Zwykle nie podniecam się planami, które snują bankowcy na przyszłość. Recenzuję dopiero to, co z tych planów wyjdzie. Od tej zasady uczynię dziś wyjątek, bo swoje plany na najbliższych kilka lat ogłosił drugi największy bank w Polsce, zrepolonizowany Pekao.
Pierwszym efektem repolonizacji był powrót słynnego żubra do jego logotypu, ale za tym miały pójść większe „konkrety” dla klientów.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
I mniej więcej już wiemy co Pekao planuje.
Żubr rusza na łowy. Chce brać 400.000 nowych klientów rocznie
Żubr chce w najbliższych latach stać się najszybciej pozyskującym nowych klientów bankiem w Polsce. W tym roku – i dwóch kolejnych – celem ma być otwieranie po 400.000 nowych rachunków rocznie. To bardzo dużo, bo nawet najszybciej rosnący pod tym względem od lat Alior Bank ma wyniki rzędu 300.000-350.000 nowych kont rocznie. Wszystkie banki razem wzięte otwierają razem niecały milion nowych rachunków rocznie.
Drugim celem Żubra jest być w trójce najlepiej ocenianych banków w Polsce (czyli żeby klienci uważali go za bank grający fair), zaś trzecim – by większość klientów traktowała go jako główny bank dla domowych finansów (nie zaś jako bank „rezerwowy”, w którym ma się tylko kredyt albo kartę kredytową). A więc: by na konta wpływały pieniądze, na kartach były transakcje, a bank zarabiał na wielu produktach dodatkowych – ubezpieczeniach, funduszach, debetach – posiadanych przez danego klienta.
Cel czwarty: żeby na każdego klienta przypadało dwa razy więcej pożyczki gotówkowej, niż obecnie. Brrr… Czy Was też przeszył dreszcz strachu? Mam szczerą nadzieję, że tego celu akurat „żubry” nie zrealizują, bo tego, co nam najbardziej trzeba są oszczędności, a nie tkwienie po uszy w długach zaciśgniętych na wyuzdaną konsumpcję.
Jak Żubr zamierza tego wszystkiego dokonać? W kilku punktach zebrałem wszystkie nowe rzeczy, których mogą w najbliższym czasie spodziewać się obecni (w liczbie 4 mln osób) i potencjalni klienci Banku Pekao.
Czytaj też: Bank Pekao myśli o małżeństwie z Alior Bankiem. Trzy argumenty, że to dobry pomysł. I trzy, że bardzo zły
Nowa oferta zrepolonizowanego Pekao. Czy jest się czym zachwycać?
Już pisałem o tym, że Pekao wprowadza nowy rachunek – „Konto Przekorzystne” – i wyrzuca do kosza Eurokonta. To nie dziwi: w państwowym banku w obecnej sytuacji aż głupio, żeby ROR się tak prowokacyjnie nazywał :-))). A pisząc poważnie: warunki na tle konkurencji (zwłaszcza największych banków) są w tym koncie niezłe.
Tutaj pełna recenzja: Żubr zmienia się czasem. Eurokonta na śmietnik historii! A co w zamian? „Konto Przekorzystne”
Za darmo można mieć konto, kartę, wypłaty z bankomatów własnych banku (w liczbie 1750) plus dwie wypłaty miesięcznie z obcych urządzeń po spełnieniu dwóch liberalnych warunków – zasilenie konta kwotą co najmniej 500 zł miesięcznie plus jedna transakcja kartą. Porównywalnie łagodne (albo łagodniejsze) warunki wśród dużych banków ma tylko mBank i Getin.
A bonusy? Pozwólcie, że po kolei je wymienię i ocenię – czy pakiet nowości rzeczywiście rzuca na kolana czy raczej jest w tym więcej marketingu, niż prawdziwych korzyści.
Po pierwsze: konto oszczędnościowe, które płaci 2,7% przez pół roku (lepiej, niż u konkurencji, gdzie promocje zwykle są 3-4 miesięczne), niestety z limitem 10.000 zł, ale za to ze wszystkimi przelewami darmowymi (u konkurencji zwykle za friko jest tylko jeden w miesiącu). Gdyby nie limit 10.000 zł, to uznałbym to za realny wabik. A tak – raczej pic na wodę.
Pekao to bank, który przez lata upokarzał swoich klientów najniższymi stawkami oprocentowania pieniędzy, więc to dobry znak, że przynajmniej zauważono potrzebę zmiany. Ale dobry procent na koncie oszczędnościowym powinien być bez limitów czasowych i kwotowych. To byłoby fair i zrobiło nową jakość na rynku.
Po drugie: 100 zł w prezencie dla klientów PZU. Jeśli kupisz polisę samochodowego OC w PZU i spełnisz warunki prowadzenia konta za darmo (500 zł wpływów plus jedna transakcja bezgotówkowa) to Pekao odda ci 100 zł. Jest drobne ograniczenie – polisa musi być droższa, niż 200 zł, ale to przy dzisiejszych cenach ubezpieczeń nie jest żadnym ograniczeniem. Zonk: żeby dostać zniżkę trzeba przyjść osobiście do oddziału z polisą. W XXI wieku bank, który chce choćby udawać, że nie jest drewniany, powinien przyjmować skany i zdjęcia polis.
Po trzecie: 7% zwrotu rachunków za telefon. W Pekao doszli do wniosku, że smartfon jest najbliższym przyjacielem człowieka, więc rachunki przychodzące od telekomu są istotną częścią życia klientów. Może tak jest, a może nie, lecz kto zacznie płacić rachunki za telefon poleceniem zapłaty, będzie odzyskiwał po 7% każdego z nich przez rok. Ale tylko do momentu, aż suma „nagród” przekroczy 100 zł.
Po czwarte: porządna bankowość mobilna. W Pekao już niedawno pokazali nową wersję aplikacji PeoPay – wśród nowości były np. uproszczone do dwóch klików płatności w internecie i po raz pierwszy w Polsce możliwość autoryzowania przelewów biometrycznie – a teraz dołożą do tego jeszcze BLIK jako alternatywę do płacenia w internecie.
Czytaj też: Pekao pokazał nową wersję aplikacji PeoPay. Po raz pierwszy zatwierdzisz przelew palcem lub twarzą!
Po piąte: wielowalutowość. Pod tym względem Pekao rzeczywiście jest innowacyjny i nie tyle goni normalność, co ją już wyprzedził. Karta do „Konta Przekorzystnego” to inteligentny plastik, który za granicą sam „wie” w jakiej walucie ma przeprowadzić płatność, żeby nie było kosztownych przewalutowań. Wystarczy mieć otwarte subkonta walutowe i wymienić walutę w pekaowskim internetowym kantorze, za pomocą kilku kliknięć myszką.
Pekao będzie się „odmładzał”. Uczy studentów
Drugim – poza odświeżonym kontem i bankowością mobilną – środkiem do pozyskiwania nowych klientów ma być intensywna infiltracja środowisk wywroto… tfu, studentów i uczniów wyższych klas podstawówek. Pekao podaje, że dziś 15% studentów ma konto w tym banku (na sztuki wychodzi prawie 200.000), ale w przyszłości ma ich być znacznie więcej.
Co ma skusić studenta, żeby – o ile w ogóle chce mieć coś wspólnego z jakimkolwiek bankiem – przywiązał się do Żubra? Bezwarunkowo darmowa młodzieżowa wersja „Konta Przekorzystnego” (łącznie z wypłatami z obcych bankomatów oraz zagranicznych bez żadnych limitów, ani warunków) i fakt, że bank jest na wielu uczelniach współwydawcą legitymacji studenckich z funkcją płatniczą.
A z rzeczy naprawdę przydatnych? Darmowy dostęp do jednego z sześciu specjalnych kursów online, przygotowanych przez ICAN Institute, wydawcę Harvard Business Review – do wyboru są szkolenia o finansach, zarządzaniu, budowaniu marki itp. Po zakończeniu kursu student dostanie imienny certyfikat, który może pomoże w CV.
Brakuje mi w tej ofercie dojmująco sprofilowanego pod młodych programu rabatowego (zniżki na podróżowanie, rabacik na prawko i takie tam). Nie samą nauką człowiek żyje, a większość banków raczej nie idzie w stronę napełniania studentów wiedzą, tylko w stronę zaspokajania ich „głodów”.
Bank jak nie urząd? Mniej biurokracji, mniej papierków
Bank chce być bardziej przyjazny i mniej przerażający biurokracją. I zapowiada, że będzie przedstawiał klientom mniej papierków do podpisu. Aż z ciekawości zajdę do oddziału Pekao i to sprawdzę, ale podobno klienci – i nowi i starzy – nie będą już zasypywani makulaturą. Dokumentacja jest uproszczona i odchudzona, by mniej klientów strzelało sobie w łeb na jej widok.
Umowę rachunku, regulamin, taryfę opłat i oprocentowania skrócili w sumie ponoć z 75 stron do 31 stron. Jest wciąż źle, ale nie beznadziejnie. Czekamy na więcej. To znaczy na mniej. Kartek.
W ciągu najbliższego miesiąca w Pekao chcą pokazać nowe, uproszczone wnioski kredytowe. To też ma być sygnał, że bank przestaje zajmować si biurokracją, a zaczyna myśleć o tym jak tu prościej ukredytować klienta. Nie wiem czy to wyjdzie na dobrze klientowi, ale lasom na pewno.
Czytaj też: Gdy w XXI wieku o podwyżce prowizji bank informuje jak w XIX wieku. Przypadek?
Pekao powinien… wyjść z banku
Patrząc na atrakcyjność konta jako podstawowego produktu każdego banku – można być umiarkowanym optymistą jeśli chodzi o szansę na przyspieszenie procesu pozyskiwania nowych klientów. To jest ROR, który ma sporo fajnych rzeczy (łatwe do spełnienia warunki darmowości, wielowalutowość), a i aplikacja PeoPay należy do najlepszych pomysłów na bankowość mobilną – przynajmniej patrząc przez pryzmat funkcji jakie oferuje.
Natomiast im dalej w las, tym bardziej Żubr ma problemy. Wszystko, co nie jest hard-bankowością właściwie tu nie istnieje. W Pekao nie ma porządnego programu lojalnościowego, ani rabatowego, Bank nie próbuje wejść we wszystkie dziedziny życia, które interesują klientów (no, może poza płaceniem za zakupy internetowe przez aplikację PeoPay w smartfonie, które jest megawygodne) i jeszcze sporo czasu upłynie, nim się tego nauczy. Jego strona internetowa wciąż jest produktem przedpotopowymtu
Z tego punktu widzenia cel w postaci 400.000 pozyskiwanych nowych ROR-ów rocznie wydaje mi się trudny do zrealizowania. Tym bardziej, że w mBanku i BZ WBK też sporo się dzieje. Snem sprawiedliwych śpią za to w PKO BP. Ale może to tylko cisza przed burzą.