17 kwietnia 2025

Coraz droższa energia dla firm? Japończycy w Polsce pokazują drogę: zamiast czekać na tańszy prąd z OZE, sami zbudowali elektrownię. Kiedy im się zwróci?

Coraz droższa energia dla firm? Japończycy w Polsce pokazują drogę: zamiast czekać na tańszy prąd z OZE, sami zbudowali elektrownię. Kiedy im się zwróci?

Energia w Polsce kosztuje dwa, trzy razy więcej niż ta, z której korzystają firmy w Skandynawii czy USA. To zaczyna być realny problem dla wielu działających w Polsce firm, które mogą nie wytrzymać konkurencji z zagranicznymi firmami mającymi dostęp do znacznie tańszej energii. Są już pierwsze przykłady firm, które nie chcą czekać na efekty transformacji energetycznej – czyli 15-20 lat – tylko zapewniają sobie własne źródła energii. Czy taka inwestycja może się zwrócić w rozsądnym czasie? Działający w Polsce Japończycy pokazali mi cyferki

Co prawda my, zwykli konsumenci energii, jesteśmy od kilku lat trzymani w bańce nieświadomości i zamrożonych cen prądu, ale przedsiębiorcy są skazani na ceny rynkowe. I doskonale zdają sobie sprawę z tego, że energia w Polsce jest relatywnie droga, a będzie jeszcze droższa. Średnia hurtowa cena energii w Polsce wynosi dzisiaj mniej więcej 450-500 zł za MWh. W tym samym momencie w krajach skandynawskich średnia cena nie przekracza równowartości 160–180 zł za tę samą porcję energii. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych.

Zobacz również:

Niektórzy zrzucają winę za tę sytuację na Unię Europejską, która nakłada dodatkowe podatki na energię produkowaną z węgla. I oczywiście jest w tym trochę prawdy, bo ponad połowa rynkowej ceny prądu z węgla to koszt unijnych kar za zanieczyszczanie środowiska. Inna sprawa, że te pieniądze w dużej części (niemal 100 mld zł w ciągu ostatniej dekady) wracają do Polski w ramach systemu ETS i powinny być przeznaczone na transformację energetyczną. Niestety, na ten cel poszła tylko niewielka ich część.

Kiedy prąd w Polsce będzie tani? Polscy przedsiębiorcy tego nie widzą

Polska jest więc dziś w najgorszej sytuacji energetycznej w Europie. Wciąż ponad 70% prądu produkujemy z węgla, a w dodatku wydobywamy go bardzo drogo (bo leży głęboko) i nieefektywnie. Koszt wydobycia tony węgla z polskiej kopalni to ponad 800 zł. Z amerykańskiej lub australijskiej – 160-180 zł. Zatem bardziej opłaca nam się sprowadzać węgiel do produkcji prądu z drugiego końca świata, niż wydobywać w kraju. Nawet po wszystkich kosztach importu do wydobycia tony polskiego węgla dopłacamy po 300 zł za tonę.

Jesteśmy jednym z nielicznych państw europejskich, które nie ma elektrowni jądrowej. Prace nad zbudowaniem pierwszej trwają, ale raczej nie będzie gotowa wcześniej niż za 15-20 lat. Udało nam się zbudować sporo elektrowni wiatrowych i słonecznych (ponad milion polskich rodzin produkuje prąd poprzez fotowoltaikę), ale powoli dochodzimy do ściany, jeśli chodzi o przepustowość sieci energetycznych (nie są przystosowane do zdecentralizowanego przepływu energii).

Za dwie dekady – jeśli uda się zrealizować plany rządu – jedną trzecią energii będziemy mieli z elektrowni atomowej (lub dwóch, plus ewentualnie z małych reaktorów SMR), niecałą połowę ze źródeł odnawialnych, a najwyżej 15-20% z węgla. Ale do tego czasu grożą nam wysokie ceny prądu (bo jednocześnie trzeba będzie pokrywać koszty inwestycji w energię z OZE i płacić coraz więcej za prąd z węgla) i coraz większe jest ryzyko, że będzie go w Polsce brakować – popyt będzie rósł szybciej, niż nowe moce w elektrowniach.

To wszystko martwi przedsiębiorców, którzy – jeśli mają siedzibę w Polsce – muszą dopisać do cen produkowanych przez siebie towarów znacznie wyższe ceny energii, niż konkurenci w USA, krajach skandynawskich, czy azjatyckich. To obniża ich konkurencyjność. Prawdopodobnie to ceny energii będą najważniejszym czynnikiem, który zdecyduje o tempie rozwoju poszczególnych krajów. Nie mówiąc już o kwestii bezpieczeństwa energetycznego – uzależnienie od importu energii, które nam coraz bardziej grozi, jeśli nie zaczniemy oszczędzać prądu, naraża nas na ryzyko geopolityczne.

Zwykły Polak tego wszystkiego nie widzi i nie odczuwa. Płacimy niskie, zamrożone ceny za prąd, a i tak narzekamy na coraz wyższe rachunki, bo tego taniego prądu zużywamy coraz więcej. Ale wielkie firmy, które same negocjują ceny energii z koncernami energetycznymi, a potem wliczają te koszty w ceny sprzedawanych nam produktów, są w gorszej sytuacji.

Prawdopodobnie te finansowo najsilniejsze, które będzie stać na wielkie inwestycje (i które Polskę traktują jako strategiczny rynek, nie biorąc pod uwagę „ewakuacji” do krajów o niższych kosztach energii), wezmą sprawy w swoje ręce i będą budowały własne źródła energii odnawialnej, by przynajmniej część potrzebnej energii produkować za darmo, ze słońca lub wiatru.

Japończycy w Polsce wolą mieć własny prąd

Idę o zakład, że w wielu firmach produkcyjnych trwają gorączkowe kalkulacje, z których ma wyniknąć decyzja: „czy opłaci nam się zainwestować miliony albo dziesiątki milionów złotych, żeby zaoszczędzić na kosztach coraz droższej energii?” To trochę podobna kalkulacja do tej, którą przeprowadza przeciętny prosument przed decyzją o założeniu paneli fotowoltaicznych na dachu. Prawdopodobnie większość takich małych inwestycji zwróci się ludziom w ciągu 7-10 lat. Ale w przypadku gospodarstw domowych są dopłaty rządowe. Duże firmy przeważnie z takich programów nie korzystają.

Czy dziś budowa wielkiej farmy fotowoltaicznej, która zapewni dużą część energii do prowadzenia działalności, może się opłacić dużej firmie działającej w Polsce? Prześledziłem model biznesowy inwestycji tego typu, którą zakończył właśnie japoński koncern tytoniowy Japan Tobacco International (JTI). Zbudował on w Polsce farmę fotowoltaiczną, która ma pozwolić zmniejszyć zakupy energii o 14 GWh rocznie, czyli o jedną piątą. Koszt: blisko 40 mln zł, czyli kwota zdecydowanie niepomijalna.

JTI jest szczególnym inwestorem zagranicznym w Polsce. Ma u nas największe na świecie centrum produkcyjne w Starym Gostkowie, a łącznie zainwestował w budowę mocy produkcyjnych w Polsce równowartość 6 mld zł. Krótko pisząc: to firma, która nie wyniesie się z Polski z dnia na dzień bez ważnego powodu. I firma, która jest w pewnym sensie „skazana” na polski prąd. I pewnie dlatego zdecydowała, że będzie go sama wytwarzała, by zmniejszyć ryzyko coraz większych rachunków za energię.

To prawdopodobnie dopiero początek strategicznego procesu, który ma doprowadzić do tego, że w japoński koncern będzie w Polsce niezależny energetycznie. „Nasz cel to produkowanie 100% energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych do 2040 r.” – zadeklarował przy okazji otwarcia farmy fotowoltaicznej Vassilis Vovos, wiceprezes wykonawczy JTI (i jednocześnie jej dyrektor finansowy, co nie jest w tej sprawie bez znaczenia, o czym za chwilę).

Żeby Wam zwizualizować skalę przedsięwzięcia: mówimy o farmie produkującej energię ze słońca, która prawdopodobnie wytwarzać jej będzie 14 GWh rocznie. Przeciętna polska rodzina zużywa jakieś 2 MWh energii rocznie (czyli mówimy o ilości energii równoważnej zużyciu 7000 rodzin rocznie). Sam mam na dachu domu kilka paneli fotowoltaicznych, które rocznie produkują trochę prądu, ale nie tyle, żebym był w pełni niezależny energetycznie (a mam roczne zużycie kilka razy większe niż przeciętna polska rodzina). W przypadku JTI mówimy o 25 000 paneli solarnych.

Japończycy w Polsce pokazują jak mieć tani prąd
Japończycy w Polsce pokazują jak mieć tani prąd

W porównaniu z największą w Polsce farmą fotowoltaiczną w Zwartowie na Pomorzu (tam jest 378 000 paneli) zbudowanej przez niemiecki Goldback i Respect Energy, to może nie tak dużo, ale tamta inwestycja jest po to, by sprzedawać energię innym, a JTI zbudowało farmę na własny użytek za 40 mln zł.

Fotowoltaika kontra prąd z węgla: kiedy to się zwróci?

Zapytałem Japończyków, kiedy im się to zwróci. Bo to, że jakaś bogata firma miała fantazję zbudować sobie własne źródło energii, nie jest jeszcze ciekawym tematem dla czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Ciekawe byłoby to, gdyby to był biznes, który może być przykładem dla innych – tych, którzy potrzebują mało energii i tych, którzy będą jej potrzebowali dużo i niekoniecznie podoba im się wizja kupowania jej coraz drożej.

Przedstawiciele JTI powiedzieli mi, że wyłożona z ich własnych pieniędzy kwota 40 mln zł zwróci się prawdopodobnie dość szybko, czyli w cztery lata. Kto kiedykolwiek był blisko dużego biznesu, wie, że to bardzo szybki zwrot z inwestycji. Firmy przeważnie nie wahają się inwestować pieniędzy nawet w coś, co zwróci się za 8-10 lat, a niekiedy nawet za kilkanaście. Jeśli coś ma zacząć zarabiać na siebie za cztery lata to to jest dobry biznes.

Japończycy w Polsce pokazują jak mieć tani prąd
Japończycy w Polsce pokazują jak mieć tani prąd

Czy to możliwe? Dziś cena megawatogodziny energii na giełdzie TGE to średnio 450-500 zł (w zależności od tego, kiedy ma być dostawa i czy mówimy o energii zużywanej w dzień czy w nocy, gdy popyt jest mniejszy). To oznacza, że za gigawatogodzinę płaci się najwyżej 500 000 zł.

Japończycy wydali 40 mln zł na zbudowanie instalacji, która będzie produkowała 14 GWh energii rocznie, czyli w każdą megawatogodzinę energii włożyli (w mocach produkcyjnych farmy) jakieś 2,9 mln zł. Porównując koszt zakupu magawatogodziny energii na giełdzie i kwoty 2,9 mln zł wychodzi, że potrzeba mniej więcej sześciu lat, by kwota niewydana na zakup energii na zewnątrz stała się większa, niż ta zainwestowana w moce produkcyjne własnej farmy.

To, że przedstawiciele japońskiego koncernu uważają, że zwrot może być jeszcze szybszy, oznacza tylko tyle, że ich zdaniem cena energii dla firm będzie za kilka lat znacznie wyższa niż dziś. I każda GWh energii wyprodukowana „in house” będzie coraz bardziej opłacalna. Z tego, co powiedzieli mi przedstawiciele koncernu, wynika, że to był szybki „strzał” inwestycyjny. Decyzja w 2022 r., start przygotowań w 2023 r. i budowa w 2024 r. Sam etap budowy Japończycy ogarnęli w pół roku.

Jeśli rzeczywiście budując dziś farmę fotowoltaiczną dużych rozmiarów można osiągnąć – bez żadnych dopłat państwowych i już po dużym wzroście cen materiałów oraz komponentów do budowy (bo przecież mieliśmy inflację!) – zwrot za cztery lata, to to oznacza, że wiele polskich firm powinno pójść podobną drogą – zbudować sobie własne źródła energii i żyć w miarę spokojnie przez najbliższą dekadę, może i dwie, gdy ceny energii w Polsce będą rosły.

Japończycy pokazują, że się da. Ale nie każdemu się uda, bo…

Inna sprawa, że taka decyzja wymaga kilku rzeczy: po pierwsze trzeba „leżeć na pieniądzach” (albo po prostu biznes musi generować odpowiednią gotówkę), żeby nie musieć korzystać z obcego finansowania (bo to może wydłużyć zwrot z inwestycji o kolejne dwa-trzy lata). Po drugie – przynajmniej w przypadku fotowoltaiki – mieć własną ziemię albo dostęp do taniej ziemi (farma zbudowana przez JTI zajmuje 16 hektarów).

Po trzecie – i chyba najważniejsze – trzeba mieć pewność, że Polska jest na tyle przyszłościowym miejscem na Ziemie dla danego biznesu, że opłaca się „przywiązać” do tej ziemi nie tylko zakład produkcyjny – większy czy mniejszy – ale też instalację do produkcji własnej energii. Trzeba też umieć przeprowadzić inwestycję sprawnie i szybko (bo i dłużej coś trwa, tym więcej kosztuje).

Co by nie mówić, JTI zbudował farmę paneli za pieniądze z dolnych „widełek” cenowych dla tego typu inwestycji. Skądinąd wiem, że wybudowanie takiej „porcji” mocy, za którą Japończycy zapłacili 2,9 mln zł (czyli czegoś, co „umie” wyprodukować” 1 GWh energii rocznie) może kosztować – i w wielu przypadkach kosztuje – 5-5,5 mln zł. Japończycy więc umieli „ścisnąć” koszty.

No i nad tym wszystkim wisi jeszcze jedna ważna cecha: myślenie strategiczne, czyli w perspektywie nie dwóch-trzech lat, tylko dziesięciu-dwudziestu. W tym akurat Azjaci są znacznie lepsi od nas i dlatego przykład inwestycji JTI jest tak ciekawy.

zdjęcie tytułowe:  Montel

Subscribe
Powiadom o
56 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Michał
1 miesiąc temu

Zwróci im się szybciej, bo w przypadku własnego prądu, nie musza też płacić kosztów dystrybucji, czyli cena jest nie 500, a tak bardziej 1000 🙂

Hieronim
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze, to się wprowadzi opłatę dystrybucyjną, nawet jeśli dana firma korzysta wyłącznie z własnej sieci przesyłowej – hajs w budżecie musi się zgadzać! 🙂

RafałX
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Czytał Pan kiedyś swój rachunek za prąd:) ? Kolejna rubryka to kwestia czasu

RafałX
1 miesiąc temu
Reply to  Michał

To samo chciałem napisać. Cena na TGE jest netto. Po doliczeniu całej litanii opłat wychodzi znacznie drożej.

Adam
1 miesiąc temu
Reply to  Michał

Nic się nie zwróci bo po 15 lat dojdzie koszt utylizacji tych paneli.Niemcy już zaczynają zwozić do Polski to badziewie

Radosław
1 miesiąc temu
Reply to  Adam

Na szczęście biznes utylizacyjny już się rozkręcił i te „odpady” to cenny surowiec.

Adam
1 miesiąc temu

Typowe pasożytnictwo na nas wszystkich. Koszty zapewnienia mocy systemowej kiedy nie świeci słońce i nie wieje wiatr pokryjemy wszyscy panelarzom. Niech sie odetną od sieci w 100% i zapewniają sobie energie cały czas. Wtedy będą mieli praedziwy koszt 1 kWh. Im więcej OZE tym będzie drożej. Bo moc systemowa w elektrowniach cieplnych będzie musiała być zapewniona kiedy nie ma OZE. Jak w listopadzie i grudniu kiedy cały system wisiał na cieplnych węglowych. Na tym polega absurd OZE, że trzeba utrzymywać zdublowaną moc wytwórczą w elektrowniwch cieplnych na kilka tygodni działania w roku. To tak jakby jeździc elektrykiem cały rok a… Czytaj więcej »

Michał
1 miesiąc temu
Reply to  Adam

Typowe pasożytnictwo to górnictwo węglowe na śląsku, które istnieje i dokładamy do niego od 35 lat i będziemy przez najbliższe 15 jeszcze to robić 😉

Ojoj
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Hmmm… tylko, że mieszkańcy Śląska to częściowe bezpieczeństwo energetyczne okupują zagrożeniem sejsmologicznym.

Ojoj
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Katastrpfa budowlana zabija szybciej…

Łukasz
1 miesiąc temu
Reply to  Adam

Pan chyba zapomniał o infrastrukturze – i o tym, że na jej modernizację płącimy w rachunkach za prąd od wielu lat
Co natomiast jest w tym temacie robione? Niewiele

Bolo
1 miesiąc temu
Reply to  Łukasz

Nie wszystkie rozwinięte kraje odchodzą od węgla. Japonia planuje wybudować 22 nowych elektrowni węglowych w 17 różnych lokalizacjach w ciągu najbliższych pięciu lat. Energetyką w UNII rządzą lobbyści. Pompy ciepła, ogniwa fotowoltaiczne , byle jakie magazyny energii, samochody elektryczne . OZE na siłę bez traktowania ich jako równorzędnego wytwórcę energii jak elektrownie cieplne. Elon Musk ostrzega przed katastrofą energetyczną. W jego opinii czekają nas blackouty, które mogą nastąpić już za dwa lata i to również w bogatych krajach. Elon Musk oświadczył, że niedługo zabraknie nam prądu i w związku z tym potrzebne są ogromne zmiany w energetyce. Jako powód przyszłego… Czytaj więcej »

Łukasz
1 miesiąc temu
Reply to  Bolo

Z całym szacunkiem dla biznesów jakie robił, ale Muska nie uznawałbym za wyznacznik prawdy objawionej. On też się myli, dosyć często (polecam jego biografię)

Paweł
1 miesiąc temu
Reply to  Adam

Jak można wypisywać takie głupoty. Tak się składa że prąd jest najdroższy kiedy świeci słońce i działaja panele, bo jest wtedy kurwa środek dnia i cały przemysł działą na max plus akurat klimatyzaroy i wszelkie urządzenia chłodnicze idą pełną mocą. A najtańszy w środku nocy, magia. I Oze dzięki temu bardzo odciążą potrzebną max infrstrukturę – która bez tego już by dawno padła (w sensie byłoby więcej odcinek przemysłu przy jeszcze większych cenach). I dzięki temu że chodzą panele nie trzeba spalać milionów ton wegla które właśnie sobie można spalić przez kilka słabszych dni w listopadzie, dzięki ograniczonemu popytowi wcześniej – po znacznie… Czytaj więcej »

Zu Lew
1 miesiąc temu
Reply to  Paweł

Tak sytuacja kształtowała się jeszcze kilka lat temu. Teraz wygląda zupełnie inaczej. W południe przy słonecznej pogodzie ceny energii na giełdzie potrafią być ujemne.

Sławek
1 miesiąc temu

Sporo mniejszych, polskich firm w to idzie. Instalacje na kwotę kilkuset tysiecy zlotych są często spotykane na dachach hal produkcyjnych: https://maropak.com.pl/maropak-zasilany-energia-slonca/

Last edited 1 miesiąc temu by Sławek
bez
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie, kanał na youtubie
4nrgy Polska.

To tylko jeden z wielu, który opisuje magazyny off-grid na LiFOPO4

Radosław
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie polecam. Jakościowo dno.

Jacek
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, proszę spojrzeć na sklepy. W Biedronce Lidlu Aldi Dino. Nie robią tego bez powodu. Szczególnie że większość jest zjadana przez Auto konsumpcję, więc nic nie muszą oddawać do sieci.

Last edited 1 miesiąc temu by Jacek
Sławek
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

„Chciałbym zobaczyć bilans takiego przedsięwzięcia”

W linku, który dodałem w moim pierwszym komentarzu jest film pokazujący instalacje z „lotu ptaka”. Youtube pokazuje, że ten film został wrzucony do sieci 5 lat temu. Moze Pan zapytać u źródła, czy instalacja już się zwróciła.

Jacek
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, poproszę na priv.

james85
1 miesiąc temu
Reply to  Sławek

Konstrukcja dachu musi być przeliczona do zastosowania paneli, z zakładów jakie widziałem w swojej karierze to warunki zamontowania paneli spełniało około połowa z nich. Dla pozostałych albo ferma o ile zakład jest z dala od zabudowań i oczywiście posiada kilkuhektarowe własne działki, albo nadal prąd z sieci. Zasadniczo decyzje polityczne jakie są podejmowane w UE dążą do likwidacji produkcji w UE, więc montaż paneli itp. jest na zasadzie podłączenia nierokującego pacjenta pod respirator.

Wojtek
1 miesiąc temu
Reply to  james85

UE nie ma własnych surowców energetycznych, więc OZE to raczej droga do niezależności. To samo robią Chiny, przy czym oni swój tani węgiel traktują jako paliwo przejściowe, a za pomocą OZE i samochodów elektrycznych chcą na początek uniezależnić się od importu ropy w ciągu najbliższych nawet 20 lat.

bez
1 miesiąc temu

No przeciez u nas jak ktoś ma własny dom to też kombinuje jak tylko może, aby nie mieć nic wspólnego z tymi złodziejami z zakładów energetycznych. Wcześniej były solary a teraz własne magazyny off-grid albo hybrydowe, energia z solarów, a kiedy nie starcza to pobiera z sieci. Magazyny energii LiFOPO4 robią furorę na youtubie i branżowych forach.

Bolo
1 miesiąc temu
Reply to  bez

można w każdej chwili odczytać aktualny rozpływ mocy. Wpisać w google pse pl dane systemowe.

miD
1 miesiąc temu

Już za niedługo będą płacić za to kary w słoneczne dni, a po zmroku i tak zapłacą. Lepiej, jakby magazyn energii wybudowali.

Bolo
1 miesiąc temu

Ile kosztuje OZE dla każdej 4-osobowej rodziny w Niemczech – 25 000 euro–wg cire pl 10 października 2016 opublikowano wyniki studium przeprowadzonego przez Instytut Konkurencyjności Ekonomicznej (DICE) Uniwersytetu w Dusseldorfie, w którym podsumowano wszystkie koszty niemieckiej zielonej transformacji energetycznej . Okazało się, że do 2025 roku Niemcy muszą łącznie wydać 520 miliardów euro. Przy ludności Niemiec liczącej 82 miliony oznacza to, że każda czteroosobowa rodzina niemiecka będzie musiała dopłacić do normalnych rachunków za elektryczność dodatkowo 25 000 (dwadzieścia pięć tysięcy) euro do 2025 roku – a potem płacić dalej. A miało być tak pięknie… Gdy partia zielonych zapowiadała przejście na… Czytaj więcej »

Piotr
1 miesiąc temu

Opisując tę historię, pomylił się Pan zaledwie 1000 razy. Farma ma 14 MWh, a nie 14 GWh. Przeciętna cena budowy elektrowni słonecznej to 2-3 mln zł za 1 MW. 1 GW kosztowałby- bagatela – 2-3 mld zł, a więc koszt całej elektrowni 14 GWh wyniósłby jakieś 50 MILIARDÓW zł. W Pana tekście jest więcej wskazówek, że chodzi o MWh, a nie GWh. Napisał Pan, że farma ma 25 000 paneli. Moc jednego panelu to 400-600 W (czyli 0,4-0,6 kW). 25 000 x 0,5 kW = 12 500 kW = 12,5 MW. Czyli znów – mówimy o MWh, a nie GWh.… Czytaj więcej »

Karol
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Ponadto, jeżeli farma ma moc 14MWh, to czy poprawne jest stwierdzenie:
„będzie produkowała 14 MWh energii rocznie”?

Jarosław
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Piotr tak Cię poprawił, że masz teraz źle w artykule myląc roczną produkcję z mocą w piku.
Sam widzisz, że w artykule masz poprawne roczne zużycie przeciętnej rodziny na 2 MWh i tak wielka elektrownia wygląda Ci na zużycie 7 rodzin?
Roczna produkcja to z elektrowni która ma w piku 14 MW, to będzie właśnie coś w okolicy 14 GWh.

Jasiek
1 miesiąc temu
Reply to  Piotr

14GWh rocznie się zgadza, teraz jest błąd w artykule. Moc a energia to dwie różne rzeczy.

Piotr
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie tylko w tym jednym, ale w kilku miejscach nadal jest mowa o MWh zamiast GWh. Bardzo proszę o korektę artykułu, bo trudno jest to czytać ze zrozumieniem.

Tomasz
1 miesiąc temu

Ciekawe kto to pisał? Produkcja 14 MWh rocznie???? To tyle produkuje szwagier na dachu

Marcin
1 miesiąc temu

W tekście chyba jest błąd – powinno być 2.9 mln za giga- a nie megawatogodzinę

Jano
1 miesiąc temu

Polska powinna mieć rzad
Polski

Sławek
1 miesiąc temu
Reply to  Jano

Ja bym wolał rząd norweski i mentalność japońską.

tak lub nie
29 dni temu

Czysta FANTASMAGORIA polityka nigdy nie pozwoli być niezależnym 🫣🥴😡

Jacek
29 dni temu

PRZEDE WSZYSTKIM CAŁA TA DYSKUSJA NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU, BO TA FIRMA JAPOŃSKA PRODUKUJE PAPIEROSY (ALBO JAKIEŚ KOMPONENTY DO NICH), CZYLI JEJ PRODUKCJA JEST ZBĘDNA, NIEZDROWA I SZKODLIWA. CZYM TU SIĘ PODNIECAĆ? WSTYD, PANIE REDAKTORZE SAMCIK!

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu