4 marca 2017

Ile pieniędzy wydajemy na hotele? Coraz więcej łóżek, coraz wyższe obłożenie

Ile pieniędzy wydajemy na hotele? Coraz więcej łóżek, coraz wyższe obłożenie

Próbowaliście ostatnio rezerwować miejsce w hotelu w jakimś chodliwym terminie? Albo i w niespecjalnie chodliwym terminie, a po prostu w weekend letni nad polskim morzem, na kilka dni naprzód? Masakra. Z ciekawości sprawdziłem procentowe obłożenie miejsc w najpopularniejszych kurortach na nadchodzący weekend. Nad morzem i na Mazurach – 97-98%. W górach – trochę mniej. Powody oczywiście są dwa: pierwszy to fakt, że Polacy jako naród jednak się bogacą i coraz więcej z nas stać na to, by wyjechać na kilka dni do hotelu, podczas gdy jeszcze kilka lat temu było nas stać jedynie na prywatną kwaterę. A więc popyt na usługi hotelarzy organicznie rośnie. A drugi to rzecz jasna zamachy terrorystyczne w różnych częściach świata, które sprawiają, że część z nas polubiła zimne i drogie polskie morze oraz ciasne polskie góry, bo uważa, że w Polsce wypoczynek jest bezpieczniejszy, a na plażę nie przyjdzie żaden dżentelmen z kałachem.

Czytaj: Ile naprawdę warte jest twoje mieszkanie? Sprawdzisz na przykładzie… sąsiada 😉

Zobacz również:

Mamy ewidentnie hotelowe eldorado, co zresztą widać po kursie akcji największej w kraju sieci hotelowej Orbis-Accor. Kto zainwestował w nią pięć lat temu, do dziś niemal podwoił kapitał. Nieco światła na hotelarskie prosperity rzuca świeżutki jeszcze raport firmy Christie & Co. Z zebranych przez nią statystyk wynika, że w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat liczba hoteli niemal się podwoiła (z 1295 do 2316), zaś liczba niehotelowych miejsc, w których można się zatrzymać (motele, pensjonaty, kwatery prywatne) – wzrosła o połowę i osiągnęła 10.000 ośrodków. Gigantycznemu wzrostowi bazy hotelowej – klienci mają do dyspozycji 236.000 łóżek – nie towarzyszył normalny w takich okolicznościach spadek cen, ani tym bardziej spadek obłożenia miejsc.

hotels2graf

[Jak czytać wykresy?] ADR to średnia cena za pokój, RevPAR – przychód na pokój przy uwzględnieniu, że nie wszystkie są zajęte (czyli pokoje, które „nie pracują”, są uwzględniane w rachunku i obniżają średni dochód hotelu w przeliczeniu na pokój). Occupancy to procentowa „zajętość” pokoi hotelowych.

Z danych zebranych przez analityków wynika, że w 2011 r. średnio w hotelach zajętych było 60% miejsc, a teraz już 65%. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że przez ostatnich 10 lat liczba miejsc w hotelach wzrosła o 100.000 i że te wszystkie miejsca zostały „wchłonięte” przez potrzebujących… no, widać, że oszaleliście na punkcie luksusów ;-). Zwłaszcza, że ceny hoteli, biorąc pod uwagę wartość nabywczą naszych pensji, wcale niskie nie są. Średnia cena pokoju to 60 euro za noc (czyli 270 zł). To oznacza, że za przeciętny dochód rozporządzalny (czyli po potrąceniu podatków i kredytów) przeciętna rodzina mogłaby mieszkać w hotelu przez jakieś 11 dni w miesiącu (przy założeniu, że nie płaciłaby czynszu w swoim mieszkaniu i nic by nie jadła oraz nie kupowała).

Czytaj też: Kto podsunie ci najlepszy hotel? Teraz możesz go… wylicytować

Czytaj też: Hotelowy pośrednik ściągnął ci za dużo pieniędzy z karty. Jak żyć?

Hiszpańska rodzina (przy średniej cenie pokoju 75-100 euro, bo tak to tam wygląda), mogłaby mieszkać w hotelu dwa razy dłużej. A Niemiecka – prawie przez cały miesiąc. Generalnie więc te 60 euro, choć jest stawką nieco niższą, niż średnia cena pokoju hotelowego w Europie Zachodniej, to dla naszych domowych budżetów obciążenie dwa-trzy razy większe, niż dla ludzi na Zachodzie. A jednak się kręci… W Warszawie, gdzie zarobki są najwyższe, a najdroższych hoteli pięciogwiazdkowych najwięcej – średnia cena pokoju to 63 euro. A we Wrocławiu – tylko 49,5 euro. A dla porównania poniżej macie trochę danych o wskaźnikach ADR, RevPAR i Occupancy dla rynku europejskiego.

hotels3graf

W dodatku hotelarze nie budują prawie najtańszych obiektów jednogwiazdkowych (ich liczba w ostatnich latach spadła), ani dwugwiazdkowych (wzrosła, ale minimalnie), lecz trzy- i „czterogwiazdkowce”. Już połowę wszystkich polskich hoteli – i 42% miejsc – stanowią dziś te trzygwiazdkowe, ale liczba hoteli z czterema gwiazdkami… niemal się podwoiła (do 321). A „pięciogwiazdkowców” wzrosła w ciągu pięciu ostatnich lat z 45 do 57. Widać, że Polak lubi co najmniej przyzwoite, jeśli nie luksusowe, warunki wypoczywania. I jakkolwiek jest to zupełnie normalne, to nowością jest fakt, że Polaka na zakup takiego noclegu z wygodami coraz częściej stać. Średni czas pobytu w polskim hotelu to 2,6 doby, czyli coś pomiędzy jednodobowym pobytem służbowym, a trzydobowym „city-break”.

Czytaj też: Hotele biorą przykład z banków? Płacą ci za to, że… spędzisz tam noc

hotels1graf

Jakieś 20% ruchu „jednodniowego” (jaki procent tego dłuższego – analitycy nie piszą) generują goście z zagranicy Wśród nich w ostatnim roku 5 mln dób spędzili w polskich hotelach Niemcy, prawie milion – Brytyjczycy, dwie trzecie miliona – Ukraińcy, a pół miliona – Amerykanie oraz Włosi. „Zagranica” nie tylko nocuje w polskich hotelach, ale też je kupuje :-). W zeszłym roku właściciela zmienił hotel Andel’s w Łodzi za 45 mln euro, dwa lata temu za podobne pieniądze Hampton by Hilton w Warszawie, a trzy lata temu za okrągłe 100 mln euro pod młotek poszedł InterContinental położony tuż przy warszawskim Dworcu Centralnym.

Przy średnim zarobku w przeliczeniu na każdy pokój w hotelu klasy luksusowej na poziomie 200 euro (biorąc pod uwagę, że nie wszystkie pokoje są zajęte) i biorąc pod uwagę, że taki InterContinental ma 326 pokoi, rocznie hotel może zarobić ze 25 mln euro. Biorąc pod uwagę, że ma też niemałe koszty funkcjonowania, raczej nie zwróci się szybko. Ale hotelarze to duzi chłopcy, jakoś muszą z tym żyć. Dla mnie pozytywną wiadomością jest to, że miejsc, w których można spędzić długi weekend i wydać trochę grosza jest coraz więcej.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu