Biuro Informacji Kredytowej (BIK), z którego usług korzystają wszystkie duże banki (sprawdzając naszą historię kredytową) ma w ofercie internetowe konto, które pozwala zarejestrowanemu klientowi uzyskać wszystkie dane o kredytach, które w przeszłości ów klient spłacał, spłaca obecnie (zwłaszcza o ich statusie – czy nie są oznaczone jako spłacane nierzetelnie) oraz pobrać ocenę punktową – tę samą, której używają banki przy szacowaniu naszej zdolności kredytowej.
W pakiecie są też alerty, czyli wysyłanie na podany numer telefonu informacji, że jakiś bank lub firma pożyczkowa zaglądała do naszej „szufladki” w bazie BIK. Jeśli zaglądała, to może znaczyć, że ktoś próbował się pod nas podszyć. Całość tych usług na próbę – przez dwa miesiące – jest za darmo lub za symboliczną złotówkę, zaś później trzeba płacić 79 zł rocznie. Ale samą usługę alertów – a to ona tak naprawdę jest nam potrzebna do ochrony przed złodziejami tożsamości – można mieć za 19 zł rocznie. I do skorzystania z takiego pakietu mini zachęcam.
- Pytają, skąd mamy pieniądze, co zamierzamy za nie kupić, żądają potwierdzania danych lub aktualizacji dokumentów. Skąd rosnąca ciekawość banków? [POLECA ING]
- Niemiecki bank centralny przystępuje do obrony gotówki. I rysuje trzy scenariusze zmian w świecie płatności. Czy to może być dobry wzór dla nas? [POLECA EURONET]
- Dobry rok dla inwestujących w obligacje? Rozmowa z zarządzającym funduszami [zaprasza UNIQA TFI]
Podobną usługę – i to za darmo – ma w ofercie Krajowy Rejestr Długów, czyli prywatna firma, która zbiera dane o rzetelnych i nierzetelnych płatnikach. Na jego stronie internetowej można założyć sobie bezpłatne konto FairPay i sprawdzić czy jakiś bank lub firma pożyczkowa zaglądała do jej bazy i pytała o nas. Usługa alertów w BIK, konto FairPay w KRD oraz zastrzeżenie PESEL-u na stronie Bezpiecznypesel.pl to w sumie może być dść solidny pakiet chroniący naszą tożsamość.