Skanowanie dowodów osobistych w punktach obsługi różnych usługodawców jest tematem, który leży mi na sercu. Owszem, mając relację komercyjną z jakąś firmą zawsze zostawiamy jej sporą porcję danych na swój temat, więc powinniśmy mieć też do niej zaufanie, że nie „cieknie” jak durszlak. Nasze personalia, adres, numer telefonu, PESEL, a także – w niektórych przypadkach – przyzwyczajenia konsumenckie nie powinny opuszczać murów firmy, której je powierzyliśmy.
A jeśli wśród tych danych ma być też skan naszego dowodu osobistego? Całkiem słusznie pojawia się pytanie: po co im to? Co można zrobić z danymi z cudzego dowodu pisałem na tych stronach nie raz i nie dwa. Nie są to może jakieś straszne rzeczy, ale wpadnięcie skanu dowodu osobistego w niepowołane ręce może nieść pewne komplikacje życiowe. I nie zawsze mamy chęć taki skan naszemu usługodawcy przekazywać.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: A jeśli złodziej skopiuje dane z twojego dowodu osobistego? Co może z nimi zrobić? Sprawdzam!
Czytaj też: Co może powiedzieć o tobie karta płatnicza, którą masz w portfelu? Wbrew pozorom bardzo dużo
Teoretycznie nie powinna to być sprawa wagi państwowej. Jeśli klient nie chce zostawić skanu dowodu, to firma powinna to uszanować. Co prawda słyszałem o bankach, które z tego powodu odcinają klientom dostęp do pieniędzy, ale zakładam, że mówimy o patologicznej skrajności. Z tym, że banki działają na podstawie Prawa bankowego, które daje im większe uprawnienia dotyczące kopiowania naszych dowodów, niż np. firmom telekomunikacyjnym
Czytaj też: Telefom chce skanować lub kserować twój dowód? Według GIODO nie ma do tego żadnego prawa
Czytaj też: Bank odciął klienta od pieniędzy, bo ten miał… nieważny dowód osobisty. Czy bank miał prawo tak zrobić?
Czytaj też: Pytanie o skanowanie, czyli gdy bank chce podwoić krycie, ale nie dogonił zmieniającego się świata
Są wśród firm świadczących nam usługi takie, które klientom niechętnym do pozostawiania skanu swojego dowodu ewidentnie robią pod górkę. Nigdy nie zrozumiem po co. Psucie atmosfery, obniżanie lojalności klienta, czynienie go podatnym na awanse konkurencji – to wszystko jest po stronie kosztów.
Dla głupiej formalności niektóre firmy pragną tę cenę płacić, później dziwiąc się, że tracą klientów i muszą inwestować miliony w reklamę i sieć sprzedaży po to, by ich odzyskać. O tak nieracjonalną postawę posądziłbym każdego, ale nie pana Zygmunta, szefa imperium Polsatu.
Czytaj też: Pan Zygmunt pokazał, że opłaca się wyciskać kibiców. Tyle jeszcze nikt inny w ten sposób nie zarobił
Czytaj też: Pan Zygmunt rozdaje pieniądze? Obiecuje 1000 zł dla każdego. Sprawdziłem jaka jest szansa, by je dostać
Pan Zygmunt kocha klientów wyciskać, ale nie lubi ich tracić i wydawać pieniędzy po to, by z powrotem ich odzyskać. Takie gonienie króliczka pana Zygmunta na pewno nie satysfakcjonuje. Zwłaszcza jeśli się traci klientów z powodu takiej głupoty jak spór o skan dowodu osobistego. Napisała do mnie mocno poirytowana pani Agnieszka.
„Gratuluję ciekawej witryny, porusza Pan życiowe i ważne problemy. A oto i mój – walka z Cyfrowym Polsatem w sprawie dowodu osobistego. Odmawiam kopiowania dowodu, oni tego wymagają, aby zaktualizować moje nazwisko po wyjściu za mąż. Niekończąca się historia trwa od kwietnia tego roku”
W XX wieku rzeczywiście było tak, że dane klienta można było weryfikować wyłącznie na podstawie dowodu tożsamości ze zdjęciem. Dziś jednak rzeczy wyglądają już nieco inaczej. Klienci mają założone konta internetowe w portalach prowadzonych przez usługodawców, są systemy weryfikacji tożsamości oparte na pytaniach kontrolnych, np. o nazwisko panieńskie matki klienta. Można też weryfikować tożsamość klienta poprzez wysłanie mu na zarejestrowany przez firmę numer telefonu SMS-a z kodem jednorazowym.
Czytaj też: Wypełniła wniosek, podała furę danych, czekała na kuriera. Okazało się, że… zniknęła. Co się dzieje?
Czytaj też: Zboczenie? Gdy bank pokochał twój dowód osobisty. I chce go pieścić każdego dnia
Część niestrategicznych danych można też poprawiać warunkowo, a więc na podstawie deklaracji klienta, którą pracownik firmy zweryfikuje „przy okazji”, czyli wtedy, gdy klient z jakiegoś powodu pojawi się w placówce. Pytanie czy nazwisko klienta jest daną „niestrategiczną”?
Moim zdaniem zmiana nazwiska w kartotekach firmy, przy braku zmiany jakiegokolwiek innego parametru identyfikującego klienta (adresu, numeru telefonu), mogłaby być dokonywana na takiej właśnie warunkowej zasadzie. Klient dzwoni, informuje, oświadcza, weryfikuje się jego tożsamość i umieszcza adnotację w bazie: „przy najbliższym kontakcie klienta z placówką sprawdzić dane dowodu tożsamości ze zdjęciem”.
Zmiana danych w dowodzie osobistym pociąga za sobą wymianę całego dowodu i może to był główny problem pracowników Cyfrowego Polsatu: uznali, że klientka powinna jeszcze raz zweryfikować swoją tożsamość ponieważ jej główna emanacja – czyli dowód tożsamości – została wymieniona?
„Nie życzę sobie, aby w korespondencji ze mną pisma zawierały stare, nieaktualne nazwisko. Zgodnie z prawem odmawiam wysyłania kopii mojego dowodu osobistego w jakiejkolwiek formie do Cyfrowego Polsatu, ponieważ nie wiem w czyje ręce on trafi i jak zostanie wykorzystany. Ze względów bezpieczeństwa nie pozwolę na kopiowanie mojego dowodu osobistego żadnej firmie telekomunikacyjnej. Prawo nie upoważnia firmy telekomunikacyjnej do kolekcjonowania takich danych”
– oświadczyła pani Agnieszka. Nie wiem dlaczego tak ważne jest dla niej nowe nazwisko w korespondencji z Polsatem, ale wydaje mi się, że firma powinna to uszanować na wspomnianej wcześniej, warunkowej zasadzie, na zasadzie deklaracji oraz zweryfikowania tożsamości przez call-center. Niewiele to zmienia, a dzięki temu klientka by się nie denerwowała, zaś firma w mniejszym stopniu przypominałaby ciepłem urząd skarbowy.
„Uprzejmie informujemy, że Pani dane nie zostały zmienione, gdyż nie ma możliwości dokonania ich zmiany na podstawie rozmowy telefonicznej. Jeżeli nie chce Pani przesyłać skanu dowodu drogą elektroniczną, może on zostać wysłany listownie na adres korespondencyjny listem poleconym, bądź też może Pani udać się do Autoryzowanego punktu Sprzedaży i na miejscu okazać dowód”
– brzmiała metaliczna odpowiedź Cyfrowego Polsatu. Dobra wiadomość: można przyjść do placówki, pokazać dowód i zmienić dane w systemach firmy. Zła wiadomość: dopóki pani Agnieszka tego nie zrobi, firma będzie się komunikowała z nią kłując w oczy starym nazwiskiem. Czy to polepszy relacje klientki z firmą? Nie sądzę. Mała rzecz, a drażni. Zwłaszcza w sytuacji, gdy oddziałów firmy, w której trzeba się stawić, nie jest wcale tak dużo i niekoniecznie mieszczą się na drodze klienta do pracy.
Być może Cyfrowy Polsat, jako firma – jak sama nazwa wskazuje – z ery cyfrowej, powinien po prostu skorzystać z XXI-wiecznych technologii. Dziś już nie jest problemem weryfikacja tożsamości klienta poprzez wideoczat. Opisywałem tę metodę na podstawie działań dwóch banków, które ją wprowadziły do użytku. Wiem, że dziś jest już używana w trzech bankach.
Czytaj też: Koniec ze skanowaniem naszych dowodów? Pierwsze banki weryfikują tjuż ożsamość przez… wideoczat!
O kopiowaniu dowodów osobistych przez telekomy pisali również: