30 maja 2018

Co dalej z Getbackiem? Upadłość czy układ? W kasie brakuje mu aż 1,6 mld zł. Za to premie zarządu… wypłacone. I to szalone!

Co dalej z Getbackiem? Upadłość czy układ? W kasie brakuje mu aż 1,6 mld zł. Za to premie zarządu… wypłacone. I to szalone!

Ponad 1,6 mld zł żywej gotówki potrzebowałby dziś Getback, by normalnie funkcjonować i spłacać swoje zobowiązania. Nie zabrakło za to pieniędzy na sowite wynagrodzenie zarządu. Konrad Kąkolewski wypłacił sobie pensję godną prezesa dużego banku. Przejrzałem dla Was opublikowane właśnie wstępne sprawozdanie finansowe Getback za zeszły rok. Oto najciekawsze kawałki, które zauważyłem

Patrząc na cyfry znajdujące się w sprawozdaniu finansowym Getback – wstępnym, jeszcze przed audytem – można się zastanawiać: jak to w ogóle było możliwe? Wygląda na to, że szefowie drugiego największego windykatora na rynku realizowali straceńczą strategię, która musiała się skończyć uderzeniem o skały. Firma już w 2016 r. jechała po bandzie jeśli chodzi o tempo wzrostu, ale w 2017 r. to była już jazda bez trzymanki.

Zobacz również:

Jak to się kręciło? Aż trudno uwierzyć

Getback w 2016 r. kupił pakiety wierzytelności za 564 mln zł, zaś w 2017 r. – już za 1,44 mld zł. W tym samym czasie spłaty od osób zadłużonych zwiększyły się w znacznie mniejszym stopniu – z 335 mln zł do 443 mln zł. Miliardową dziurę spółka pokrywała oczywiście emisjami obligacji. Jednak w 2017 r. ani na jotę nie zmieniła się struktura zadłużenia – aż połowę wciąż stanowił dług krótkoterminowy!

Żeby było zabawniej: ów krótki dług był coraz wyżej oprocentowany. To zrozumiałe, im bardziej zadłużona firma, tym więcej musi płacić za refinansowanie działalności. W 2016 r. połowa obligacyjnego zadłużenia firmy była oprocentowana na 5,5% rocznie, a w 2017 r. – już na 6,4%. Zaś jedna czwarta długu firmy miała oprocentowanie rzędu 8-9% rocznie.

W ramach samobójczej strategii zarząd sprzedawał coraz więcej obligacji z opcją pozwalającą klientom żądać ich wykupu. W 2017 r. taką klauzulę miała mniej więcej jedna trzecia emitowanych obligacji, zaś w 2018 r. – już niemal wszystkie (a na początku tego roku spółka zdążyła jeszcze sprzedać obligacje za 444 mln zł).

To dawało gwarancję, że przez najbliższe lata spółka będzie musiała gonić w piętkę i szybko wymieniać wygasające obligacje na nowe, ponosząc coraz wyższe koszty zadłużenia. Same tylko odsetki w 2017 r. pochłaniały 155 mln zł (ponad trzy razy więcej, niż w poprzednim roku!). Utrzymanie pracowników to kolejne 140 mln zł, a kupowane w innych firmach usługi – 185 mln zł. I jeszcze pozostałe koszty operacyjne, które – nie licząc jednorazowego odpisu zmniejszającego wartość firmy – wynosiły 300 mln zł.

Czytaj teżKomisja śledcza w sprawie Getback? Co już wiemy o tej katastrofie? Czego nie wiemy? I czy to już jest straszne czy tylko niesmaczne?

Czytaj też: Kupili obligacje Getback, a teraz drżą o swoje pieniądze. Bo polski rynek obligacji to proteza

Czytaj też: Chciwi pośrednicy i nieetyczna sprzedaż? Nie tylko. Oto pięć powodów, które wpędziły w kłopoty obligatariuszy Getbacku

Czytaj też: Układ obligatariuszy z Getbackiem, czyli nie mamy pańskiego płaszcza i…

Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

Malowanie trawy na zielono i… 1,3 mld zł straty

Krótko pisząc: firma, która odzyskiwała z kupionych wierzytelności niecałe 450 mln zł, na swoje utrzymywanie wydawała, lekko licząc, dwa razy tyle. A różnicę pokrywała emitując coraz droższe obligacje. Nic dziwnego, że w końcu straciła płynność. Ze sprawozdania wynika, że na koniec zeszłego roku luka płynności – czyli oczekiwana różnica między gotówką wpływającą a wypływającą – nawet dla okresu trzymiesięcznego przyszłej działalności wynosiła 160 mln zł. A w ciągu pół roku wzrosłaby do 1,6 mld zł.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia „malowania trawy na zielono”. Spółka, by ukryć przynajmniej częściowo widmo nadciągającej niewypłacalności, bardzo optymistycznie wyceniała „spłacalność” portfeli, które nabyła. Nowy zarząd – być może przesadzając w drugą stronę – zaktualizował wartość prognozowanych przychodów z pakietów wierzytelności o 640 mln zł.

Połączmy to wszystko. Mamy więc niecałe 450 mln zł przychodów ze spłat zadłużonych klientów, prawie 900 mln zł kosztów funkcjonowania firmy (w tym 150 mln zł samych odsetek od obligacji), 640 mln zł zmniejszenia wartości księgowej posiadanych portfeli długów oraz 180 mln zł zmniejszenia wartości firmy (po zbyt drogim zakupie firmy windykacyjnej EGB).

Wynik? Prawie 1,33 mld zł straty netto. Firma nie tylko przejadła w ciągu jednego roku cały kapitał wypracowany przez lata generowania zysków (aby to pokryć posiadacze akcji musieliby zrobić zrzutkę 15,8 zł na każdą akcję), ale dziś ma wręcz 622 mln zł luki kapitałowej. A żeby tę lukę w kapitale móc zacząć odpracowywać przyszłymi zyskami, firma potrzebuje na cito 1,6 mld zł żywej gotówki na spłatę krótkoterminowych długów.

Czytaj też: Tak Getback malował trawę na zielono. KNF ujawnia manewry księgowe

Czytaj też: Czy Getback stosował kreatywną księgowość? Specjaliści wzięli jego raporty i…

Zarząd dostał sutą nagrodę, ale co z wierzycielami?

Za tę jazdę trzymanki – drodzy akcjonariusze i posiadacze obligacji – zapłaciliście byłemu zarządowi Getbacku za zeszły rok nie mniej, ni więcej, tylko prawie 16 mln zł. Sam tylko prezes Konrad Kąkolewski zainkasował ponad 3,3 mln zł. W tym 1,2 mln zł premii za wyniki.

Czytaj też: Nowy zarząd odcina się od prezesa Kąkolewskiego i wstrzymuje mu wypłaty pensji w ramach wypowiedzenia

Czytaj: Oto najlepiej opłacani prezesi banków. Gdzie znalazłby się w tym panteonie gwiazd były szef Getbacku?

Czytaj też: Porzucił ciepłą posadkę i przyszedł, by uratować Getin Bank przed najgorszym. I zarabia na tym kontrakcie fortunę!

Czy znajdzie się ktoś, kto dostarczy Getbackowi płynność, by mógł dalej działać, skoro siedzi w niej ten sam akcjonariusz, który bezczynnie przyglądał się katastrofie? I czy jednocześnie wierzyciele zgodzą się zredukować zadłużenie?

„Spółka zakłada możliwość kontynuowania bieżącej działalności przez okres najbliższych dwunastu miesięcy od daty sporządzenia niniejszego sprawozdania finansowego mimo istniejących na dzień sporządzenia niniejszego sprawozdania wymagalnych zobowiązań finansowych oraz naruszenia postanowień umów kredytowych i warunków emisji obligacji”

– czytam w sprawozdaniu finansowym. Getback w ramach restrukturyzacji chce zmniejszyć skalę działania, sprzedać zbędne aktywa, zmniejszyć koszty i ulepszyć zarządzanie portfelami długów i dzięki temu powoli spłacać zadłużenie. Ale czy to się bardziej opłaci, niż postawienie spółki w stan upadłości?

Czytaj też: Upadek Getbacku trwał niecały rok. Coś Wam to przypomina? Ja pomyślałem o bankructwie SK Banku. Tam też była szybka, zmierzająca do „napompowania bańki” akcja

Majątek firmy windykacyjnej to głównie portfele wierzytelności – warte w księgach firmy 1,75 mld zł. A zobowiązania, wliczając w to ujemny kapitał własny, wynoszą 2,9 mld zł. Jak widać spółka nie ma szans, by oddać wszystkie pieniądze, bo za dużo ich „przepaliła”. Po ogłoszeniu bankructwa pakiety wierzytelności pójdą na licytację za połowę, może jedną trzecią wartości. Dobrze będzie jeśli uda się odzyskać miliard. Po potrąceniu kosztów komornika wierzyciele mogą odzyskać 25% pieniędzy.

Bardziej opłacalny dla wszystkich byłby jakiś sensowny układ. Jeśli w ciągu kilku lat (sześciu? ośmiu?) uda się uzyskać te 1,75 mld zł ze spłat, a do tego firma wdroży plan oszczędnościowy i będzie generowała bieżące zyski, to może większość kasy da się odzyskać? Swój pomysł na plan restrukturyzacyjny zgłosił Leszek Czarnecki (jego banki są wierzycielami, podobnie jak Raiffeisen i Alior). Pytanie co na to Abris, główny akcjonariusz, którego udziały według tego planu mają być mocno rozwodnione.

zdjęcie tytułowe: Pixabay.com

 

Subscribe
Powiadom o
30 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Leszek
6 lat temu

Hehe… Przypomina to ludzi wpadających w spiralę chwilówek. Tam na początku chwilówka „darmowa” miała być spłacana kolejną „darmówką” z innej firmy, później wchodziło się na chwilówki wysokooprocentowane. W efekcie: duży dług, brak możliwości spłaty i… ściganie przez Getback ;).
Tutaj koszt procentowy był mniejszy, ale spirala kończyła się tak samo – nasłać Kruka?

mruk
6 lat temu

miejsce tych ludzi z zarządu jest w kryminale. będą tam przynajmnie bezpieczni bo na wychodzie to różnie może być. 20 lat pod celą może nauczy rozumu choć wątpię aby w tym państwie do tego doszło

mborus
6 lat temu
Reply to  mruk

Jeśli cała operacja była zaplanowana i wiedziano od początku, że tak to się skończy to oszukano ludzi. Chyba jasnym jest, że praktyki polegające na oszustwie są karane. Za batonika wsadzają, a tutaj raczej jest cały TIR batoników.

Ale, ponieważ Polska to „państwo prawa” (to jest sarkazm), więc idę o zakład, że nikt do zakładu karnego nie pójdzie, a cały ten profesjonalny audyt nie będzie sobie mieć niczego do zarzucenia – „taki mamy klimat.”. Stawiam batonika, że tak będzie.

mruk
6 lat temu
Reply to  mborus

Po prostu pewnych rzeczy nie da się zrozumieć. Jak w Getbacku przełknięto kupno EGB gdy okazało się ze to spółka widmo? Kasa poszła do Altusa. A kto na tym realnie zyskał? Kto miał certyfikaty FiZ-ów które to sprzedawały? To jakby wyprowadzenie pieniedzy z Getbacka. I nic????

hecer
6 lat temu

W pierwszej kolejności należy uniemożliwić wykonywanie praw z akcji akcjonariuszom większościowym. Nie wiadomo dokładnie kto to jest, jakaś spółka z Luksemburga – kontrolowana przez kogo? Abris? Kąkolewskiego? Deloitte trwa bo nie jest im na rękę wejście niezależnego audytora, który oceni ich pracę. Kontrolę nad tym kto przeprowadza audyt za 2017 ma dotychczasowa ekipa, większościowy akcjonariusz. Oni mają kontrolę nad zarządem, który wymyśla plan restrukturyzacji – kosztem wierzycieli i mniejszościowych akcjonariuszy. To jest absolutne kuriozum! O ile można winić KNF że w ogóle dopuścił do emisji publicznej i wejścia tej spółki na parkiet, o tyle to, że pozwala działać tym, którzy… Czytaj więcej »

hecer
6 lat temu

Do getbecka natychmiast powinien wejść kurator/komisarz/syndyk: zrobić audyt, wypowiedzieć umowy na różne usługi (prawdopodobnie w zawyżonej wysokości), zwolnić ludzi zaczynając od góry, sprzedać portfele i upłynnić co się da w ciągu pół roku żeby ograniczyć koszty: swoje i generowane przez spółkę kosztem wierzycieli.

Ernest
6 lat temu

a tymczasem rynek wie najlepiej kto będzie miał największe problemy w związku z aferą GetBack.
dzisiaj
Idea Bank -8.05%
Getin -4.35%
Open Finance -8.64%
Stopy zwrotu:
Idea Bank 1 rok: -73.85%, YTD: -72.34%
Getin 1 rok: -52.86%, YTD: -52.17%
Open Finance 1 rok: -67.83%, YTD: -45.19%
Controlled flight into terrain…….
Ps. Panie Macieju – powinno się pisać – Konrad K. – były prezes GBK

Bartosz
6 lat temu
Reply to  Ernest

Wszystkie wymienione spółki są badane przez Delloite, czyżby rynek obawiał się, że sprawozdania finansowe tam są również upiększane.

mborus
6 lat temu

Cytat: „Mamy więc niecałe 450 mln zł przychodów ze spłat zadłużonych klientów”. Chciałbym sprostować, nie „klientów”, a osób o których Getback twierdzi, że są dłużnikami. Podkreślmy to, że dopóki ludzie Ci nie otrzymają prawomocnego nakazu zapłaty z sądu nie są dłużnikami, a jedynie to Getback twierdzi, że są. Każdy może sobie wymyśleć, że Pan/Pani X jest winna kwotę Y, więc jest dłużnikiem. Otóż, nie jest, a jeśli ktoś twierdzi, że jest to niech idzie do komornika. Komornik na pewno nie przyjmnie wniosku, bo nie ma wyroku sądu. Nie wiadomo ilu z tych ludzi jest cokolwiek winna tej firmie lub od… Czytaj więcej »

6 lat temu
Reply to  mborus

Właśnie tak, powtarzamy to od 3 lat. Ani to klienci ani dłużnicy.

tomtom
6 lat temu
Reply to  mborus

Czyli ktos kto nie otrzymał nakazu zapłaty nie jest dłużnikiem? Chyba coś mnie ominęło.. kiedy ktoś ma kredyt, to nie jest dłużnikiem banku? Można nie lubić windykatorów (zasłużenie nie wzbudzają sympatii) ale wierzytelności które próbują odzyskać są jak najbardziej realne. Nawet jeśli przedawnione to nadal są wierzytelnościami – tyle że z ograniczonymi możliwościami dochodzenia ich zwrotu.

mborus
6 lat temu
Reply to  tomtom

Skąd Pan wie, że są realne? Część ludzi nie ma żadnych długów. Nie ma ani przedawnionych długów, ani realnych, ani żadnych. Są nękani przez oszustów wydzwaniających do nich i piszących do nich. Dla mnie to bandytyzm i miejsce takich ludzi jest w więzieniu. Jeśli jest dług, to idzie się do sądu po nakaz zapłaty. Kolejna sprawa, niektóre firemki wymyślają sobie zadłużenie wzięte z sufitu, sprzedają taki pseudodług, a windykatorzy zdomagają się zapłaty. Czy to jest dług? Nie – to jest bandytyzm. Tak jak pisze AntyWindyk. Ja osobiście siedzę w innej branży, ale po przygodzie z VEX (nie miałem żadnych długów,… Czytaj więcej »

tomtom
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju, w Pana opinii jaka cześć tych długów nie istnieje? Rozumiem ze trefność tych długów wynika z ich nieściągalności.. firma kupuje pakiet za kilkanaście procent wartości, bo są to należności gdzie bank prowadził własna windykacje, w tym prawna, przez minimum 2-3 lata a i tak nic nie ściągnął.

tomtom
6 lat temu
Reply to  mborus

Zdecydowana większość długów w bazach windykatorów pochodzi z banków i firm telekomunikacyjnych. Mogą się trafić różne dziwne sytuacje, ale w znakomitej większości długi te istnieją ale z różnych przyczyn są trudne do ściągnięcia. Proszę spojrzeć na ogólna kwotę kredytów w systemie bankowym – 5-10% pozostanie niespłacone a są jak najbardziej realne. Prosze spojrzeć w bilanse banków gdzie 5% i więcej udzielonych kwot to należności przeterminowane o 90 i więcej dni. Pamiętamy również ze jest to tylko 5% ponieważ banki cały czas sprzedają należności przeterminowane firmom windykacyjnym żeby trzymać wskaźnik przeterminowane nisko.. Proszę nie wyciągać wniosków na bazie pojedynczych przypadków –… Czytaj więcej »

hecer
6 lat temu
Reply to  tomtom

Problem w tym, że po ustawie antylichwiarskiej firma windykacyjna na nowo musi udowodnić przed sądem w jaki sposób ten dług powstał. Nie może już korzystać z BTE banku. Windykator musi więc iść do sądu, a już nie do takiego e-sądu w Lublinie, który „klepał”. Zanim windykator udowodni, że dług powstał – i nie jest przedawniony, co sądy badają teraz „z urzędu” – i zanim pójdzie do komornika… nie ma żadnego cashflow. Jeśli w ogóle uda się namierzyć dłużnika, ten ogłosi upadłość konsumencką, korzystając z pomocy prawnej z urzędu. Pozamiatane. Tu chodziło o to, żeby spuścić ten nierentowny już biznes na… Czytaj więcej »

6 lat temu

„Bardziej opłacalny dla wszystkich byłby jakiś sensowny układ. Jeśli w ciągu kilku lat (sześciu? ośmiu?) uda się uzyskać te 1,75 mld zł ze spłat” Jest to absolutnie niemożliwe. To, że pakiety wierzytelności które posiadają warte są na papierze 1,75 mld nie oznacza, że taka kwota zostanie kiedykolwiek ściągnięta. Jest to absolutnie niemożliwe, ponieważ rzekomi dłużnicy, którzy są winni rzekomo 1,75 mld zł, częściowo podejmą obronę w sądzie i udowodnią, że nie ma żadnego długu, część dogada się na spłatę np. 50% kwoty długu, jakiego domaga się GBK, inni są niewypłacalni. Kolejne zagadnienie – jeżeli pakiet jest wart księgowo 1,75 mld, to… Czytaj więcej »

Hecer
6 lat temu

„Bardziej opłacalny dla wszystkich byłby jakiś sensowny układ” – niedorzeczne.
Jeśli ktoś się oszukał, nabił w butelk, naprawdę osmieszysz się tkwiąc z nim dalej w spółce która zarządza?
Dzis chodzi o to aby zarządzać tym dalej i wyprzedać portfele (tanio, za prowizje).
Wyprowadzą portfele ze spółki.

hecer
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Macieju – w upadłości wierzyciele mają pierwszeństwo przed akcjonariuszami, w restrukturyzacji akcjonariusze (większościowi) chcą pokryć stratę kosztem wierzycieli i utrzymać kontrolę nad spółką. Najpierw oszukali inwestorów sprzedając akcje i obligacje (fałszując księgi). Teraz mówią – pogódźcie się ze stratami i zaufajcie nam, zamieńcie swoje wierzytelności na akcje wydmuszki, którą dalej doimy i pozwólcie nam wyprowadzić jej majątek, jej portfele, tym razem sprzedając po zaniżonych cenach to, co wcześniej kupowaliśmy po zawyżonych cenach. „Operacja getback” trwa już od wielu lat, polega na eksporcie strat na giełdę i oszukiwaniu ludzi. Pan myśli, że Deloitte który od lat badał tę spółkę nie… Czytaj więcej »

hecer
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Główny udziałowiec natychmiast po debiucie na giełdzie wycofał ze spółki swoje kapitały. Tak właśnie Abris ufał Kąkolewskiemu. Musieli wiedzieć jaka jest przyszłość tej spółki i czy warto w nią inwestować. Nie ma już portfeli wierzytelności. Teraz jest upadłość konsumenta. Jest przedawnienie. Poza tym, jak pan kupuje portfele, to nie może pan wykorzystać BTE. Już nie jest tak, jak było – że jak bank sprzedawał dług, to wystarczyło iść do komornika. Teraz musi pan na nowo przed sądem udowodnić, że jest pan wierzycielem. Przez ten czas nie ma pan żadnego cashflow. A potem upadłość konsumenta, albo przedawnienie. Dlatego Altus sprzedał EGB… Czytaj więcej »

hecer
6 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Z chwilą wejścia w życie ustawy antylichwiarskiej dla ludzi, którzy na tym biznesie zarabiali – kosztem ogromnej części społeczeństwa, najbiedniejszych – stało się jasne, że „wycena ich portfeli” jest dużo niższa. Wtedy zapakowali swój interes w getback i sprzedali za 3-4 razy więcej niż to, co na wyłożyli na zakup. Wprowadzono to na giełdę, ale to okazało się za mało – ściągnięto z rynku kolejne miliardy, które rozpłynęły się w powietrzu.

Różnica z Amber Gold jest taka, że Marcinowi Plichcie nie pozwolono przeprowadzić restrukturyzacji.

hecer
6 lat temu
Reply to  hecer

Moje wywody tutaj są zbiorem spekulacji i hipotez. Trudno nie odnieść wrażenia, że ludzie dobrze poinformowani wykorzystali naiwność innych. Tylko czy naiwnością jest zaufanie sprawozdaniom finansowym, prospektom emisyjnym, zarządowi spółki, który obiecuje szybki rozwój, radzie nadzorczej, która go kontroluje?

tomtom
6 lat temu
Reply to  hecer

Nie mieszkam w Polsce i nie znam szczegółów nowego prawa. Czy jednak jesli zmiany są tak fundamentalne, nie oznacza to problemów dla wszystkich dużych firm windykacyjnych, tych które kupowały portfele? Taki portfel kupuje się z założeniami co do 4-5 lat do przodu, wiec każdy kto kupował po 2011 byłby w jakiś sposób trafiony. Niemniej jednak wiadomo ze portfele dalej są sprzedawane. Ciekawe jak się ma Kruk, Intrum itp.
Wydaje mi się ze getback jest jednak inny niż pozostałe firmy ze względu na wyraźnie przekreciarski motyw jaki już jest widoczny.

hecer
6 lat temu

Koszty kuponu (odsetek) od obligacji, jakkolwiek wysokie, to nie cały koszt finansowania dla getbacku. Jest jeszcze prowizja od sprzedaży tych papierów. https://businessinsider.com.pl/gielda/wiadomosci/jak-idea-bank-sprzedawal-obligacje-getbacku/rblnhst „Mechanizm był dosyć prosty: Idea Bank tworzył ofertę nabycia obligacji, po czym dokument wysyłany był do klientów Idei przez Polski Dom Maklerski SA. Jak podkreśla „DGP”, ofertę wysyłano klientom np. na dzień przed upływem terminu uiszczenia zapłaty za nabycie obligacji.” Ile płacił getback za sprzedaż swoich papierów Idea Bankowi i Polskiemu Domowi Maklerskiemu (dawniej Consus)? Wydaje mi się, że to drugie tyle co kupon, czyli jakieś 8% (załóżmy, że rocznie). Odsetki 8%, prowizja 8% uśredniając do rocznej zapadalności… Czytaj więcej »

Amigos
6 lat temu

Skąd koszty komornika przy upadłości? I dlaczego przy szacowaniu kosztów upadłości nie uwzględniono kosztów syndyka?

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu