Rada Polityki Pieniężnej miała dzisiaj bardzo niewdzięczną decyzję do podjęcia. Każdy wybór miał plusy i minusy. Ostatecznie RPP postawiła na dżumę nie na cholerę i zdecydowała się nie zmieniać kosztu pieniądza. Czy to już koniec podwyżek stóp procentowych? I co to oznacza dla gospodarki, dla kredytobiorców i dla oszczędzających?
Oczywiście problem, z którym na październikowym posiedzeniu musiała się zmierzyć RPP, wynika w dużym stopniu z jej własnych działań. Rada – przede wszystkim ustami jej przewodniczącego, a równocześnie prezesa NBP – zapędziła sama siebie do narożnika, ogłaszając koniec cyklu podwyżek stóp procentowych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Słynny „traktat sopocki” z końca czerwca został przypieczętowany we wrześniu niewielką, o 0,25 pkt proc., podwyżką stóp proc., zgodną w 100% z zapowiedziami prezesa NBP z sopockiego molo, a także z deklaracjami członków RPP bliskich prezesowi banku centralnego. Po dzisiejszej decyzji możemy jeszcze zastanawiać się, czy nie materializuje się druga część zapowiedzi, że być może cykl podwyżek stóp proc. po wrześniowej podwyżce po prostu dobiegł końca.
Potem prezes Glapiński straszył, że dalsze podwyżki stóp proc. mogą wpędzić polską gospodarkę w recesję i wysokie bezrobocie. „Gdybyśmy mieli bezrobocie 30 proc., ludzi pod mostami, ale inflację niską – to też byśmy się cieszyli?” – pytał szef NBP, by chwilę później zapowiedzieć, że stopy wkrótce będą spadać. Spadać, przypomnijmy, w obliczu 17% inflacji we wrześniu…
Ponownie więc kłania się kwestia właściwej komunikacji NBP ze światem. Tak kategoryczne stawianie sprawy zdecydowanie ogranicza pole manewru, gdy sytuacja w gospodarce pójdzie w innym kierunku, niż zakładał prezes Glapiński. I tak jest właśnie teraz. Zapowiadany na wakacje szczyt inflacji, która miała znaleźć się w lipcu i sierpniu, jak to obrazowo ujął prezes NBP, na płaskowyżu, a potem miał nastąpić spadek wzrostu cen, nie zmaterializował się. Może też się okazać, że wcale nie jesteśmy w drodze na Giewont, jak nam się wydawało, ale na Mont Blanc.
Rada musiała więc dzisiaj zdecydować:
- czy podjąć decyzję zgodną z wcześniejszymi zapowiedziami i próbować ratować wiarygodność własnych komunikatów (podwyżka stóp o 0,25 pkt proc. albo brak podwyżki), ale ryzykować znacznym osłabieniem złotego i dalszym wzrostem oczekiwań inflacyjnych?
- czy podjąć decyzję odpowiadającą oczekiwaniom rynkowym i adekwatną od rosnącej inflacji (podwyżka o 0,5 pkt proc. albo wyżej), ale złamać „traktat sopocki” i gimnastykować się, by wytłumaczyć, skąd się wzięła taka rozbieżność między retoryką a działaniami?
Jaka była ostateczna decyzja? Wszystkie stopy zostały na tym samym poziomie. Czy to oznacza koniec podwyżek stóp procentowych? Prezes Glapiński pokazał, że jak coś obieca, to słowa dotrzyma. Choćby było to wbrew logice, celowi NBP i sytuacji w gospodarce. Parafrazując odpowiedź Franza Maurera, na pytanie: „Czy jest pan gotów stać na straży wartości polskiej waluty?”, Glapiński mógłby odpowiedzieć:
„– Bezapelacyjnie, do samego końca… mojego lub jej…”
Przeczytaj też: Słuchacie Glapińskiego, potem Koteckiego i macie mętlik w głowie? Oto subiektywny przewodnik po nowej Radzie Polityki Pieniężnej. Co oni wywiną?
Koniec podwyżek był zaskoczeniem dla rynku. Jak wpłynie na gospodarkę i nasze portfele?
Z lotu ptaka (raczej gołębia niż jastrzębia) na całą gospodarkę wyłania się dość klarowny obraz. NBP pokazał, co sądzi o swoim podstawowym mandacie, czyli walce z inflacją. Na pierwszy plan wysuwa się druga jego część, czyli „wspieranie polityki gospodarczej rządu”. I chyba wszelkie maski w tej chwili opadły.
Przy inflacji przekraczającej 17% i pozostającej cały czas w trendzie wzrostowym, trudno uzasadnić tę decyzję inaczej niż obawą przed schłodzeniem gospodarki. Co w roku wyborczym byłoby bardzo nie na rękę rządzącym.
Na jaki scenariusz gra NBP? Propagandowo będzie się to nazywało „miękkie lądowanie”. Czyli spowolnienie gospodarki, ale nie recesja i „płaskowyż” inflacyjny. Ale jak w tej anegdocie o panience, która chciała i rubelka zarobić, i cnotę zachować, może się okazać, że zostaniemy i bez cnoty, i bez rubelka.
Cieszą się kredytobiorcy – raty już nie powinny znacząco rosnąć. Prezes NBP nie umiał zakotwiczyć oczekiwań inflacyjnych, ale pewnie uda mu się przekonać rynek, że stóp więcej RPP nie podniesie – choćby się waliło i paliło. WIBOR nie będzie miał paliwa do dalszych wzrostów.
Druga strona tego medalu to depozyty. Skoro mamy koniec podwyżek stóp procentowych, to znika też jakikolwiek ekonomiczny powód, by banki miały poprawiać ofertę lokat. Jest jeszcze czynnik polityczny, czyli naciskanie na kontrolowane przez Skarb Państwa banki, by ustalały swoje stawki według wytycznych z Nowogrodzkiej. Ale wydaje się, że oferta PKO i Pekao spełnia już cele „ciężkiej walki z bankami”, którą ogłosił prezes Kaczyński.
Odetchnąć mogą osoby inwestujące w fundusze obligacji skarbowych. Każda podwyżka stóp procentowych powoduje wzrost rentowności, czyli spadek cen tych instrumentów. Skoro podwyżek nie ma, to jest szansa, że notowania obligacji nie spadną, a więc fundusze będą mogły zbierać z nich zyski rządu 7-8% rocznie.
Do tego dochodzi przymusowa restrukturyzacja Getin Noble Banku, która może dużo zmienić na naszym rynku. Jak zareagują pozostałe banki po zniknięciu jednego z tych konkurentów, który przez swoje problemy z niedoborem kapitały zawyżał ofertę rynkową? Zobaczymy.
Co ze złotym? W komunikacie RPP zastrzegła po raz kolejny, że w razie nagłego osłabienia może interweniować w obronie polskiej waluty. Ale trochę to takie strachy na Lachy. NBP próbował już kilkukrotnie i wielkich efektów to nie dało.
W tenisie mówi się o niewymuszonych błędach – czyli punktach straconych z własnej winy, a nie przez dobre zagrania przeciwnika. Czy zero niewymuszonych błędów gwarantuje wygranie meczu? Nie, ale zwiększa szansę.
Tak samo ze złotym. Ucieczki inwestorów do dolara w obliczu rosnącego ryzyka i zwiększającej się niepewności geopolitycznej i gospodarczej podwyżka stóp procentowych przez RPP nie zahamowałaby. Ale moglibyśmy przestać potęgować osłabienie naszej waluty niewymuszonymi błędami. Inwestorzy lubią wysokie stopy procentowe. My w ujęciu realnym – czyli po odjęciu inflacji – mamy jedne z najniższych na świecie.
Posiadacze obligacji skarbowych indeksowanych inflacją na decyzje RPP nie muszą się oglądać. Im oprocentowanie rośnie niezależnie od tego, co zrobi NBP. Koniec podwyżek stóp procentowych oznacza, że inflacja będzie wysoka pewnie jeszcze długo. A więc i oprocentowanie utrzyma się na dwucyfrowym poziomie. Kto jeszcze tych instrumentów nie ma, niech się zastanowi, bo ciężko o inwestycję, która mogłaby w porównywalny sposób chronić (nawet jeśli nie całkowicie) przed utratą wartości nabywczej oszczędności.
Rocznym i dwuletnim instrumentom, których odsetki są powiązane ze stopą NBP, na pewno oprocentowanie nie wzrośnie – tutaj prawdopodobnie nic więcej nie uda się wycisnąć.
Prezes Glapiński postawił dzisiaj na swoim. Pokazał, że to on decyduje o tym, jakie będą stopy procentowe w Polsce. Można uznać to za dobry sygnał, że w końcu rynek zacznie się liczyć z jego zdaniem – bo po komunikacyjnej katastrofie „szkolnego błędu” był z tym problem. Gorzej, że taki upór wydaje się nieuzasadniony ekonomiczne, a motywacje są niezrozumiałe dla zwykłych obywateli.
A na koniec to decyzje konsumentów, pracowników i pracodawców wpływają na stan gospodarki i warto, by wiedzieli oni, co i dlaczego się w tej gospodarce dzieje. Zacytuję Tomasza Lisa: „Skąd ci biedni ludzie, k[urczę bladę], mają to zrozumieć? Bo ja z tego nic nie rozumiem”.
A tutaj przeczytacie, jaką opinię o walce z inflacją ma nowa członkini RPP prof. Joanna Tyrowicz: Przy tak wysokiej inflacji trzeba dalej podwyższać stopy proc.!
—————
Zobacz najnowszy wideofelieton „Subiektywnie o Finansach”!
Nie wiesz, czy stopy procentowe jeszcze wzrosną czy spadną? Słuchasz jednego dnia Glapińskiego, a drugiego dnia Koteckiego i nie wiesz, co masz o tym wszystkim myśleć? Przygotowaliśmy dla Ciebie subiektywny przewodnik po Radzie Polityki Pieniężnej. Kto tam zasiada, co ma w głowie i jakich decyzji można się po nim spodziewać? Zapraszam!
—————
„Subiektywnie o finansach do słuchania”, czyli autorzy czytają Wam swoje artykuły!
Uruchomiliśmy nowy cykl: „Subiektywnie o finansach do słuchania”. Będziemy Wam czytać wybrane teksty – do poduszki, do obiadu, albo żeby umaić podróż metrem, czy autobusem. Posłuchajcie tego subiektywnie i dajcie znać czy Wam się podoba! Tutaj Maciek Jaszczuk czyta artykuł o tym, kiedy pieniądze z OFE wreszcie trafią na nasze prywatne konta emerytalne, np. IKE. A tutaj Maciek Samcik czyta artykuł o tym, czy wojna w Ukrainie ostatecznie zakończy erę samochodów z silnikiem diesla w Polsce. Zapraszamy!
—————
Zapraszamy do nowego newslettera „Subiektywnie o świ(e)cie”
Ekipa Samcika uruchamia nowe przedsięwzięcie. Newsletter „Subiektywnie o świ(e)cie” – w przyjaznej, acz skondensowanej formie, dowiesz się wszystkiego, co musisz wiedzieć, żeby Twoje pieniądze rosły zdrowo. Najważniejsze wydarzenia, zapowiedzi, historie i polecenia najciekawszych tekstów o finansach i ekonomii w światowych mediach. Do poczytania przy porannej kawie. Zapraszam w imieniu Ekipy. Formularz zapisu na newsletter znajdziesz pod tym linkiem, zaś najnowszy, poniedziałkowy newsletter – żebyś mógł ocenić czy fajny – jest pod tym linkiem.
Jeśli zaś masz pytania dotyczące swoich oszczędności, chciał(a)byś uzyskać poradę Maćka Samcika, to zapisz się na samcikowy newsletter weekendowy, który będziesz otrzymywał(a) w każdą niedzielę. Do subskrybentów od czasu do czasu wysyłam specjalny e-mail, w którym informuję, w jaki sposób odbiorcy newslettera będą mogli uzyskać na wyłączność moją poradę dotyczącą swojej sytuacji finansowej. Zapisz się na samcikowy newsletter weekendowy i bądźmy w kontakcie!
—————
Źródło zdjęcia: Maciej Bednarek