Rynek płatności odroczonych rozwija się w najlepsze. Doczekaliśmy czasów, w których nawet hamburgera lub pizzę można kupić z odroczoną płatnością. Model finansowania zwany Buy Now, Pay Later (BNPL) rozlał się po świecie tak szeroko, że właśnie zawędrował na… rynek gastronomiczny. Na szczęście (na razie) tylko w USA. Dostawcy tych usług zacierają ręce, licząc zyski z opłat, prowizji i niestety także z kar za spóźnione raty. Oby ta patologia odroczonych płatności nie dotarła do nas
Niedawno na pierwsze strony biznesowych portali trafił DoorDash, amerykańska platforma do zamawiania jedzenia z restauracji i zakupów spożywczych z dostawą do domu. To platforma podobna do działającego w Polsce Pyszne.pl. DoorDash jest zresztą od kilku lat właścicielem polskiego Wolta. DoorDash ogłosił partnerstwo z firmą Klarna, europejskim gigantem BNPL (założonym zresztą przez Polaka w Szwecji).
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
Cel tego niecodziennego sojuszu? Zaproponować klientom możliwość zapłaty za posiłek w ramach odroczonych płatności – w czterech ratach, bezodsetkowo (przy założeniu, że dłużnik spłaca na czas) lub, jak zachwalają twórcy, „w bardziej dogodnym momencie, np. wtedy, kiedy klient dostaje wypłatę”. Zatem będzie można jeść i nie płacić. A zapłacić dopiero, gdy przyjdzie pensja. Jedzenie na kredyt – czy to nie przesada?
Czy warto finansować piątkowy obiad odroczoną płatnością?
Pierwotnie BNPL miało służyć do finansowania większych wydatków takich jak zakupy mebli, sprzętu RTV i AGD. Ot, rozsądna alternatywa dla płatności kartą kredytową, przyspieszająca decyzje zakupowe, ale także dająca pewną elastyczność. No i pozbawiająca zakupy internetowe ryzyka „porzucenia koszyka” przez klienta, który może nie umieć obsłużyć procedury płatności.
Dziś obserwujemy jednak, jak ta – skądinąd ciekawa – metoda płatności dotyczy kupna ubrań, kosmetyków, drobnych zakupów. W ramach odroczonych płatności można sfinansować nawet… kanapkę lub pizzę. Można spłacać te zakupy w wygodnych ratach 0% – przynajmniej dopóki nie spóźnimy się z płatnością. Kto z nas nie zna pokusy odroczenia zobowiązania, zwłaszcza gdy jest to propozycja podana na tacy, z uśmiechem sprzedawcy, który zapewnia, że to zupełnie bezkosztowe?
Pytanie, które aż ciśnie się na usta, to czy kiedykolwiek rozsądnie jest sfinansować kanapkę lub pizzę z odroczoną płatności w ratach. Jasne, pojawią się głosy, że bywa to wygodne, że niektórzy z nas chcą płacić tylko raz w miesiącu, że to pomaga płynnie zarządzać budżetem. Ale tu wystarczy zadać sobie drugie pytanie, czy naprawdę jedzenie z restauracji (a tym bardziej to zamówione z dostawą) powinno w ogóle być kupowane „na kreskę” przez kogoś, kto nie jest pewien, czy może sobie na nie pozwolić w danym momencie? Rzecz jasna, że każda taka decyzja jest w pewnym stopniu indywidualna, jednak dane mówią same za siebie. Rzućmy okiem na model biznesowy BNPL. Klarna i inni dostawcy płatności odroczonych zarabiają na kilka sposobów:
Po pierwsze prowizje od sprzedawców: ponad 60% przychodów Klarna pochodzi z opłat, które płacą sklepy oferujące tę formę finansowania. Szacunki mówią o stawkach od 1,5% do nawet 7% wartości transakcji. DoorDash czy inne platformy decydują się na taką „współpracę”, bo w zamian otrzymują coś, co jest dziś na wagę złota – większy koszyk zakupowy. Nie bez powodu badania RBC Capital Markets wskazują, że BNPL w e-commerce potrafi zwiększyć średnią wartość zamówienia o 30–50%, a jednocześnie podwyższa odsetek ludzi, którzy ostatecznie decydują się kliknąć „kupuję”.
Po drugie odsetki od długoterminowych planów spłaty: to już inna bajka, ale warto wspomnieć, że BNPL w wielu przypadkach nie ogranicza się do „czterech rat 0%”. Niektóre oferty opiewają na kilkanaście czy kilkadziesiąt rat (nawet do 36 miesięcy!), a tu już pojawiają się odsetki, którymi konsument (bądź sprzedawca) musi się podzielić.
Po trzecie opłaty karne za spóźnione płatności:i tu leży często przysłowiowy pies pogrzebany. W teorii to raty 0%. A w praktyce? Modele działania dostawców usług BNPL różnią się od siebie. Są firmy, które po przekroczeniu terminu spłaty zamieniają zobowiązanie finansowe klienta na kredyt z wysokim RRSO (nawet powyżej 90 proc.). W takim przypadku koszt odsetek od kwoty 1000 zł za dwa dni opóźnienia może wynieść 150 zł. Są jednak i takie podmioty, których model biznesowy jest skonstruowany zupełnie inaczej.
W przypadku Klarny, która nalicza jedynie odsetki ustawowe (tak samo, jak w przypadku rachunków za prąd lub gaz), koszt za 14 dni opóźnienia od kwoty 1000 zł wynosi mniej niż 10 zł. Dostawcy usług BNPL wysyłają również przypomnienia o spłacie, ale… jeśli ktoś nie ma pieniędzy na koncie, to co mu po przypomnieniu. Co więcej, dla wielu osób, które i tak żyją „od pierwszego do pierwszego”, wyższe kary mogą być kroplą przelewającą czarę finansowej goryczy.
Hamburgery lub pizzę kupują w BNPL. Także w Polsce?
W tle całej tej historii z BNPL i DoorDash mamy do czynienia z szerszym zjawiskiem: Amerykanie coraz mocniej się zadłużają, a rosnące długi trudniej im spłacić. Według najnowszego raportu nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej (New York Fed) w czwartym kwartale 2024 r. zadłużenie gospodarstw domowych wzrosło o 93 mld dolarów i przekroczyło łącznie poziom 18 bln dolarów. Liczby te robią wrażenie. Biorąc pod uwagę, że stopy procentowe w USA poszły w górę (choćby po to, by walczyć z inflacją), spłacanie kart kredytowych, pożyczek i wszelkich innych zobowiązań staje się coraz trudniejsze.
Jeśli ktoś ratuje się kredytem (w jakiejkolwiek formie), by sfinansować podstawowe potrzeby czy przyjemności typu „jedzenie z dowozem”, to znak, że kondycja finansowa danego gospodarstwa domowego może wymagać natychmiastowej uwagi. Bynajmniej nie chodzi o moralizowanie, że „ludzie chcą dobrze zjeść, więc wszystko na raty”. Trzeba raczej zadać sobie pytanie, jak to możliwe, że spora część społeczeństwa żyje permanentnie na krawędzi i łapie się każdego możliwego „wsparcia”, nawet takiego potencjalnie wątpliwego w dłuższej perspektywie czasu.
Jak zauważył profesor marketingu z Uniwersytetu w Melbourne, Anish Nagpal, efekty modeli biznesowych podobnych do tego, który wymyślił DoorDash z Klarną, bywają dewastujące dla osób o słabszym przygotowaniu finansowym lub mających problemy z zarządzaniem domowym budżetem.
Na polskim rynku finansowym BNPL także jest nasycony rozwiązaniami „kup teraz, zapłać później” w e-commerce. Firmy takie jak PayPo, Twisto czy Klarna (która również działa nad Wisłą) promują swoje usługi w sklepach internetowych, a coraz więcej sprzedawców – od drogerii i sklepów odzieżowych po markety elektroniczne czy meblowe – zachęca do tego typu płatności. Polacy przyzwyczaili się do wygody ratalnej – pamiętajmy choćby, jak popularne są w Polsce „raty 0%” przy zakupie telewizora czy pralki w dużych sieciach.
W kwestii stricte gastronomicznej transakcji typu „zapłać cztery raty za pizza delivery” – w Polsce nie widzieliśmy, ale podobne rozwiązania zaczynają nieśmiało kiełkować. Różne marki i aplikacje testują partnerstwa z fintechami, widząc w tym szansę na większe koszyki zakupowe. Co więcej, polski rynek już poznał smak zakupów na raty w innych kategoriach, a mechanizm psychologiczny jest z grubsza uniwersalny. Oprócz tego jako naród charakteryzujemy się wyjątkową tolerancją dla nowych, cyfrowych rozwiązań płatniczych, czego doskonałym przykładem jest chociażby BLIK.
Mimo wszystko w Polsce wciąż spora część społeczeństwa jest dość wrażliwa na punkcie zadłużenia. Dużo osób zdaje sobie sprawę, że płacenie raty za jedzenie może być nie najlepszym rozwiązaniem. Z drugiej strony jednak praktyka pokazuje, że jeśli marketingowo „opakować” to w hasła o „wygodzie” i „elastyczności” (np. płacenie raz w miesiącu przy wypłacie), znajdą się chętni, którzy uznają to za całkiem kuszące. Zwłaszcza młodsze pokolenie, przyzwyczajone do szybkich usług cyfrowych, może traktować BNPL jako coś naturalnego.
Pytanie tylko, po co komu BNPL. Na tym etapie może to zabrzmieć komicznie, ale gdyby się bardziej zastanowić, okazuje się, że w praktyce Polacy od lat mają dostęp do sprawdzonego i bardziej nadzorowanego mechanizmu podobnego do BNPL w postaci kart kredytowych. Po co więc mnożyć byty finansowe, skoro na dobrą sprawę karta kredytowa i BNPL oferują to samo – czyli przesunięcie płatności w czasie?
Płatności odroczone w Polsce pod lupą KNF. Polacy w lepszej sytuacji niż Amerykanie
Dobrą informacją dla każdego Polaka jest to, że BNPL oficjalnie trafiło pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego w 2023 r., kiedy to weszły w życie zmiany w ustawie o kredycie konsumenckim. Nowe przepisy jasno powiedziały: jeśli firma oferuje odroczoną płatność i nie działa jako typowy sklep, tylko faktycznie finansuje zakup klienta, to… witamy w klubie instytucji pożyczkowych, a to oznacza wpis do rejestru KNF, obowiązek raportowania i przestrzegania zasad gry.
Od tego momentu Klarna, PayPo, Twisto itp. nie mogą już w Polsce opakowywać całości hasłem „to tylko usługa płatnicza” – muszą działać zgodnie z regułami, jakie obowiązują każdą firmę oferującą kredyt konsumencki, nawet ten „na raty zero procent”.
Co to konkretnie oznacza? Po pierwsze rejestracja i licencja, czyli nie każdy fintech z ciekawą aplikacją może dziś z marszu zacząć udzielać odroczonych płatności – trzeba spełnić wymogi formalne i zostać oficjalnie zarejestrowanym. Po drugie obowiązki informacyjne wobec klienta, czyli koniec z chowaniem opłat i kar za opóźnienia gdzieś w przypisach drobnym drukiem. Po trzecie obowiązek badania zdolności kredytowej, nawet jeśli chodzi o kilkadziesiąt złotych rozłożonych na cztery raty za sushi. KNF nie żąda bankowych analiz scoringowych, ale oczekuje, że klient nie dostanie „ratki”, jeśli ma widoczne problemy ze spłatą innych zobowiązań.
W praktyce? Część firm zaczęła bardziej szczegółowo pytać o dochody lub sięgać do baz BIK. I bardzo dobrze – bo przecież nawet „kanapka na kredyt” to dług, który kiedyś trzeba spłacić.
———————–
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
——————-
zdjęcie: Unsplash