13 września 2024

Czy w erze Ubera (i aplikacji przewozowych) jeżdżąc na taksówce ciągle da się w Polsce dobrze zarobić? Jeżdżę taksówką od lat, więc znam odpowiedź

Czy w erze Ubera (i aplikacji przewozowych) jeżdżąc na taksówce ciągle da się w Polsce dobrze zarobić? Jeżdżę taksówką od lat, więc znam odpowiedź

Jest taka anegdota o taksówkarzach: po wysadzeniu pasażera kierowca odwraca się i widzi leżący na tylnym siedzeniu portfel. Bierze go, liczy pieniądze i mruczy niezadowolony: „Brakuje…”. Oczywiście to żart, bo w zdecydowanej większości. To oczywiście gruby (i nieśmieszny) żart, bo 99% taksówkarzy w takiej sytuacji spróbuje zwrócić portfel pasażerowi albo poinformować go o zgubie. Ale trochę pokazuje on mentalność tej grupy zawodowej, która rzadko jest zadowolona, chociaż na taksówce nadal można nieźle zarobić

Maciej Samcik jakiś czas temu opublikował tu tekst o zarobkach taksówkarskich. Postraszył trochę Uberem i Elonem Muskiem (poczytajcie tutaj: „Warszawscy taksówkarze żądają wyższych stawek. Uberowcy mówią: „potrzymaj mi piwo”).  Ja na „taryfie” jeżdżę od kilku lat i to zarówno w korporacji jak i wcześniej w przewozach na aplikacje. Bazując na tej bezpośredniej wiedzy chciałbym z całą mocą podkreślić – na taksówce da się zarobić, nawet w tych trudnych dla taksówkarzy czasach.

Zobacz również:

Taksówkarza prawo czasu i przestrzeni

Taksówkarze zarabiają poruszając się w przestrzeni i czasie. Zewnętrzni obserwatorzy najczęściej jednak mówią wyłącznie o odległości, czyli o stawce za kilometr. I przeliczają na nie zarobki. To błąd, bo oba te parametry, zarówno odległość, jak i pomijany w rachubach czas, są równie ważne.

Podam prosty przykład. Jeden taksówkarz zrobi bardzo krótki kurs (takie też się zdarzają), około kilometra. Zajmie mu to kilka minut i może za niego dostać ok. 13-15 zł, przy założeniu 10 zł opłaty początkowej i stawce 3 zł za kilometr. Inny w tym czasie pojedzie za miasto i np. za 50 kilometrowy kurs weźmie jakieś 200 zł, co „ekspresówką” zajmie mu w sumie około godziny, tam i z powrotem.

Ten drugi zarobi więcej, mimo, że ma tylko jakieś 2 zł z kilometra (musi jeszcze wrócić do miasta, więc faktycznie zrobi 100 km), a więc znacznie mniej niż ten w mieście, który za przejechanie jednego kilometra dostał kilkanaście złotych. A mimo to założę się o każde pieniądze, że każdy taksówkarz wołałby właśnie ten dłuższy kurs. Mniejsza stawka za kilometr, ale dłuższy czas, gdy licznik bije.

Oczywiście, kierowca w mieście w ciągu godziny może zrobić kilka kursów, a nie tylko ten jeden, kilometrowy. Przyjmijmy więc, że w ciągu godziny zarobi 35-40 zł przejeżdżając 20-30 km. Ten, który pojedzie za miasto zarobi 200 zł w tym samym czasie i przejedzie 100 kilometrów. Wciąż bardziej opłaci się długi kurs, w którym opłata jest naliczana znacznie dłużej (chociaż stawka za kilometr jest niższa).

Widzimy więc, że tak naprawdę stawka za kilometr niewiele nam mówi. Co z tego, że pierwszy kierowca miał niesamowitą stawkę z kilometra, skoro tak naprawdę zarobił grosze? A ten drugi za kilometr wziął znacznie mniej, ale do jego kieszeni trafiło znacznie więcej pieniędzy. Dlatego taksówkarze, mówiąc o zarobkach, zawsze mówią ile przejechali i ile czasu im to zajęło. A nie tylko ile przejechali.

Dlaczego tak się dzieje? W przypadku bardzo krótkich, niskokwotowych kursów kluczowe znaczenie ma opłata początkowa, z kolei przy dłuższych, zamiejskich kursach nie ma ona praktycznie żadnego znaczenia. W tym wypadku prawie zawsze negocjuje się cenę za przejechanie konkretnej trasy (do określonego miasta), a ponieważ kilometrów jest więcej, można powiedzieć, że taksówkarz sprzedaje je hurtowo. A w hurcie jest zawsze taniej niż w detalu.

W tym zawodzie chodzi o to, żeby zarobić jak najwięcej pieniędzy w możliwe jak najkrótszym czasie. Po kursie za 200 zł zrealizowanym w ciągu godziny taksówkarz może wrócić do miasta i dalej zarabiać, podczas gdy temu wykonującemu krótkie kursy w mieście zarobienie 200 zł zajmie kolejnych kilka godzin. W rezultacie to ten pierwszy kierowca po powrocie do domu będzie miał cięższą kieszeń i uśmiech na twarzy.

Tak naprawdę wystarczy trafić kurs np. z Lublina do Warszawy (ok. 650 zł), gdzie jazda obecnie zajmuje ok. 3 godziny w obie strony i w zasadzie można już iść do domu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Oczywiście nie co dzień są urodziny i takie kursy nie zdarzają się często, ale też kursy za kilkaset (częściej), a nawet kilka tysięcy złotych też się zdarzają.

Absolutnym rekordzistą, którego znam, jest taksówkarz z Lublina, który do pracy wyjechał pewnej niedzieli rano, informując żonę, że wróci na obiad. Prawie od razu na ulicy machnął mu pasażer, który kazał się wieźć do Szczecina, po drodze zahaczając jeszcze o kilka miejsc w Polsce. W efekcie kolega wrócił z trasy w nocy z poniedziałku na wtorek, przejechał w tym czasie ok. 2 000 km i zarobił ok. 6 000 zł w gotówce.

Czas to pieniądz. W taksówce: dosłownie

Kolejną kwestią o której warto pamiętać, kiedy się mówi wyłącznie o stawce za kilometr, jest to, że taksometr odmierza nie tylko odległość, ale także czas. Zwykle stawka wynosi ok. 40 zł za godzinę. I to też ma swoje istotne znaczenie, bo np. taksometr odmierza też czas spędzamy w korkach. Słowa legendarnego trenera koszykówki Eugeniusza Kijewskiego, że czasem lepiej mądrze stać niż głupio biegać, można też odnieść jak najbardziej do jazdy na taksówce.

Czasem lepiej mądrze stać, oczywiście z włączonym licznikiem, podczas gdy pasażer np. robi zakupy czy załatwia swoje sprawy, niż bez sensu jeździć. Ma to oczywiście tę zaletę, że stojąc nie ponosi się kosztów eksploatacyjnych auta. Mnie się np. zdarzyło kiedyś wieźć pasażerkę przed Wielkanocą do spowiedzi, pani zażyczyła sobie, żebym na nią poczekał, bo będzie wracała. Faktycznie nie trwało to długo, ale chyba sympatyczna staruszka nie miała zbyt wieku grzechów na sumieniu…

To też odróżnia korporacyjne taksówki od tych jeżdżących na aplikacjach. Jak wiadomo, w ich wypadku płaci się z góry za przejazd, co oznacza, że taki kurs nie odzwierciedla realnych warunków na drodze, np. korków. To dlatego kierowcy aplikacyjni niechętnie jeżdżą w godzinach szczytu i stoją w korkach, bo po prostu nikt im za to nie płaci.

Taki też sposób rozliczenia wymusza na nich agresywniejszą jazdę, bo dla nich każdy postój, np. na światłach, oznacza stratę. Dla taksówkarza korporacyjnego nie, gdyż u niego taksometr normalnie „bije” podczas stania, np. w korku czy na światłach.
Miałem np. kiedyś podczas Wszystkich Świętych młodą pasażerkę z okolic cmentarza, która mi powiedziała, że zamówiła sześć (!!!!) „uberów” i żaden nie dojechał. Dlaczego tak się stało?

Kierowca na aplikację nie zawsze może odrzucić kurs, bo aplikacja mierzy jego efektywność. Więc taki kurs przyjmuje, ale widząc okolice cmentarza we Wszystkich Świętych, wie, że straci mnóstwo czasu w korku, za który mu nikt nie zapłaci. Jest to więc dla niego kompletnie nieopłacalne. Przejmuje więc kurs, nie podejmuje jazdy i czeka, aż zniecierpliwiony pasażer anuluje kurs. Ot, cała tajemnica.

Czas, nie tylko odległość, ma też znaczenie dla samej jazdy i to zarówno podczas kursu, jak i podczas dojazdu po pasażera. Bliska odległość wcale nie oznacza, że zawsze da się tam szybko i łatwo dojechać np. z powodu układu ulic jednokierunkowych. I odwrotnie – czasami dalej da się szybciej i łatwiej dojechać np. obwodnicą. Ma to wpływ zarówno na cenę kursu jak i kalkulacji jego opłacalności jeśli chodzi o dojazd po pasażera. Czasem zdarza się tak, że nawet jeśli wszystkie taksówki w firmie w danym momencie stoją, a pojawi się taki kurs z dalekim lub długim dojazdem, to i tak zazwyczaj na taki kurs brakuje chętnego.

Ulubiona „górka” i znienawidzone awarie

W dochodach taksówkarzy niebagatelną rolę ogrywają napiwki. O ich wysokości krążą w środowisku legendy, ale faktem jest, że czasem są one pokaźne, przewyższając nawet cenę za kurs. Mają one różną formę, najczęściej jest tak, że pasażer po prostu nie chce reszty. Jeśli ma zapłacić np. 47 zł, to raczej na pewno da 50 zł i nie będzie chciał reszty. Oczywiście to tylko 3 zł, ale liczy się skala – jeśli przemnożymy to przez liczbę kursów, to wychodzą z tego poważne sumy.

To między innymi dlatego taksówkarze tak lubią płatności gotówkowe – w przypadku płatności kartą czy w innej formie elektronicznej raczej podaje się konkretne kwoty, więc trudniej o napiwek. Chociaż nie jest to reguła, czasem pasażerowie mówią, żeby wbić na terminal większą kwotę. Oczywiście w przypadku stałych pasażerów korporacji jej taksówkarze świetnie zdają sobie sprawę, który z pasażerów zostawia „górki” i po takich klientów jeździ się zdecydowanie chętnej….

Oczywiście nie każdy kurs kończy się napiwkiem, ale też czasem są to bardzo znaczące kwoty. Znam taką historię (i ręczę za jej prawdziwość), kiedy taksówkarz w Lublinie za zwykły kurs po mieście dostał tzw. „świnkę” czyli złote 10 rubli carskie, wartą ok. 3 000 zł. Innym razem kierowca pojechał z pasażerem z lubelskiego lotniska do Puław, a kiedy wrócił do Lublina okazało się, że pasażer zostawił w aucie telefon. Poprosił o jego odwiezienie (w cenie kursu) i dał jeszcze taksówkarzowi 2 „stówy” napiwku, ale ….w funtach. W ten sposób kierowca w ciągu dosłownie kilku godzin zarobił ok. 1500 zł.

Oczywiście: jest też druga strona medalu, czyli koszty. Najgorszą rzeczą, jaką może spotkać taksówkarza jest choroba, która uniemożliwia mu pracę oraz awaria samochodu oraz wypadek czy kolizja, które przy ciągłym przemierzaniu ulic zawsze mogą się zdarzyć. Naprawy są niekiedy naprawdę duże koszty sięgające tysięcy złotych. Utrzymanie samochodu to jest jeden z najpoważniejszych kosztów, bo praktycznie zawsze jest coś do zrobienia: a to nowy akumulator, a to nowe opony, a to coś stuka w zawieszeniu….

Dużym kosztem (i coraz większym) jest ubezpieczenie auta z przeznaczeniem na taxi. Ostatnio stawki wystrzeliły w kosmos. Dla przykładu oferty ubezpieczenia mojego samochodu (popularny model kompaktowy, mający już swoje lata) w pełnym pakiecie (OC+AC) w większości firm zaczynają się na poziomie 5 000 zł, zaś najdroższa oferta (zapewne zaporowa) opiewa na ponad… 30 000 zł. Przy czym cenę winduje OC, które bardzo poszło w górę, prawdopodobnie na skutek dużej liczby szkód powodowanych przez kierowców przewozów na aplikacje. Ostatecznie udało mi się ubezpieczyć auto za niecałe 3 000 zł.

Może nie najważniejszym kosztem, ale istotnym i często pomijanym, jest podręczna elektronika: „komórki” (tablety) z dobrym internetem czy terminal do płatności. Obecnie również w tradycyjnych korporacjach taksówkarskich cały system przydzielania kursów, komunikacji itp. opiera się na aplikacjach, które wymagają działającego Internetu. W związku z tym dba się o to, żeby to były dobre i sprawne komórki (czasem kilka) z wystarczająco dużymi pakietami danych. To też są określone koszty. Niektórzy mają wciąż tradycyjne taksometry, których koszt zakupu wynosi ok. 4 000 zł i trzeba je regularnie legalizować, co tez kosztuje.

No i są jeszcze mandaty, które są niechcianym, ale stałym elementem życia taksówkarskiego. Nie dlatego, że taksówkarze jeżdżą źle, ale jeżdżą dużo, więc kolizja z prawem drogowym jest wcześniej czy później nieunikniona. Nie tylko zresztą mandaty drogowe, bo np. ostatnio kolega dostał mandat od „skarbówki” za nie wydanie klientowi paragonu, w wysokości 1500 zł.

Czy na taksówce da się zarobić?

Czy na taksówce da się zarobić? Oczywiście, stawka proponowana przez Macieja Samcka jako fair value – czyli 6 zł za kilometr – to marzenie ściętej głowy. Raczej byłaby ona nie do przyjęcia przez pasażerów. Obecnie cenniki oscylują w różnych miastach w Polsce raczej w okolicach połowy tej kwoty.

Ile w takim razie zarabiają taksówkarze? To zależy od wielu zmiennych, ale z moich doświadczeń i rozmów z taksówkarzami wyłania się obraz następujący: taka normalna dniówka, kiedy kierowca wyjeżdża rano i jeździ cały dzień do popołudnia lub wieczora – wynosi ok. 300 zł. To jest taki standard. Co nie oznacza, że nie zdarzają się dni, kiedy w kieszeni ląduje mniej, i wówczas jest płacz i zgrzytanie zębów. Jeśli taksówkarz zarobi do 500 zł to jest to dobry dzień, a każda kwota powyżej oznacza, że poziom zadowolenia taksówkarza rośnie pod niebiosa. To 35 zł „na rękę” na godzinę, wliczając w to napiwki.

Pewnym jednak kłopotem jest spora niestabilność zarobków. Tak naprawdę obroty rzędu 10 000 zł miesięcznie nie są czymś wyjątkowym i to zarówno w przypadku tradycyjnych taksówek, jak i tych na aplikacje. Jakkolwiek większość kierowców „aplikacyjnych” narzeka (i to bardzo) na stawki kursów i zarobki, to da się tam osiągnąć obrót rzędu 10 000 zł miesięcznie netto.

Znam kilka przypadków kierowców, którzy pracowali na popularnych aplikacjach dla firm, które udostępniały swoje samochody i dostawali oni auta na wyłączność pod warunkiem, że będę mieli minimalny obrót w tej wysokości. Taki obrót netto oznacza, że uwzględniając prowizje aplikacji, trzeba wykręcić ponad 12 000 zł miesięcznie, przy cenach kursów rzędu kilkunastu złotych. Żeby to zrobić trzeba naprawdę sporo się najeździć. Oczywiście obrót nie znaczy zarobek, bo firma liczy sobie za wynajem auta i to niemało. Myślę, że w kieszeni kierowcy mogła wylądować połowa tej kwoty.

W innej zaś firmie kierowcy dostawali auto i przy obrotach minimum 2 000 zł netto tygodniowo w kieszeni zostawało im 65% tej sumy, plus połowa kosztów paliwa. Nietrudno obliczyć, że oznacza to obrót miesięczny na poziomie 8 000 zł, z czego kierowca dostawał 5 200 zł, Minus połowa paliwa, ale plus napiwki, które bezpośrednio lądowały w jego kieszeni. I ta suma prawie w całości ląduje w jego kieszeni, bo przy standardowej umowie –zleceniu i braku opłat serwisowych za samochód nie ma dodatkowych kosztów.

I to były bardzo dobre warunki, bo w przypadku udostępniania aut przez floty samochodowe najczęściej funkcjonuje system fifty- fifty – kierowca za samochód oddaje połowę swoich zarobków i musi opłacić paliwo. Niektóre firmy pobierają stałe kwoty za wynajmowane auta do jazdy na aplikacjach. Stawki wahają się tu od 500 zł do 1000 zł tygodniowo, w zależności od modelu auta czy to, czy samochód jest na wyłączność czy ze zmiennikiem.

Żeby jednak mieć takie obroty i zarobki na aplikacjach trzeba się nieźle najeździć. Standardowa, 12-godzinna dniówka, wg moich obserwacji, to przejechane ok. 350 km po mieście i zrobione ok. 30 kursów. W tradycyjnych korporacjach taksówkarskich jeździ się połowę tego, a stawki za kursy i zarobki lepsze.

Ludzie cały czas chcą i potrzebują jeździć taksówkami

Czy ten zawód ma jeszcze sens czy jest w zaniku? Wciąż będzie istniał popyt na usługę przewozu. I to się nie zmieni. Pytanie jednak, jak taka usługa będzie realizowana. Być może w przyszłości przez auta autonomiczne, co według mnie, jest jeszcze bardzo długo nierealne, a być może w ogóle. 

Czytaj o eksperymentach z autonomicznymi taksówkami: Pojedziemy taxi bez kierowcy? W Chinach i USA już działają autonomiczne taksówki, w Japonii trwają testy. Taksówkarze na bezrobocie? Sprawdzam stan gry

Można jednak postawić pytanie, czy przewozy na aplikacje nie zmiotą tradycyjnych korporacji taksówkowych i nie zdominują całkowicie rynku. Cóż, mimo popularności Boltów, czy innych Uberów tradycyjne korporacje nadal istnieją. Ale odpowiedź jest bardziej złożona. Nie ulega wątpliwości, że powstanie aplikacji odebrało duży kawał tortu tradycyjnym korporacjom i stało się dla nich realną konkurencją. Ale to tylko jedna strona medalu.

Bardzo dobrą robotą, którą aplikacje wykonały również dla tradycyjnych korporacji, jest przyzwyczajanie konsumentów (zwłaszcza młodych ludzi) do korzystania z taksówek. Są to pasażerowie, którzy do tej pory nie brali pod uwagę takiej formy transportu, lecz wybierali….własne nogi, autobus czy rower. Teraz przekonali się, że wygodniej jest jechać samochodem i łatwo z tego nie zrezygnują.

A teraz, w momencie kiedy Bolty czy Ubery są niedostępne (bo brakuje im kierowców z polskim prawem jazdy) lub cena jest zbyt duża (mnożniki) dzwonią po tradycyjne taksówki lub robią to przez aplikacje, które obecnie tradycje korporacje też mają. Bolt czy Uber po prostu bardzo powiększyły krąg konsumentów, którzy do tej pory nie korzystali z tej formy transportu.

Kolejną rzeczą jest to, że moda na aplikacje przewozowe powoli blednie. I obecnie widać powrót do tradycyjnych korporacji. Dlaczego? Ponieważ aplikacje maja swoje problemy i ograniczenia, chętnie nagłaśniane przez media (np. problemy z bezpieczeństwem pasażerów), a są klienci, dla których cena ma znaczenie drugorzędne. Chcą oni po prostu dotrzeć z punktu A do punktu B w określonym czasie i w dobrym stanie. A przewozy na aplikację nie zawsze są w stanie im to zapewnić.

Poza tym – wbrew pozorom – to wcale nie jest taka sama robota. Po pierwsze tradycyjnemu taksówkarzowi można powiedzieć np. najbliższa apteka czy hotel i on nas tam zawiezie. Z aplikacją to się nie uda – musi być dokładnie wskazany punkt wyjazdu i jego cel. Poza tym tradycyjne korporacje świadczą też dodatkowe usługi typu np. zakupy, odpalania samochodu, przewóz przesyłek, a w aplikacjach tego nie ma i nie słychać, żeby miało być. A więc spokojnie: taksówkarze jeszcze długo nie „wyginą”.

ZOBACZ TEŻ WIDEOROZMOWĘ Z TAKSÓWKARZEM:

——————————-

WIĘCEJ SUBIEKTYWNOŚCI – W MEDIACH SOCJALNYCH!

Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też  w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.

>>> Profil „Subiektywnie o Finansach” na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj

>>> Profil Maćka Samcika w portalu X (dawniej Twitter) śledzi prawie 26 000 osób, dołącz do nich tutaj

>>> Profil „Subiektywnie o Finansach” w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj

>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin, samcikowy profil połączyło ze swoim 23 000 ludzi. Dołącz tutaj

>>> Kontent wideo „Subiektywnie o Finansach” subskrybuje prawie 10 000 widzów. Dołącz do nich tutaj

——————————-

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY

W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij w baner i się zapisz.

Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Dzięki temu nie tylko dowiesz się co się dzieje (to już wiesz z innych źródeł), ale też dlaczego się dzieje, jak może na Ciebie wpłynąć i dlaczego jest dla Ciebie ważne. Piszemy nasze newslettery zrozumiałym językiem, unikamy hermatycznych sformułowań i ekonomicznego, finansowego żargonu.

——————————-

POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

PodcastW 229. odcinku „Finansowych Sensacji Tygodnia” wszystko stanęło na głowie. Zamiast Samcik rozmawiać z Samcikiem rozmawiają. A konkretnie Natalia Tur, edukatorka i mediatorka rodzinna rozmawia z Maciejem Samcikiem o… pieniądzach. Bo nie tylko pieniądze w rodzinie są ważne, ale też rozmawianie o pieniądzach. Bez tego nie nauczymy naszych dzieci oszczędności i oszczędzania. A jak nasze dzieci nie nauczą się oszczędzania za młodu, to będą musiały się uczyć za dorosłości. Czyli wtedy, kiedy my się uczyliśmy, co – jak wiemy – jest bolesne. Jak ograniczyć ból? Zapraszamy do posłuchania! Wszystkie podcasty znajdziesz w Spotify oraz na siedmiu innych platformach podcastowych, szukaj pod hasłem „Finansowe Sensacje Tygodnia”. W każdą środę nowy podcast!

——————————-

CHCESZ ZAPLANOWAĆ ZAMOŻNOŚĆ? PRZECZYTAJ NASZE E-BOOKI: 

Myślisz, że nie masz szans na żywot rentiera? Że masz za mało oszczędności? Że za mało zarabiasz? Że nie umiał(a)byś dobrze ulokować pieniędzy, gdybyś je miał(a)? W tym e-booku pokazuję, że przy odrobinie konsekwencji, pomyślunku i, posiadając dobry plan, niemal każdy może zostać rentierem. Jak bezboleśnie oszczędzać, prosto inwestować i jak już teraz zaplanować swoje rentierstwo – o tym jest ten e-book. Praktyczne rady i wskazówki. Zapraszam do przeczytania – to prosty plan dla Twojej niezależności finansowej. Polecam też trzy inne e-booki: o tym, jak zrobić porządek w domowym budżecie i raz na zawsze wyjść z długów, jak bez podejmowania ryzyka wycisnąć więcej z poduszki finansowej i jak oszczędzać na przyszłość dzieci.

———————–

zdjęcie tytułowe: serial „Zmiennicy”

Subscribe
Powiadom o
92 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Stef
21 dni temu

Dodajmy ze duża część taksowkarzy to
1. Emeryci mundurowi
2. Strażacy i policjanci którzy w czasie odpoczynku przeznavzonym na odpoczynek po pracy pracują zamiast odpoczywać.
3. „Rolnicy” na KRUS.

Są więc odrazu 2000 zł do przodu bo nie płacą ZUSu

Admin
21 dni temu
Reply to  Stef

Słuszna uwaga, chyba nawet teraz grubo ponad 2000 zł miesięcznie. To zupełnie inny punkt wyjścia

Artur
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

No i nowe auto to 150000 złotych, wiem bo sam jeżdżę po 2 – 3 godziny dziennie bez sobót i niedziel. Ale ja mam stałych klientów, auto za gotówkę i dziś rano 1 kurs na lotnisko 250 kilometrów 500 złotych , 3,5 godziny w obie strony. Na dziś mi starczy, nie tylko z tego żyję a w poniedziałek mam wyjazd z panią na badania do akademii medycznej za 600 złotych.

Paweł
21 dni temu
Reply to  Artur

125 km z klientem za 500 PLN to jakiś żart i ja bym się tym nie chwalił. [CENZURA-red] klienta uczysz że można latać za grosze.

Artur
20 dni temu
Reply to  Paweł

Za klienta płaci norweska firma u której pracuje i jeździ co 2 tydzień na lub z lotniska. Bolt wycenia taki kurs na 400 złotych więc te 500 nie jest źle.

Artur
20 dni temu
Reply to  Paweł

A i jeszcze jedno lewe taxi na lotnisko latają za 250 złotych ale oni są z autami w końcówce XX wieku lub na początku tego.

James
21 dni temu
Reply to  Artur

To ile pan dokłada do tego biznesu czytaj fundacji?

Artur
20 dni temu
Reply to  James

Z takiego kursu zostanie na czysto około 200 złotych. Tylko to 1 z moich 3 działalności, mam jeszcze małą spedycję TIRów i małą kooperację w handlu. Z taxi bym nie przeżył godnie bo w sumie około 5000 złotych zostanie po wszystkim.

Adzik
19 dni temu
Reply to  Artur

taxi na kartę podatkową – czy ona nie zabrania prowadzenia innych działalności?

Bankowiec
18 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie wiesz e wynosi ZUS?

Artur
21 dni temu
Reply to  Stef

No nie do końca bo składka zdrowotna 419 złotych, 500 – 600 baza w korporacji to na dzień dobry czy jeździsz czy nie, no i OC TAXI 1500 złotych minimum. Czyli 30 – 40 złotych ucieka na dzień dobry bez gwarancji kursu jakiegokolwiek. W korpo jeszcze są dyżury nocne obowiązkowe a za dnia wozisz babcie po przychodniach za 15 – 20 złotych bo ich starzy już leżą jakiś czas 2 metry pod ziemią i nie zawiozą. Korpo jest jeszcze zakaz konkurencji, podbierania sobie klientów w obecnych czasach już lepiej jeździć jako beret ale nie ze słupka tylko znaleźć grupę swoich… Czytaj więcej »

Wojtek
20 dni temu
Reply to  Artur

Ale żeby tych stałych klientów w wystarczającej liczbie zdobyć to chyba musiałeś trochę pojeździć w korporacji?

Artur
20 dni temu
Reply to  Wojtek

1 rok przełom 2013/14 jeszcze przed aplikacjami. Po prostu mam dużo czasu wolnego i dla zabicia jego zacząłem się w to bawić.

Marek
21 dni temu

No niestety nie mam dobrych doświadczeń. Jakoś w sklepie nikt nigdy nie próbował mnie oszukać, a na taksówkach wielokrotnie. Zwłaszcza wieczorne kursy, kiedy kierowca zakłada że jestem nietrzeżwy i nie widzę, że zaczyna jechać dookoła miasta. Zarówno w Warszawie, w Krakowie (najczęściej) ale też i w Szczecinie (najrzadziej w sumie). Czyli to taka cecha zawodowa.
Ogólnie od lat staram się unikać jeżdżenia taksówkami i ich pochodnymi.

Admin
21 dni temu
Reply to  Marek

Ja mam trochę inne doświadczenia, choć raz mi się zdarzyła próba ostrego naciągnięcia. Ale nie powiedziałbym, że częściej niż przy innych usługach 😉

Robert Sierant
21 dni temu

Jest jeszcze jeden aspekt, o którym nie było info w tekście. Nie chodzi nawet o kwoty, ale sposób uzyskiwania dochodu. Ostatni przykład: klient (kierowca z aplikacji) chciał starać się o kredyt hipoteczny i oświadczył, że jego dochód to 5-7kzł netto. Czyli powiedzmy nie najgorzej, ale… Wpływ na konto to około 1/3 tej kwoty, a reszta wypłacana w gotówce (to pierwszy problem, bo banki nie lubią dochodu w gotówce). W takim razie chciałem klienta „uratować” dokumentem z ZUS i umową (z której mogły wynikać ww. kwoty) i tutaj problem drugi, gdyż oficjalnie ww. zarabiał 150 zł brutto i to na miesiąc.… Czytaj więcej »

Admin
21 dni temu
Reply to  Robert Sierant

To prawda, taksówkarze miewają nierzadko kłopoty ze zdolnością kredytową

Stef
21 dni temu
Reply to  Robert Sierant

Nie wiem jak teraz ale kilkanaście.lat temu wszyscy taksówkarze byli na karcie podatkowej więc wogole dla banku nie istnieli.

Bankowiec
18 dni temu
Reply to  Stef

Istnieli. Braliśmy z ,,oświadczenia”.

Artur
21 dni temu

Nie da się zarobić i radzę młodym nie próbować ani w korporacji a tym bardziej a aplikacji. Żeby szło musicie mieć ponad 800 złotych dziennie obrotu w 8 godzin a dziś to niemożliwe. Stawki leżą od lat, ludzie mają auta, jest coraz gorzej. 6 złotych za 1 kilometr to dziś minimum a nikt tyle nie da. Już w ochronie czy dyskoncie więcej zarobisz przy 8 godzinnym trybie pracy.

Admin
21 dni temu
Reply to  Artur

Hmmm… a w którym dyskoncie zarabia się 100 zł na rękę stawki godzinowej? 😉

Artur
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Odlicz Pan ZUS, amortyzację, paliwo, ryczałt 3% i kup nowe auto i znajdź klienta to będziesz Bogiem dla mnie. Klient płaci za realny kilometr i czas a doloty to około 40 – 60% czasu i kilometrów. Sam ZUS to 13 złotych na godzinę. No i z tej stówki 50 dych nie zostanie.

Admin
21 dni temu
Reply to  Artur

To nadal więcej niż zarabia się w supermarkecie

Artur
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Kumpel syna w biedrze w Warszawie ma 34 złotych netto i nie musi mieć auta, OC taxi i tak dalej wyliczać? Próg wejścia na dziś to 120000 złotych swoje lub z leasing czy kredyt i brak gwarancji przychodu. Panie Maćku a gdzie jeszcze urlop?

Admin
21 dni temu
Reply to  Artur

Konkurencyjny zawód. Albo jestem dobry i po jakimś czasie mam stałych klientów, albo kicha

Adam
20 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Stali klienci w dużym mieście dla taksówkarza to utrapienie!
Człowieku czy ty masz pojęcie o tym zawodzie?

Admin
20 dni temu
Reply to  Adam

Ja mam żadne, dlatego to nie ja pisałem ten tekst 😉

Artur
20 dni temu
Reply to  Adam

Stali klienci to ma Pan rację to utrapienie. Dzięki rządom D. Tuska lotnisko wróciło do łask i wywożę na saksy rodaków do Szwecji i Norwegii.

Wojtek
20 dni temu
Reply to  Artur

Próg wejścia jest niższy. Większość kierowców nie kupuje fabrycznie nowych samochodów

Artur
20 dni temu
Reply to  Wojtek

Ja mam nowe auta od 2018 teraz 2023 Camry z wyprzedaży rocznika. Myślę trochę tak, że nowym autem łatwiej zdobyć klienta i przez to nie wożę patologii i kasuję więcej niż inni.

Adam
20 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

A czas na naprawy niespodziewane , i 1-2 tygodnie przestoju ? Ze dwa razy w roku może się zdarzyć. Parę dni urlopu też by się przydało . W taxi 1 tydzień przestoju w miesiącu to pozostałe 3 praca na koszty.

Marcin Staly Czytelnik
21 dni temu

Czyli jak kierowca zarobi na czysto ponad te 5200 pln o których Pan wspomina w tekscie to jest to dobry zarobek? Za taka ilosc wyjezdzonych (przepracowanych) godzin to nie jest to duzo…

Admin
21 dni temu

To jest powyżej mediany wynagrodzeń w Polsce. Szału nie ma, ale…

Adam
20 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Gdyby to zarobił w 170 godzin . W 170 godzin yo tylko na koszty!

Artur
21 dni temu

5200 to ja mam z tego na czysto z 2 – 3 godzin dziennie ale mam stałych klientów i z giełdy lotnisko.

Wojtek
20 dni temu
Reply to  Artur

Co to znaczy z giełdy?

Kris
17 dni temu
Reply to  Wojtek

gielda owocowo warzywna

Ppp
21 dni temu

Bardzo ciekawy artykuł, ale te wszystkie przeliczenia „wylatują w powietrze” wobec najprostszego:
Przejeżdżam pociągiem kilkaset kilometrów za 40-60zł (ulga plus zakup biletu miesiąc wcześniej), a za ostatnie kilka kilometrów w mieście docelowym taksówkarz chciałby… tyle samo! W tej sytuacji branie taksówki jest oczywistym bezsensem. W dobie internetu sprawdzenie, jak dojechać do hotelu komunikacją miejską nie jest trudne, a mi zostają pieniądze na pierwszy obiad.
Pozdrawiam.

Admin
21 dni temu
Reply to  Ppp

Ja bym się nie dziwił. Transport pociągiem jest „hurtowy” i elektryczny, więc może być tańszy (inna sprawa, że 40-60 zł za pociąg to baaardzo tanio)

Artur
21 dni temu
Reply to  Ppp

Komunikacja publiczna typu MZK, PKS, PKP jest dotowana gdyby nie to cena biletu by była wyższa kilka razy przynajmniej.

Admin
21 dni temu
Reply to  Artur

Słuszna uwaga. Co prawda Intercity ma zysk netto, ale bierze chyba ponad miliard złotych rocznie dotacji

Artur
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

PKS ma stawki coś koło 6 złotych plus dotacja a nieraz jedzie 1 pasażer więc jakby miał on płacić to 30 km pod 2 stówki wyjdzie.

Wojtek
21 dni temu
Reply to  Artur

Komunikacja indywidualna też jest dotowana

Admin
21 dni temu
Reply to  Wojtek

No nie, połowa cena paliwa to podatki 😉

Wojciech
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Miałem na myśli budowę i utrzymanie infrastruktury ale także inne koszty zewnętrzne – wydatki środowiskowe, leczenie ofiar wypadków itp.
To co płaci kierowca za każdy kilometr to ułamek rzeczywistych kosztów.
Podatki tego nie róznoważą

Admin
20 dni temu
Reply to  Wojciech

No tak, to inny wycinek sprawy

Dotowany transport miejski
21 dni temu
Reply to  Artur

To prawda. Jako przykład podam komunikację miejską w Warszawie, gdzie cena biletu kilka lat temu pokrywała tylko ok. 25-30% faktycznych kosztów przejazdu pasażera. Dzisiaj, po uwzględnieniu inflacji z ostatnich kilku lat, za bilet płacimy w Warszawie pewnie tylko ok. 15-18% rzeczywistych kosztów przejazdu ponoszonych przez miejskiego przewoźnika – tak duża jest skala dotacji.

Artur
21 dni temu

Czyli realny koszt 1 biletu po mieście to około 20 złotych.

Stef
21 dni temu
Reply to  Ppp

A pkp iC nie jest przypadkiem dotowane. Połowa pociągów jest oklejona zakupiona ze środków UE.

Aleks
21 dni temu
Reply to  Ppp

ale tak jest wszedzie – kolej w innych krajach (np.Wlochy czy Japonia) jest relatywnie tania – 40km przejazdu to ok. 4 euro (cena jak w Polsce), a kom. miejska juz drozej,a taxi to juz w ogole.

Artur
21 dni temu
Reply to  Aleks

W Berlinie jechałem z 8 lat kilka kilometrów coś koło 8 to 22 euro. I w Berlinie Uber może istnieć ale wg stawek miasta a nie niższych jak u nas. I stąd się bierze patologia zarówno za kółkiem jak i jako pasażerów, których zostali ich klientami. Biedota i patola lata aplikacjami a prawdziwym taksówkarzom zostali klienci porządniejsi, przez to mniej się narobią, będą bardziej wypoczęci i zarobią więcej. Bezpieczeństwo jest też ważne a nie 18 – 20 godzin w weekend non – stop na 2 aplikacjach latają. Taksówka powinna mieć tachograf jak cały transport pow. 3,5 tony. 45 godzin w… Czytaj więcej »

Artur
20 dni temu
Reply to  Ppp

Do dworca trzeba dojechać i z niego odjechać. Nie porównuj usługi door to door do transportu publicznego.

Xyz
21 dni temu

Jest jeszcze druga strona medalu, ktoś kto ma prawo jazdy i parę tysięcy na taksówki woli sobie kupić auto z 2001 roku płacić od 600 rocznie na paliwo około 450 miesięcznie i raz w roku 500 za co roczne prace serwisowe. Od czasu do czasu wyjdzie np. 2000 zł za naprawy ale i tak się bardziej opłaca niż płacić 15 złotych za trzaśnięcie drzwiami oraz 3 zł za km gdzie średnio robię 550 km miesięcznie.

Admin
21 dni temu
Reply to  Xyz

Niekoniecznie. Auto kosztuje nawet jeśli stoi (ubezpieczenie, amortyzacja). Kiedyś liczyłem i mi wyszło, że do pewnej liczby kilometrów (nie pamiętam jakiej) taksówka bardziej się opłaca niż własne auto. Dziennie mi chyba wyszedł koszt własnego samochodu na kilkadziesiąt złotych. Równowartość dwóch krótkich kursów taxi.

Karol
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

To się broni, jeśli zastosuje się uproszczenia. Amortyzacja jest kosztem, ale nie jest wydatkiem, więc z perspektywy osoby prywatnej zakup jest jednorazowym kosztem (jeśli za gotówkę). Przy rodzinie 2+2 zawsze tańszy jest samochód.

Admin
21 dni temu
Reply to  Karol

Z tym „zawsze” bym uważał, ale rzeczywiście próg rentowności jest większy. Jeśli mam wydać gotówkę (np. 20 000 zł), to pytanie czy oszczędności generowane przez ten wydatek będą wystarczające, żeby się opłacił. Mając 20 000 zł przez pięć lat mogę z tego wycisnąć bez większego ryzyka jakieś 6000 zł zysku. Albo mogę mieć samochód, który będzie wart za te pięć lat 10 000 zł. Pytanie czy w tym okresie wydałbym na taksówki więcej niż 16 000 zł? Pięć lat to ponad 1800 dni. Wychodzi 9 zł dziennie. Gdybym wydał na taksówki mniej niż 45 zł tygodniowo, to własne auto mi… Czytaj więcej »

AdamIO
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Wystrczy doliczyć wynajem samochodu na wakacje.

Drogie własne auto
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

A czy dla poprawności analizy nie należy dodatkowo uwzględnić kosztów eksploatacji (paliwo, serwis, ubezpieczenia etc), co jeszcze bardziej przeważa szalę na korzyść rezygnacji z posiadania auta na własny użytek?

Admin
21 dni temu

Tak, ogólnie jest taki wskaźnik TCO, który to wszystko zbiera. Jak go kiedyś liczyłem na własny rachunek, to wyszło mi TCO rzędu 45 zł dziennie. Ale to był z sześć lat temu ;-): https://subiektywnieofinansach.pl/tco-czyli-ile-naprawde-kosztuje-cie-samochod-paliwo-ubezpieczenie-serwis-amortyzacja-zsumowalem-to-i-mam-trzy-wnioski/ Rok później liczyłem to per kilometr i też było ciekawie – 0,8-1,2 zł na każdy kilometr: https://subiektywnieofinansach.pl/koszt-samochodu-tco-rata-za-wynajem-co-sie-komu-oplaca/ Myślę, że dzisiaj – po inflacji – to byłoby raczej 1,5-1,7 zł per kilometr. Przy małej liczbie kilometrów przejeżdżanych własnym autem ono się nie bardzo opłaca. Im mniej kilometrów, tym większy koszt. Poniżej 500 km miesięcznie prawdopodobnie jest przełamanie i własne auto przestaje się opłacać (koszt kilometra znacznie powyżej… Czytaj więcej »

Artur
20 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Na dziś to 1 złoty za km to sama amortyzacja jest z utrzymaniem auta.

Karol
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Oczywiście, że tak. Uważam, że na taxi 16k można wydać spokojnie w roku na podstawowe potrzeby, dojazd do pracy, przychodni, na zakupy, spotkania z przyjaciółmi (moje i/lub innych członków rodziny). dojeżdżanie do pracy, do lekarza, na spotkania z przyjaciółmi 250 dni x 2 (w obie strony) x 20 zł/kurs = 10.000 większe zakupy 2x w tygodniu w obie strony x 52 tygodnie x 20 zł za kurs = 4.160 dojazdy w celach rozrywkowych, 1x w tygodniu w obie strony x 52 tygodnie x 20 zł za kurs = 2.080 zł. A te 20 zł za kurs to uśredniony koszt za… Czytaj więcej »

Admin
21 dni temu
Reply to  Karol

Ten profil „klienta”, który Pan narysował, oznacza bardzo intensywne użycie auta. Więcej niż jeden podwójny kurs dziennie.
Jeśli założymy trzy podwójne kursy w tygodniu to wychodzi 6000 zł rocznie.

Phx
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Dla mnie ważniejsze jest co innego – komfort własnego auta. Daje mi niezależność oraz to że mam „swój standard czystości”. Podobnie można przeliczać czy lepiej własny dom czy jednak taniej nie wynajem motelu. Ostatnio widziałem fajny mem pokazujący jak zmieniał się model rodziny na przestrzeni 10-leci. Zaczynał się w latach 60 z odrapanym domem i 4 dzieci. Dalej był coraz wyższy standard z niższą ilością dzieci. Aż nie było dzieci tylko pies a potem kot. Ostatni obrazek już nie było domu ani nawet wynajmu mieszkania tylko poszukiwanie współlokatora do wynajmu. Konkluzja – własność to luksus, jednak długofalowo taniej często okazuje… Czytaj więcej »

Admin
21 dni temu
Reply to  Phx

Oczywiście, własność to coraz częściej luksus

Karlos
19 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Przede wszystkim chciałem pochwalić Karola za bardzo precyzyjna wypowiedź wraz ze wskazaniem rozsądnych kwot. Zweryfikowałem je i mam podobne wnioski.
Dojazdy do lekarza i pracy i znajomych to absolutne minimum wykorzystania samochodu, a nie intensywne korzystanie.
Ktoś tu nie potrafi spojrzeć na problem szerzej niż przez pryzmat singla z warszafki na pracy zdalnej.

Last edited 19 dni temu by Karlos
Stef
21 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Prawda w firmie w której pracuje wyszło że lepiej płacić za taxi niż posiadać sam służbowy do użytku wewnętrznego typu księgowa musi podjechać do ZUS / US. Podobnie kadrowa i inni pracownicy pomocniczy.

Admin
21 dni temu
Reply to  Stef

Teoretycznie można jeszcze wynegocjować od firmy taksówkowej rabat (choć pewnie przy większej liczbie pracowników dopiero)

Mirosław
21 dni temu

Jest taki stary dowcip [CENZURA-red, obraźliwe]

afga
21 dni temu

Z taksówkarzami jest taki kłopot, że nigdy nie wiesz ile zapłacisz.
Przykład osobisty z ostatniego weekendu.
Powrót z imprezy o godzinie 1.00 w nocy – koszt 50 zł
Powrót z tej samej imprezy na ten sam adres co wcześniej Z TYM SAMYM TAKSÓWKARZEM o 2.00 koszt 70zł.
Dopiero rano po rozmowie okazało się, że na drugim kursie nas bezczelnie orżnął.

Admin
21 dni temu
Reply to  afga

Ajajaj… Nocne kursy są niestety niebezpieczne pod tym względem, ponadprzeciętnie dużo prób naciągactwa

Artur
21 dni temu
Reply to  afga

Ma Pan paragon? Może się udać Pan do miejskiego rzecznika praw konsumenta i złożyć reklamacje.

Z Bogdańca
19 dni temu
Reply to  afga

Ja mam trochę inne doświadczenia, choć raz mi się zdarzyła próba ostrego naciągnięcia. Ale nie powiedziałbym, że częściej niż przy innych usługach 😉

Jacus
21 dni temu

Byle nie wsiadać do tych nieoznakowanych z samym tylko numerem bocznym. Tu jest największa szansa na wałek, nie są ani w korporacjach, ani na aplikacje tylko polują na klienta albo mają obstawione najlepsze punkty. Najczęściej wbijają wyższą taryfę, albo zdarza im się zasłaniać ją na taksometrze. Często mają tak pokazane identyfikatory że nie widać danych.

Admin
21 dni temu
Reply to  Jacus

O, good point!

Artur
21 dni temu
Reply to  Jacus

To nie taxi tylko przewóz osób a to co innego, tam 1 kilometr może kosztować 100 złotych.

Jacuś
21 dni temu
Reply to  Artur

Nie. Mówię o taksówkach. O normalnych, zarejestrowanych z legalnym numerem naklejonym z boku. i taksometrem. Ale bez apki i nie chcących być w korpo za 4zł/km. To są chłopaki old school, gdzie nie takie rzeczy sie robiło w latach 90.
A ta nowa patologia o której mówisz to jeszcze inny temat.

Artur
20 dni temu
Reply to  Jacuś

Jeśli to Warszawa to są ceny maksymalne teraz 3 a za kila dni 5 złotych za km. W niektórych miastach nie cen maksymalnych więc to możliwe.

Piotr
21 dni temu

Jeździłem w ele taxi rok przed kowidem. To był najgorszy rok jaki miałem. Pan piszący artykuł nie dodał że obrót to nie zysk. Moje obroty były koło 10000zł . A teraz podam jakie miałem koszty. Paliwo 1200 lizing za samochód 1500 opłata za bazę dla ele 10000 zus 1500 karta podatkowa 400. Nie wliczam jeszcze ubezpieczenia opn myjni itd. Żeby był taki obrót tonjezdziłem 6 dni po 10 godzin.stawka za kilometr 3 zł. To teraz odluczcie teraz te koszty od obrotu. Najleprze jak wyjechałem na wakacje na dwa tygodnie . Po przyjeździe musiałem pracować na opłaty żeby zamknąć miesiąc. Więc… Czytaj więcej »

Artur
20 dni temu
Reply to  Piotr

Ma Pan rację nawet 6 złotych za kilometr to na dziś mało.

Marcin
21 dni temu

Trochę bzdur tu zostało napisanych.
Takie to mamy dziś dziennikarstwo.

Admin
21 dni temu
Reply to  Marcin

Stęka się tchórzliwie, anonimowo i nie podając żadnych argumentów. Taki mamy dziś komentariat.

Marcin
20 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Anonimowo??? Żarcik.
A twój ton odpowiedzi, tylko potwierdza to co wcześniej napisałem.

Artur
20 dni temu
Reply to  Maciej Samcik

Chyba proletariat.

Bogdan
19 dni temu
Reply to  Marcin

Bardzo zwięzła wypowiedź, to się tutaj ceni.

Wojtek
20 dni temu

Bardzo ciekawy wpis.
Kiedy piszesz o „dniówce” 300 zł to masz na myśli przychód czy zysk?
W ile średnio godzin?

Zawsze mnie to ciekawiło a Ty masz rozeznanie, więc zapytam: co powoduje, że część taksówkarzy w korporacjach jeździ samochodami za 250, 300 k PLN?
Jechałem kiedyś nowym Audi A4 Allroad, ono nawet LPG nie miało.
Jak to się spina?

Artur
20 dni temu
Reply to  Wojtek

Przy okazji wozi chyba jeszcze coś nielegalnego pewnie.

Artur
20 dni temu
Reply to  Wojtek

Na dziś jak masz przychód poniżej 100 złotych na godzinę to lepiej leżeć na kanapie i paprochy z pępka wyjmować.

tralalala
19 dni temu
Reply to  Wojtek

Pan Maciej często używa zamiennie pojęć przychód i dochód, więc trzeba się samemu domyślać za każdy. razem, co autor miał na myśli. Może to taki test na inteligencję czytelnika…

Wojciech
16 dni temu

Dzień dobry, piszę ze Szczecina. Prowadzę JDG i opłacam pełny ZUS, księgowa i podatek. Mam proste wyliczenie z BOLTa. Jeżdżąc ok. 8 godzin od poniedziałku do piątku wpływów, przy sprzyjającym szczęściu, jest do 10.ooo brutto. Od tej kwoty BOLT pobiera ok. 31% prowizji (to jest prawie 1/3 wpływów), czyli czyli po odjęciu tej prowizji zostaje ok. 6.900 Od tej kwoty należy odjąć ZUS, podatek i księgowość (ok. 3.ooo) i zostaje nam ok.3.900 Teraz odejmujemy paliwo (ok. 1.900) i zostaje nam ok. 2.ooo, w której jest uwzględniana amortyzacja auta i bieżące naprawy. Nie uwzględniłem kosztów inwestycji w auto, które wynosi określoną… Czytaj więcej »

Admin
16 dni temu
Reply to  Wojciech

Bardzo ciekawe spostrzeżenia, dzięki!

Artur
14 dni temu
Reply to  Wojciech

Odpowiem Panu wprost, jeśli jeździ Pan na aplikacjach: Prowizja nie jest problemem tylko stawka za którą Pan jeździ, minimum 3 zł/km i 60 zł/opłaty postojowej po prowizji powinno być Przez niską stawkę wozi Pan pasażerów często patologicznych, którzy powinni korzystać z komunikacji miejskiej Przejście Pana do korpo taxi nie nie da ponieważ stawka wyższa, prowizja – baza niższa, klientów nie ma Tylko własna działalność jak chce się jeździć i trzeba zdobywać zlecenia prywatne i mieć własnych, stałych klientów Przyszłością i teraźniejszością obecnie jest przede wszystkim turystyka lecznicza, czyli wyjazdy dalsze do szpitali i po lekarzach z pasażerami oraz ustawienie się… Czytaj więcej »

Artur
14 dni temu
Reply to  Wojciech

No i jeszcze jedno jeżdżąc na swoim będzie Pan wypoczęty a nie zmęczony krótkimi kursami. 1 km w mieście to jak 6 – 8 km w trasie dotyczy to zmęczenia kierowcy jak i zużycia auta.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu