3 sierpnia 2023

Co roku budowanych jest 200 000 nowych mieszkań, a analitycy wciąż straszą ogromnym deficytem. Czy luka mieszkaniowa istnieje? I czy jest do zasypania?

Co roku budowanych jest 200 000 nowych mieszkań, a analitycy wciąż straszą ogromnym deficytem. Czy luka mieszkaniowa istnieje? I czy jest do zasypania?

W roku 2022 r. oddano do użytkowania w Polsce rekordowe 238 600 mieszkań. To rewelacyjny wynik, najwyższy od dawna. Rekordy padają, ale wciąż zewsząd słyszymy o niedoborach mieszkań. Wg różnych szacunków brakuje ich 1-2 mln. Zresztą deficyt widać po rosnących cenach mieszkań. Jak to możliwe, że choć powstaje coraz więcej mieszkań, to luka mieszkaniowa się nie zmniejsza, a ceny nieruchomości są coraz wyższe?

Tego artykułu możesz również posłuchać w naszym kanale podcastowym – czyta Monika Madej

Zobacz również:

Ostatnio sporo się mówi o wielkim wzroście popytu na mieszkania, który został spowodowany wprowadzeniem rządowego programu dopłat do kredytów hipotecznych. Kto tylko może, kupuje mieszkanie na tani kredyt – w lipcu wartość wniosków kredytowych, które dotarły do banków, była największa od 2008 r. Czy popyt na nieruchomości znów wystrzeli?

Wraz z popytem prawdopodobnie wzrośnie też liczba nowych inwestycji realizowanych przez deweloperów oraz osoby prywatne. Będzie kolejny rok prosperity na rynku budowania mieszkań i domów. Tylko ile ich tak naprawdę potrzebujemy? I jak to jest, że chociaż tyle się buduje, to mieszkań wciąż brakuje. A może… wcale nie brakuje?

Luka mieszkaniowa maleje bardzo powoli, czy uda się ją zasypać?

W 1978 roku padł rekord w liczbie oddanych nowych mieszkań do użytkowania, wtedy trafiło na rynek ponad 283 000 mieszkań. Do dziś nie udało nam się tego rekordu pobić, choć ostatnie lata również wyglądały całkiem nieźle. Z uwagi na obostrzenia kredytowe i wysokie stopy procentowe, które zdusiły zdolność kredytową Polaków, kolejne lata mogą przynieść trochę gorsze dane.

Według różnych szacunków w Polsce brakuje obecnie 1,5-2 mln mieszkań. Jeśli założymy, że przez najbliższe 7 lat na rynek co roku będzie trafiało ok. 200 000 mieszkań, to do 2030 r. luka mieszkaniowa powinna być zasypana. Tym bardziej że jednocześnie robi się nas coraz mniej.

Coraz mniejsza liczba nowych urodzeń i coraz bardziej starzejące się społeczeństwo doprowadzi do znaczącego spadku liczby ludności Polski. Wg danych ONZ do 2050 r. liczba Polaków ma spaść do 32 mln, a już w 2030 r. ma nas być o 2 mln mniej niż dziś. Biorąc pod uwagę te dane, to nie potrzebujemy nawet budować nowych mieszkań, bo luka mieszkaniowa powinna zasypać się sama wraz ze spadkiem ludności.

Jeśli jednocześnie powstanie na rynku 1-2 mln mieszkań, to ceny powinny wyhamować, a być może nawet spaść. Jeśli prawie każdy będzie miał gdzie mieszkać, to spadnie popyt na nowe mieszkania, a ewentualne przeprowadzki będą między lokalami już istniejącymi. Jeśli przy istniejącej liczbie mieszkań uwzględnimy fakt, że w ciągu 27 lat populacja Polski skurczy się o 6 mln osób, to z luki powinna zrobić się solidna nadwyżka mieszkań.

Brzmi jak całkiem niezły scenariusz. Jednak zanim zaczniecie snuć wizje o zakupie fajnego i taniego mieszkania w atrakcyjnej lokalizacji za kilka lat, to niestety muszę te wizje zaburzyć. Sprawa nie jest wcale taka prosta i do luki mieszkaniowej nie możemy podchodzić czysto matematycznie. Jest kilka dodatkowych czynników, które sprawią, że pomimo coraz większej podaży mieszkań i spadającej liczby Polaków, zasypanie luki mieszkaniowej nie będzie łatwe.

Co sprawia, że na rynku ciągle brakuje mieszkań?

Imigranci. Przed wybuchem wojny w naszym kraju mieszkało ok. 1,5 mln Ukraińców, a od czasu wojny ta liczba wzrosła do 3 mln. W samej Warszawie jest obecnie ok. 100 000 imigrantów z Ukrainy, we Wrocławiu ponad 44 000, a w Krakowie ponad 31 000. Część z nich prawdopodobnie wróci do swojego kraju po zakończeniu wojny, ale na pewno spora część zostanie, nawet jeśli dziś rozważa powrót.

Inną liczną grupą w naszym kraju są Białorusini, ok. 60 000 z nich ma pozwolenie na pracę, ale niektóre szacunki mówią o tym, że może ich być w naszym kraju nawet ponad 250 000. Do naszego kraju chętnie przyjeżdżają obywatele Gruzji, Mołdawii, a nawet Chin. Imigrantów przybywa w ostatnich latach, ale ZUS apeluje, że w najbliższych latach potrzebujemy kolejnych 2 mln, żeby uratować system emerytalny. To tyle, o ile ma się zmniejszyć liczba Polaków do 2030 r.

W 2022 r. imigranci kupili w Polsce 14 400 mieszkań, to ok. 6% mieszkań, jakie zostały oddane do użytkowania. Wraz z przedłużającym się konfliktem coraz więcej Ukraińców być może zdecyduje, że chce w Polsce zostać na stałe. Obecnie 19% uchodźców wojennych i 55% obywateli Ukrainy, którzy przyjechali do naszego kraju przed wojną, planuje zostać w Polsce na stałe.

Do tej pory mieszkania kupowali bardziej zamożni obywatele, ale z biegiem lat nieruchomościami zaczną interesować się ci, którzy obecnie są na dorobku. Ci, co mieszkania nie kupią, będą potrzebowali lokali na wynajem. Jeśli faktycznie 2 mln imigrantów pojawi się w najbliższych latach w naszym kraju, to zasypią oni lukę powstałą w wyniku zmniejszającej się populacji Polski.

Polska się wyludnia, ale polskie miasta niekoniecznie. Nasz kraj stopniowo się wyludnia, ale skala tego zjawiska nie jest taka sama dla każdego regionu. A prognozy na najbliższe lata nie wyglądają optymistycznie dla większości miast. Jak widać na poniższej mapce, w przyszłości czeka nas napływ nowych mieszkańców do okolic największych aglomeracji i jednoczesny spadek zaludniania w mniejszych miejscowościach i regionach mniej zamożnych.

To zjawisko obserwujemy już od lat. W latach 2011-2021 liczba ludności w Warszawie wzrosła o 9%, w Gdańsku i Krakowie o 6%. Jednocześnie populacja Łodzi czy Bydgoszczy spadła o 8%. To dane sprzed wybuchu wojny, a więc nie uwzględniają masowej migracji uchodźców. Możemy więc przyjąć, że to wynik naturalnych wewnętrznych migracji.

luka mieszkaniowa
Źródło: rynekpierwotny.pl na podstawie danych GUS

Największe ośrodki miejskie kuszą nas możliwością rozwoju zawodowego, wyższą pensją oraz licznymi atrakcjami. To tam najchętniej kupujemy mieszkania, co widać w cenach za metr kwadratowy. Najdroższe mieszkania znajdują się w największych miastach. Choć w ostatnich latach, szczególnie po pandemii, obserwujemy trend do wyprowadzania się za miasto, to i tak najczęściej budujemy się w bliskich okolicach największych miast.

Im szybciej biedniejsze regiony będą się wyludniać, tym mniej atrakcyjne będą się stawać, bo nikt nie będzie tam chciał inwestować. To tylko będzie bardziej motywowało mieszkańców do wyprowadzki, szczególnie ich dzieci. W efekcie możemy mieć sporo dosyć tanich mieszkań na wschodzie Polski (ale jeśli zaczną wykupywać je zamożni mieszkańcy metropolii w celach turystycznych, to ich ceny mocno nie spadną), a coraz większe braki w pobliżu największych miast.

W Warszawie mieszka obecnie blisko 2 mln osób. Jeśli w ciągu najbliższych 10 lat liczba nowych mieszkańców wzrośnie o kolejne 10%, to w mieście pojawi się zapotrzebowanie na kolejne 200 000 mieszkań. W Gdańsku mieszka niecałe 500 000 mieszkańców. Wzrost populacji o 5% to dodatkowe zapotrzebowanie na kolejne 25 000 mieszkań.

Coraz więcej singli i rozwodów. W roku 1990 kobiety wychodziły za mąż średnio w wieku 23 lat, mężczyźni zaś w wieku 24 lat. Już w 2018 r. było to odpowiednio 28 i 30 lat. Późniejsze wchodzenie w stałe relacje oznacza, że więcej osób mieszka w pojedynkę. Oczywiście sporo par mieszka razem przed ślubem, a niektórzy żyją w nieformalnych związkach przez całe życie. Natomiast związek formalny jest raczej zobowiązaniem na dłuższy czas i trudniej go zakończyć.

Nie oznacza to, że jest on nierozerwalny. Od lat obserwujemy znaczący wzrost liczby rozwodów przy jednoczesnym spadku liczby nowych małżeństw. W 1970 r. rozwiodło się w Polsce 34 600 par, w roku 2000 było to już 42 800, a 18 lat później już 62 800. Pary, które się rozwodzą, zaczynają mieszkać osobno, potrzebują jednego dodatkowego lokalu.

Rozwodnicy oraz osoby, które nie chcą z nikim wiązać się na stałe, tworzą zapotrzebowanie na dodatkowe mieszkania. Jeśli ten trend będzie postępował, to możemy przyjąć, że w wyniku rozwodów i przesuwania się wieku, w którym Polacy wiążą się z kimś na stałe, co roku może powstawać zapotrzebowanie na dodatkowe kilka tysięcy mieszkań. Niby niewiele, ale luka mieszkaniowa od tego nie spadnie.

Ciasne mieszkania i niedostosowany do potrzeb rynek mieszkań. Mieszkania, jakie trafiają na rynek, są coraz droższe, ale coraz mniejsze. Kupujemy to, na co nas stać. A mieszkania, w których mieszkamy, są przeludnione. Na jednego mieszkańca Polski przypada 1,2 pokoju i jest to jeden z najgorszych wyników w Europie. Średnia unijna to 1,6 pokoju na mieszkańca. Jeśli jednak założymy, że nasza gospodarka będzie nadal się rozwijać, a my będziemy się bogacić, to oczekiwania względem metrażu będą się zmieniać.

 

Być może za kilka, kilkanaście lat osoby, które kupiły 50 mkw., ale w międzyczasie się wzbogaciły, zamarzą o większym mieszkaniu. To może wygenerować popyt na większe mieszkania oraz domy. Ktoś będzie je musiał wybudować. Jednocześnie popyt na mniejsze nie powinien zanikać, bo migracja do miast nadal będzie trwała. I to oznacza, że luka mieszkaniowa się nie zmniejszy tak szybko, jak chcieliby ci, którzy liczą na tanie zakupy mieszkań.

Oznacza to, że mieszkańcy np. Gdańska, którzy obecnie posiadają 50-60-metrowe mieszkanie za jakiś czas będą szukać w swoim mieście kolejnego, znacznie większego lokum. Być może te mniejsze sprzedadzą, przyczyniając się do zasypania luki, a może tylko będą je wynajmować np. studentom lub turystom.

Mieszkań w Polsce buduje się naprawdę dużo. Jak podaje Deloitte, Polska w 2021 r. była na pierwszym miejscu w Europie pod względem liczby nowo wybudowanych mieszkań na mieszkańca. W Polsce powstawało wtedy 5,79 mieszkania na 1000 mieszkańców, a np. w Niemczech ten wskaźnik wyniósł 3,61. Niestety nawet wybudowanie 1 mln nowych mieszkań w 5 lat nie rozwiąże problemu. Luka mieszkaniowa będzie trudna do zalepienia. Niedobory będą nasilały się przez trendy demograficzne czy niską atrakcyjność biedniejszych rejonów Polski.

W TE WAKACJE UŁÓŻMY RAZEM FINANSOWE PUZZLE

Jak ochronić oszczędności przed inflacją? Gdzie oszczędzać, żeby zapewnić dobrą przyszłość dziecku? Jak zaprojektować domowy budżet? Ile trzeba pieniędzy zgromadzić – i skąd je wziąć – żeby zostać rentierem? Oto pakiet e-booków „Finansowe puzzle, czyli jak osiągnąć dobrobyt”, w których znajdziesz konkretne odpowiedzi na te pytania, a także rady, wykresy, wyliczenia. Kliknij i zobacz, to może być najbardziej inspirująca lektura tych wakacji i nie tylko.

Jeśli ktoś czyta blog „Subiektywnie o Finansach” od lat, to już przekonał się, że można dzięki Maćkowi Samcikowi i jego Ekipie być „do przodu”. Takie e-maile i posty, jak poniżej, Maciek dostaje od czasu do czasu od długoletnich czytelników. W odróżnieniu od wątpliwej jakości kursów i ofert szybkiego wzbogacenia się, jakich pełno w internecie, u nas znajdziesz dobrą jakość w uczciwej cenie:

————

RANKING LOKAT – GDZIE DZIŚ DOSTANIESZ NAJLEPSZY PROCENT? 

Obawiasz się inflacji? Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w na stronie głównej www.subiektywnieofinansach.pl. Zacznij zarabiać w bankach!:

>>> Tutaj ranking najwyżej oprocentowanych depozytów

>>> Tutaj ranking najlepszych kont oszczędnościowych

Zdjęcie tytułowe: Freepic/lifeforstock

Subscribe
Powiadom o
77 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Grzegorz
9 miesięcy temu

Wydaje mi sie ze jesli nie bedzie żadnej katastrofy (np. grube geopolityczne zmiany, mega kryzys) to imigracja zrobi swoje. Np. w takich Indiach mieszka 1,5 miliarda ludzi. Wielu z nich jest ambitnych, wykszatłconych i gotowych do wyjazdu do Europy. Więc do Polski również przyjadą.

Marcin Staly Czytelnik
9 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Mam znajomych z Indii ktorzy mieszkaja w Warszawie, poznalismy sie w mojej poprzedniej pracy i ma Pan racje jest ich z roku na rok u nas coraz wiecej. Zachecaja ich zarobki oraz to, ze firmy zazwyczaj same ogarniaja im sprawy urzedowe. Po paru miesiacach mieszkania tu kolega sciagnal brata a on potem kuzyna. Kazdy z nich jak sie rozmawialo zarabia grubo powyzej 4000 euro mieszkajac w Warszawie, wiec na spokojnie stac ich na wiele. Jedyny problem to zakup nieruchomosci wiec wszyscy praktycznie wynajmuja.

Adam
9 miesięcy temu

Branża IT że takie zarobki?

Michał
9 miesięcy temu
Reply to  Adam

Pomijając jakieś pojedyńcze przypadki hindusi do Polski przyjeżdżają tylko po to, żeby w IT pracować 😉

Marcin Staly Czytelnik
9 miesięcy temu
Reply to  Adam

Roznie, ale tak glownie IT, bo 90% tych co przyjezdzaja to po programowaniu badz innych kierunkach scislych.

Andre
9 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Już dziś nasze centra handlowe wyglądają jak te we Francji jeżeli chodzi o przekrój kolorystyczny kupujących. Do Polski również po socjal będzie przybywało coraz więcej chętnych . Francja dziś płaci za ściąganie do pracy Arabów w latach 50-60.

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Andre

Tzn.? Tak się składa, że za płotem mam bodajże Wietnam.

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  jsc

Wietnamczycy są mało groźni, żyją w swoim świecie, jedynie nie płacą podatków i uprawiają zielone. Jedno i drugie silne państwo by ogarnęło ale u nas nie da się….

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Stef

A strzelanina jednak była… https://grodzisk.policja.gov.pl/pgm/aktualnosci/41393,Strzelanina-na-bazarku.html

A swoją drogą w najczarniejszych latach walki z mafią na Stadionie X-lecia tłumów nie brakowało… zatem na logikę bym powiedział, że w przeciwieństwie do poczucia zagrożenia.

Raft
9 miesięcy temu
Reply to  Andre

Francja nie płaci za ściąganie do pracy Arabów. Francja płaci za swoją politykę kolonialną.

TomR
9 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

Indie to średni iloraz inteligencji rzędu 85, czyli w pobliżu średniej światowej. Średnia światowa jest tak niska, że połowa ludzkości nie nadaje się do pracy we współczesnej cywilizacji, nie ma dla nich pracy, bo limitem dolnym jest około IQ=83. W 3-cim świecie ten problem rozwiązują w ten sposób, że wbrew zdrowemu rozsądkowi robią ręcznie rzeczy, które lepiej i taniej robią maszyny, np. w Afryce kobiety ręcznie piorą pranie w rzece, albo ręcznie ruszają żarnem do mielenia ziaren itp. W pierwszym świecie dają takim nie nadającym się do pracy we współczesnej cywilizacji technologicznej socjal. W drugim świecie (u nas) nie ma… Czytaj więcej »

Daugern
9 miesięcy temu

Dobry artykuł, do tego dorzuciłbym jeszcze pojawiającą się na horyzoncie termomodernizację. Jeśli ktoś odziedziczy stary dom po babci na wsi może się okazać, że nie będzie się w ogóle opłacało go modernizować, albo w ogóle nikt nie będzie chciał tam mieszkać.

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Daugern

Albo będzie miał lekko podrasowane klasę energetyczna w certyfikacie.

Już teraz na wsiach na końcu świata można kupić ridere do wyburzenia za bezcen.

TomR
9 miesięcy temu
Reply to  Daugern

Termomodernizacji nie da się zrobić w patodeweloperce, bo nie ma rezerwy miejsca na dodatkową izolację, limity odległości od sąsiadów, od ulicy w pełni wykorzystane.

Mieczysław
9 miesięcy temu

Bardzo dobry, analityczny artykuł

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Mieczysław

Dziękujemy 😉

tomako_lunatic
9 miesięcy temu

Kwestia metodologii i przyjmowanych założeń.
Są „analitycy”, powiązani z różnymi „think tankami” (#pdk), którzy wiecznie twierdzą, że brakuje w Polsce 3 mln mieszkań 😉

Są też i inni, np.:
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/luka-mieszkaniowa-oto-ile-mamy-mieszkan-i-czy-naprawde-wciaz-ich-brakuje/lbx1679

PS. A ja od siebie polecę, aby w kontekście cen nieruchomości zwracać większą uwagę na koszt pieniądza (poziom stóp procentowych), Polecam na wykres, który Pani stworzyła nałożyć jeszcze jedną zmienną – poziom stopy referencyjnej (~WIBORu). Gdyż nie ma co ukrywać, ale za wzrost cen nieruchomości w Polsce od 2013 roku odpowiada przede wszystkim obniżenie kosztu pieniądza (lub jak kto woli – po części jego wartości).

Pozdrawiam

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  tomako_lunatic

Bardzo słuszna uwaga – koszt pieniądza to główny element wpływający na popyt na tym rynku

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  tomako_lunatic

Polska to w ogóle kraj fenomenów statystycznych… np. mamy jednocześnie najniższe bezrobocie i najniższe zatrudnienie w UE.

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  jsc

Bo jedno jest z drugim powiązane. Gospodarka potrzebuje pracownikow= niskie bezrobocie ale mamy dużo ludzi z archaicznymi zawodami np szwaczka, i ich wysłaliśmy na wcześniejszą emeryturę. O nadmiarze ludzi „zatrudnionych” w rolnictwie nie wspomnę.

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Stef

Szwaczka to nie jest zawód o szczególnym znaczeniu czy uwarunkowaniu… zatem czynnik wcześniejszej emerytury raczej odpada. A powoływać się na nasze rolnictwo to już na prawdę kpina.

Jacek
9 miesięcy temu
Reply to  Stef

W Łodzi ogłoszenia o pracy dla szwaczek po ukraińsku.
Ja bym raczej obstawiał nieruchawych zawodowo, tj. mniemających, że całe życie zawodowe minie im u jednego pracodawcy, a co najmniej na takim samym stanowisku pracy.

Marco
9 miesięcy temu

Jaka jest liczba pustostanów w Polsce?

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Marco

Ze spisu powszechnego wynika, że 2 mln, ale realnie pewnie góra milion, bo część ma bardzo niski standard, nadaje się do remontu, jest ruderami albo się rozpada. Podejrzewam, że do mieszkania nadaje się góra milion

Andrzej
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Wstyd i to ogromny, że Pan powtarza tą bzdurę 🙁 Wstyd. GUSowski pustostan nie ma NIC WSPOLNEGO z pustostanami w powszechnym rozumieniu. Te ich pustostany to mieszkania, w których nikt nie mieszkał w marcu 2021 roku. I procentowo najwięcej pustostanów jest w ….Mielnie i Dziwnowie… Dalej również same kwiatki m.in. do pustostanów zaliczono mieszkania odebrane od dewelopera i w danym dniu badania niezamieszkałe. Nie , nie i jeszcze raz nie. Za takie badanie GUS powinien wręcz przeprosić albo wyraźnie komunikować co policzył. Inna przykra sprawa, że to wręcz modelowy przykład, gdy ludzie w mediach nie rozumieją o czym piszą i… Czytaj więcej »

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Marco

Problemem jest lokalizacja. Pustostany w Sztynorcie na Mazurach czy Bondarach na Podlasiu nikt nie chce.

Andrzej
2 miesięcy temu
Reply to  Stef

Akurat wg metodologii GUS „pustostany” w Sztynorcie Giżycku czy Mikołajkach są. i są to nowoczesne mieszkania wakacyjne niezamieszkałe w dniu badania. Niestety metodyka badania KOMPLETNIE nie odpowiada pustostanom w powszechnym rozumieniu 🙁

Marek (ale inny)
9 miesięcy temu

Chciałoby się napisać, jak jeden z innych komentujących, że to dobry artykuł gdyby nie to, że tak na prawdę pokazuje jak bardzo różni się dziennikarz/redaktor od analityka. Skrupulatnie wymienione zostały różne czynniki wpływające na dostępność mieszkań i to warto docenić. Ale w miejscu gdzie spodziewałem się jakiejś dogłębnej analizy artykuł się skończył zostawiając czytelnika z niczym. Bo to, dziura będzie trudna do „zalepienia” w przeciągu 5 lat jest oczywiste. Ale co za 10 lat? Czy wybudowane w tym czasie mieszkania i demografia jednak nie spowodują, że ssanie na rynku osłabnie? Tyle marudzenia. Takie dogłębne analizy pewnie kosztują trochę srebrników, a… Czytaj więcej »

Andre
9 miesięcy temu

Według ostatniego spisu powszechnego w Polsce jest 2 mln pustostanów. Są nie wynajmowane z uwagi na przepisy które utrudniają a wręcz uniemożliwiają pozbycie się przez właściciela nie płacących najemców .

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Andre

Zgadza się, polskie prawo odstrasza ludzi, którzy chcieliby wynajmować swoje mieszkania. Gdyby one trafiły na rynek – prawdopodobnie ceny nieruchomości byłyby na zupełnie innych poziomach

Andrzej
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Wstyd i to ogromny, że Pan powtarza tą bzdurę 🙁 Wstyd. GUSowski pustostan nie ma NIC WSPOLNEGO z pustostanami w powszechnym rozumieniu. Te ich pustostany to mieszkania, w których nikt nie mieszkał w marcu 2021 roku. I procentowo najwięcej pustostanów jest w ….Mielnie i Dziwnowie… Dalej również same kwiatki m.in. do pustostanów zaliczono również mieszkania odebrane od dewelopera i w danym dniu badania niezamieszkałe. Nie , nie i jeszcze raz nie. Za takie badanie GUS powinien wręcz przeprosić albo wyraźnie komunikować co policzył. Inna przykra sprawa, że to wręcz modelowy przykład, gdy ludzie z mediach nie rozumieją o czym piszą… Czytaj więcej »

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Andrzej

Panie Andrzeju, z punktu widzenia statystyki pustostan to pustostan – ktoś mógłby tam mieszkać, a nie mieszka

Andrzej
2 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak można traktować mieszkania wakacyjne, które są nieużytkowane poza sezonem, jako pustostan ? One z natury rzeczy są puste przez część roku bo taka jest ich rola. To może do pustostanów doliczmy puste pokoje w hotelach w dniu liczenia ?

Admin
2 miesięcy temu
Reply to  Andrzej

Można o tyle, że to są lokale wykorzystywane nieoptymalnie. Bo właśnie nie są to hotele, tylko mieszkania kupione jako inwestycja

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Andre

Oraz stan techniczny, w samym Śródmieściu Warszawy jest kilkadziesiąt kamienic w stanie agonalnym.

Andrzej
2 miesięcy temu
Reply to  Monika Madej

Wręcz przeciwnie GUSowski pustostan nie ma NIC WSPOLNEGO z pustostanami w powszechnym rozumieniu. Te ich pustostany to mieszkania, w których nikt nie mieszkał w marcu 2021 roku. I procentowo najwięcej pustostanów jest w ….Mielnie i Dziwnowie… Dalej również same kwiatki m.in. do pustostanów zaliczono również mieszkania odebrane od dewelopera i w danym dniu badania niezamieszkałe

Andrzej
2 miesięcy temu
Reply to  Andre

GUSowski pustostan nie ma NIC WSPOLNEGO z pustostanami w powszechnym rozumieniu. Te ich pustostany to mieszkania, w których nikt nie mieszkał w marcu 2021 roku. I procentowo najwięcej pustostanów jest w ….Mielnie i Dziwnowie…

Janek
9 miesięcy temu

Myślę że główny problem z dostępnością mieszkań nie wynika ze zbyt małej ilości budów tylko owczego pędu mas na zakupy betonowego złota. Wielu osobom wmówiono że mogą zarobić i się nie narobić i takie są skutki działalności ynwestorow oraz naganiaczy.

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Janek

A ten owczy pęd wynika z nieistnienia rynku kapitałowego w Polsce. Gdyby ludzie mogli kupić obligacje korporacyjne czy REIT-y, to by mieli alternatywę

DLW
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Redaktorze , ależ mogli kupić obligacje korporacyjne i kupili, np. Getin Noble Banku. Efekt wiadomy. Dobrze pamiętam te dyskusje na forach, bynajmniej nie sponsorowanych, jakimi to okazjami były kolejne emisję i jakie to pewne papiery … no bo z banku ???? Ja tam po frankach i polisolokatach wiedziałem swoje i widać, że się nie myliłem.

Justyna
9 miesięcy temu

Jest jeszcze jedna sprawa. Ile mieszkań w Polsce kupili zagraniczni inwestorzy w celach najmu?

Platnik500
9 miesięcy temu
Reply to  Justyna

Wbrew pozorom, to margines marginesu. Ale nośny politycznie (znowu ci źli spekulanci).

Stef
9 miesięcy temu

Fajnie ze poruszył pan temat singli, szkoda że tak pobieżnie. Kiedyś rodzina to było 1 mieszkanie 3 lub 4 osoby, teraz rodzina to 2 lub 1 osoba. Więc nawet przy tej samej populacji trzeba x2 mieszkań.

Stan techniczny, świetnym przykładem jest Łódź. Z miasta wyparowało 200 000 osób a nadal każde nowe mieszkanie się sprzedaje. Powodem jest stan techniczny kamienic z boomu włókienniczego. Praktycznie nadają się one do wybudowania od podstaw pozostawiając jedynie elewację. Taniej jest już zbudować nowy blok. Więc w statystykach jest masa budynków ale nikt w nich nie chce mieszkać.

Grzegorz
9 miesięcy temu
Reply to  Monika Madej

Wystarczyłoby stworzyć jakieś preferencyjne warunki dla „renowacji” takich obiektów i przywracania ich do XXI wieku, jednocześnie zapobiegając bezsensownemu rozlewaniu się miast, które kosztuje krocie (drogi, obiekty publiczne itp itd).

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Monika Madej

(…)Z tym, że w związku coraz bardziej restrykcyjnymi wymogami o emisyjności budynków, ta renowacja i tak byłaby zbyt kosztowna.(…)
Ehh… to żadne wyjaśnienie. Od upadku PRL do wejścia do UE, a tymbardziej do początków ekorewolucji minęło mnóstwo czasu… raczej wystarczającym, aby uporać się z tym uporać. Ale jak woli bawić w afery reprywatyzacyjne…

A swoją drogą… jakbyśmy mieli sprawnych ludzi w Brukseli to dałoby się wynegocjować jakieś wyjątki dla zabytków… przecież dla samochodów takowe są.

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Monika Madej

Policzmy… upadek PRL to 1989, akcesja do UE to 2008… zatem to nie jest (…)parę lat(…).

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Monika Madej

Ehh… ale tę kwestię zawalili negocjatorzy. Przecież ten wyjątek dla zabytków by przeszedł…

Jakub
9 miesięcy temu
Reply to  jsc

Oczywiście że są wyjątki dla zabytków uzgodnione, natomiast nie każdy budynek wymagający pilnego remontu jest zabytkiem.

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Jakub

Jednakowoż w niektórych miastach zabytkami wymagającego pilnego remontu są całe dzielnice… na ten przykład Milanówek.

TomR
9 miesięcy temu
Reply to  Grzegorz

„Rozlewanie się” miast jest konieczne w związku z istnieniem „nieskończonie dużego” kapitału firm inwestycyjnych, które są w stanie wykupić wszystko co jest limitowane. Tzn. jak się zrobi limit na rozmiar czy obszar zabudowy miasta, to fundusze wykupią wszystko w ramach tego limitu i nie będzie już możliwości zakupu dla normalnych ludzi. Główną obroną przed nieskończonym kapitałem jest nieskończona możliwość rozbudowy.

Jerzy
9 miesięcy temu

A mieszkań wogóle brakuje? Przecież mnóstwo stoi pustych. Bardzo dużo ludzi ma pokupionych po kilka mieszkań pod wynajem i nie wszystkie są zamieszkałe. Drugą sprawą jest że nie każdy to mieszkanie musi mieć. Jeśli pracujesz i zarabiasz to powinno cię stać na mieszkanie. Problemem są ludzie którzy nic nie robią, a wszystko by chcieli za darmo

Marek
9 miesięcy temu

Bardzo dobra analiza, pod którą podpisuję się obiema rękami. Do podanych przez jej autorkę argumentów dorzuciłbym jeszcze dwa: fatalny stan techniczny dość dużej części naszych zasobów mieszkaniowych. Podam przykład Łodzi, którą wziąłem jakiś temu pod lupę. Według GUS w 2021 r. zasoby mieszkaniowe tego miasta liczyły ok. 370,1 tys. lokali. Z ubiegłorocznego Narodowego Spisu Powszechnego wynika, że ok. 12% łódzkich mieszkań wybudowano przed 1918 r. Zaś kolejnych 10% powstało w okresie II RP. Oczywiście problemem jest nie wiek, a stan techniczny budynków. Przez dziesięciolecia popadały one w ruinę, bo z powodu reglamentacji czynszu ich właściciele najczęściej nie mieli za co… Czytaj więcej »

Admin
9 miesięcy temu
Reply to  Marek

Marku, dzięki za super-uzupełnienie! Oba argumenty bardzo trafione. Dobrego weekendu i dzięki za komentarz 🙂

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Marek

Ehh… a u szlachty itp. (…)gniazdownictwo(…) to pielęgnowanie wartości rodzinnych.

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  jsc

Pytanie czy to gnkazdownictwo nie jest tylko w statystykach. Znam wiele osób co się wyprowadziły od rodziców na swoje ale są nadal u nich zameldowani. Dotyczy to głów ie mieszkań komunalnych. Chyba się wszyscy domyślać ie dlaczego?

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Stef

Czy relikt PRL zakrzywia nam statystyki? Kto mógł się spodziewać? Żodyn!!!

To jeszcze pół biedy… gorzej, że to miesza w podatkach i wbija powiaty grodzkie w jakiś dziwny separatyzm.

Last edited 9 miesięcy temu by jsc
Magda
9 miesięcy temu
Reply to  Marek

Mam wrażenie, że w przypadku gniazdowników i pustostanów wszyscy posługujemy się kategoriami „zdaje mi się, widzi mi się”. Nikt tak naprawdę nie wie ilu dorosłych mieszka z rodzicami (bo jak to niby policzono?), a tym bardziej ilu z nich chętnie wyprowadziłoby się na swoje. O ile w mieście można przyjąć, że zdecydowana większość wolałaby być na swoim o tyle na wsi nie jest to takie oczywiste. I tak na przykładzie znanych mi okolic mogę powiedzieć, że większość mieszkających z rodzicami na wsi mieszka naprawdę wygodnie (i zgodnie ;)) i metrażu na osobę pozazdrościłby nie jeden warszawiak. A ci tłoczący się… Czytaj więcej »

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Magda

Faktycznie, wiejskie domy nawet biedne to niezłe kawały chałupy… a do tego dochodzi tzw. letniak.

Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Magda

Wyżej ktoś przytoczył że 10 % mieszkań w Łodzi jest z przed 1920 a kolejne 10% z XX lecia międzywojennego. Zakładając że mało która kamienica przeszla generalny remont to w samej Łodzi skala problemu jest duża. Warszawska Praga jest mało lepsza.

Paulina
9 miesięcy temu
Reply to  Marek

„Drugi argument, to bardzo wysoki odsetek tzw. gniazdowników”. To chyba zbyt skomplikowany temat, aby tak lekko i ogólnie go poruszać? To tak jakby wchodzić do łóżka młodym małżeństwom i mówić kiedy mają mieć dziecko. Uważam, że powodów takiego stanu rzeczy jest bardzo wiele: od próby odtworzenia domów wielopokoleniowych po brak możliwości zaciągnięcia kredytu (nie każdy pracuje w IT w dużymi mieście). Także głupotą byłoby branie kredytu/wynajmowanie lokum samemu tylko dlatego, bo stuknęło mi 24-34 lat :), a posiadamy możliwość mieszkania z normalnymi rodzicami jednoczesnie im pomagając i możemy odkładać pieniędze na własne „m”. Znam osobiście sytuację, gdzie młodzi wybudowali się… Czytaj więcej »

Tom
9 miesięcy temu

Brakuje jeszcze jednego czynnika. Inwestorów czy po prostu ludzi którzy lokują pieniądze w mieszkania jak ja. Jedno mieszkanie nie przypada na jedną czy dwie osoby. Cześć ludzi ma po 5,10 czy nawet 20 mieszkań, więc to że wybuduje się 200 tys mieszkań nie znaczy że zostaną one nabyte przez 200 tys ludzi czy 100 tys par..

Last edited 9 miesięcy temu by Tom
Stef
9 miesięcy temu
Reply to  Tom

Rzy czym jeśli nie stoi puste to nie ma to większego znaczenia, bo ktoś nie kupi ale ktoś inny wynajmie, tak czy siak 1 osoba/rodzina ma dach nad głową.

gor
9 miesięcy temu

Są też takie trendy, które obserwuję – część ludzi z miast ucieka na wieś, ale i odwrotnie – porzucają wieś i wolą do miasta. Tu mniej ich obchodzi – do pieca nie muszą dorzucać, dachu łatać, do sklepu blisko etc. Na wsi można i samemu systemem gospodarczym co nie co zbudować – przy odrobinie pojęcia. Już startując od samych fundamentów: beton, drut… No ale i przyrządy potrzebne, np. taczki w sklepie mogą kosztować ok. 350 zł, podczas gdy na targu… 180 zł. Drut zbrojeniowy czy na strzemiona można kupić na składzie nowy/z przetopu, ale i taniej na złomowisku. Także możliwości… Czytaj więcej »

TomR
9 miesięcy temu

Mamy 322,5 tysiąca kilometrów kwadratowych kraju. 37 milionów populacji, to daje 8700 metra kwadratowego na osobę. 1/3 na lasy, 1/3 na rolnictwo – nadal zostaje około 2900 metrów kwadratowych na osobę. Odjąć, przemysł, logistykę itp. – nadal wychodzi dużo więcej niż jakieś kilkadziesiąt metrów potrzebne na mieszkanie w bloku. Wychodzi że miejsca jest dużo, tylko jakoś słabo planują jej wykorzystanie, że muszą dopychać okno w okno patodeweloperkę do istniejących budynków, zamiast wykorzystać dostępną przestrzeń.

Last edited 9 miesięcy temu by TomR
Admin
9 miesięcy temu
Reply to  TomR

No a kto ma zapłacić za doprowadzenie infrastruktury w te wszystkie miejsca?

jsc
9 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Ten kto wydał wuzetkę…

Last edited 9 miesięcy temu by jsc
TomR
8 miesięcy temu
Reply to  Maciej Samcik

Infrastruktura powinna być dużo tańsza, w tym w eksploatacji, jeżeli nie optymalizuje się wykorzystania metrów kwadratowych gruntu. Przykładowo – rury, kable itp. można ułożyć obok, wzdłuż ulicy i pokryć trawnikiem, a nie pod ulicą. Wówczas i koszt położenia i koszty remontów będą tańsze. To co się dzieje teraz – zrywanie ulicy, żeby wyremontować rury, albo przebudowa rur, jak się remontuje lub przebudowuje ulice – to zwiększacz kosztów. Infrastruktura powinna wyjść tanio, jak się zrobi korzyści skali, tzn. będzie budować dużymi nowymi dzielnicami po kilkadziesiąt czy sto plus tysięcy mieszkańcow na dzielnicę. Jak za komuny – wówczas tworzono nowe osiedla w… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu