Wielki czas średnich spółek: takiej hossy najlepszych prywatnych polskich spółek nie było od kilkunastu lat. Ale czy po wzroście wartości indeksu mWIG40 o 50% w niecały rok wciąż jest to okazja inwestycyjna? A może dziś to już raczej pułapka? O inwestowaniu w małe i średnie spółki (nie tylko polskie) rozmawiałem z Sebastianem Lińskim, szefem inwestycji globalnych w TFI UNIQA
Na warszawskiej giełdzie widzieliśmy ostatnio bardzo szybki wzrost wycen rynkowych małych i średnich spółek. Indeks średnich spółek mWIG40 od dna – osiągniętego we wrześniu 2022 r. – zyskał na wartości już ponad 50%. I była to jego największa hossa od dekady. Jeśli ktoś zainwestował w spółki z zaplecza WIG20 pięć lat temu, to jest tylko nieco ponad 20% na plusie (czyli rocznie 4%). Jeśli uczynił to 10 lat temu, to jest 80% na plusie, ale ponad połowę tego wzrostu zawdzięcza ostatnim 12 miesiącom.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wbrew pozorom średnie spółki, zaliczane do indeksu mWIG40, to nie są firmy anonimowe. Przeciwnie, w tym gronie jest znacznie więcej firm, które osiągnęły wielki sukces niż w indeksie WIG20, gdzie jest największy udział spółek państwowych zarządzanych przez nominatów politycznych oraz firm-molochów z nieatrakcyjnych sektorów gospodarki.
mWIG40 zawiera m.in. takie spółki jak czołowy w kraju portal Wirtualna Polska (spółka reprezentuje cały holding firm sprzedających różne rzeczy przez internet), dużego bukmachera STS, jedno z największych biur maklerskich XTB, biotechnologiczną chlubę Polski Selvitę, producentów leków: Mabion i Neuca, gamingowe Huuuge i 11Bit, dostarczającego technologie komunikacyjne LiveChat, globalną firmę informatyczną ComArch, właścicieli wielkich sieci detalicznych CCC, Eurocash czy sieci restauracji Amrest oraz spółkę spożywczą z Ukrainy Kernel.
Są też spółki ze „starej” gospodarki jak zakłady energetyczne PAK, Tauron i Enea, przewoźnik PKP Cargo, kopalnia Bogdanka, banki BNP Paribas, ING i Millennium, deweloperzy Dom Development i Develia, firma budowlana Budimex. Największa spółka ma wartość rynkową 26 mld zł, zaś najmniejsza w tym towarzystwie – 300 mln zł. Łącznie mówimy o grupie firm o wartości sięgającej 160 mld zł.
Wielu inwestorów, którzy uznają za swój patriotyczny obowiązek lokować część pieniędzy w kraju (a nie tylko w amerykańskich potentatach lub globalnych ETF-ach), stawia właśnie na spółki z mWIG40, inwestuje w ETF odzwierciedlający wartość tego indeksu albo kupuje udziały w funduszach inwestycyjnych, które wybierają z tego grona najlepsze spółki.
Powód jest prosty: jest tu dużo prywatnych spółek z bardzo atrakcyjnych branż – biotechnologicznej, farmaceutycznej, gamingowej, informatycznej. Wpływ polityków na te spółki jest mniejszy niż w przypadku WIG20, a tempo wzrostu ich zysków – większe. Jeśli Polska będzie się rozwijała, to właśnie spółki z mWIG40 powinny w największym stopniu pokazać to w wynikach finansowych.
W zeszłym roku średni wskaźnik C/Z dla spółek z indeksu mWIG40 spadł do 9, najniższego poziomu od 15 lat. To oznacza, że każda złotówka zysku wypracowywanego przez te spółki była do kupienia na giełdzie za 8 zł. To bardzo tanio, bo na giełdzie amerykańskiej aktualnie wskaźnik ten wynosi ok. 23-24 (wtedy pisaliśmy w „Subiektywnie o Finansach”, że być może przed posiadaczami wolnych oszczędności jest właśnie okazję życia). Nic dziwnego, że ten, kto wtedy zaryzykował, nie żałuje. 50% wzrostu wartości inwestycji to wielokrotnie więcej niż wyniosła w tym czasie inflacja (12%).
To również oznacza, że wskaźnik C/Z nie jest już tak nisko jak poprzednio. Dziś zbliża się już do poziomu 16. Dla porównania – wskaźnik C/Z dla spółek z indeksu WIG20 wynosił rok temu zaledwie 6,5, a dziś dociągnął do 10,5, co świadczy o tym, jak kiepsko oceniana jest ta grupa największych firm z udziałem państwa (PKO BP, Orlen, Pekao, PGE, PZU, KGHM).
Choć przecież w WIG20 są też bardzo dobrze radzące sobie firmy prywatne – jest jeden z najbardziej rentownych banków Santander, są Orange i Cyfrowy Polsat z sektora telekomunikacyjnego, sieci sklepów LPP i Dino czy informatyczny potentat Asseco. Jest też (przyblakła ostatnio) gwiazda gamingu CD Projekt (wciąż jedyna polska spółka technologiczna „widoczna” z Londynu i Nowego Jorku). Gdyby pozbyć się z WIG20 państwowych spółek, to zacząłby to być całkiem fajny indeks.
Poniżej wykres pokazujący długoterminową relację między wycenami (przez pryzmat wskaźnika C/Z) największych spółek z WIG20 oraz tych średniej wielkości – z mWIG40. Jak widzicie, przez większość czasu średnie spółki są wyceniane wyżej (wskaźnik powyżej 1).
I dlatego w dobrych czasach większy hype – co zresztą widać w wycenach – przeżywa mWIG40. Ci, którzy wierzyli w polskie średnio duże spółki prywatne, doczekali się żniw. Jak długo potrwa hossa? Do rekordu wszech czasów brakuje jeszcze tylko 10%. Czy to jeszcze jest moment, by wsiadać do tego pociągu? Jeśli polska gospodarka nie wpadnie w recesję, a walka z inflacją będzie prowadzona rozsądnie (czyli uda się ją zbić w okolice 4-5%), to dlaczego nie? Ale jeśli walka z inflacją się nie uda, gospodarka zacznie się dławić, obecne poziomy cen spółek mogą być nie do utrzymania.
Co myśli o tym Sebastian Liński, który w TFI UNIQA zajmuje się lokowaniem pieniędzy klientów w średniej wielkości spółki z Europy oraz z Polski? Oto skrócona wersja zapisu podcastu, który na ten temat nagraliśmy niedawno. Pełna wersja nagrania jest do odsłuchania tutaj.
Maciej Samcik: Inwestując na europejskich giełdach, wykorzystujecie raczej ETF-y czy bezpośrednie inwestycje w spółki?
Sebastian Liński: – W zdecydowanej większości są to bezpośrednie inwestycje w akcje spółek notowanych w Europie. Nie może być inaczej, skoro nasze fundusze – zarówno te inwestujące w całej Europie, jak i w Polsce, są dość mocno skoncentrowane, czyli w ich portfelach znajduje się najwyżej między 30 a 35 spółek.
Jakie kryteria stosuje Pan w doborze tych zagranicznych inwestycji?
– Raczej skupiamy się na mniejszych i średnich spółkach zagranicznych. Patrzymy na te z najlepszymi perspektywami, które jednocześnie są najniżej wyceniane. Czynników, na które zwracamy uwagę, jest wiele. Jest wśród nich zadłużenie oraz to, w jakim segmencie gospodarki działa spółka – to wszystko wpływa na decyzję inwestycyjną. Istotne jest też to, czy spółka spełnia zasady ESG, a przede wszystkim podstawowe warunki trzeciej litery tego skrótu – „governance”.
Jeśli nie, to niezależnie od tego, jak bardzo atrakcyjna inwestycyjnie by była taka spółka, nie zainwestujemy w nią. Co z tego, że spółka generuje dobre wyniki finansowe, jeżeli te pieniądze trafiają nie tam, gdzie powinny, czyli nie do akcjonariuszy, tylko na jakieś dziwne przedsięwzięcia i ryzykowne projekty? Jakość zarządzania jest bardzo ważnym czynnikiem przy ocenie spółki.
W Europie potencjalnych inwestycji nie brakuje. A w Polsce? Nasz rynek jest mały, płynnych spółek, dobrze zarządzanych, jest niewiele. Jak Pan definiuje średniej wielkości spółkę, w którą jest Pan gotów zainwestować pieniądze klientów?
– Technicznie, średnie spółki definiujemy jako te skupione w indeksie mWIG40. Można to porównać do poczekalni przed wejściem do indeksu największych polskich spółek, czyli do WIG20. Indeks mWIG40 stanowi rdzeń naszych inwestycji – między 70 a 80% portfela. Resztę stanowią mniejsze spółki, np. z indeksu sWIG80. Dokładny podział portfela zależy w dużej mierze od tego, jak atrakcyjny jest w danym momencie indeks.
Staramy się utrzymywać wysoką alokację pieniędzy w funduszach – wysoki stopień zainwestowania pieniędzy klientów. Z naszych doświadczeń oraz danych historycznych wynika, że na dłuższą metę takie podejście powinno skutkować wyższymi stopami zwrotu. Dzięki temu, że skupiamy się głównie na indeksie mWIG40, mamy dużo większą płynność portfela i nie musimy obawiać się ewentualnych problemów wynikających np. z tego, że klienci postanowią nagle umorzyć swoje jednostki.
Które spółki lub sektory są dziś najrzadziej zauważanymi przez inwestorów „perełkami”, najbardziej niedocenianymi?
– W podejmowaniu decyzji inwestycyjnej przyglądamy się poszczególnym przedsiębiorstwom. Sektor, w którym działają, jest dla nas kwestią drugoplanową. Można znaleźć atrakcyjną inwestycyjnie spółkę w mało atrakcyjnym sektorze, ale też niezbyt sensowną w sektorach powszechnie uważanych za atrakcyjne. Ostatnio moim odkryciem jest R22, relatywnie nisko wyceniana spółka zajmująca się hostingiem, czy deweloper Archicom. Ale to oczywiście moja subiektywna opinia, proszę tego nie traktować jako wytyczną, a tym bardziej jako rekomendację.
Czy rzeczywiście jest tak, jak mówi wielu inwestorów, że poniżej indeksem WIG20 oraz mWIG40 trudno jest znaleźć spółkę, która nadawałaby się do inwestowania pod względem płynnościowym?
– To zależy od konkretnego momentu na giełdzie. Zdarzają się chwilę, kiedy rzeczywiście ciężko jest nam coś znaleźć do zainwestowania. Ale nie chodzi o płynność, raczej chodzi o perspektywy danych spółek albo ich wycenę. Staramy się nie kupować za drogo, raczej szukamy spółek niedocenionych przez rynek. Nie zawsze jest łatwo takie „perełki” uchwycić. Jednak ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że na polskim rynku jest bardzo dużo ciekawych spółek.
Czy polskie przedsiębiorstwa, szczególnie uwzględniając te małej i średniej wielkości, są dziś rynkowo tanie czy drogie? Jak Pan porównuje je z inwestycjami zagranicznymi? Jak na tle międzynarodowym prezentują się cenowo polskie spółki?
– Na szczęście wciąż nie jest na polskiej giełdzie drogo. Co prawda jest drożej niż pół roku temu czy rok temu, ale ceny nie są na tyle wysokie, byśmy mogli się nimi jakoś nad wyraz tym przejmować. Jeśli chodzi o wskaźnik ceny do zysku, to obecnie wynosi on 12, więc jest na poziomie średnim – bywało taniej, ale też bywało drożej.
A porównanie do spółek zagranicznych? To w dużej mierze zależy od tego, do którego rynku się porównamy. Np. niemieckie spółki przemysłowe są w tej chwili bardzo tanie. Do przedsiębiorstw mających teraz bardzo niską wycenę zaliczamy też niektóre ze skandynawskich spółek technologicznych. Z drugiej strony mamy na rynku amerykańskie koncerny technologiczne, które – z perspektywy historycznej – są bardzo, bardzo wysoko wyceniane.
Odpowiedź na pytanie, czy jest relatywnie drogo czy relatywnie tanio, zależy więc od tego, którym rynkom będziemy się przyglądać i z którym będziemy się porównywać.
Czy to, jak funkcjonuje gospodarka, ma wpływ na rozwój małych i średnich firm? W jakim stopniu inwestor, chcąc inwestować w spółki z mWIG40 – albo w cały indeks z pomocą funduszu lub ETF-u – powinien zajmować się analizowaniem sytuacji w spółkach, a w jakim stopniu kondycją całej gospodarki? Czy to jest tak jak w największych firmach, że większe znaczenie ma cykl gospodarczy niż sytuacja w konkretnej spółce, czy raczej na odwrót – spółki rosną lub spadają niezależnie od tego, jak „pracuje” cała gospodarka?
– Zasada jest taka, że im mniejsza spółka, tym mniejszy jest wpływ gospodarki na jej biznes. Mniejsze przedsiębiorstwa mogą znajdować swoje nisze, w których działają, a te nisze mogą być kompletnie niezwiązane z tym, jak funkcjonuje gospodarka. W mniejszych spółkach dużo częściej występuje scenariusz, w którym pomimo słabej gospodarki, firma radzi sobie znakomicie.
Można jednak też znaleźć przedsiębiorstwa, które pomimo sprawnie działającej gospodarki, nie radzą sobie tak dobrze, jak powinny, np. ze względu na mikrokryzys w ich branży albo na błędy w zarządzaniu, przegapione okazje itp. W ramach indeksów mWIG40 oraz sWIG80 łatwiej znaleźć ciekawą okazję inwestycyjną niezależnie od koniunktury gospodarczej.
Dla kogo są fundusze inwestujące w małe i średnie spółki? Czy są to inwestycje uzupełniające portfel globalny, o ile ktoś już taki portfel ma?
– Według mnie wszystko zależy od tego, jak długi horyzont inwestycyjny dana osoba posiada i jak duży ma apetyt na ryzyko. Im dłuższy horyzont inwestycyjny, tym większą część portfela powinny stanowić fundusze składające się z małych i średnich spółek. Tego typu fundusze powinny długoterminowo wygenerować nam większą średnioroczną stopę zwrotu. Jednocześnie w długim czasie ryzyko inwestowania w taki fundusz jest dużo mniejsze niż w krótkim. Nawet jeśli będzie jakaś „wtopa”, to fundusz przez lata jest w stanie skompensować ją udanymi inwestycjami i wszystkie te straty odrobić.
Dziękuję za rozmowę!
————————————
ZAPROSZENIE:
Jedną z opcji inwestowania długoterminowego są fundusze inwestycyjne TFI UNIQA – ta firma jest Partnerem cyklu edukacyjnego „Wyciskanie emerytury”. W ofercie TFI UNIQA są fundusze pozwalające łatwo i bezpiecznie (czyli poprzez firmę, która ma siedzibę w Polsce, ma polskojęzyczną obsługę i spełnia wszystkie standardy wyznaczone przez polskich regulatorów) zainwestować pieniądze na całym świecie.
Wśród funduszy, które mają niską opłatę za zarządzanie (0,5% w skali roku) są następujące fundusze: UNIQA SFIO Globalny Akcji, UNIQA FIO Ostrożnego Inwestowania, UNIQA SFIO Akcji Amerykańskich, UNIQA SFIO Akcji Europejskich ESG, UNIQA SFIO Amerykańskich Obligacji Korporacyjnych, UNIQA SFIO Globalnych Strategii Dłużnych oraz UNIQA FIO Akcji Rynków Wschodzących.
Te fundusze można kupić z tą niską opłatą za zarządzanie przez internet, w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”, jak również w ramach konta IKZE (dodatkowo ulga w podatku PIT) lub konta IKE (dodatkowo brak podatku Belki). Przy zakupie internetowym nie płaci się też, rzecz jasna, żadnych opłat manipulacyjnych. Żeby zagwarantować sobie najlepsze warunki, warto wpisać kod promocyjny: MSAMCIK23
Zerknij też: Na stronie akcji edukacyjnej „Wyciskanie emerytury” znajdziesz ważne wieści dla Twojej przyszłości finansowej. Jak zbudować bezpieczeństwo finansowe? Czy można być rentierem jeszcze przed emeryturą? Jak lokować oszczędności?
Zapoznaj się też z tym: Oszczędzasz na emeryturę w ETF-ach, funduszach, akcjach. Czy wiesz, ile jeszcze krachów przeżyjesz? Ile ja już przeżyłem? Podpowiadam, jak je przeżyć w spokoju
Czytaj również: Fundusz kosztuje, ETF też. Opłaty mają ogromne znaczenie dla wyniku inwestycji. Co zrobić, żeby oszczędzanie było tanie?
Wniknij też w to: Jak wybrać fundusz inwestycyjny, który nie okaże się wielką pomyłką? Tak to robi sam Samcik
—————————
Cykl edukacyjny „Wyciskanie emerytury”, którego częścią jest niniejsza publikacja, blog „Subiektywnie o Finansach” już czwarty rok prowadzi z UNIQA TFI, pośrednikiem w inwestowaniu pieniędzy na spełnianie marzeń i na emeryturę, oferującym m.in. tanie fundusze inwestycyjne w ramach programu „Tanie Oszczędzanie”.