Licencja dla finfluencera? Czy ktoś powinien się wreszcie wziąć za jakość porad finfluencerów, czyli internetowych „doradców” w finansach osobistych i inwestowaniu? I karać tych, którzy działają w sposób nieetyczny lub naganiają do kupowania toksycznych produktów finansowych? W Zjednoczonych Emiratach Arabskich wprowadzono wymóg posiadania specjalnej licencji przez osoby tworzące w internecie treści poświęcone finansom. Co prawda ZEA to nie jest kraj miłujący demokrację ani wzór do naśladowania w jakiejkolwiek sprawie, ale… być może ten pomysł akurat nie jest taki zły?
Czy w internecie będzie mniej porad oszczędnościowych i inwestycyjnych? Czy Maciek Samcik będzie musiał starać się o licencję finfluencera w urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego, zanim napisze o swojej „strategii czterech ćwiartek”? Czy Keith Gill nie będzie już mógł „bezkarnie” promować inwestycji w akcje Gamestop? Koniec z beztroskim i nieodpowiedzialnym naganianiem do bardzo ryzykownych inwestycji przez ludzi, którzy nie mają ani wystarczającej wiedzy ani kompetencji, by w sprawach finansów doradzać?
- Kapitał wraca do Ameryki. Ale czy warto dziś lokować pieniądze w amerykańskie obligacje, poprzez fundusze?
- Jak powinna inwestować pieniądze fundacja rodzinna? Czasy się zmieniają, więc i inwestycje rodzinne wymagają szczególnej troski
- Temat kart kredytowych dzieli młode Polki i Polaków. To darmowy sposób na poprawę domowego cash-flow czy… coś dziwnego i trudnego? Są nowe liczby!
Licencja dla finfluencera? Jest pierwszy przypadek!
Pojawiają się pierwsze jaskółki zmian, jeśli chodzi o regulacje działalności influencerów finansowych. Zjednoczone Emiraty Arabskie wprowadziły nowy wymóg licencyjny dla osób tworzących treści o tematyce finansowej w Internecie. Tamtejszy Urząd ds. Papierów Wartościowych i Towarów (SCA) uruchomił tzw. licencję finfluencera, która obejmuje twórców działających w takich kanałach cyfrowych jak: media społecznościowe, blogi, YouTube, podcasty i webinaria.
Celem SCA jest zwiększenie przejrzystości rynku i ochrona inwestorów. Urząd chce zapewnić, aby treści finansowe udostępniane w Internecie były merytoryczne, odpowiedzialne i zgodne z prawem. Ten krok SCA odbił się szerokim echem m.in. na Wyspach Brytyjskich. Tamtejsze środowisko domów maklerskich wezwało nadzór i rząd Wielkiej Brytanii do naśladowania Zjednoczonych Emiratów Arabskich w zakresie wymogów licencyjnych dla finfluencerów – donosi „Financial Times”.
Cytowany przez dziennikarzy tego zacnego tytułu przedstawiciel Kushman Group stwierdził, że rosną obawy w zakresie podejścia mediów społecznościowych do porad inwestycyjnych. „Finfluencerzy na TikToku promują wszystko – od schematów kryptowalutowych po handel na rynku forex; to trafia do podatnej publiczności, a szkody wynikające z niekontrolowanej dezinformacji finansowej rosną” – powiedział.
Brytyjski Urząd Nadzoru Finansowego (FCA) połączył siły z regulatorami z całego świata i na początku czerwca przeprowadził akcję, w której wzięło udział dziewięć organów regulacyjnych (m.in. z Australii, Kanady, Hongkongu, Włoch, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Wielkiej Brytanii), wydał ponad 50 ostrzeżeń i wysłał 7 żądań zaprzestania działalności przez finfluencerów, a dodatkowo – przy wsparciu londyńskiej policji – dokonano trzech aresztowań iwszczęto postępowania karne przeciwko trzem osobom. Czterech influencerów finansowych przesłuchano.
Przedstawiciele FCA tłumaczyli, że przesłanie do influencerów finansowych jest jasne: muszą działać odpowiedzialnie i promować produkty finansowe tylko wtedy, gdy mają na to zezwolenie — w przeciwnym razie poniosą konsekwencje. Urząd FCA po raz pierwszy ostrzegł finfluencerów o ryzyku związanym z taką działalnością w marcu 2024 r. Wygląda na to, że brytyjski regulator wyraźnie postrzega influencerów finansowych, zwłaszcza tych promujących złożone i ryzykowne produkty inwestycyjne, jako czynnik powodujący szkody na majątku konsumentów.
Czy licencjonowanie finfluencerów pomaga chronić konsumentów przed złymi poradami, wypełnić luki regulacyjne i zwiększyć zaufanie rynku? A może taki krok niesie ze sobą ryzyko tłumienia wolności słowa, a egzekwowanie prawa w zakresie licencjonowania finfluencerów okaże się trudne? To niewąski dylemat, ale my też musimy się z nim zmierzyć.
ZOBACZ NOWE WIDEO (a potem czytaj dalej):
Finfluencerów jak „mrówków”, masy im ufają i często na tym tracą
Kto to jest w ogóle finfluencer, czyli influencer finansowy? Definicja wydaje się prosta na pierwszy rzut oka – to osoba tworząca treści o tematyce finansowej w Internecie i mediach społecznościowych i jednocześnie promująca (za pieniądze lub nie) produkty i usługi różnych firm. Jednak można mieć zróżnicowane podejście do tego, kto jest finfluencerem – czy tylko osoby regularnie publikujące treści, czy właściwie staje się nim każdy kto jakąkolwiek taką treść opublikuje?
Czy finfluencerzy to tylko specjaliści tworzący treści regularnie czy także celebryci promujący produkty finansowe, którzy na co dzień finansami się nie zajmują? Czy to tylko te osoby, które zawodowo zajmują się działalnością internetową i się z tego utrzymują? Czy Elon Musk promujący na portalu X kupowanie kryptowaluty finfluencer? To oczywiście niezwykle ważna kwestia, zwłaszcza w kontekście ewentualnych regulacji tego rynku.
Pewne jest, że zjawisko rosnącej popularności finfluencerów staje się faktem, a wzmocnione zostało w trakcie pandemii, gdy miliony ludzi siedziały w domach i uzyskiwały spore nadwyżki finansowe (na drodze pracy czy otrzymywania zapomóg), które następnie inwestowały na giełdzie czy na rynku kryptowalut – często słuchając właśnie porad finfluencerów. Szczególnie zapadł zapewne w pamięć z tamtego okresu Elon Musk promujący kryptowalutę dogecoin oraz amerykański trader Keith Gill, który pod ksywą Roaring Kitty wywołał wielką hossę na akcjach spółki GameStop i zarobił na tym krocie.
Źródło: YouTube / Roaring Kitty
Łączna liczba obserwujących 10 najpopularniejszych finfluencerów na świecie przekracza już 65 mln, a w USA influencerów różnej maści, również tych zachęcających do inwestycji, śledzi już co piąty obywatel – informowało w zeszłym roku Pew Research Center. Nie wiadomo, ilu dokładnie finfluencerów jest w skali globu, ilu jest ich w Polsce, ale wedle naszych szacunków liczba finfluencerów w Polsce może wynosić kilkaset osób, choć tylko kilkadziesiąt z nich osiąga znaczące zasięgi (powyżej 10 000 obserwujących na YouTube czy w serwisie X).
Ludzie słuchają finfluencerów
Badanie przeprowadzone przez Uniwersytet w Lozannie analizowało treści 29 000 finfluencerów aktywnych na platformie StockTwits, co wskazuje, że w skali globalnej liczba aktywnych finfluencerów może być bardzo duża – idąca zapewne już w setki tysięcy.
Informacje o wpływie finflunecerów na oszczędzających i inwestujących porażają. Już ponad połowa ludzi w wieku 18–45 używa social mediów do pozyskiwania wskazówek w zakresie finansów – wynika z raportu niemieckiego nadzoru BaFin z maja 2024 r. Około 35% inwestorów podejmuje decyzje na rynku na ich podstawie, a 24% kupuje promowane przez finfluencerów produkty i usługi – tak wynika z kolei z badań nadzoru kanadyjskiego. Aż 33% traderów słucha porad finfluencerów – wynika z badania brokera CMC Markets.
Wedle badania banku Barclays aż 51% brytyjskich inwestorów używających social mediów w poszukiwaniu porad finansowych nie weryfikuje jakości porad czy wiarygodności influencerów. No i jak to się kończy? A choćby tak jak na rynku indyjskim, gdzie 63% influencerów nie ujawnia w odpowiedni sposób informacji o sponsorach lub powiązaniach finansowych, a około 8% followersów (obserwujących finfluencerów) zostało oszukanych – mówi raport CFA Institute.
Wspominaliśmy badanie dotyczące finfluencerów z platformy StockTwits – tylko 28% ich rekomendacji prowadziło do zysków, a ponad połowa do strat, ale paradoksalnie finfluencerzy o niskich kompetencjach mieli większą liczbę obserwujących i większy wpływ na decyzje inwestycyjne – donosili kilka miesięcy temu eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
To wielki problem – media społecznościowe doskonale popularyzują wiedzę o finansach i ekonomii, ale też mogą stać się łatwo platformą do manipulacji oraz siania rynkowej paniki lub (nieuzasadnionej) euforii. Kapitalnie zjawisko finfluencingu jest podsumowane w raporcie International Organization of Securities Commissions (IOSCO). Manipulacje rynkowe i konflikty interesów to powszechne zjawiska w tym segmencie rynku mediów.
Nadzory finansowe wzięły finfluencerów pod lupę
Dlatego krok po kroku wprowadzane są regulacje dotyczące działalności finfluencerów. W Australii finfluencerzy są już zobowiązani do posiadania licencji na doradztwo finansowe. Wielka Brytania i USA wprowadziły wytyczne co do promocji produktów i usług finansowych w mediach społecznościowych.
W grudniu 2024 r. Komitet Doradczy SEC uchwalił wielowymiarową rekomendację dotyczącą ochrony inwestorów w ich interakcjach z finfluencerami, która przypomina, pod jakie przepisy podlega ich działalność (m.in. pod ustawę o doradcach inwestycyjnych), a amerykański nadzór wniósł szereg spraw przeciwko celebrytom (np. Kim Kardashian, Floyd Mayweather Jr., Lindsay Lohan), zarzucając im promowanie cyfrowych aktywów bez ujawnienia, że otrzymali za to wynagrodzenie.
We Francji zdefiniowano pojęcie influencera w celu stworzenia ścisłych ram regulacyjnych i wprowadzono obowiązek wyraźnego oznaczania treści promocyjnych. We Włoszech finfluencerzy muszą przestrzegać ogólnych przepisów reklamowych oraz specyficznych regulacji finansowych i jest opracowywany kodeks etycznego postępowania finfluencera.
W Hiszpanii finfluencerzy podlegają prawu mediów audiowizualnych oraz regulacjom reklamy finansowej (muszą oznaczać treści sponsorowane i nie mogą reklamować np. tytoniu) i muszą informować Comisión Nacional del Mercado de Valores (CNMV) o dużych kampaniach dotyczących kryptowalut oraz stosować się do wielu innych ścisłych zasad, a za ich nieprzestrzeganie grożą im surowe sankcje pieniężne do nawet 750 000 euro.
W Malezji nadzór giełdowy uchwalił rok temu wytyczne dla finfluencerów promujących produkty i usługi rynku kapitałowego w mediach społecznościowych. W Malezji udzielanie porad inwestycyjnych na social mediach jest działalnością regulowaną zgodnie z prawem papierów wartościowych i wymaga stosownej licencji, a prowadzenie takiej działalności bez niej jest przestępstwem, za które grozi nawet do 10 lat więzienia.
Finfluencerzy znaleźli się pod lupą nie tylko krajowych, ale i międzynarodowych instytucji. Nieco ponad rok temu European Securities and Markets Authority (ESMA) wygłosiła wyraźne ostrzeżenie dla finfluencerów, przypominając, że brak należytej staranności lub rzetelności oraz nieujawnienie konfliktu interesów oraz inne naruszenia prawa podczas działalności tego rodzaju są zagrożone karą pieniężną do około 2 mln zł. Europejskie nadzory zaczęły współpracę w tym zakresie, co sugerowało, iż dalsze regulacje są na horyzoncie.
Wedle obowiązujących już dziś w Unii Europejskiej przepisów MAR za wykorzystywanie informacji poufnych, bezprawne ujawnianie informacji poufnych lub manipulacje na rynku można otrzymać karę do 5 000 000 euro jako osoba fizyczna oraz do 15 000 000 euro jako firma. Za naruszenie systemu rekomendacji inwestycyjnych kara może sięgać do 500 000 euro dla osób fizycznych i do 1 000 000 euro dla osób prawnych.
A nad Wisłą? Komisja Nadzoru Finansowego w lutym 2022 r. przestrzegała przed nieuczciwymi oraz niemerytorycznymi finfluencerami, którzy mogą „naganiać” na konkretne produkty czy usługi po to, by na tym zarabiać. Komisja przypomniała, że doradzanie w zakresie instrumentów finansowych wymaga odpowiedniego zezwolenia KNF, a jego brak oznacza, że działalność jest prowadzona nielegalnie.
KNF i UOKiK: licencja dla finfluencera to dobry pomysł?
Zapytałem zarówno Urząd Komisji Nadzoru Finansowego, jak i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czy prowadzą jakieś działania wobec nieuczciwych działań finfluencerów i jak zapatrują się na możliwości ewentualnego ograniczania ich działalności? Z drugiego z tych urzędów dostałem odpowiedź, że prezes UOKiK nie wszczynał dotychczas postępowań ani nie nakładał kar na tzw. finfluencerów.
„Jeżeli treść lub forma przekazu może wprowadzać konsumentów w błąd albo dotyczy piramid finansowych, UOKiK może podjąć działania na gruncie ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Natomiast kwestie licencji czy ograniczeń dla twórców internetowych promujących produkty finansowe pozostają w gestii KNF”
– tłumaczy nam Bartosz Klimczuk z biura prasowego UOKiK. I dodał, że z perspektywy UOKiK istotne są przypadki, w których influencerzy – finansowi czy też inni – ukrywają komercyjny charakter przekazu lub promują systemy inwestycyjne naruszające zbiorowe interesy konsumentów.
„W ostatnich latach urząd prowadził postępowania wyjaśniające dotyczące kryptoreklam i opracował rekomendacje dotyczące oznaczania treści reklamowych w mediach społecznościowych. Podejmował także działania wobec osób propagujących systemy typu piramida”
– dodaje Klimczuk. Komisja Nadzoru Finansowego może nakładać kary jedynie na podmioty nadzorowane, w ramach postępowań administracyjnych. Jeśli ktoś narusza przepisy ustawy o obrocie, a nie jest podmiotem nadzorowanym, UKNF kieruje takie sprawy do organów ścigania – tak odpowiedział mi Jacek Barszczewski. dyrektor Departamentu Komunikacji Społecznej UKNF.
„Nasz urząd dostrzega problem związany z działalnością finfluencerów. Przedstawiciele urzędu wielokrotnie zwracali uwagę na zagrożenia związane z nierzetelną działalnością takich osób, w tym np. z próbami wyłudzania pieniędzy za rzekome szkolenia, które mają przygotować niedoświadczone osoby do samodzielnego inwestowania m.in. w bardzo ryzykowne instrumenty na rynku forex.”
Urząd KNF opracował rozwiązania regulacyjne, które były przedstawiane w trakcie prac ESMA. Barszczewski przyznaje, że ten temat cyklicznie powraca i jest podnoszony przez poszczególne nadzory europejskie.
„W ocenie UKNF konieczne jest podjęcie stosownych działań w szczególności w dwóch obszarach: legislacyjnym, tj. doprecyzowania pojęcia rekomendacji, i technologicznym, tj. identyfikowania w social mediach, w tym na zamkniętych grupach, świadczenia takich usług”
– mówi Barszczewski. Tak więc… coś wisi w powietrzu. Oczywiście diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach i nadzory finansowe – do spółki z ustawodawcą – z jednej strony na pewno powinny pomyśleć o jakichś regulacjach, a z drugiej pilnować, żeby dziecko nie zostało wylane z kąpielą. Bo jednak finfluencerzy – przynajmniej ci najlepsi, najbardziej merytoryczni i działający uczciwie – robią kawał dobrej roboty w zakresie edukacji finansowej Polaków.
Na co zwracać uwagę obserwując finfluencerów?
Podsumowując, są przesłanki do tego, by korzystać z usług finfluencerów, ale też z pewnością są argumenty za tym, by podchodzić do nich z rezerwą. Moje rady? Główna brzmi: traktuj finfluencerów jako źródło inspiracji lub edukacji, ale nigdy jako jedyne źródło decyzji inwestycyjnych. A inne?
- Weryfikuj wiarygodność. Sprawdź, czy finfluencer ma odpowiednie kwalifikacje, doświadczenie lub licencje (np. doradcy inwestycyjnego). Wiele osób przedstawia się jako eksperci, choć brak im formalnego wykształcenia lub praktyki rynkowej.
- Uważaj na obietnice zysków. Unikaj osób obiecujących szybkie, gwarantowane zyski lub „sekretne strategie”. Inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem, a takie twierdzenia często są chwytem marketingowym.
- Sprawdzaj konflikty interesów. Finfluencerzy mogą promować produkty lub usługi (np. kryptowaluty, akcje, platformy inwestycyjne) w zamian za prowizje. Zwracaj uwagę, czy ujawniają powiązania finansowe.
- Analizuj treść porad. Uważaj na sensacyjne nagłówki, emocjonalne apele. Solidne porady opierają się na danych, a nie na manipulacji emocjami.
- Nie ufaj ślepo rekomendacjom. Finfluencerzy nie znają Twojej sytuacji finansowej. Decyzje inwestycyjne powinny być oparte na analizie siebie i swojej sytuacji finansowej oraz ustaleniu indywidualnej tolerancji ryzyka.
Źródło okładki: YouTube