W ten sposób ulokowaliście w zeszłym roku ponad 650 mln zł – podał właśnie GUS. Czy to się opłaca? Jak inwestować małe kwoty w dzieła sztuki?

W ten sposób ulokowaliście w zeszłym roku ponad 650 mln zł – podał właśnie GUS. Czy to się opłaca? Jak inwestować małe kwoty w dzieła sztuki?

Z najnowszych danych GUS wynika, że w zeszłym roku wydaliśmy na zakup dzieł sztuki ponad 650 mln zł. Piękny obraz zdobi ścianę przez lata, a potem zanosimy go na aukcję i sporo zarabiamy przy sprzedaży – czy tak sobie wyobrażamy inwestowanie w dzieła sztuki? Każdy lubi ładnie mieszkać i każdy lubi dobrze zarabiać. Ale to nie jest proste. Jak kupować sztukę, by potem na niej zarabiać, jeśli ma się nieduży budżet? Zapytałem specjalistkę od inwestycji w dzieła sztuki

Główny Urząd Statystyczny podał właśnie, że wartość transakcji na polskim dzieł sztuki i antyków w Polsce wyniosła 656,9 mln zł, z czego 403,8 mln zł na aukcjach. Przez trzy lata wartość obrotów na rynku sztuki nie zmieniła się znacząco. W 2021 r. wartość transakcji na aukcjach wynosiła 380 mln zł. To dużo pieniędzy, ale mimo wszystko polski rynek dzieł sztuki jest na wczesnym etapie rozwoju w porównaniu z rynkami zachodniej Europy, gdzie handel sztuką rozwija się od stuleci.

Zobacz również:

Wydatki na sztukę w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynoszą w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce, poniżej 2 euro. W Niemczech to 11 euro, we Francji – 60 euro, a w Wielkiej Brytanii – 173 euro. Największym rynkiem dzieł sztuki są Stany Zjednoczone – to aż 40% światowego rynku. Na drugim miejscu są ex aequo Wielka Brytania i od niedawna Chiny – po 20%, a na kolejnym miejscu jest Francja – 6%.

Aukcje to nie tylko obrazy. „Jeśli chodzi o liczbę transakcji, to malarstwo stanowił około połowę. Spory udział ma także rysunek i grafika czy rzemiosło artystyczne. Ale jeśli chodzi o wartość transakcji, to rozkład jest zupełnie inny – 80-85% wartości rynku to malarstwo, 10% rzeźba, ok. 3-5% rysunek i grafika” – mówił „Subiektywnie o Finansach” w 2021 r. Juliusz Windorbski, przewodniczący rady nadzorczej DESA Unicum, dużego domu aukcyjnego. Z kolei najnowsze dane GUS pokazują następujący podział rynku w 2024 r.

Co jeszcze podaje GUS? Jego sygnalny raport znajdziecie tutaj. Największą część łącznej kwoty przeznaczonej na zakupy dzieł sztuki i antyków wydawaliśmy w 2024 r. na aukcjach – 403,8 mln zł (o 15,2% więcej niż w 2023 r.), w tym aukcjach internetowych (57,9 mln zł, wzrost ponad dwukrotny).  Coraz bardziej znaczącym miejscem są sklepy, galerie i inne placówki handlowe. Wartość sprzedaży przez te kanały dystrybucji wyniosła 217,3 mln zł, co stanowiło 33,1% ogólnej wartości rynku. Za pośrednictwem internetu (np. sklepy internetowe, platformy sprzedażowe) sprzedano dzieła sztuki i antyki za kwotę 27,2 mln zł (4,1% rynku).

W Polsce zainteresowanie sztuką rośnie, rozwinęła się nasza wrażliwość estetyczna, bogacimy się i w dobrym tonie jest otaczać się sztuką. Obrazów nie kupuje się po to, by na nich szybko zarabiać, ale po to, by je podziwiać, wstawać codziennie rano i zaczynać dzień od zerknięcia na coś pięknego.

„Oczywiście, zdarzają się osoby, które chcą sprzedać obraz z zyskiem już pół roku po jego zakupie. Ale jest to zdecydowana mniejszość. Na rynku sztuki kupują i sprzedają przede wszystkim kolekcjonerzy, ale także profesjonalni marszandzi, instytucje i muzea. Są także osoby chcące udekorować swoje wnętrze” – mówił Wintorbski.

Warto pamiętać, że sztuka nie jest inwestycją krótkoterminową – największe „zwroty” z inwestycji bywają po 5-10 latach. Z reguły ci, co najlepiej zarabiają, nie ulegają miłości do szybkich pieniędzy. Czy w sztukę da się inwestować jeśli nie ma się milionowego portfela? Jak to robić? Zapraszam do rozmowy z ekspertką.

Piotr Rosik: Czy inwestowanie w sztukę jest sensowną i realną możliwością dla przeciętnego Kowalskiego, który ma budżet – powiedzmy – około 1 000 zł miesięcznie, czyli 12 000 zł w skali roku?

Monika Bryl, ekspertka rynku sztuki, Agra-Art: Jeszcze jakieś 10 lat temu można było kupić ciekawy obiekt za kilkaset złotych – jakąś grafikę, rysunek, coś z rzemiosła. Pandemia wywróciła rynek sztuki do góry nogami i zmienił się on nie do poznania. Ceny dzieł, które mają największy potencjał wzrostu, poszły mocno w górę. Gdy spojrzymy z perspektywy, długofalowe tempo wzrostu rynku jest wysokie. W latach 2019-2024 rynek dzieł sztuki rósł średniorocznie po 9%.

Po pandemii i po hossie na giełdzie i na kryptowalutach z lat 2020-21 pojawiło się mnóstwo młodych inwestorów, i ten świeży narybek w pewien sposób zaburzył rynek swoimi wyborami. To są osoby, które nie znały cen i przede wszystkim nie miały dobrego rozeznania, jeżeli chodzi o historię sztuki. Modne stały się dzieła mające walory dekoracyjne, dosyć łatwe w odbiorze. Trudno inwestować sensownie małe kwoty w sztukę. Teraz, żeby kupić coś wartościowego, co może zyskiwać w przyszłości, trzeba mieć 6 – 12 tys. zł minimum.

Wartość polskiego rynku sztuki (mln zł)

Źródło: M. Bryl / Agra-Art

Czyli Kowalski nie powinien kupować kilkunastu tanich dzieł sztuki, tylko jedno, w które jest gotowy zainwestować kilkanaście tysięcy złotych? 

Tak, bo podstawowe kryterium oceny dzieła na rynku sztuki to jakość. A na nią składa się kilka aspektów, jak nazwisko twórcy, materiał i technika wykonania,, to czy dana praca danego artysty pochodzi z dobrego okresu w jego twórczości i czy w pewien sposób jest niepowtarzalna pod względem kolekcjonerskim.

Podam taki przykład. Nasz klient kupił w konkurencyjnym domu aukcyjnym w Polsce rysunek Mehoffera za około 9 000 zł. Kiedy mu się wnikliwie przyjrzeliśmy, okazało się, że jest to wzmiankowany w monografii artysty szkic do ważnego, a dziś zaginionego dzieła. To podniosło znacznie wartość rysunku i na kolejnej aukcji klientowi udało się go odsprzedać za dwukrotnie większą kwotę. Wartością dodaną było miejsce rysunku w twórczości artysty.

Obrazy olejne są już bardzo drogie. Okazji warto i trzeba szukać w segmencie prac na papierze?

Tak, można i trzeba. I to się udaje. Na przykład rysunki symbolisty Jacka Malczewskiego można upolować za kilka tysięcy złotych. To są zazwyczaj drobne szkice, ale jest ta magia nazwiska. Ktoś powie, że nie ma w tym nic ładnego. Ale taki szkic to bardzo bezpośrednia, żywa wypowiedź artysty, niewystudiowana notatka. Taki szkic ma też wartość dokumentu.

Jakich błędów powinien unikać początkujący inwestor?

Po pierwsze, musi mieć podstawową wiedzę i rozeznanie na temat tego, jak działa rynek, od czego zależy cena dzieła sztuki. Przed zakupem powinien samodzielnie znaleźć wszelkie dostępne informacje na temat danego obiektu, warto popytać sprzedawcę o historię i stan zachowania. A najlepiej byłoby obejrzeć przedmiot przed zakupem, ale teraz wszyscy kupują przez internet.

Poza tym, należy kupować dzieła sztuki tylko z pewnych źródeł. Czyli w renomowanych domach aukcyjnych i galeriach oraz bezpośrednio od artystów. A dlaczego? Bo za 10 lat, gdy będziemy chcieli upłynnić zakupione dzieło, znów będzie ono przechodziło weryfikację autentyczności. Jeśli pojawiłyby się wtedy jakieś wątpliwości, można wrócić tam, gdzie je kupiliśmy i mamy z kim rozmawiać. Zawsze można zasięgnąć opinii o danej firmie w Stowarzyszeniu Antykwariuszy i Marszandów Polskich.

Na pewno inwestor musi też ustalić sobie budżet i go nie przekraczać na zakupach, w trakcie aukcji. Nietrudno ulec emocjom i budżet przekroczyć, a do zapłacenia jest oprócz wylicytowanej ceny jeszcze opłata aukcyjna i ewentualnie inne opłaty.

Czy przeciętny Kowalski może mieć nadzieję, że wiedziony intuicją wyszuka wielką okazję wśród prac młodych, nieznanych jeszcze artystów? 

To by było piękne: odkryć młodego artystę, który później wygra jakiś konkurs i stanie się sławny. Ale by to zrobić, potrzebna jest głębsza wiedza na temat sztuki. Inwestor musi umieć wyczuwać trendy i nauczyć się oceniać sztukę pod względem artystycznym. Trzeba wyrobić sobie oko. Ale to nie jest łatwe, wymaga czasu i zaangażowania. Trzeba bywać na wystawach, rozmawiać ze sprzedawcami i z ludźmi z rynku, polecam szczególnie chodzenie na oprowadzania kuratorskie.

Poza tym, jeśli chodzi o stawianie na młodych twórców, to pamiętajmy, że artysta się rozwija i najbardziej cenione są zazwyczaj prace z okresu dojrzałości artystycznej. Oczywiście, prace z wczesnego okresu zawsze będą interesujące, ale nie będą osiągały takich cen, jak te z okresu dojrzałego.

Tutaj muszę dodać, że oczywiście na rynku sztuki nie ma generalnych zasad, które by w sposób definitywny określały, że dana praca ma potencjał inwestycyjny. Nikt nie jest w stanie postawić bezbłędnej prognozy. Jest też taka kwestia, że galerie bacznie obserwują rynek i wszelkie konkursy. Gdy tylko pojawia się obiecujący artysta, zagarniają go dla siebie i pilnują cen. Marszandzi baczą również na to do jakich kolekcji trafiają prace danego artysty, bo w ten sposób budowana jest marka twórcy.

Ludzie się dziwią dlaczego prace Ewy Juszkiewicz są takie drogie, albo Wilhelma Sasnala. Przecież jest tylu innych świetnych twórców. Stańmy w prawdzie: kariera na rynku sztuki w dużej mierze zależy od marketingu. Galeria wybiera do swojej „stajni” kilku spośród tych najlepszych i buduje ich marki oraz ceny dzieł przez działania marketingowe i PR.

Coraz więcej galerii ma profesjonalny dział marketingu. Kilkanaście lat temu właściciele galerii robili to raczej w sposób amatorski – często sami robili w Wordzie reklamy, które szły do gazet. Teraz wszystko jest pięknie zareklamowane i podane jak na tacy w internecie. I między innymi dlatego coraz trudniej jest znaleźć okazję.

Jest też kwestia wieku artystów, którzy są obecni na aukcjach „młodej sztuki”. Oni często mają po 40 lat i więcej. To chyba już nie jest „młoda sztuka”?

To sztuka młoda ceną. [śmiech] Gdy ponad 10 lat temu pojawiły się aukcje młodej sztuki w Łodzi, to tam promowano studentów Akademii Sztuk Pięknych. A ceny prac zaczynały się od 500 zł. Od tamtej pory dużo się zmieniło…

A może prościej poszukać okazji w innych segmentach rynku sztuki, niż malarstwo? Może na rynku fotografii?

Tak, w takim segmencie jak fotografia, grafika, plakat – na pewno jest prościej. Na pewno tak dużo kapitału tam nie napłynęło, jak na rynek malarstwa i rysunku.

Inwestorów mogą kusić relatywnie niską ceną numerowane grafiki, takie jak serigrafie czy litografie. Warto dać się skusić?

To złożona kwestia. Wiele zależy od tego, czy mamy do czynienia z grafiką warsztatową, którą wykonywał sam artysta własnoręcznie i własnoręcznie sygnował. Tego rodzaju grafiki na pewno warto kupować, bo one mają status dzieła sztuki. Natomiast trzeba być świadomym, że rynek zalewają litografie czy serigrafie robione często już po śmierci artysty. Zazwyczaj są one wypuszczane w dużych nakładach. Na tym trudno będzie zarobić. Ale rozumiem tą chęć posiadania dzieł Marca Chagalla czy Mojżesza Kislinga na ścianie, nawet jeśli to tylko odbitki. [śmiech]

Lepiej kupować dzieła na aukcjach czy z oferty galeryjnej? W ofercie galeryjnej często widać ciekawe obiekty w atrakcyjnej cenie.

W galeriach domów aukcyjnych znajdziemy zazwyczaj albo obiekty, które się nie sprzedały na aukcji, albo takie, które mają relatywnie wysoką cenę podyktowaną przez właściciela i zazwyczaj możliwość negocjacji jest ograniczona. Raczej zachęcam do aukcji. Niemniej i tu i tu można znaleźć obiekty, które są ciekawe pod względem kolekcjonerskim, zatem trzeba iść za przedmiotem, szukać wszędzie.

W jaki sposób kupujący dzieła jest chroniony przez polskie prawo? Luźne szacunki mówią, że około 2-5% prac sprzedawanych w galeriach i domach aukcyjnych to falsyfikaty. O bazarach stacjonarnych i internetowych nawet nie wspominam…

Jeżeli chodzi o autentyczność prac, to wszystkie podmioty handlujące sztuką wystawiają certyfikaty potwierdzające autentyczność obiektu. Jeśli kupujemy przedmiot w renomowanej galerii czy domu aukcyjnym, jej certyfikat jest pisemnym potwierdzeniem tego, że dzieło zostało ocenione przez komisję ekspertów – znanych w środowisku historyków i konserwatorów sztuki, którzy posiadają wieloletnie doświadczenie.

Gdyby pojawiły się zastrzeżenia co do autentyczności, to potrzebna jest niezależna opinia dwóch ekspertów, by postawić dom aukcyjny przed koniecznością reakcji. Obie strony zazwyczaj dążą, aby załatwić takie sprawy ugodowo. Natomiast raz jeszcze muszę podkreślić, że kupując dzieło u renomowanego sprzedawcy minimalizujemy ryzyko – tu obiekty są najlepiej sprawdzone, no i właśnie – mamy możliwość ewentualnych reklamacji, nawet, jeśli od zakupu upłynęło bardzo dużo czasu.

Rozumiem, że zakupy na Allegro czy na bazarach pani odradza?

Zdecydowanie. Jeszcze 10-15 lat temu można było na bazarze na warszawskim Kole znaleźć coś sensownego, ale do tego trzeba było mieć wiedzę. Bo nierzadko zdarzają się takie smutne historie, że ktoś kupował tam okazyjnie przez całe lata Malczewskie, Wyczółkowskie, Fałaty – a wszystko to bardzo prymitywne falsyfikaty. Przychodzą do nas później spadkobiercy takiego “kolekcjonera”, którym możemy tylko szczerze współczuć. Bo co można zrobić z setką paskudnych podróbek, na które tata czy wujek wydał kilkadziesiąt tysięcy złotych?

Jak dbać o dzieło sztuki? Wiadomo, że nie powinno być wyeksponowane na nasłonecznionej ścianie, to podstawa.

Każde dzieło potrzebuje stabilnych warunków, a takie są w naszych wygodnych domach i mieszkaniach, gdzie mamy dobrą wilgotność i temperaturę 20-25 stopni Celsjusza. Jeśli jest to praca na papierze, warto by miała szybę muzealną z filtrem UV. Raz na 5-10 lat warto pokazać dzieło konserwatorowi zabytków, by sprawdził, czy z nim wszystko dobrze. Oczywiście nie można wieszać obrazów nad kominkiem, ani na nasłonecznionych ścianach, ale też i dobrze jest unikać zimnych ścian północnych.

A w naszym życiu pewne są tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Ale nie na rynku sztuki…

Już po pół roku do zakupu możemy sprzedać dzieło sztuki bez podatku. Na razie. Kto wie, być może fiskus odkryje ten “dynamiczny” segment gospodarki i to się zmieni.

To wróćmy do początku naszej rozmowy. Wspominała pani o tych szkicach Malczewskiego. Jak one mogą podrożeć przez najbliższych 10 lat?

Ciężko powiedzieć. Szkic szkicowi nierówny. Rysunek do znanej kompozycji, ładny temat – ma z pewnością o wiele większy potencjał wzrostu niż skromniejsza w wyrazie kompozycja. Myślę jednak, że raczej na takim zakupie się nie straci. Prawdopodobnie da on zarobić lepiej, niż lokata bankowa. Pamiętajmy, że kupując płacimy 25-40% prowizji, i to musi zostać odrobione we wzroście ceny, żebyśmy przy sprzedaży zarobili.

Na koniec ulubione pytanie inwestorów: Jak inwestować w dzieła sztuki? Co kupować za małe kwoty, by potem na tym zarobić? Jeden przykład już mamy: rysunki naszego słynnego symbolisty.

W cenach poniżej 5 000 zł można też kupić rysunki wspomnianego tu Józefa Mehoffera czy Wojciecha Weissa – znanych malarzy okresu Młodej Polski. Nieco droższe są natomiast szkice słynnego Piotra Michałowskiego, za nie zazwyczaj trzeba zapłacić około 8 000 – 10 000 zł. Można jeszcze czasami złowić rysunki Zdzisława Beksińskiego w kwotach 20 000 – 30 000 zł. Jego dzieła idealnie wstrzeliły się w aktualną kulturę wizualną. To artysta, który po śmierci dostał się – chyba już na stałe – do panteonu polskiego malarstwa.

Dodam, że jeśli ktoś myśli o zakupie dzieła sztuki, aktualnie mamy dobry moment. Rynek powoli odbija po przejściowych spadkach i cały czas pojawiają się interesujące dzieła, które można kupić w jeszcze bardzo dobrych cenach.

Dziękuję za rozmowę.

Monika Bryl – Historyczka sztuki i socjolożka, z zawodu antykwariuszka. Posiada dwudziestoletnie doświadczenie w pracy w domach aukcyjnych. Zajmuje się również działalnością naukową oraz popularyzacją wiedzy o kolekcjonerstwie i rynku sztuki. Autorka książki „Rynek sztuki w Polsce. Poradnik dla kolekcjonerów i inwestorów”. Członek Stowarzyszenia Historyków Sztuki (SHS) oraz Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich (SAiMP).

——————————-

ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTERY

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

———————————-

ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:

„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube

Źródło okładki: Agra-Art

Subscribe
Powiadom o
10 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jacus
12 dni temu

Nie wiem czy nasze chłopo-robotnicze pochodzenie oraz PRLowski socrealizm w którym się wychowaliśmy jest w stanie wykrzesać z nas rozróżnianie niuansów sztuki. Może następne pokolenie, choć to znowu idzie w świat cyfrowy.

RafałX
12 dni temu

Nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem 🙂

Damian
11 dni temu

Sztuka powinna służyć przede wszystkim naszym zmysłom, względnie powinna nam służyć do nobilitowania się, a nie do inwestowania. Nagorsze co można zrobić, to iść do galerii i zastanawiać się, ile z tego mogę wyciągnąć za x lat. Może w sumie wysokie koszty przy zaklupach (droit de suite, które jest jakąś szemraną daniną, bo chyba nigdy nie trafia do faktycznych spadkobierców) i koszty pośrednictwa galerii (20%) trochę w sumie reguluje zapędy „koneserów” do traktowania sztuki jak bitcoin.

Admin
11 dni temu
Reply to  Damian

Tak, tutaj podejście inwestycyjne „zmiękczają” koszty pośrednictwa

Piotr Rosik
11 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Można kupować bezpośrednio od artystów. 🙂

Kris
11 dni temu

Wydaje mi się, że brakuje w artykule samochodów, motocykli zabytkowych. Sporo ludzi inwestuje w nie, z myślą o zarobku w przyszłości

Admin
11 dni temu
Reply to  Kris

Rzeczywiście, ale to jest duża, osobna część inwestycji alternatywnych

Kris
11 dni temu

A inwestowanie w pojazdy zabytkowe też jest interesującym zagadnieniem

Miro
10 dni temu

Nie wiem czy był artykuł o ubezpieczeniach dzieł sztuki 🤔

Admin
10 dni temu
Reply to  Miro

Nie było 😉

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu