15 sierpnia 2022

Katastrofa ekologiczna na Odrze przeraża. Kiedy i ile będziemy płacili za dostęp do wody? Ile już dziś płacą ludzie w innych krajach? I jak na tym zarobić?

Katastrofa ekologiczna na Odrze przeraża. Kiedy i ile będziemy płacili za dostęp do wody? Ile już dziś płacą ludzie w innych krajach? I jak na tym zarobić?

Zatrucie wody w Odrze uświadomiło niektórym z nas, jak szybko możemy stracić dostęp do wody. Co prawda w tym konkretnym przypadku katastrofa ekologiczna nie dotyczyła wód gruntowych, ale mimo wszystko „zniszczenie” wody w wielkiej rzece działa na wyobraźnię. Woda pitna w Polsce wciąż jest tania, ale są już miejsca na świecie, w których już naprawdę dużo kosztuje. Polska ma zadatki, by też być wkrótce takim miejscem. Ile będziemy musieli płacić za dostęp do wody?

Według różnych szacunków między 800 mln a 2 mld ludzi na świecie (czyli nawet jedna czwarta ludzkości) nie ma stałego dostępu do wody pitnej. Dla tych osób woda nie jest – jak dla nas – zasobem, który jest niemal darmowy i dostępny w każdej chwili, lecz towarem, na który często trzeba słono płacić. Sądzę, że prędzej czy później taka sytuacja – konieczność płacenia za wodę tyle ile np. za paliwo do samochodu – może dotknąć dużą część Polaków.

Zobacz również:

My zresztą już płacimy za wodę bardzo różną cenę, w zależności od tego, jak daleko jesteśmy od „wodopoju”. Woda, która jest nam dostarczana za pomocą wodociągów do domu, kosztuje średnio 1-1,5 grosza za litr (1 m3, czyli 1000 litrów wody, kosztuje w firmach wodociągowych od 9 zł do 13 zł). Ale jeśli kupujemy wodę w butelce w sklepie spożywczym, to płacimy za nią już 2 zł za litr, czyli aż 200 razy więcej. W restauracji taka sama porcja wody kosztuje już 10 zł, czyli jeszcze pięć razy tyle.

Przy okazji: Tutaj sprawdziliśmy, ile można zaoszczędzić, pijąc kranówkę zamiast wody butelkowanej

Ile płacimy za wodę? A ile będziemy płacili niedługo?

Przeciętny Polak zużywa mniej więcej 100 litrów wody. Dziennie! Jakiś czas temu sprawdziłem, jak to wygląda u mnie. Lista czynności i sprzętów, które powodują zużycie wody, jest u mnie następująca (liczby dla czteroosobowej rodziny):

>>> mycie rąk i zębów, czyli woda z kranu – jakieś 10 litrów dziennie

>>> gotowanie i picie – 15 litrów

>>> zmywanie naczyń w zmywarce – średnio 25 litrów dziennie (dwa cykle)

>>> pranie w pralce automatycznej – 150 litrów (jedno pranie dziennie)

>>> spuszczanie wody w ubikacji – 80 litrów dziennie (jedno to 5–10 litrów)

>>> szybki prysznic – 150 litrów, a kąpiel w wannie – 300 litrów dziennie.

Wychodzi mniej więcej 430-580 litrów dziennie. Czyli w zaokrągleniu 100-140 litrów na osobę. Przy obecnych cenach wody jedna osoba dziennie zużywa wodę wartą rynkowo 1,40-1,80 zł. A cała rodzina – 6-8 zł dziennie (znów zaokrąglając).

Miesięczne rachunki za wodę dla przeciętnego gospodarstwa domowego (licząc ścieki, ale pomijając podgrzewanie wody) to mniej więcej 200 zł. Biorąc pod uwagę ilość wody, którą zużywamy, to jest prawie nic. Gdybyśmy musieli płacić za wodę choćby 10% tego, co ona kosztuje w sklepie (czyli kupując ją np. z beczkowozu, a nie z butelki, więc odpada koszt pakowania i marketingu) – płacilibyśmy 20 zł dziennie na osobę (o ile nadal zużywalibyśmy 100 litrów dziennie).

Ponieważ wtedy zapewne ograniczylibyśmy zużycie co najmniej o połowę, wychodziłoby 10 zł dziennie na osobę, 300 zł miesięcznie, czyli 1200 zł na gospodarstwo domowe w skali miesiąca. Tyle może w niedalekiej przyszłości wynosić cena za zaopatrzenie w wodę. A dokładniej: w sytuacji, w której nie będziemy w stanie tej wody w ilościach hurtowych wydobywać na miejscu, lecz trzeba będzie ją transportować do naszych domów z daleka.

W takiej sytuacji są już setki milionów ludzi. Carlos Garriga, szef analityków oddziału Fed w St.Louis, w jednym ze swoich wystąpień podawał przykład Port Moresby, stolicy Papui-Nowej Gwinei, gdzie 50 litrów wody – dzienna ilość zalecana przez WHO do zaspokojenia potrzeb człowieka – kosztowało 1,84 funta (równowartość 10 zł, czyli połowę kwoty, którą podałem jako szacunkowy koszt wody dowożonej do ludzi w Polsce). Tyle że te 10 zł stanowi ponad 50% zarobków rodzin o najniższych dochodach w tym kraju. To tak, jak gdyby (porównując wartość nabywczą wynagrodzeń) w Polsce na wodę trzeba było wydawać dziennie po 1200 zł.

Dostęp do wody na wagę złota. Oni płacą 10 000 zł miesięcznie

Są już miejsca na świecie, w których – ze względu na strukturalny deficyt wody – dostęp do niej jest najzwyczajniej w świecie handlowany na giełdzie. Tak jest np. w Kalifornii, gdzie ceny wody są dziś najwyższe w historii, bo susza ogranicza ilość dostępnej wody. Dlatego do wyceny wody opracowano Nasdaq Veles California Water Index. Indeks oddaje średnią cenę transakcji dotyczących praw do wody kupowanych przez rolników na pięciu rynkach lokalnych w stanie Kalifornia.

Za dostęp do systemu irygacyjnego, który pozwala nawodnić 1 akr ziemi (czyli np. prostokąt o wymiarach 20 m na 200 m) rolnicy płacą średnio 1150 dolarów miesięcznie (dwa lata temu płacili 250 dolarów). W niektórych zakątkach Kalifornii woda jest jeszcze droższa – cena oscyluje wokół 2000 dolarów za dostęp do wody dla akra ziemi (tak jest w regionie Westlands). To tak, jakby rolnik mający nieduży sad musiał płacić 10 000 zł miesięcznie za to, że jego drzewka mają dostęp do wody.

Nasdaq Veles California Water Index
Nasdaq Veles California Water Index

Wysokie ceny wody (rolnicy w tamtym rejonie nie mają co liczyć na deszcz, bo po prostu jest gwarancja, że go nie będzie) mają tragiczne konsekwencje dla upraw żywności, które są prawie całkowicie zależne od nawadniania. Susza odcięła dostęp do wody nawet niektórym z tych osób, które mają wykupiony dostęp do systemu praw wodnych w Kalifornii. Gubernator stanu nakazał zaś ograniczenia w zużyciu wody w niektórych tzw. okręgach irygacyjnych i przez rolników.

Najgorsze jest to, że prawdopodobnie wysokie ceny wody i tak do nas przyjdą – niezależnie od tego czy będziemy wodę oszczędzali czy nie. Aż 70% światowego zużycia wody przypada bowiem na rolnictwo. I zapewne na coraz większym obszarze rolnicy będą musieli płacić za wodę, zaś koszty wrzucą w ceny sprzedawanej żywności.

Tak sami pogarszamy sobie dostęp do wody

Na razie sposoby nawadniania w rolnictwie są szokująco nieefektywne. Ponad połowa wody zużywanej do nawadniania upraw jest marnowana w wyniku parowania, więc nie tylko nie przynosi korzyści uprawom, ale także nie dociera do warstw wodonośnych. Wydobywamy wodę spod ziemi (jakby była za darmo), dopuszczamy do wyparowania połowy i potem modlimy się o deszcz. Paranoja? A jakże. To marnotrawstwo zostanie wkrótce wliczone w cenę żywności. A my będziemy musieli ją oszczędzać, bo w każdych zakupach będzie zawarty większy lub mniejszy „podatek wodny”.

Marnuje się nie tylko woda w rolnictwie. Ponad 80% ścieków produkowanych przez zakłady przemysłowe i gospodarstwa domowe jest w skali świata nieoczyszczanych, co oznacza, że nie ma możliwości, żeby tę wodę ponownie użyć (przynajmniej przez jakiś czas). Samer Aljishi, prezes firmy BFG International (firma inżynieryjna budująca m.in. instalacje wodociągowe i hydrauliczne) szacuje roczny globalny koszt nieodczyszczania wody na 220 mld dolarów.

dostęp do wody
Coraz trudniejszy dostęp do wody

Zużywamy również ogromne ilości energii, aby przenieść wodę z miejsca, w którym jest dostępna, do miejsca, w którym jest zużywana. Ogromne ilości wody są zużywane do chłodzenia elektrowni (byłoby tego mniej, gdybyśmy potrafili oszczędzać energię albo produkować większą część z niej poza elektrowniami) oraz w przemyśle. Nawet przemieszczając się, zużywamy wodę – wyprodukowanie litra paliwa wymaga 13 litrów wody.

Przy okazji: Zbieranie deszczówki wkrótce może być w Polsce koniecznością. Do czego można wykorzystać wodę z deszczu? I ile kosztuje instalacja? Ile można „zarobić”?

No i wreszcie duża część ludzkości, zamiast wytwarzać PKB, zajmuje się poszukiwaniem wody, co jest utratą potencjału tych ludzi. Wspomniany już wcześniej Carlos Garriga przedstawił niedawno dane pokazujące koszty ekonomiczne braku dostępu do wody w domu.

Z jego obliczeń wynika, że 125 milionów godzin dziennie ludzie na świecie spędzają na zbieraniu wody. To 45 mld godzin w skali roku. Mamy więc taką sytuację, jakby 22,5 mln ludzi przez cały rok nic innego nie robiło, tylko zajmowało się „organizowaniem” sobie i ludziom wokół siebie dostępu do wody. Przyjmując, że PKB wytwarzane przez przeciętnego mieszkańca w relatywnie biednych krajach to jakieś 2000 dolarów rocznie, w tym czasie mogliby wypracować jakieś 45 mld dolarów wartości dodanej dla światowej gospodarki.

Jak zarobić na dostarczaniu ludziom wody?

Zużycie wody w najzamożniejszych krajach świata rośnie dwa razy szybciej niż wzrost populacji, co oznacza, że zużywamy coraz więcej wody, która – ze względu na globalne ocieplenie – jest coraz bardziej skąpo dostarczana nam przez naturę. Oczekuje się, że do 2030 r. zapotrzebowanie na wodę przekroczy dostępną podaż tego „surowca” o 40%.

Przeludnienie, degradacja środowiska i kryzys klimatyczny zwiększają wartość wody z dnia na dzień. Już widać, że powstała nierównowaga, która prędzej czy później spowoduje racjonowanie wody albo jej rynkową wycenę na poziomie np. kilkadziesiąt złotych dziennie na wodę dla jednej osoby.

Z tego powodu powstają już produkty inwestycyjne oparte na wodzie. A więc fundusze inwestycyjne i ETF-y, które ułatwiają inwestowanie nie tyle w samą wodę – bo ona w skali globalnej jednak nie jest jeszcze tak wyceniana jak np. ropa naftowa – ale w przedsiębiorstwa, które zajmują się dostarczaniem wody, oczyszczaniem jej, uzdatnianiem do użycia, technologiami, które pomagają oszczędzać albo bardziej efektywnie używać wodę.

Jednym z indeksów, które mierzą zmiany cen tego typu spółek jest S&P Global Water Index. Zawiera on akcje 50 globalnych spółek zajmujących się rynkiem wody. 50% indeksu stanowią firmy przemysłowe, 40% spółki użyteczności publicznej (czyli np. sieci wodociągowe, dostawcy wody, firmy zajmujące się irygacją itp.), a 6% spółki technologiczne wspierające racjonalne zużycie wody. Połowa „kapitalizacji” indeksu mieści się w USA, 20% w Wielkiej Brytanii, 13% we Francji, Włoszech i Szwajcarii, 5% w Chinach i Japonii. Więcej o tym indeksie tutaj.

Czołowi przedstawiciele spółek znajdujących się w portfelu indeksu to American Water Works, Xylem, Ferguson, Geberit, Veolia czy Severn Trent. W ciągu ostatnich 10 lat indeks S&P Global Water Index rósł średnio o 9% rocznie, a dodając wypłacane przez spółki dywidendy generował 11,5% rocznego zysku dla tych, którzy zdecydowali się weń zainwestować.

S&P Global Water Index
S&P Global Water Index

A jak można to zrobić? Na indeksie opartych jest kilka ETF-ów: Invesco S&P Global Water ETF czy iShares Global Water ETF. Ten ostatni jest dostępny w Polsce, można go kupić m.in. przez aplikację Wealthseed, która zapewnia dostęp do 550 ETF-ów z całego świata (dla chętnych podrzucam link). Więcej o tym, czy tego typu aplikacje są bezpieczne, pisałem tutaj.

zdjęcie tytułowe: Tumisu/Pixabay (licencja darmowa do użytku niekomercyjnego)

Subscribe
Powiadom o
26 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
OszczednyCzytelnik
2 lat temu

Przepraszam Panie Macieju, ale od razu spieszę z komentarzem, bo zużycie wody podał Pan z Księżyca. Ja dokładnie zapisuję zużycie wody, po prostu robię zdjęcie wodomierzy raz w tygodniu i wprowadzam do arkusza kalkulacyjnego który liczy mi zużycie dzienne, prognozę i ile wykorzystałem zadeklarowanego limitu w spółdzielni mieszkaniowej. Mierzyłem ile wody idzie na prysznic, dokładne umycie całego ciała to 12 litrów wody (słownie: dwanaście litrów). Miesięcznie zużywam 1500 – 1800 litrów wody (bez programu oszczędnościowego „mycie stop” 🙂 ). Dziennie idzie mi 50 – 60 litrów wody, czyli 10% wartości, którą podał autor. Mieszkam sam, zmywarki nie mam. Jak oszczędzać… Czytaj więcej »

OszczednyCzytelnik
2 lat temu

Szokująca jest też suma 200 zł miesięcznie za wodę. U mnie jest to 36 zł, a ciepłą wodę mam z sieci (przez to jest dużo droższa). Wracając do zużycia wody na prysznic, to u Szanownego Autora 1 osoba biorąc ów prysznic zużywa prawie tyle wody co ja przez cały dzień. Ja jestem fanem masowego przetwarzania danych (big data) i wszystko dokładnie przeliczam (hobby/praca), tj. wydatki, zużycie energii elektrycznej czy wody, stąd dokładne dane. Cóż, do tego potrzebne są serwery, więc prądu zużywam tyle co 4-osobowa rodzina (240 kWh miesięcznie) 🙂 . Reasumując: oszczędzajmy wodę, bo na świecie są dwa najcenniejsze… Czytaj więcej »

Tobiasz
2 lat temu

To niemożliwe, żeby Pan zużył 150 litrów wody na 1 pranie, no chyba że dysponuje Pan pralką przemysłową na 20 kg wsadu 😉

Marek
2 lat temu

Panie redaktorze! Skoro poszedł Pan w ten, jakże na czasie, temat to może wypadałoby go rozwinąć? Bo niemiło mi się zrobiło widząc taki artykuł u Pana na blogu. Myślę, że warto byłoby napisać jakie ******two (tego nie da się inaczej nazwać, przykro mi) np. w Indonezji wyprawia Nestle czy inny Danone? Albo w innych rejonach świata? Gdzie wykupują dostęp do wody, ogradzają i pilnują pod bronią dostępu do źródeł, które były wcześniej ogólnodostępne, aby potem biednym ludziom za ogromne pieniądze sprzedawać ich własną wodę w tonach plastykowych butelek? Bo do tego się sprowadza „zarabianie na wodzie”. Przykro mi, ale to… Czytaj więcej »

Ppp
2 lat temu

Do tego wszystkiego trzeba dodać jeszcze jeden parametr: ZDROWIE.
Droga woda powoduje, że ludzie mniej i rzadziej się myją, co długoterminowo pogarsza ich stan zdrowia. Dlatego woda MUSI być tania.
Pozdrawiam.

Krzysztof M.
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To przysłowie jest naukowo udowodnione: należy myć strategiczne części ciała, jeżeli je pominiemy zapachem zwrócą uwagę na zaniedbanie. Frapuje mnie jedno, dlaczego z oczyszczalni woda jest odprowadzana do rzek- brak przekazywania osobną siecią do stref przemysłowych lub zbiorników gdzie z pomocą bioaktywnych środków /sic!/ można by ją przywrócić do konsumpcji. Brak nadal polityki melioracyjnej- w latach 1960-1990 osuszono wszystko, należy odwrócić proces. Z deszczówki mam spore oczko i kilka małych zbiorników retencyjnych ale to za mało w okresach suszy. Poniżej ktoś zwrócił uwagę na wielkie zbiorniki retencyjne. W mojej opinii to ogromny koszt zwłaszcza na nizinach / w tym problem… Czytaj więcej »

No Name
2 lat temu

Jak kiedyś pisali/słuchało się w necie, że pasożyty (…) chcą nawet wodę ludziom handlować, myślałem żart. A tu proszę.
Czajka to było jasne, tutaj geoinżynieria, nowoczesne bronie.

McGregor
2 lat temu

Ekspertem to ja w dziedzinie gospodarki wodnej nie jestem, ale wydaje mi się że: woda którą zużywamy, wraca do obiegu… no bo chyba nie znika.. w kosmosie np.? Jedyny wg. mnie problem, to taki, że użyta woda trafia do rzek i dalej do Mórz i Oceanów. Ostatnio się nad tym właśnie zastanawiałem, czemu kolejne rządy nie budują ogromnych zbiorników retencyjnych i innych na wodę, żeby ją zatrzymać i mieć do niej dostęp kiedy zajdzie taka potrzeba? Pewnie elektorat ma na to wyje…ne. Kolejna sprawa, to czemu woda ma być taka droga? Kto komu dał prawo, do tego aby kosić kasę… Czytaj więcej »

Tomasz
2 lat temu
Reply to  McGregor

Kolejny ignorant. Programy kosmiczne pchają naukę i rozwój do przodu. Proszę nie zapominać o znanym terminie (szczególnie na tym blogu) dywersyfikacji. Mądry gatunek nie powinien ograniczać swojej obecności do jednej planety. Co gdy w Ziemie coś pieprznie? Dinozaury wyginęły bo nie miały programu kosmicznego (Larry Niven).

jsc
2 lat temu
Reply to  Tomasz

(…)Programy kosmiczne pchają naukę i rozwój do przodu.(…) Wojna ponoć też… tylko czy to jest ten rodzaj postępu*, o który nam zależy… * Tu warto wspomnieć, że pierwszy program cywilnej energetyki nuklearnej zaczęła skądikąd III Rzesza… https://pl.frwiki.wiki/wiki/Recherches_atomiques_sous_le_r%C3%A9gime_nazi (…)Zatrudniony przez Kurta Diebnera , kierownika programu, Werner Heisenberg kierował wówczas pracami nad projektem reaktora umożliwiającego przeprowadzenie reakcji łańcuchowej niezbędnej do produkcji energii. W raporcie z grudnia 1939 r. Poświęconym energetyce jądrowej tylko jedno zdanie dotyczy ewentualnej bomby atomowej. W tym celu Heisenberg ocenił masę krytyczną, jaką należy osiągnąć, aby wyprodukować bombę atomową składającą się z kilkuset ton „prawie czystego” uranu 235 (U 235). To było poza tym, co Niemcy były… Czytaj więcej »

Last edited 2 lat temu by jsc
Tomasz
2 lat temu
Reply to  McGregor

Chciałem jeszcze dodać linka do ciekawego artykułu. I proszę znalazłem:
https://www.kwantowo.pl/2020/06/01/dlaczego-latamy-w-kosmos-list-do-anji-rubik/#:~:text=Jest%20jeszcze%20jeden%20pow%C3%B3d%20dla%20kt%C3%B3rego%20loty%20w,kt%C3%B3re%20mo%C5%BCe%20zabi%C4%87%20wszelkie%20%C5%BCycie%20na%20tej%20planecie.

„Jako stymulator i katalizator rozwoju technologii oraz badań podstawowych, program kosmiczny nie ma sobie równych.”
Ernst Stuhlinger

Jest mnogość rzeczy, na które marnotrawione są pieniądze. Program kosmiczny nie jest jedną z nich.

jsc
2 lat temu
Reply to  Tomasz

(…)Program kosmiczny nie jest jedną z nich.(…)
No wiesz… jest program i (…)program(…). Weżmy na ten przykład program rakiet Falcon i program rakiet SLS.

bartosho
2 lat temu

kiedyś napisałęm tu że popieram hasło „mieszkanie prawem nie towarem”.. teraz okazuje się ze już dostęp do wody to towar… na którym można spekulować.. a niedługo może pojawi się artykuł „jak zarobić na obrocie organami ludzkimi” albo na ciałach ludzi któych nie stać na wykupienie wody. .. itp itd. wielkimi krokami idziemy do cywilizacji śmierci, jakiegoś kapitalistycznego matrixu. wszystko zamieńmy w instrumenty finansowe. Brawo. Jestem dumny że jestem człowiekiem i że mając dzieci przyłożyłem się do podtrzymania naszego szlachetnego garunku.

jsc
2 lat temu
Reply to  bartosho

(…)jak zarobić na obrocie organami ludzkimi(…)
Jak już idziemy w tym kierunku to może lepiej zacząć do omijania sankcji? To jest ostatnio na topie…

Ale chyba najzdrowiej traktować takie artykuły jako clickbaity.

Last edited 2 lat temu by jsc
Grzegorz
2 lat temu

Dziś wszyscy zaczną oszczędzać, jutro wodociągi podniosą ceny. Poza ew. ochroną zasobów (czyli uspokajanie sumienia) ekonomicznie się to nie kalkuluje w dłuższym terminie (to samo tyczy się innych mediów)

jsc
2 lat temu

(…)Co prawda w tym konkretnym przypadku katastrofa ekologiczna nie dotyczyła wód gruntowych, ale mimo wszystko „zniszczenie” wody w wielkiej rzece działa na wyobraźnię.(…)
Do zakończenia kryzysu tego wykluczyć nie można… cholera wie co opadło do osadów dennych.

jsc
2 lat temu

(…)No i wreszcie duża część ludzkości, zamiast wytwarzać PKB, zajmuje się poszukiwaniem wody, co jest utratą potencjału tych ludzi.(…)
Te przysłowiowe *kobiety z stągwiami na głowie i tak są odcięte od rynku… jak zatem miałyby produkować cały ten PKB?

* https://media.istockphoto.com/id/1223154796/pl/zdj%C4%99cie/afryka%C5%84ska-kobieta-wraca-do-swojej-wiejskiej-wioski-nios%C4%85c-na-g%C5%82owie-kanister-wody-pitnej.webp?s=612×612&w=is&k=20&c=ZwMJ85-9B3hShLOTw4yBWWo3BtVbDnnbaxo9w2HoXQ0=

Last edited 2 lat temu by jsc

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu