Klienci Banku Pekao na własne oczy mogą już podziwiać pierwsze oznaki powrotu banku do macierzy. Choć na razie bankiem zarządzają wciąż ci sami menedżerowie, co za czasów „włoskich”, to szyld – przynajmniej na internetowej stronie oraz na budynkach centrali – jest już nowy. A właściwie stary-nowy, bo to ten sam żubr, którego kilka lat temu UniCredit zamienił na swój paneuropejski „przecinek”. Tyle, że w czerwonych barwach (przed likwidacją był niebieski).
- Jak kupować dolary i euro, żeby nie wpaść w pułapkę cenową? Oto system, który chroni przed wahaniami
- Dlaczego tak trudno wykonać pierwszy krok w inwestowaniu? Tracimy lata (czasem dekady!), bo hamują nas te trzy mentalne przeszkody. Jak je pokonać?
- Autozapis do PPK już tu jest! Co robić? Oto trzy powody, dla których nie warto uciekać z PPK. Nawet jeśli nie wierzysz, że ten system dotrwa do Twojej emerytury
Kto dziś rano logował się na stronie internetowej Banku Pekao, poza żubrem zobaczył też list od prezesa Luigi Lovaglio informujący o tym, iż bank ma nowych współwłaścicieli i że zakup banku przez PZU i Polski Fundusz ROzwoju jest „wyrazem zaufania i uznania efektów pracy banku przez ostatnich kilkanaście lat”
„Mając nową strukturę akcjonariatu, w dalszym ciągu będziemy zapewniać Państwu najwyższej jakości usługi i wspierać rozwój polskiej gospodarki. W naszej codziennej pracy nic się nie zmieni. Niezmiennie będziemy pracować zgodnie z naszymi zasadami, mając Państwa dobro w centrum naszej uwagi. Niezmiennie będzie towarzyszył nam nasz Żubr, jak przez lata naszej historii wzrostu, odświeżony pozostanie naszym symbolem siły i wiarygodności. Jestem przekonany, że jeszcze bardziej wyrazista postać Żubra spodoba się Państwu”
To największa repolonizacja banku w historii Polski. Właściciela zmienił bank zarządzający aktywami wartymi ponad 160 mld zł i kontrolujący ok. 10% rynku bankowego w Polsce. W Banku Pekao Polacy złożyli ponad 130 mld zł depozytów, obsługuje też 5,5 mln klientów. Dzięki przejęciu Pekao państwo staje się dominującym graczem na rynku bankowym w Polsce – w jego rękach od tej pory znajdą się dwa największe banki. Skarb Państwa kontroluje przecież również PKO BP mający 16 proc. rynku oraz kilka mniejszych banków (BOŚ, Bank Pocztowy).
Czytaj też: Tego efektu repolonizacji nie da się nie zauważyć. Duma?
Lovaglio – choć przez 15 lat współzarządzania bankiem zdążył się nieźle „spolonizować” – prawdopodobnie wkrótce odda stanowisko szefa banku komuś z lepszym CV. Może będzie to dyrektor gminnej szkoły, może sprzedawczyni w sklepie spożywczym, a może szefowa biblioteki, która wszakże chodziła do szkoły razem z panią premier. Takie czasy. Przynajmniej będzie taniej, bo Luigi Lovaglio pensję miał imponującą.
Czytaj też: Luigi Lovaglio wart tyle złota ile waży? Jego zarobki szokują
Nie wiadomo ile bank wyda na zmianę identyfikacji wizualnej banku. Pekao ma prawie tysiąc placówek, co oznacza, że mówimy o ogromnych wydatkach (konieczne są też zmiany logotypów na drukach firmowych i w systemach informatycznych). Kiedy w 2012 r. UniCredit „uśmiercał” żubra na rzecz swojej „jedynki”, to jego szefowie twierdzili, że koszty zmiany logo nie przekroczą 50 mln zł. Ale Włosi byli znani ze skąpstwa w tej dziedzinie, szyldy na oddziałach zmieniali w wersji niskobudżetowej. Niewykluczone, że nowi właściciele banku – puchnąc z dumy – zainwestują w rebranding większe pieniądze. I przeznaczą kolejne miliony na kampanię reklamową promującą nowego „żubra”.
Razem ze zmianą logotypu nie nastąpią żadne zmiany w ofercie banku. Przynajmniej do czasu, gdy na stanowiskach nie umości się nowy zarząd i nie ogłosi nowej strategii rozwoju banku. Czego zaś klienci Banku Pekao powinni się spodziewać w dłuższej perspektywie? Sądzę, że spotkają ich zmiany przynajmniej na trzech polach.
1. Sprawdźcie zgody marketingowe, nadchodzą sprzedawcy PZU. Ubezpieczenie dla każdego „żubra”
Nowy akcjonariusz, grupa PZU, na pewno będzie chciał intensywnie oferować klientom Pekao produkty ubezpieczeniowe własne oraz należącego do PZU towarzystwa Link4. Pojawi się więc specjalna oferta polis specjalnie dla klientów „żubra”. Na szczęście prawo zakazuje oferowania „przymusowo” produktów bankowych w zgrzewkach z ubezpieczeniowymi, ale oczywiście możliwe jest uzależnienie ceny produktu bankowego od zakupu rekomendowanego przez bank ubezpieczenia.
Sądzę, że szef PZU Paweł Surówka będzie zdeterminowany, by jak najszybciej pokazać w tej dziedzinie pierwsze efekty synergii. Jeśli macie konto w Pekao, to potrenujcie asertywność – zarówno w wersji telefonicznej, jak i osobistej. I sprawdźcie jakie zgody marketingowe wydaliście pracownikom Pekao. Niewykluczone, że i agenci PZU dostaną nowe zadanie – dosprzedawania do swoich ubezpieczeń kont, kart i kredytów Pekao. Tyle, że w tę stroną wspólna sprzedaż bankowo-ubezpieczeniowa idzie zwykle dużo słabiej.
2. Koniec kredytowej darmochy. Ruszy „wyciskarka”
Strategia cenowa i oferta produktów mogą się za kilka miesięcy zmienić. Trzeba pamiętać, że z punktu widzenia nowych akcjonariuszy – którzy zapłacili 10,6 mld zł za jedną trzecią własności banku – bardzo ważna będzie dywidenda, a więc i zyskowność banku. Dodatkowo Polski Fundusz Rozwoju chciałby za pięć lat odsprzedać bank z zyskiem, co oznacza, że jest zainteresowany intensywnym wzrostem jego wartości. Tu nikt się nie będzie z klientem pieścił – to ma być jeszcze bardziej rentowny żubr, niż do tej pory. Zapowiedź już jest na stonie internetowej banku ;-).
Banki, których głównym akcjonariuszem są fundusze inwestycyjne, zwykle są nastawione na agresywne pozyskiwanie klientów ofertą „za zero”, bardzo silnym wzrostem sieci tanich placówek franczyzowych (lub współpracą z telekomami i sieciami handlowymi, by korzystać z ich dotarcia do klientów) oraz sprzedawaniem głównie wysoko marżowych produktów – szybkich pożyczek gotówkowych oraz inwestycyjnych „zgrzewek”.
Czytaj też: Co robi żubr, gdy klient proponuje mu dobry interes? Żubr wtedy… stawia się czasem
Taką właśnie strategię intensywnego wzrostu prowadził przez lata Alior Bank i jego szef Wojciech Sobieraj. Nie można wykluczyć, że nowy właściciel pójdzie śladem Aliora (może przerzucając do Pekao jakieś siły menedżerskie – speców od „dojenia” z Aliora) zechce wycisnąć z Pekao jak najszybciej jak największe pieniądze. To oznaczałoby, że zwiększą się prowizje dla mało aktywnych klientów i podrożeją kredyty gotówkowe (Pekao słynie dziś z tego, że własnych klientów finansuje kredytami po przyzwoitych na tle konkurencji cenach). Kłopot w tym, że skuteczne prowadzenie banku nastawionego na intensywny wzrost nie jest łatwe i salowa z bibliotekarką, mianowane do zarządu z powodu znajomości z panią premier, mogą nie podołać.
3. Korzystacie z PeoPay? Przyzwyczajajcie się już do BLIK
Zapewne z listy usług oferowanych przez Pekao zniknie bardzo fajny system płatności mobilnych PeoPay, który pozwala płacić zbliżeniowo telefonem za zakupy w sklepach. Swego czasu był bardzo popularny np. w sklepach Biedronka. Zamiast PeoPay (ewentualnie obok niego, ale sądzę, że PeoPay nie będzie już wspierany technologicznie) zostanie wprowadzony do Pekao konkurencyjny system BLIK, którego używają dziś klienci PKO BP i sześciu innych banków. To ma być nasz narodowy system płatności mobilnych. Posiadacze aplikacji PeoPay powinni więc przygotowywać się na duże zmiany. BLIK też jest fajny, ale nie pozwala płacić zbliżeniowo, tylko za pomocą kodów jednorazowych. A więc nie jest tak wygodny, jak PeoPay w sklepach stacjonarnych (świetnie się zaś sprawdza w internecie).
Czytaj też: Pekao sprzedany! Co to oznacza dla jego klientów?