11 kwietnia 2025

Nawet hamburgera lub pizzę można już kupować bez płacenia. Płatności odroczone pchają się tam, gdzie nie powinny. Czy to już patologia?

Nawet hamburgera lub pizzę można już kupować bez płacenia. Płatności odroczone pchają się tam, gdzie nie powinny. Czy to już patologia?

Rynek płatności odroczonych rozwija się w najlepsze. Doczekaliśmy czasów, w których  nawet hamburgera lub pizzę można kupić z odroczoną płatnością. Model finansowania zwany Buy Now, Pay Later (BNPL) rozlał się po świecie tak szeroko, że właśnie zawędrował na… rynek gastronomiczny. Na szczęście (na razie) tylko w USA. Dostawcy tych usług zacierają ręce, licząc zyski z opłat, prowizji i niestety także z kar za spóźnione raty. Oby ta patologia odroczonych płatności nie dotarła do nas

Niedawno na pierwsze strony biznesowych portali trafił DoorDash, amerykańska platforma do zamawiania jedzenia z restauracji i zakupów spożywczych z dostawą do domu. To platforma podobna do działającego w Polsce Pyszne.pl. DoorDash jest zresztą od kilku lat właścicielem polskiego Wolta. DoorDash ogłosił partnerstwo z firmą Klarna, europejskim gigantem BNPL (założonym zresztą przez Polaka w Szwecji).

Zobacz również:

Cel tego niecodziennego sojuszu? Zaproponować klientom możliwość zapłaty za posiłek w ramach odroczonych płatności – w czterech ratach, bezodsetkowo (przy założeniu, że dłużnik spłaca na czas) lub, jak zachwalają twórcy, „w bardziej dogodnym momencie, np. wtedy, kiedy klient dostaje wypłatę”. Zatem będzie można jeść i nie płacić. A zapłacić dopiero, gdy przyjdzie pensja. Jedzenie na kredyt – czy to nie przesada?

Czy warto finansować piątkowy obiad odroczoną płatnością?

Pierwotnie BNPL miało służyć do finansowania większych wydatków takich jak zakupy mebli, sprzętu RTV i AGD. Ot, rozsądna alternatywa dla płatności kartą kredytową, przyspieszająca decyzje zakupowe, ale także dająca pewną elastyczność. No i pozbawiająca zakupy internetowe ryzyka „porzucenia koszyka” przez klienta, który może nie umieć obsłużyć procedury płatności.

Dziś obserwujemy jednak, jak ta – skądinąd ciekawa – metoda płatności dotyczy kupna ubrań, kosmetyków, drobnych zakupów. W ramach odroczonych płatności można sfinansować nawet… kanapkę lub pizzę. Można spłacać te zakupy w wygodnych ratach 0% – przynajmniej dopóki nie spóźnimy się z płatnością. Kto z nas nie zna pokusy odroczenia zobowiązania, zwłaszcza gdy jest to propozycja podana na tacy, z uśmiechem sprzedawcy, który zapewnia, że to zupełnie bezkosztowe?

Pytanie, które aż ciśnie się na usta, to czy kiedykolwiek rozsądnie jest sfinansować kanapkę lub pizzę z odroczoną płatności w ratach. Jasne, pojawią się głosy, że bywa to wygodne, że niektórzy z nas chcą płacić tylko raz w miesiącu, że to pomaga płynnie zarządzać budżetem. Ale tu wystarczy zadać sobie drugie pytanie, czy naprawdę jedzenie z restauracji (a tym bardziej to zamówione z dostawą) powinno w ogóle być kupowane „na kreskę” przez kogoś, kto nie jest pewien, czy może sobie na nie pozwolić w danym momencie? Rzecz jasna, że każda taka decyzja jest w pewnym stopniu indywidualna, jednak dane mówią same za siebie. Rzućmy okiem na model biznesowy BNPL. Klarna i inni dostawcy płatności odroczonych zarabiają na kilka sposobów:

Po pierwsze prowizje od sprzedawców: ponad 60% przychodów Klarna pochodzi z opłat, które płacą sklepy oferujące tę formę finansowania. Szacunki mówią o stawkach od 1,5% do nawet 7% wartości transakcji. DoorDash czy inne platformy decydują się na taką „współpracę”, bo w zamian otrzymują coś, co jest dziś na wagę złota – większy koszyk zakupowy. Nie bez powodu badania RBC Capital Markets wskazują, że BNPL w e-commerce potrafi zwiększyć średnią wartość zamówienia o 30–50%, a jednocześnie podwyższa odsetek ludzi, którzy ostatecznie decydują się kliknąć „kupuję”.

Po drugie odsetki od długoterminowych planów spłaty: to już inna bajka, ale warto wspomnieć, że BNPL w wielu przypadkach nie ogranicza się do „czterech rat 0%”. Niektóre oferty opiewają na kilkanaście czy kilkadziesiąt rat (nawet do 36 miesięcy!), a tu już pojawiają się odsetki, którymi konsument (bądź sprzedawca) musi się podzielić.

Po trzecie opłaty karne za spóźnione płatności:i tu leży często przysłowiowy pies pogrzebany. W teorii to raty 0%. A w praktyce? Modele działania dostawców usług BNPL różnią się od siebie. Są firmy, które po przekroczeniu terminu spłaty zamieniają zobowiązanie finansowe klienta na kredyt z wysokim RRSO (nawet powyżej 90 proc.). W takim przypadku koszt odsetek od kwoty 1000 zł za dwa dni opóźnienia może wynieść 150 zł. Są jednak i takie podmioty, których model biznesowy jest skonstruowany zupełnie inaczej.

W przypadku Klarny, która nalicza jedynie odsetki ustawowe (tak samo, jak w przypadku rachunków za prąd lub gaz), koszt za 14 dni opóźnienia od kwoty 1000 zł wynosi mniej niż 10 zł. Dostawcy usług BNPL wysyłają również przypomnienia o spłacie, ale… jeśli ktoś nie ma pieniędzy na koncie, to co mu po przypomnieniu. Co więcej, dla wielu osób, które i tak żyją „od pierwszego do pierwszego”, wyższe kary mogą być kroplą przelewającą czarę finansowej goryczy.

Czytaj też: Trudna miłość do Uber Eats (i innych aplikacji do zamawiania jedzenia). Manipulacje cenami, pomyłki, nieterminowość… Jak korzystać, żeby się nie naciąć?

Czytaj też: Kupujesz bilety na FlixBus lub jedzenie na Pyszne.pl? Asystent Google pomoże! Wystarczy mówić do smartfona, żeby kupić i zapłacić. Jak to działa? Testuję!

Hamburgery lub pizzę kupują w BNPL. Także w Polsce?

W tle całej tej historii z BNPL i DoorDash mamy do czynienia z szerszym zjawiskiem: Amerykanie coraz mocniej się zadłużają, a rosnące długi trudniej im spłacić. Według najnowszego raportu nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej (New York Fed) w czwartym kwartale 2024 r. zadłużenie gospodarstw domowych wzrosło o 93 mld dolarów i przekroczyło łącznie poziom 18 bln dolarów. Liczby te robią wrażenie. Biorąc pod uwagę, że stopy procentowe w USA poszły w górę (choćby po to, by walczyć z inflacją), spłacanie kart kredytowych, pożyczek i wszelkich innych zobowiązań staje się coraz trudniejsze.

Jeśli ktoś ratuje się kredytem (w jakiejkolwiek formie), by sfinansować podstawowe potrzeby czy przyjemności typu „jedzenie z dowozem”, to znak, że kondycja finansowa danego gospodarstwa domowego może wymagać natychmiastowej uwagi. Bynajmniej nie chodzi o moralizowanie, że „ludzie chcą dobrze zjeść, więc wszystko na raty”. Trzeba raczej zadać sobie pytanie, jak to możliwe, że spora część społeczeństwa żyje permanentnie na krawędzi i łapie się każdego możliwego „wsparcia”, nawet takiego potencjalnie wątpliwego w dłuższej perspektywie czasu.

Jak zauważył profesor marketingu z Uniwersytetu w Melbourne, Anish Nagpal, efekty modeli biznesowych podobnych do tego, który wymyślił DoorDash z Klarną, bywają dewastujące dla osób o słabszym przygotowaniu finansowym lub mających problemy z zarządzaniem domowym budżetem.

Na polskim rynku finansowym BNPL także jest nasycony rozwiązaniami „kup teraz, zapłać później” w e-commerce. Firmy takie jak PayPo, Twisto czy Klarna (która również działa nad Wisłą) promują swoje usługi w sklepach internetowych, a coraz więcej sprzedawców – od drogerii i sklepów odzieżowych po markety elektroniczne czy meblowe – zachęca do tego typu płatności. Polacy przyzwyczaili się do wygody ratalnej – pamiętajmy choćby, jak popularne są w Polsce „raty 0%” przy zakupie telewizora czy pralki w dużych sieciach.

W kwestii stricte gastronomicznej transakcji typu „zapłać cztery raty za pizza delivery” – w Polsce nie widzieliśmy, ale podobne rozwiązania zaczynają nieśmiało kiełkować. Różne marki i aplikacje testują partnerstwa z fintechami, widząc w tym szansę na większe koszyki zakupowe. Co więcej, polski rynek już poznał smak zakupów na raty w innych kategoriach, a mechanizm psychologiczny jest z grubsza uniwersalny. Oprócz tego jako naród charakteryzujemy się wyjątkową tolerancją dla nowych, cyfrowych rozwiązań płatniczych, czego doskonałym przykładem jest chociażby BLIK.

Mimo wszystko w Polsce wciąż spora część społeczeństwa jest dość wrażliwa na punkcie zadłużenia. Dużo osób zdaje sobie sprawę, że płacenie raty za jedzenie może być nie najlepszym rozwiązaniem. Z drugiej strony jednak praktyka pokazuje, że jeśli marketingowo „opakować” to w hasła o „wygodzie” i „elastyczności” (np. płacenie raz w miesiącu przy wypłacie), znajdą się chętni, którzy uznają to za całkiem kuszące. Zwłaszcza młodsze pokolenie, przyzwyczajone do szybkich usług cyfrowych, może traktować BNPL jako coś naturalnego.

Pytanie tylko, po co komu BNPL. Na tym etapie może to zabrzmieć komicznie, ale gdyby się bardziej zastanowić, okazuje się, że w praktyce Polacy od lat mają dostęp do sprawdzonego i bardziej nadzorowanego mechanizmu podobnego do BNPL w postaci kart kredytowych. Po co więc mnożyć byty finansowe, skoro na dobrą sprawę karta kredytowa i BNPL oferują to samo – czyli przesunięcie płatności w czasie?

Czytaj też: Hotel bez restauracji, jedzenie z aplikacji? Niektórzy hotelarze doszli do wniosku, że gościom wystarczy… jedzenie na wynos

Czytaj też: Aplikacja McDonald’s: jest hitem wśród młodzieży, więc sprawdziłem, komu się opłaca. Ile pozwala zaoszczędzić i… co McDonald’s dostaje w zamian?

Płatności odroczone w Polsce pod lupą KNF. Polacy w lepszej sytuacji niż Amerykanie

Dobrą informacją dla każdego Polaka jest to, że BNPL oficjalnie trafiło pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego w 2023 r., kiedy to weszły w życie zmiany w ustawie o kredycie konsumenckim. Nowe przepisy jasno powiedziały: jeśli firma oferuje odroczoną płatność i nie działa jako typowy sklep, tylko faktycznie finansuje zakup klienta, to… witamy w klubie instytucji pożyczkowych, a to oznacza wpis do rejestru KNF, obowiązek raportowania i przestrzegania zasad gry.

Od tego momentu Klarna, PayPo, Twisto itp. nie mogą już w Polsce opakowywać całości hasłem „to tylko usługa płatnicza” – muszą działać zgodnie z regułami, jakie obowiązują każdą firmę oferującą kredyt konsumencki, nawet ten „na raty zero procent”.

Co to konkretnie oznacza? Po pierwsze rejestracja i licencja, czyli nie każdy fintech z ciekawą aplikacją może dziś z marszu zacząć udzielać odroczonych płatności – trzeba spełnić wymogi formalne i zostać oficjalnie zarejestrowanym. Po drugie obowiązki informacyjne wobec klienta, czyli koniec z chowaniem opłat i kar za opóźnienia gdzieś w przypisach drobnym drukiem. Po trzecie obowiązek badania zdolności kredytowej, nawet jeśli chodzi o kilkadziesiąt złotych rozłożonych na cztery raty za sushi. KNF nie żąda bankowych analiz scoringowych, ale oczekuje, że klient nie dostanie „ratki”, jeśli ma widoczne problemy ze spłatą innych zobowiązań.

W praktyce? Część firm zaczęła bardziej szczegółowo pytać o dochody lub sięgać do baz BIK. I bardzo dobrze – bo przecież nawet „kanapka na kredyt” to dług, który kiedyś trzeba spłacić.

———————–

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

——————-

zdjęcie: Unsplash

Subscribe
Powiadom o
30 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
RafałX
1 miesiąc temu

W moim odczuciu nie ma znaczenia czy za pizzę płacę kredytowka w ktorej splacam kwote minimalna czy debetowką z saldem ujemnym na ROR czy odroczona płatność. Każdą taka forma jest z założenia patologiczna.

Ps. Dobrze, że odroczona płatności w Polsce sa pod nadzorwm KNF

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  RafałX

Odroczone płatności trudniej kontrolować, bo można je mieć w dużej liczby miejsc

RafałX
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Może i trudniej kontrować, ale dam odważną tezę, że jak ktoś zadluza się( w jakiejkolwiek formie), aby zamawiają sobie pizze/hamburgera to jest upośledzony w kwestii zarządzania swoimi finansami.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  RafałX

To zależy jakie podłoże ma to zadłużenie. Bo ja np. płacę za wszystko kartą kredytową (także za jedzenie), ale wynika to raczej z chęci optymalizowania budżetu (prywatne pieniądze pracują ulokowane w obligacjach)

Roman
1 miesiąc temu
Reply to  RafałX

Jako stale „zadłużający się” (spłacaną w całości kartą kredytową, i z łatwym dostępem do środków pozwalających na natychmiastową jej spłatę) dosłownie na wszystko, stwierdzam, że ktoś sugerujący na podstawie takich przesłanek upośledzenie finansowe – sam jest nieźle upośledzony mentalnie.
Tyle, jeśli chodzi o diagnozowanie obcych przez internet.

Marcin
1 miesiąc temu
Reply to  RafałX

Dzięki, że ktoś to w końcu nazwał po imieniu 👍

No ja
1 miesiąc temu

Klarna pozwala na zakupy na pyszne 🙂 więc jednak można…

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  No ja

Patologia dotarła do Polski. Jak ktoś kupuje jedzenie z odroczoną płatnością to powinien uważać na ryzyko pętli długów

Max
1 miesiąc temu

Autor nie za bardzo zorientował się w temacie. Od dawna pyszne.pl oferuje odroczone płatności

Marcin
1 miesiąc temu

W Polsce pyszne oferuje płatność przez paypo i twisto. Poza tym są karty kredytowe, więc istnieją opcje dostawy jedzenia na kredyt 😃

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Marcin

Karty kredytowe to są od dawna, ale żeby kupować jedzenie w modelu BNPL to jest lekka przesada 😉

Stef
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Wszystko jest dla ludzi?
Rownie dobrze można napisać to co Pan o dowolnej rzeczy, czekoladzie, alkoholu itp. Jak ktoś ma się upić to pojedzie do sąsiedniej gminy, jak ktoś.ma wpaść w spirale zadłużenia to zrobi to i bez zakupów BNPL.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

No nie wiem, jeśli ktoś ma naturę bałaganiarza to dzięki BNPL wpadnie łatwiej

eloraper
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

A dlaczego? BNPL + spłata tego z KK to po prostu dłuższy okres bezpłatnego kredytu.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  eloraper

Fajny deal, aczkolwiek gdybym miał tak spłacać pięć różnych hot-dogów to nie wiem czy bym się w tym połapał 😉

Justyna
1 miesiąc temu

Nie wiem jak jest teraz, ale na pewno raz zamówiłam pizzę z opcją zapłać poźniej, bodajże w serwisie pyszne.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Justyna

Czyli zaraza dotarła do Polski

Robespierre
1 miesiąc temu

Jedzenie na raty to pierwszy etap końcowej fazy turbo-kapitalizmu. Potem zostaną już tylko gilotyny.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Robespierre

Coś w tym jest 😉

Jozin
1 miesiąc temu
Reply to  Robespierre

Oj tam, przecież tutaj można często przeczytać że zadłużanie się w dzisiejszych czasach jest czym naturalnym i oczywistym.

Ojoj
1 miesiąc temu
Reply to  Robespierre

Hmmm… gilotyny to raczej wczesna burżuazja.

Łukasz
1 miesiąc temu

Tak, to jest patologia
Inna sprawa kto z niej skorzysta.. Jeżeli edukacja finansowa leży to niektórych zaboli, ale to nie wina narzędzia jako takiego

Ryjek
1 miesiąc temu

Jaka bzdura, 4 raty?

Keiran
1 miesiąc temu

Mnie tam na ekonomii uczyli, że za płynność i gotówkę się płaci. Każda opcja odroczenia za 0% to korzyść dla mnie w sytuacji kiedy mamy inflację i można zarabiać na pieniądzach.
A co się dziwić, że ludzie chcą mieć pizzę na kredyt skoro tak działają współczesne – oparte na fiat money państwa i samorządy? Ryba przecież psuje się od głowy.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Keiran

Pizza na kredyt, jak to brzmi? 🙂

Keiran
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Podobnie jak socjal na kredyt wg mnie. Tak samo przejadamy przyszłe dochody 😀

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Keiran

Tak, to też

Marcin
1 miesiąc temu

Czy patologiczna….? Tak. Czy raty na TV są patologiczne? Oczywiście, że tak, ale wszyscy się do tego już przyzwyczaili. O ratach na zakup mieszkania nie wspominając. Po prostu znak czasów. Biedni umysłowo będą się dawać ogrywać kolejnymi tego typu chwytami, a rynek zrobi swoje i z czasem niektórzy ludzie będą zmuszeni do niektórych tego typu usług. I tak pięknie się to koło kręci, przez setlecia, tylko skala większa 😉

Tomek
1 miesiąc temu

Moim zdaniem wszelkie płatności odroczone, raty (szczególnie te 0%, gdzie podświadomie kupujemy coś droższego niż kupilibyśmy za gotówkę) czy karty kredytowe to zło w najczystszej postaci. Nie stać mnie na coś – nie kupuję. Tyle w temacie. A jak ktoś dorabia ideologię, że kupując TV za 10 000 zł na raty 0% coś zaoszczędzi/zarobi bo zainwestuje/wpłaci na lokatę to w większości przypadków on tych pieniędzy nie ma i nie byłby w stanie odłożyć. Gdyby nie tak wciskane i reklamowane na każdym kroku raty 0%, to sprzedaż w sklepach spadłaby od razu. Bo jeżeli trzeba przynieść do sklepu te 10 000… Czytaj więcej »

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Tomek

Ma Pan rację co do efektu psychologicznego. Jeśli mogę odroczyć – to zaczynam myśleć o zakupie czegoś o wyższej cenie. Między nami: po to właśnie wymyślono raty zero procent (i w ogóle raty) 🙂

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu