Walka z otyłością: jak na tym zarobić? Novo Nordisk i Eli Lilly znajdują się na ustach wielu inwestorów. Obie firmy zaczęły sprzedawać leki nowej generacji, które mogą ułatwić życie ludziom borykającym się z otyłością. A tych jest mnóstwo. I co gorsza prognozy WHO dowodzą, że będzie ich jeszcze więcej. Rynki finansowe lubią megatrendy, gdyż można na nich „popłynąć” przez lata. Jak posurfować na fali megatrendu walki z otyłością i nie osunąć się w głębię?
Megatrendy, czyli długoterminowe tendencje, mają poważny wpływ na gospodarkę. Dekarbonizacja świata czy wdrażanie zastosowań sztucznej inteligencji to dwa przykłady takich megatrendów. A warto je obserwować, gdyż jeżeli przyłączymy się do nich na czas, to można skoro na tym skorzystać. W „Subiektywnie o Finansach” przekonywał niedawno o tym Paweł Dunalewicz, szef inwestycji w Niezależnym Domu Maklerskim (NDM).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jednym z takich obszarów wydają się life sciences, których częścią jest sektor ochrony zdrowia. Przeciętny czas życia systematycznie wydłuża się, a jednocześnie stajemy przed dylematem – jak funkcjonować, aby cieszyć się nie tylko życiem, ale i zdrowiem przez długi czas.
Otyłość będzie największą chorobą cywilizacyjną?
Wyzwaniem są choroby cywilizacyjne, gdyż prowadzą do wzrostu śmiertelności, częstszego występowania różnego rodzaju schorzeń i istotnego pogorszenia jakości życia. Jaka to radość odpoczywać na emeryturze, gdy zdrowie nam szwankuje? Chorób cywilizacyjnych jest sporo – jedną z nich jest otyłość.
WHO definiuje ją jako posiadanie przez człowieka wskaźnika BMI powyżej 30. Im wyższa wartość współczynnika, tym gorzej (w prawym górnym rogu poniższej infografiki jest podany wzór, jak wyliczyć BMI). Załóżmy, że ważysz 80 kg i mierzysz 1,80 m – wartość BMI wyniesie prawie 25, co oznacza, że jest bliska kategorii, którą określa się jako nadwagę.
Źródło: PSG
Zespół pod przewodnictwem Amy Berrington de González opublikował nawet szacunki pokazujące, jak znacząco otyłość skraca życie. Osoby z BMI w przedziale 40-44 opuszczają świat średnio 6,5 roku wcześniej niż te, które mają BMI w normie. Im wyższy poziom wskaźnika, tym więcej „tracimy” potencjalnego okresu życia.
Krótsze życie to jedno, ale osoby otyłe zmagają się z licznymi chorobami, cierpi z tego powodu ich jakość życia. Tych chorób, których rozwojowi sprzyja otyłość, jest mnóstwo. Stanowi ona czynnik ryzyka cukrzycy, zaburzeń lipidowych, choroby niedokrwiennej serca, nadciśnienia tętniczego, niewydolności krążenia, chorób zwyrodnieniowych stawów oraz niektórych nowotworów złośliwych. WHO regularnie analizuje problem otyłości w ramach World Obesity Atlas (WOA) – z ostatnią wersją tego opracowania zapoznasz się tutaj.
„Chociaż zapobieganie otyłości i jej leczenie wymaga inwestycji finansowych, to koszt braku zapobiegania i leczenia otyłości jest znacznie wyższy. Szacunki przedstawione w tym atlasie sugerują, że przy obecnych tendencjach nadwaga i otyłość będą kosztować gospodarkę światową ponad 4 biliony dolarów potencjalnego dochodu w 2035 r., co stanowi prawie 3% obecnego światowego dochodu krajowego brutto (PKB)”
– czytamy w ostatnim WOA. Według szacunków organizacji odsetek ludzi z BMI>30 wzrośnie z 14% obecnie do 24% w 2035 r., zbliżając się do 2 miliardów. Dorzucając do tego osoby z BMI>25, okazuje się, że za kilkanaście lat co drugi z nas będzie co najmniej miał nadwagę. W Polsce również nie będzie kolorowo. W każdej z kategorii wiekowych (kobiety, mężczyźni, dziewczynki, chłopcy) poziom otyłości ma rosnąć według prognoz WHO.
Źródło: WHO (prognoza dla Polski)
A zatem sprawa jest poważna. Z tego powodu w wielu kręgach próbuje się znaleźć rozwiązania, które pomogą ograniczyć skalę problemu. Jednymi z nich są środowiska naukowe i koncerny farmaceutyczne.
Novo Nordisk i Eli Lilly przecierają szlak
Ostatnie lata to eksplozja zainteresowania zagadnieniem otyłości także w środowisku inwestorskim. Wygląda na to, że wielu zwietrzyło interes w powietrzu. Skoro promocja zdrowego trybu życia nie odnosi odpowiedniego skutku, to może istnieje inny, dodatkowy, innowacyjny sposób na walkę z otyłością?
Leki na otyłość są znane od dziesiątek lat. W latach 40. poprzedniego stulecia ludzie się zachłysnęli możliwościami, jakie daje benzedryna (a to po prostu nazwa handlowa amfetaminy) w walce z otyłością. Powstał nawet przemysł „tęczowych pigułek”. Prawdziwy przełom tak naprawdę przyniosły dopiero ostatnie lata. Wykiełkował całkiem spory sektor biznesowy. Jest nawet obliczany indeks Solactive Obesity Index (SOI) – z listą jego składników zapoznasz się tutaj.
Gdy spojrzy się na wykres tej miary koniunktury, to dostrzeże się niemal nieustanny trend wzrostowy. Od 2011 r., gdy SOI został stworzony, średnioroczna złożona stopa zwrotu (CAGR) wyniosła przeszło 16%. A tylko dwukrotnie przez te kilkanaście lat odnotowywał stratę.
Źródło: opracowanie własne na podstawie Solactive
W skład tego indeksu wchodzą 42 podmioty, których akcje są notowane na giełdzie. A przekrój branżowy SOI jest szeroki. Znajdziemy tam firmy z branży biofarmaceutycznej, opieki zdrowotnej, wyrobów medycznych, sponsorów programów odchudzania, dostawców suplementów i sprzedawców odzieży w dużych rozmiarach.
Gdyby jednak skoncentrować się na tym, co piszą analitycy finansowi czy media, to na dobrą sprawę uwaga inwestorów koncentruje się na podmiotach, które zaoferowały leki najnowszej generacji przeciwko otyłości. To przedstawiciele klasy agonistów GLP-1, które zostały wymyślone na potrzebę terapii cukrzycy typu drugiego. Prestiżowy w świecie nauki The Science w grudniu 2023 r. ogłosił nawet terapie za pomocą GLP-1 jako „Przełom Roku”.
Ta klasa agonistów nie tylko jednak redukuje poziom cukru we krwi, lecz hamuje również apetyt, co napędza ich rosnącą popularność jako leków na otyłość. Badania kliniczne wykazały też, że zmniejszają one ponadto objawy niewydolności serca oraz ryzyko zawałów serca i udarów mózgu, co dowodzi, że leki te przynoszą znaczne korzyści poza samą utratą wagi. Na dobre hype w zakresie terapii otyłościowych pojawił się dopiero dwa lata temu, kiedy amerykańska FDA dała zielone światło semaglutydowi Novo Nordisk (ticker: NVO) jako preparatowi do kontroli wagi.
Wymaga on zastrzyku tylko raz w tygodniu, a leki wcześniejszej generacji trzeba było używać raz lub nawet dwa razy dziennie. Do tego osoby przyjmujące semaglutyd były w stanie stracić 15% masy ciała w ciągu około 16 miesięcy (wcześniejsze generacje leków dawały spadki co najwyżej rzędu 5-7%).
A listopadzie 2023 r. dopuszczono do obrotu tirzepadyt, który firmował z kolei inny przedstawiciel Big Pharmy, czyli Eli Lilly (ticker: LLY). Tutaj badania już wykazywały, że osoby przyjmujące preparat traciły nawet do 21% masy ciała. Te współczynniki poddała analizie porównawczej Truveta Research – z pełnym raportem zapoznasz się tutaj.
Źródło: Truveta Research
Plany, aby wykroić sobie coś z tortu w segmencie leczenia otyłości, mają również inni giganci branży biofarmaceutycznej – m.in. Roche, Amgen i Pfizer. Przy czym cała trójka jest dopiero na etapie badań klinicznych. Roche (tikcer: RHHBY) przejął w zeszłym roku prywatną firmę biotechnologiczną Carmot, która ma w przygotowaniu trzy leki na otyłość (żaden z nich jeszcze nie zaczął II fazy badawczej).
Amgen (ticker: AMGN) prowadzi badania w ramach programu AMG133. Ten kandydat na lek jest o tyle unikalny, że może być podawany tylko raz w miesiącu. W drugiej połowie 2024 r. mają zostać opublikowane wyniki badań II fazy klinicznej. Pfizer (ticker: PFE) rozwija danuglipron. Ogłosił w grudniu 2023 r. wyniki badań II fazy, które ocenić należy jako rozczarowujące. Lek ma niekorzystny profil skutków ubocznych – 73% pacjentów zgłosiło nudności. Nawet jeżeli zostanie on dopuszczony do obrotu, to takie działania niepożądane mogą utrudnić mu powszechniejszą akceptację rynkową.
Z czego bierze się ten wyścig o dusze i serca otyłych?
Prognozy WHO są niepokojące. Populacja otyłych ma znacznie wzrosnąć. To pierwszy argument propopytowy. Naukowcy podali, że po roku od zaprzestania terapii, dwie trzecie utraconej masy ciała „odbudowuje się”. To by oznaczało, że większość wysiłku pacjentów idzie na nic, a to przypomina schemat działania słynnego efektu jojo.
W efekcie może okazać się, że zajdzie potrzeba ciągłego leczenia, na co trzeba będzie wydawać znowu pieniądze. A z tego powodu sprzedaż leków przeciwko otyłości może być wspierana nie tylko przez nowych klientów, ale i tych „powracających”. I to jest drugi argument sprzyjający popytowi.
Wyobraźnię inwestorów pobudzają opracowania przygotowywane przez banki inwestycyjne. Prognozowane dynamiki wzrostu rynku leków na otyłość są niespotykane, również za sprawą tego, że znajduje się on na wczesnym etapie rozwoju, a zatem działa efekt niskiej bazy. JP Morgan tylko dla rynku amerykańskiego oszacował pod koniec listopada 2023 r., że średniorocznie segment preparatów wspierających kontrolę wagi ma rosnąć w imponujące tempie 53% do 2030 r.
Źródło: opracowanie własne na podstawie JP Morgan
Nic zatem dziwnego, że akcje LLY i NVO stały się hitem inwestycyjnym ostatnich kwartałów – to zresztą obecnie numer jeden i numer dwa największych firm Big Pharmy na świecie. Indeks NYSE Arca Pharmaceuticals (DRG), w skład którego wchodzi kilkadziesiąt największych spółek biofarmaceutycznych, zyskał w ostatnich 12 miesiącach ok. 10%. Dla porównania LLY zyskało ponad 80%, a NVO ok. 50%. Czy zatem inwestorzy nie przesadzili w swoich oczekiwaniach i zbytnio nie wywindowali kursów akcji producentów leków na otyłość?
Źródło: TradingView
Tego typu obawy mają eksperci Morningstar – Damien Conover, dyrektor ds. spółek healthcare, i Karen Andersen, strateg ds. spółek healthcare. Szacują oni, że globalny rynek leków na otyłość wyniesie ponad 100 miliardów dolarów w 2032 r., a większość z tego przypadnie Novo Nordisk i Eli Lilly.
„Novo i Lilly w pewnym sensie robią swoje na giełdzie. Naszym zdaniem wprowadzają jedne z najpotężniejszych nowych leków generujących sprzedaż. Myślę, że jesteśmy na tym rynku w punkcie, w którym akceptuje się, że zarówno Novo, jak i Lilly są silnymi graczami i mają szansę odnieść niesamowite korzyści. Sądzę, że trudno byłoby z nich zrezygnować, chyba że doszłoby do drastycznego zmniejszenia podaży lub poważnej kwestii bezpieczeństwa, której do tej pory nie dostrzegaliśmy.”
Tym, co ich uwiera, są obecne wyceny akcji. Według nich szacunkowa wartość godziwa LLY wynosi 450 dolarów, a NVO – jakieś 80 dolarów (raport pochodzi z 5 grudnia 2023 r.). Tymczasem papiery LLY kosztują 600-650 dolarów, a NVO – ponad 100 dolarów. Konsensus Wall Street nie pozostawia jednak złudzeń – dominują pozytywne rekomendacje w przypadku obu spółek. Analityków, którzy sądzą, że akcje LLY i NVO są przewartościowane (zalecenia „sprzedaj” i „niedoważaj”), można policzyć na palcach jednej ręki.
Źródło: opracowanie własne na podstawie FactSet
Dla inwestorów, którzy specjalizują się w ETF-ach, nie mam dobrych wiadomości. Znalazłem wprawdzie dwa ETF-y tematyczne, które specjalizują się w inwestowaniu w akcje firm działających w sektorze dotyczącym otyłości. Pierwszy z nich to Tema Cardiovascular and Metabolic ETF (ticker: HRTS) zarządzany przez Tema Global Investment – roczne koszty płacone przez inwestora (TER) to 0,75%. A drugi The Obesity Fund ETF (ticker: SLIM) z rodziny Janus Henderson – TER wynosi 0,35%.
To mikrusy, jeżeli chodzi o aktywa w zarządzaniu (AUM) – HRTS miał 27 mln dolarów, a SLIM – 12 mln dolarów. Oba ETF-y replikują indeks SOI. Niestety nie udało mi się potwierdzić, że są one dostępne w europejskiej formule UCITS, dlatego dostęp do nich będą mieć nieliczni.
Rozmowa z ekspertką
Katarzyna Kosiorek, analityczka Trigon DM, zajmująca się spółkami z obszaru life sciences (farmaceutyczne, biotechnologiczne i med-tech) specjalnie dla „Subiektywnie o Finansach”.
Marcin Kuchciak: Lubisz pływać?
Katarzyna Kosiorek (KK): (śmiech) W wodzie jak najbardziej. Ale „popłynąć”, czyli opowiadać na przykład niestworzone historie, to nie.
Ostatnio obroniłaś dysertację doktorską z biotechnologii. Jak brzmiał jej pełny temat?
„Plazmidom szczepu Lactococcus lactis IL594 oraz jego wpływ na ekspresję genów chromosomalnych gospodarza”. W pracy zajmowałam się analizą, jak dodatkowy materiał DNA w komórce wpływa na modulację funkcji komórek bakterii, ważnej w przemysłowej produkcji leków i preparatów probiotycznych.
(śmiech) No tak, tego się spodziewałem. Czy da się „popłynąć” przez wiele lat na fali eksplozji powszechnego zainteresowania lekami najnowszej generacji na otyłość w sensie inwestycyjnym czy jednak jest to tymczasowa moda?
Rynek walki z otyłością jest wciąż na wczesnym etapie rozwoju. W 2013 r. Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne uznało otyłość za chorobę przewlekłą, co z kolei podniosło świadomość na temat szeregu interwencji medycznych wymaganych w leczeniu i profilaktyce. Terapie wczesnej generacji przyniosły jedynie niewielką pomoc — redukcję masy ciała o 3–11%.
Nowa klasa leków, inkretyny-mimetyki, okazała się bardziej skuteczna, dając utratę masy ciała do połowy zakresu 20%. Leki te, kierowane przez agonistów receptora glukagonopodobnego peptydu 1 (GLP-1), stymulują kluczowe receptory w przewodzie pokarmowym i mózgu w celu promowania syntezy insuliny (która pomaga regulować zdrowy metabolizm i poziom glukozy we krwi) oraz zmniejszania uczucia głodu.
The World Obesity Atlas szacuje, że całkowite koszty związane z otyłością – zarówno związane z opieką zdrowotną, jak i wydajnością – przekroczą na całym świecie 4 biliony dolarów do 2035 r. lub około 3% światowego PKB. Dane pokazują, że jesteśmy dopiero na początkowym etapie aktywności związanych z leczeniem otyłości, co stwarza szansę na długofalowy trend dla spółek działających w tym obszarze.
Spojrzałem ostatnio na wykres Solactive Obesity Index (SOI), który wyliczają Niemcy. CAGR w latach 2011-2023 wyniósł jakieś 16% rocznie, a w tym okresie jedynie dwukrotnie i do tego nie jakoś dojmująco był pod kreską. Zupełnie przyzwoicie. Co stoi Twoim zdaniem za tak potężnymi wzrostami SOI?
W mojej ocenie postęp nad nowymi opcjami leczenia otyłości, ogromne dynamiki prognozowanej wielkości rynku terapii otyłości, rosnąca globalna świadomość problemu otyłości, trendy influencerskie promujące zdrowy tryb życia sprawiają, że temat otyłości jest na dużej fali.
Na jakim etapie wynalazczym leków na otyłość jesteśmy w tym momencie? Duopol Novo Nordisk i Eli Lilly na czele peletonu, a później dość daleko inni zamierzający uszczknąć cokolwiek z lukratywnego tortu. Moim zdaniem pójdziemy w kierunku nowych preparatów o większej redukcji obniżenia wagi, nowych form podania (pigułka doustna i plaster naskórny) i rzadszej częstości aplikacji (nie codziennie, nie co tydzień, tylko w dłuższych interwałach czasowych).
Jesteśmy zdecydowanie dopiero na początku drogi. Sprzedaż markowych leków przeciw otyłości może osiągnąć wartość 44 mld dolarów do 2030 r. Jeszcze w 2022 r. wartość rynku leków przeciw otyłości szacowana była na 2,5 mld dolarów. To pokazuje jak nowe opcje terapii mogą zmienić obecny stan rzeczy i podwoić wartość rocznej sprzedaży terapii stosowanych w walce z otyłością.
Rynek ma zostać zdominowany przez Saxendę firmy Novo, a także, jej nowszy lek na bazie semaglutydu – Wegovy. Wciąż znaczący udział na rynku będzie miał agonista receptora GLP-1/GIP – tyrzepatyd od Eli Lilly. O udział w rynku zabiega także Pfizer, który pracuje obecnie nad lekiem doustnym o nazwie danuglipron, małocząsteczkowym agonistą GLP-1R, a zachęcające dane z wczesnego etapu mogą sprawić, że wejdzie on na rynek w perspektywie najbliższych lat. Obecnie w rozwoju klinicznym jest ponad 1500 leków przeznaczonych do terapii otyłości (wg danych bazy Clinicaltrials.gov), ale minie jeszcze wiele lat, zanim te leki trafią na rynek.
Czy jakiekolwiek polskie firmy, w tym giełdowe, przyczyniają się do rozwoju terapii ukierunkowanych na leczenie otyłości? Chodzi mi o szerokie rozumienie tego zagadnienia, czyli nie tylko leki, ale też urządzenia medyczne i inne
Całkiem szerokie grono polskich spółek rozwija projekty leków nakierowanych na leczenie cukrzycy, można również zidentyfikować spółki rozwijające projekty nakierowanie na zwalczanie otyłości. Wśród nich m.in. biofarmaceutyczna spółka Biotts z Wrocławia skutecznie podała semaglutyd przez skórę w opatentowanej formie transdermalnej.
Jak działają leki zwalczające otyłość?
Mechanizmy są różnorodne i celują w różne ścieżki neuroprzekaźnikowe i metaboliczne. Obecnie na rynku polskim dostępne są m.in. następujące preparaty: Xenical (zawiera orlistat) – działa w przewodzie pokarmowym i powoduje zahamowanie wchłaniania tłuszczów z pokarmu oraz powoduje ich zwiększone wydalanie z organizmu, Mysimba (połączenie naltreksonu i bupropionu) – lek najnowszej generacji, który działa na poziomie mózgu i hamuje łaknienie oraz uczucie głodu.
Z kolei Saxenda (zawiera liraglutyd) – wpływa na poprawę kontroli glikemii oraz parametrów kardiometabolicznych (nadciśnienie tętnicze, obturacyjny bezdech senny, obwód pasa), Wegovy (zawierające semaglutyd), który pełni rolę agonisty receptora glukagonopodobnego peptydu-1 (GLP-1) wpływając na stężenie cukru we krwi oraz apetyt, Mounjaro (zawierające tirzepatyd) – podwójny analog glukagonopodobnego peptydu-1 (GLP-1) oraz polipeptydu insulinotropowego zależnego od glukozy (GIP), wykazujący wielokierunkowy mechanizm działania, co znalazło zastosowanie w leczeniu cukrzycy typu 2 i otyłości.
A jakie są typowe skutki uboczne ich używania? Danuglipron badany przez Pfizera wykazał takie skutki uboczne w postaci nudności, że aż za głowę się złapałem.
Nie ma leków idealnych, to wszyscy wiemy. Chociaż leki oparte na agonistach GLP-1 są stosowane w leczeniu cukrzycy typu 2 od ponad 10 lat, dopiero niedawno zostały zatwierdzone przez amerykańską FDA do stosowania u osób otyłych. W związku z tym stosunkowo niewiele wiadomo na temat długoterminowych skutków ubocznych przyjmowania agonistów GLP-1 w celu utraty wagi.
Nudności i bóle głowy należą do często spotykanych, ale „lekkich” efektów niepożądanych. Semaglutyd, wchodzący w skład stosowanego w leczeniu cukrzycy leku Ozempic oraz odchudzającego Wegovy, został powiązany z większym ryzykiem poważnych schorzeń żołądka, w tym porażenia tego narządu oraz chorób jelit i trzustki.
Ogólnie leki na odchudzanie mają różne skutki uboczne – od zaburzeń koncentracji, nastroju i snu, poprzez problemy żołądkowe (zaparcia, biegunki, wzdęcia), aż po problemy z ciśnieniem, gospodarką cukrową w organizmie czy zaburzenia funkcjonowania różnych narządów.
Jakie czynniki ryzyka identyfikujesz, które mogą utrudnić rozwój segmentu leków na otyłość?
Pierwszym z aspektów są wysokie koszty terapii lekami na otyłość, za które pacjenci obecnie muszą przeważnie płacić samodzielnie. Obecnie amerykański Medicare ma prawny zakaz płacenia za leki odchudzające, twierdząc, że otyłość jest wyborem stylu życia, a nie stanem chorobowym. To, czy ten i inne systemy ubezpieczeń ulegną zmianie, będzie prawdopodobnie zależeć od zdolności zwolenników do podkreślenia redukcji masy ciała w przypadku towarzyszących dolegliwości.
Innym aspektem jest dostępność innych form terapii, m.in. w chirurgii największym rozwijającym się segmentem są zabiegi bajpasu żołądka, natomiast najszybciej rozwijającym się segmentem są małoinwazyjne zabiegi endoskopowe, polegające na chirurgicznym umieszczaniu implantów i urządzeń, takich jak urządzenia do uczucie sytości i urządzenia do opróżniania żołądka. Rozwiązania te są wysoce skuteczne w długoterminowej redukcji otyłości.
Innym aspektem jest rosnąca świadomość konsumentów w aspekcie zdrowego żywienia, ogólnoświatowe akcje związane z zaprzestaniem stosowania dodatków do żywności, zwiększających masę ciała oraz ryzyko uzależniania od niezdrowych przekąsek.
Które z leków odchudzających z grona najnowszej generacji (Novo Nordisk i Eli Lilly) są dostępne dla polskich pacjentów? Ile wynosi koszt terapii w przeliczeniu na miesiąc?
W drugiej połowie 2023 r. w Polsce zaczął być dostępny semaglutyd jako preparat Wegovy (Novo Nordisk), ceny wahają się od 1 200 do 1 700 zł. Mniej więcej w podobnym okresie do polskich aptek trafił lek na odchudzanie od firmy Eli Lilly o nazwie Mounjaro – tirzepatyd (analog GLP-1 oraz GIP). Miesięczna cena terapii tym lekiem wynosi ok. 2 000-3 200 zł.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło zdjęcia głównego: i yunmai/Unsplash