ochotę, ratując tym samym żywność.
Bardziej zaawansowaną grupą w kwestii ratowania żywności są freeganie, czyli osoby, które zabierają żywność zdatną do jedzenia ze śmietników pod marketami. Często są to całe kartony dobrych jeszcze owoców czy warzyw. Doświadczeni freeganie chwalą się, że podczas jednego wypadu udaje im się ocalić żywność wartą kilkaset złotych. Porady o tym, jak nie marnować żywności, znajdziecie tutaj.
Mniej znaczy więcej, czyli więcej chętnych, by być minimalistą. Ciekawą grupą, której dobro planety leży na sercu, są minimaliści, którzy starają się posiadać możliwie mało rzeczy. Radykalni minimaliści chwalą się, że cały ich dorobek to 100 przedmiotów, wliczając w to ubrania i rzeczy pierwszej potrzeby. Minimalizm w bardziej liberalnej wersji to po prostu bycie świadomym konsumentem i kupowanie rzeczy, których faktycznie potrzebujemy.
Minimaliści często żyją też w duchu zasady zero waste lub less waste. Oznacza to, że starają się produkować możliwie mało śmieci. Zamiast kupować nowe gadżety, wykorzystują to, co już mają w domu. Do przechowywania żywności nie kupują specjalnych pudełek, skoro można w tym celu wykorzystać słoik po ogórkach. W internecie znajdziemy wiele grup, na których internauci dzielą się cennymi wskazówkami. jak generować mniej śmieci.
Pęd do tego, by w miastach było zielono. Coraz bardziej zależy nam na zieleni. Choć patodeweloperka i betonowanie miast ma się w naszym kraju dobrze, to mieszkańcy sami coraz częściej walczą o drzewa w miastach. Widać to np. po budżetach obywatelskich, wiele z nich dotyczy właśnie sadzenia nowych drzew i innych działań na rzecz klimatu.
Coraz mniej mięsa w diecie. Przemysł mięsny to branża, która niekorzystnie wpływa na środowisko. Dlatego świadomi konsumenci coraz częściej starają się rezygnować z mięsa, a bycie weganinen lub wegetarianinem staje się w naszym kraju coraz łatwiejsze. Wg rankingu Happy Cow Warszawa znajduje się w czołówce miast europejskich przyjaznym wegetarianom.
Na rezygnację z mięsa w diecie najczęściej decydują się osoby młode, głównie z pokolenia Z oraz Y. Według panelu Ariadna połowa wegetarian ma poniżej 35 lat i w tej grupie wiekowej co dziesiąta osoba jest na diecie wegańskiej lub wegetariańskiej. Z kolei firma Maczfit z branży cateringowej szacuje, że w dużych miastach odsetek osób na diecie bezmięsnej może sięgać nawet 20%.
Pojedyncze działania nie naprawią klimatu, ale coraz większa świadomość wśród konsumentów wpływa pozytywnie na politykę firm. Firmy, chcąc utrzymać się na rynku, muszą wychodzić naprzeciw oczekiwaniom konsumentów. Właśnie dlatego w Polsce powstaje coraz więcej knajp wege, a bezmięsnego burgera zjemy nawet w McDonald’s. To dzięki nowym oczekiwaniom klientów firmy odzieżowe tworzą kolekcje eko z naturalnych certyfikowanych materiałów, a nasze paczki dostarczane przez kuriera zawierają mniej plastiku niż kiedyś.
Właśnie dlatego nawet małe codzienne wybory mają sens. Milenialsi mają w tej dziedzinie spore osiągnięcia, bo ich ekologiczna świadomość jest dalej posunięta niż pozostałych pokoleń. Oczywiście nie możemy generalizować, bo są milenialsi, którzy są inni, mamy też świadomych ekologicznie przedstawicieli innych pokoleń. Ale statystycznie – milenialsi nie są tacy źli!
zdjęcie tytułowe: M.M. Bouchard/Unsplash