Od wielu miesięcy masową wyobraźnię pobudzają kryptowaluty, a zwłaszcza najpopularniejsza z nich – bitcoin. Najpierw świat z zapartym tchem patrzył na szalony wzrost wartości bitcoina (a w ślad zanim także innych cyberpieniędzy), a teraz z równie silną fascynacją obserwuje jego wędrówkę do dna.
Siła bitcoinowych krachów – było już w przeszłości kilka, po których tracił 80% wartości – świadczy najlepiej o tym jak niewiele „wartości wewnętrznej” ma on w sobie, a jak wielka część jego wartości rynkowej wynika z czystej spekulacji. A czasy przed bitcoinem są coraz ciekawsze, bo ma coraz więcej potężnych wrogów, jak państwa (które zamykają kryptogiełdy), czy banki centralne (które ostrzegają przed posiadaniem kryptowalut).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
I ja nawet tę falę antykryptowalutowego hejtu trochę rozumiem. Od strony formalnej kryptowaluta jest bowiem – i to trzeba ludziom szczerze powiedzieć – po prostu prywatnym pieniądzem, którego wartość wynika z mody i z tego, że jest on w pewnych kręgach uznawany za środek płatniczy. Wartość tego rodzaju „pieniądza” nie jest związana z żadnym wymiernym punktem odniesienia.
Czytaj też: Bitcoin po 10.000 dolarów? Oto osiem powodów, które mogą sprawić, że spadnie (prawie) do zera
Dla „prawdziwego” pieniądza kiedyś takim punktem odniesienia było pokrycie w złocie, a dziś jest nim siła gospodarcza kraju, który pieniądz emituje. Za kryptowalutami żadna siła nie stoi, jego wartość wynika wyłącznie z popularności i wiarygodności, czyli parametrów przemijalnych. No, może też z wymienialności. Kiedyś różne rzeczy i usługi wyceniało się w kozach. Ludzie się umówili, że to „środek płatniczy”. Teraz mówią tak o kryptowalutach.
Skin w grze komputerowej wart… 61.000 dolarów?
Kto nie bardzo ogarnia na czym polega rynek kryptowalut może zająć się czymś nieco prostszym. Środowisk, które mają „prywate pieniądze” jest sporo. Jednym z nich są fani gier komputerowych. Tam też niektóre wirtualne przedmioty osiągają wysoką wartość rynkową. Handluje się nimi, inwestuje w nie, przechowuje za ich pomocą wartość.
Ostatnio na rynku gier padł historyczny rekord. Unikatowy tzw. skin z gry CS:GO (dla niewtajemniczonych: Counter Strike) sprzedano za równowartość ponad 200.000 zł. Tyle zapłacił jeden z fanów gry za „Smoczą wiedzę”, czyli „skórkę” do brytyjskiego karabinu snajperskiego AWP. To prawdopodobnie najdroższy przedmiot w grze, który kiedykolwiek sprzedano. Wartość transakcji wyniosła 61.052 dolary.
Pukacie się w czoło i pytacie jak przedmiot w grze może kosztować sześćdziesiąt patyków w twardej walucie? Cóż, wartość kolekcjonarska. W grze CS:GO chodzi generalnie o rywalizację uzbrojonych drużyn o osiągnięcie wyznaczonego celu (jedna drużyna to terroryści, a druga – antyterroryści). Jak w każdej grze online do standardowego wyposażenia można dokupić „ekstraski”, które zwiększają szansę na zwycięstwo lub po prostu umilają grę.
Kiedy to przestaje być zabawa, a zaczyna się biznes? W chwili, gdy gra staje się tak popularna, że grają w nią miliony ludzi, a najbardziej unikatowe przedmioty zaczynają być przekazywane sobie przez graczy na wewnętrznych giełdach za prawdziwe – i to niemałe – pieniądze.
W CS:GO jak na prawdziwej giełdzie. Tylko „aktywa” są tak jakby… na niby
Co spowodowało, że „skórka” o nazwie „Smocza wiedza” (w oryginale „Dragon Lore”) osiągnęła wartość ponad 200.000 zł, czyli prawie małej kawalerki?
Jak wyjaśnił mi fan CS:GO i jeden z uczestników tego rynku, normalnie takie „umaszczenie” broni można sobie kupić za „drobne” 1600-2400 dolarów. Najczęściej w posiadanie takich przedmiotów wchodzi się na zasadzie losowania, kupując wystawiane przez producenta „skrzynki”, czyli pakiety przedmiotów. Skrzynki kosztują kilka, kilkanaście albo kilkadziesiąt euro lub dolarów i w większości z nich jest bezwartościowy szajs, a w niektórych zdarza się „parełka” w postaci rzadkiego przedmiotu.
Skąd wiadomo, że dany przedmiot jest rzadki? Z giełdy. Na platformach dla graczy handluje się wszystkimi przedmiotami, więc dość szybko podaż i popyt weryfikują wartość przedmiotów rzadkich, jak i tych bardzo cennych. Na giełdzie przedmiotów z gry rządzą dokładnie te same zasady, co na prawdziwej. Są nawet wykresy kursów.
Ów rekordowy skin miał status „pamiątki”, czyli wypadał ze skrzynek kupionych tylko podczas jednego, konkretnego turnieju. Nie był do „wygrania” w skrzynkach ani nigdy wcześniej, ani nie będzie w nich nigdy więcej.
Po drugie „Smocza wiedza” w wersji za 61.000 „zielonych” była używana przez profesjonalnych graczy CS:GO, idoli milionów „zwykłych” graczy. Ta konkretna broń naklejkę z autografem niejakiego Tylera Lathama (ksywa „Skadoodle” – spokojnie, mnie też nic to nie mówi ;-)), który wchodzi w skład profesjonalnej drużyny e-sportowej Cloud9 (spokojnie, mnie też ta nazwa nic nie mówi ;-)). A to z kolei drużyna, która wygrała niedawno turniej w Bostonie, mający status nieoficjalnych mistrzostw świata.
Mamy więc „skórkę” pamiątkową, która nie będzie już (podobno) nigdy więcej „emitowana”, która w dodatku brała udział w mistrzowskim turnieju i była „dotknięta” przez drużynę mistrza świata. Ciekaw jestem po ile „chodzi” np. piłka z autografem CR7, albo Messiego z wygranego przez któregoś z tych piłkarzy finału Ligi Mistrzów :-)).
Jak zeznają miłośnicy CS:GO rekordowa „Smocza wiedza” wypadła ze skrzynki podczas jednego z turniejów klasy „major” (to taka Liga Mistrzów gier komputerowych). Poprzedni właściciel odkupił ją za 35.000 dolarów kilka miesięcy po tym turnieju. A teraz odsprzedał ją za 61.000 „zielonych”. Przebitka godna niejednej inwestycji giełdowej. A przy okazji transakcja ta zapisała się w historii e-rozrywki. Ale błagam, nie róbcie tego w domu ;-))).
Kryptowaluty jak itemy w grach komputerowych? Nie wszystkie
Co to wszystko ma wspólnego z bitcoinami i kryptowalutami? Cóż, wspólny mianownik jest taki, że wartość przedmiotu w grze komputerowej i jednostki kryptowaluty jest oparta na tych samych podstawach – nie gwarantuje jej żaden bank centralny, nie wynika z żadnych aktywów, z którymi byłaby powiązana emisja. Wartość kryptowaluty i przedmiotów w grze wynika z popytu i podaży, popularności i rzadkości, płynności i wymienialności.
Oczywiście: nie oznacza to, że kryptowaluty przeminą tak, jak moda na daną grę komputerową (zerując wartość „wewnętrznej waluty” takiej gry). Kryptowaluta może mieć wartość wewnętrzną wynikającą z wiarygodności „emitenta” i sądzę, że takie kryptowaluty wkrótce powstaną – zresztą największe firmy już zaczynają tworzyć własne kryptowaluty. Wartość wewnętrzna takich kryptowalut będzie wynikała z aktywów i wiarygodności ich emitentów.